W kwietniu miała miejsce debata: Katastrofa w polskiej szkole.
Nie ujmując nic panelistom uważam, że popełniają oni błąd skupiając się na szczegółach, nie dostrzegając zaś rzeczy głównych.
Z moich kilkunastoletnich doświadczeń wynika, że w dzisiejszej Polsce realnie funkcjonują 3 typy szkół.
I typ to szkoła autorytarna. Jest to znana wszystkim, nieco bardziej leciwszym wywodząca się wprost z PRL, a głębiej zapewne z tradycji pruskich. Opiera się ona głównie na autorytecie nauczyciela i władz szkolnych. To oni decydują o obliczu szkoły i mają do tego narzędzia. Nauczyciel może ucznia wyrzucić z lekcji, wstawiać mu niedostateczne, nie promować do następnej klasy. Na lekcji obowiązuje surowa dyscyplina, uczeń może być wyrzucony ze szkoły. Tego typu szkoły ciągle funkcjonują, mimo iż nie są zgodne z przyjętym przez polskie państwo modelem oświaty. Sądzę, że najcześciej można je spotkać na polskiej prowincji.
II typ szkoły to szkoła demokratyczna typu partnerskiego. Nauczyciel i uczeń są tutaj raczej partnerami. Nauczyciel raczej pomaga uczniowi uczyć się niż naucza. Raczej, bo bardzo dużo zależy tutaj od poziomów intelektualnych stron. Ważniejsze niż wiedza są tutaj umiejętności. Głównie umiejętność dialogu, partnerstwa, uznawania swoich racji. Celem takiej szkoły jest by uczeń nabywał wiedzę nie dlatego, że musi, lecz ponieważ tego chce. Tego typu szkoły funkcjonują w Polsce. Są to głównie mniej lub bardziej elitarne szkoły prywatne.
III typ szkoły to hybrydy dwóch poprzednich typów. Jest to najczęściej występujący typ szkoły.
Jakie są zalety i wady poszczególnych typów szkół?
Szkoła autorytarna: Zaletą tego typu szkoły jest to, że daje ona uczniowi dużą wiedzę, Kończąc ją uczeń powinien być też "ułożony", czyli grzeczny, mający szacunek dla starszych, dla wartości itp. Jest to też szkoła tania.
Wadą zaś to, że część jednostek ma bardzo duże problemy z dostosowaniem się do takiego modelu, co kończyć się może różnymi urazami psychicznymi. Tego typu szkoła może też tłumić własną inicjatywę uczniów. W tego typu szkole część praw uczniowskich musi też być zawieszona.
Szkoła partnerska. Tego typu szkoła zorganizowana w pełnym wymiarze to najlepszy typ szkoły jaki znam. Jej absolwenci są bardzo dobrze zsocjalizowani. Czują swoją wartość, dogadać z innymi, mają szerokie horyzonty, własne zdanie i potrafią je zaprezentować.
Wady:
Po pierwsze w takiej szkole uczeń zawsze będzie miał mniejszą wiedzę niż w szkole typu autorytarnego. Wynika to z następujących uwarunkowań: uczeń ma bowiem promocji do następnej klasy, jak również graniczącą z pewnością nadzieję na brak dotkliwych kar dyscyplinarnych ze strony nauczycieli i szkoły; uczeń ma czuć się w szkole dobrze, stąd część zajęć musi być temu poświeconych, część zajęć musi być poświęcona temu co ucznia interesuje, a nie zagadnieniom programowym.
Po drugie, jeśli uczeń nie chce się uczyć to, poza perswazją, szkoła nie ma realnych narzędzi by go do tego zmusić.
Po trzecie, jest to szkoła droga. Aby taka szkoła mogła funkcjonować w pełnym wymiarze, a tylko taki gwarantuje zalety tej szkoły, musi być spełnionych kilka warunków, np: klasy z małą ilością uczniów; wydłużenie czasu pracy nauczycieli potrzebnego nie tyle na lekcje co na rozmowy nauczycieli z uczniami (tylko w ten sposób można rozwiązać nieuniknione problemy wychowawcze, stosować indywidualizację nauczania); stworzenie dodatkowych etatów tzw tutorów, którzy zabieraliby z klasy uczniów sprawiających problemy wychowawcze, lub zapóźnionych, na zajęcia indywidualne, a także zwiększony wymiar zajęć z psychologami, pedagogami itp. (kolejne nowe etaty), stołówki z posiłkami dla wszystkich, szerokopasmowego łącza z internetem o dużej przepustowości itp.
Po czwarte nauczyciel musi być na tyle dobrze wynagradzany, by jego status był przez uczniów uważany za atrakcyjny, musi też mieć czas i środki na efektywny rozwój samego siebie.
Po piąte, główne zalety tego typu szkoły nie są mierzalne dla władz oświatowych.
Hybrydy. To najczęstszy typ polskiej szkoły. Są one różne, poczynając o sensownych (lekkie modyfikacje typów podstawowych), poprzez średnie (np. część nauczycieli uczy wg typu I, część wg typu II) po nietrafione. Najczęściej taką hybrydą jest próba realizacji szkoły typu II bez wyżej opisanego oprzyrządowania, niezbędnego by odniosła ona sukces. Najgorszą, moim zdaniem hybrydą, jest taka, gdy nauczyciele i uczniowie mają realne uprawnienia takie jak w szkole partnerskiej, lecz wymagania stawia im się takie jak w szkole autorytarnej, czyli niemożliwe, w tym modelu, do osiągnięcia. Łatwo sobie wyobrazić konsekwencje tego typu postępowania.
Konsekwencje zastosowania omówionych typów szkół.
Szkoła autorytarna: Prawdopodbnie konsekwencją będzie konserwatywne społeczeństwo podobne do społeczeństwa PRL-owskiego, lecz bardziej obyte.
Szkoła partnerska: społeczeństwo będzie prawdopodobnie mniej oświecone od peerelowskiego lecz bardziej otwarte i obywatelskie.
Hybrydy: najpradopodobniej znacznemu pogłębieniu ulegnie i tak obserwowalny proces dualizmu: dobrych czy lepszych szkół dla elit oraz szkół przetrwalni dla reszty.
Moim zdaniem każdy z omówionych wariantów szkół jest w Polsce możliwy do realizacji. Potrzebna jest decyzja polityczna: który model należy wybrać. Ustalenie szczegółów będzie wówczas prostsze.
Jeśli zaś tak czy siak, jedynym realnym typem szkoły okaże się hybryda, to wówczas o tym jaka jest szkoła decydują władze samorządowe, realnie wójtowie i burmistrzowie. To z nimi trzeba się dogadać jeśli chodzi o generalia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4629
jeśli zdecydujemy się na to jaka ma być szkoła, to potem będzie można dobrać programy, modele wychowawcze itp.
Wiadomo bowiem, że w szkole autorytarnej nie da się wszczepić pewnych wzorców wychowawczych, a w partnerskiej programy muszą być okrojone, a inne wzorce wychowawcze nie są możliwe do realizacji.
Tak to bywa, że lepiej najpierw zastanowić się na co nas stać, niż rzucać się z motyką na słońce.
Jeśli zaś chodzi o programy, minima programowe, jak również inne dokumenty., to one są ważne, ale najważniejsze głównie dla urzędników. W rzeczywistości programem jest to, co ma w głowie nauczyciel, albo to co jest w podręczniku i tyle mogą nauczyć się uczniowie. To co się dzieje na lekcjach jest praktycznie nie do skontrolowania przez żaden urząd. Jeśli więc ktoś chce realnie zmienić szkołę, to musi zmieniać albo nauczycieli albo uczniów
Rozumiem, że takie jest Pana wyobrażenie o polskiej szkole. Ja mam inne.
"Niezaleznie od metody, najwazniejsze jest to, czy uczen po maturze umie myslec, znac matematyke i historie, miec wessany polski kod kulturowy."
Serio uważa Pan, że w polskiej szkole w jej obecnym kształcie główny nacisk postawiony jest na wiedzę, samodzielne myślenie i wpojenie polskiego kodu kulturowego?
Jakieś przykłady uzasadniające tę tezę? Ja mogę podać sporo przeciwnych, np. z serii filmów "matura to bzdura"
Powtórzę też jeszcze raz, jeśli szkoła ma wpływ na wiedzę i system wartości ucznia, bo najczęściej ten wpływ jest mniej lub bardziej ograniczony, zależy przede wszystkim od relacji uczeń - nauczyciel. Czyli, jak Pan to ujmuje, od metody. I tutaj zapewne pozostaniemy przy swoich zdaniach.
Jasnym jest bowiem, że jeżeli wybiera ono demokratyczny model szkoły, to najważniejsze jest to aby jej absolwent był pewny siebie, wygadany, świadomy swoich praw ale i przekonany do powinności, łatwo nawiązujący kontakty, działający w grupie, tolerancyjny, itd. itp. ale to kosztuje, kosztuje i czas potrzebny na zdobywanie wiedzy i pieniądze potrzebne na dodatkowe godziny dla nauczycieli, pomocników i specjalistów. Oczywiście z czasem te nakłady się zwracają i dają zysk, ale ten czas może być długi. Zysk trudny do zmierzenia.
Znowóż w autorytarnej absolwent jest przede wszystkim posłuszny, tradycjonalistyczny, ma większą wiedzę, ale i konflikty są tutaj bardziej ostre i trwalsze bo chowane pod dywanem.
Podobnie jest z nauczycielami. W szkole typu demokratycznego nauczyciel ma przyciągać swoją osobowością, statusem, bo właściwie jest jedynym narzędziem narzędziem wpływu na młodzież. Stąd potrzeba inwestycji w niego, aby był oczytany, obyty, stabilny, pewny siebie, wypoczęty.
W szkole autorytarnej w sumie też taka pozycja byłaby wskazana, ale jeśli państwa na nią nie stać, to w zanadrzu nauczyciel wyposażony jest w mniej lub bardziej sformalizowany repertuar narzędzi administracyjnych, które powodują, że tak czy inaczej osiąga to czego chce.
Linkowana zaś tutaj debata, to odrębna kwestia. Rozumiem, że to raczej początek diagnozowania problemu nie jego rozwiązywanie.