Przejęcie przez Polskę przewodnictwa w UE nastąpi niewiele więcej niż za miesiąc, a my wciąż nie wiemy, co władający naszym krajem mają zamiar zaprezentować. Myślę, że w odróżnieniu od Euro 2012 stadiony i udogodnienia hotelowo komunikacyjne na tę imprezę będą przygotowane, natomiast sama rozgrywka już nie za bardzo.
Unia Europejska po prostu się pruje, afery grecka i portugalska są tylko zwiastunami tego, co naprawdę grozi Europie w wyniku nieudolnych i skorumpowanych rządów zarówno w poszczególnych krajach jak i przede wszystkim w centrali UE.
W wyniku przekształceń dokonywanych w interesie brukselskiej biurokracji, a głównie rzeczywistych decydentów unijnych, z organizacji wspólnego rynku została stworzona poczwarna karykatura quasi państwa. Wyposażono ją za ciężkie pieniądze zdzierane z członków UE we wszystkie atrybuty władzy państwowej z rządem i parlamentem na czele.
W 2004 roku przyjęto 10 nowych państw, z których aż 8 pochodziło z obozu sowieckiego, w tym 3 bezpośrednio z Sowietów. Nikt wtedy nie zastanowił się nad programem przystosowawczym nowych członków do życia w nowym świecie.
Odnosi się wrażenie poparte licznymi faktami, że pomysłodawcom tego aktu wcale nie chodziło o powiększenie strefy wspólnoty rynkowej i kulturowej, a także dobrobytu i bezpieczeństwa, a jedynie o stworzenie przestrzeni buforowej w stosunku do obszaru wpływów rosyjskich.
Uzyskało się wprawdzie przez ten oszukańczy zabieg pewną izolację w stosunku do Rosji, ale równocześnie przyjęło się ryzyko skutków utrzymywania na własnym terenie krajów drastycznie odbiegających poziomem rozwoju od „starej” Unii.
Utrzymywanie tego stanu grozi destabilizacją ekonomiczną i niepożądanymi skutkami demograficznymi w postaci „wędrówki ludów” z krajów ubogich do bogatych. Przy obecnej sytuacji gospodarczej UE możliwości poprawy położenia krajów najuboższych są ograniczone, nota bene nawet i z tego się nie korzysta.
Jedyną drogą wyjścia jest przyśpieszenie tempa rozwoju całej UE i stworzenie odpowiednich możliwości wykorzystania tych zasobów, które nie są eksploatowane w dostateczny sposób szczególnie w krajach nowo przyjętych.
Ostatnie wydarzenia związane z ruchami rewolucyjnymi w Afryce i Małej Azji dowodzą, że obszar Unii nie jest odpowiednio chroniony, poprawa poziomu ochrony jest niezbędna i może być bez większych kłopotów zorganizowana ze środków zaoszczędzonych na zbędnych wydatkach biurokratycznych.
Ale to tylko fragment całego zagadnienia, ochrony domaga się również europejski rynek, który jest przedmiotem ekspansji najrozmaitszych podmiotów gospodarczych z dalekowschodnimi „tygrysami” na czele rujnując rodzimą wytwórczość.
UE jeżeli nie ma stać się skansenem gospodarczym, i nie tylko gospodarczym, musi zadbać o zrównoważony udział w światowej wymianie towarowej. Jak na razie wykazuje niczym nieuzasadniony deficyt w obrocie zewnętrznym sięgający 200 mld. euro rocznie.
Dla realizacji podstawowego celu, dla jakiego zostały powołane historyczne wspólnoty europejskie – czyli wspólnej gospodarki zbędne, a nawet szkodliwe są instytucje UE z parlamentem i komisją europejską udające rząd nieistniejącego państwa paneuropejskiego, z humorystyczną prezydenturą i ministerstwem spraw zagranicznych na czele. Wszystko należałoby rozpędzić, umocnić Radę Europejską i powołać instytucje naprawdę potrzebne: -służbę celną, konsorcjum energetyczne, komunikacyjne i promocję innowacyjności, nie mówiąc już o likwidacji wszelkich biurokratycznych utrudnień w swobodzie produkcji i wymiany towarowej. Wzorem może służyć gospodarka Stanów Zjednoczonych gdzie wprawdzie istnieją odrębne państwa – stany suwerenne w najrozmaitszych dziedzinach, ale podlegające tej samej organizacji życia gospodarczego. Jest to jedyna droga dla otworzenia perspektyw rozwojowych krajów europejskich. Reszta nie jest wprawdzie milczeniem jakby powiedział Szekspir, ale jest następstwem rozwiązania podstawowego problemu: być albo nie być Europie, jeżeli już jesteśmy przy Szekspirze.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1089