Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

KSIĘGA LAMPY NAFTOWEJ - Płatek róży

Ryszard Sziler, 03.06.2012


WIECZÓR  DRUGI

(Płatek róży)

W Tryńczy ,nad Wisłokiem, jeszcze nie tak dawno temu stał na wzgórku dom, wokół zabudowania gospodarcze i sad.
Ten pamiętam najbardziej . Jego cienista resztówka robiła na mnie w dzieciństwie ogromne wrażenie. Od kościoła po Wisłok szły drzewa orzechowe, wiśniowe, jabłoniowe .Trochę może zbyt mroczne, zbyt niepokojące, ale rozświetlane zapachami , szczególnie wtedy, gdy dojrzewały jabłka i grusze. Ileż tam było plam światła pod drzewami i os, tak, że czasem boleśnie się myliłem.

Zaraz za sztachetową furtką wchodziło się w ten wiecznie wilgotny półmrok i wędrowało sporo minut, aż ustąpił miejsca domowi, który kiedyś tam miał ganek na słupach, potem już tylko koślawą werandkę z resztką kolorowych szybek patrzących ze skarpy w dół, ku kwietnemu ogródkowi i dalej ku łozom, za którymi już była woda i kaczki . Przy domu trwała jeszcze drewutnia z pralnią, potem stodoła z drzwiami na wrzeciądzach i obszerna stajnia. Obór już nie było. Wszystko to już wtedy miało tabaczkowy kolor przeszłości ,i było nieużywane odkąd pomarli Maria i Franciszek, rodzice Babci Kasi , Mamy mojej Mamy.

Urzędowała tu teraz Ciocia Salomea , siostra Babci, nauczycielka – siłaczka ,jakie jeszcze spotykało się w początkach mojego życia.
Mieszkała w prawej części domu, wraz z oswojoną myszą, którą można było cmokaniem wywołać zza szafy .Już rachitycznej, ale prześlicznie barokowej. Ciotka niezwykle elegancka kiedyś. Serdeczna po staropolsku .We wszystkim trochę egzotyczna .Ale nauczyło ją tego właśnie życie siłaczki, nieodmiennie samotnej we wszystkim cokolwiek się wydarzało. Swoje życie kształtowała trochę na wzór literatury, którą pochłaniała , psując oczy przy kopcącej lampie.
Miała duże ambicje, co do swoich poczynań i co do ich miejsca. Bywała w Karlsbadzie , Pradze, Wiedniu, Krakowie i Lwowie, a osiadła w Tryńczy. Tu na równinie utworzonej przez międzyrzecze Sanu i Wisłoka powstała , zgodnie z etymologią swojej nazwy ,ta - mokra wieś.
Wody wylewały tam często, stąd i ptactwa było w bród i ryb nie brakowało. Opowiadano na przykład, że po jednej z nieodległych powodzi, kiedy wody opadły , w zagłębieniu gruntu pozostał sum. Tak ogromny ,że ludzie bali się podchodzić. Po lasach zaś trafiały się różne niebezpieczeństwa, także zwierzęce.
Teraz ziemia tu sucha. Drogi pewne .Tropy niedźwiedzich Stadnickich poginęły w księgach , choć jeszcze nie tak dawno strach było jeździć do puszczańskiego sanktuarium w Leżajsku...
Po pradawnym pograniczu polsko-ruskim pozostały jedynie ułomki nazw .To samo po lasach ,bagnach i brodach. Z dawnej dzikości krajobrazu ledwie resztka łęgów nad zapomnianym meandrem rzecznym ,trochę wikliny, przerżnięty koleiną pagórek piachu, obsypany gwiazdkami rozchodnika i cisza wokół ,aż po dobrze widoczny horyzont I tylko na zbrązowiałych fotografiach jeszcze krzyki kaczek, bekasów, zatrzymane w kadrze . Pradziad z sumiastym wąsem i strzelbą pod pachą na łódce wśród szuwarów, z psem na przedniej ławce...

Czas Ciotki Salomei przypadł na trzy wojny, niewielki oddech i kawał socjalizmu .A zaczęło się jej wszystko pięknie. W majątku cieplickim, który dzierżawiono wtedy od Czartoryskich, w domu, po którym teraz pozostały tylko szmaragdowe stawy , odbijające niegdyś białe ściany...To do tego miejsca tęsknił Pradziad , do tego miejsca powrócił , by zapukać w nieistniejące dziś okno przemarzniętą ręką. Właśnie dom się sposobił do skromnej Wigilii , przed drzwi wyszła Prababka.

-        A skąd to dziadku idziecie? – zagadnęła.
-        Z Sybiru idę , Marysiu.
-        Matko Boża Leżajska...Franciszek ?!!


Nie ma już tych siedlisk ,nie ma ludzi, pozostały za to ulotności ,które, wydawałoby się, że w żadnym razie nie powinny przetrwać. Jedną z nich jest zaschnięty płatek róży, który odnalazłem w modlitewniku Prababki , wraz z opowieścią o nim, jaką zapamiętałem z dzieciństwa.

Jak dziś pamiętam tamten wieczór, skondensowany w zachowanym we mnie obrazie Ciotki Salomei grającej na fortepianie, widzianym przez muślin firanki, gdy przez zaśnieżone podwórze wracałem z naręczem drewna do pieca .Właśnie w chwilę potem podarowała mi modlitewnik.

- I schowaj to dziecko, bo to wielki skarb.- przykazała .


A rzecz się miała tak: Prababka Maria zachorowała uderzywszy mocno kolanem w drzwi.  Ze zlekceważonej błahostki wywiązał się ropień, w końcu tak wielki jak główka dziecka, i bólu nie uśmierzały już żadne okłady, czy maście. Zawieziono ją więc zaraz po Bożym Narodzeniu do lwowskiej kliniki ,a tam uznano, że aby ratować życie należy nogę szybko amputować . Ciotka Sala, która ją odwoziła, wróciła zdruzgotana .

- Bo jakże to tak, żeby Mamcia bez nogi? Cóż to już za życie...Ona taka ruchliwa... Przecież też nic pewnego, taka operacja. No i wiadomo co po operacji? A jeszcze nie za zdrowe serce...Więc uchowaj Boże...! Ale co tu robić?

I jedno co Ciotce przyszło sensownego do głowy ,to modlitwa. Nieustająca i żarliwa. Pukała do niebiańskich bram z domu, z ogrodu, a przede wszystkim z niewielkiego kościoła za sadem. Tam też , trochę przed prymarią, wydarzył się cud .
Modliła się wtedy za wstawiennictwem świętej Tereski, do której miała szczególne nabożeństwo. Prosząc jednocześnie ,by, jeśli ją wysłucha ,dała jakiś znak, bo niepewność ją zabija. Po świątyni chodził tylko kościelny z błażkiem w ręce i objaśniał świece, były więc właściwie sam na sam ona, jej modlitwa i Mała Tereska.

I naraz zastanowił Ciotkę niezwykły w zimie zapach. Zapach róż, który poczuła wokół siebie. Zaczęła się rozglądać i jeszcze bardziej dziwić. Otóż przy niej , jak w Boże Ciało, rozsypane były różane płatki. Świeże i pachnące. Zaschło jej w ustach z wrażenia i nie była w stanie zawołać na kościelnego, którego słychać było w zakrystii. Dotykała tych płatków, nabierała je , w dłonie jak wodę, i przykładała do rozgorączkowanej twarzy . Bezgłośnie śmiała się i płakała. W końcu wstała i na chwiejnych nogach poszła szukać kościelnego. Gdy wreszcie wykrztusiła z siebie słowa , nieskładnie powiedziała mu o wszystkim i pobiegli razem zobaczyć cud.

Zastali tam tylko zwykłą codzienną posadzkę, nie tylko bez kwiatów, ale nawet bez odrobiny zapachu. Wtedy ciotce zrobiło się bardzo głupio pod współczującym wzrokiem mężczyzny .

Wyszła nie czekając na mszę i powlokła się przez sad do domu rozmyślając żałośnie nad swoją kondycją psychiczną .
Z gałęzi osypała się na jej czoło odrobina śniegu ,machinalnie więc wyjęła z kieszeni rękę i wówczas zorientowała się ,że w kurczowo zaciśniętej dłoni trzyma płatki róż, te sprzed chwili .
I wtedy rozpłakała się w głos.
Nie wracała już, uklękła na ścieżce i nie pamiętała potem jak długo dziękowała.

Rano wysłała konie na stację kolejową, bo dobrze wiedziała ,że Prababka Maria z własnej woli we Lwowie siedzieć nie będzie dłużej niż to konieczne. I nie myliła się zbytnio, raptem parę godzin musiał czekać woźnica, bo przyjechała wieczorem.

-        I żebyś ty słyszała Salu, te ich cmokania, chrząkania, wzdychania i co tam jeszcze chcesz –  dodawała Prababka opowiadając o zaskoczeniu lekarzy, gdy odkryli jej całkowicie zdrowe kolano – to byś się była dopiero uśmiała.

Dziś ostatni z płatków wisi nad moim łóżkiem , włożony za szkło wyszywanego obrazka świętej Tereski, z którym się Ciotka Salomea nie rozstawała do końca życia.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2740
Domyślny avatar

ASPAL

03.06.2012 08:54

Zazdroszczę Panu takich wspomnień,pamiątek,modlitewników...w domu mojej Mamy ,na Wileńszczyźnie,już od dziesiątek lat obcy mieszkają,nic o nich nie wiem,a czuję się czasami tak,jakby nie tylko dom matczyny rodzinny zabrali,ale i wspomnienia ukradli...Siostra Mamy raz tam była lat temu ze czterdzieści chyba,nic nie chciała mówić,ale łzy miała w oczach.I więcej na ten temat nie mówiliśmy,ot życie.
Ryszard Sziler

Ryszard Sziler

03.06.2012 10:15

Dodane przez ASPAL w odpowiedzi na Zazdroszczę Panu takich

Rzeczywiście mam to szczęście, że ziemie mojego dzieciństwa należą nadal  jeszcze  do Polski, ale mam  też ( częściej już - miałem ) w rodzinie sporo osób, które "kraj lat dziecinnych" mogą ( mogły ) odwiedzić jedynie w wyobraźni,  więc wiem co to prawdziwa tęsknota, taka zadławiająca gardło...
U nas w domu za  Czortkowem, Lwowem, Stanisławowem, Brześciem...
Domyślny avatar

kropla

03.06.2012 12:32

Dodane przez Ryszard Sziler w odpowiedzi na ASPAL

* * * maleńka sukienka została z mojego dzieciństwa falbanki i groszki i zapach obiadu w niedzielę i leśna polana i sok malinowy w butelce jest chwila, gdy wchodzę na ściezkę dzieciństwa na chwilę chcę być nią, ta małą dziewczynką z lizaczkiem-kogutkiem gdy wracam, mam smak niedzielnego popołudnia jest słodki i miły lecz czuję, że uscisk mych dłoni maleje to moi rodzice, już wiedzą, że dalej juz iśc muszę sama * * * nad horyzontem zielonkawym szeroki pas błękitu podnoszę oczy, a ten błękit w kryształy się przemienia a te kryształy tak błyszczą, jak oczy mamy gdy sie śmieje ten przebóstwiony błękit to błysk zmartwychstałego Pana niebieski Jezus z kulowskiego kosciółka patrzymy na siebie ...juz dobrze Serdecznie Pana pozdrawiam i czekam na kolejne opowieści Są śliczne Ten płatek...dotknął nie tylko serca cioci Salice, ale równiez mojego B
Ryszard Sziler

Ryszard Sziler

03.06.2012 14:25

Dodane przez kropla w odpowiedzi na ten płatek róży

Pięknie to Pani opisała.
Przesyłam serdeczności :)
Domyślny avatar

CrusadeNR

03.06.2012 12:56

Niech tych wieczorów będzie jak najwięcej! Jestem całkowicie oczarowany.
Ryszard Sziler

Ryszard Sziler

03.06.2012 14:23

Dodane przez CrusadeNR w odpowiedzi na .....

Jest mi ogromnie miło . Mam parę w zanadrzu... Nie wiem jednak czy wszyscy będą tym ukontentowani : ))
Domyślny avatar

CrusadeNR

03.06.2012 15:29

Dodane przez Ryszard Sziler w odpowiedzi na Crusade

Ale nie da się zadowolić wszystkich. Ten mój filmik, który ku mojemu miłemu zdziwieniu znalazł się dzisiaj na niezaleznej "Gruzy na szczycie" spotkał się z wściekłym atakiem na you tube, a na trzeci dzień administracja go usunęła. Czyli bardzo wielu nie zadowoliłem, a nawet wprawiłem we wściekłość. W Pańskich wieczorach przy lampie naftowej znalazłem wszystko to, co sam bardzo cenię, ale nie potrafię ująć w tak piękne słowa: piękno przyrody,urok rzeczy martwych tak pospolitych a tak niezwykle tu pokazanych. No i przede wszystkim ludzie przywołani z przeszłości, to wszystko co stanowi o nas, dzieje naszych Dziadów i Pradziadów. Tu znalazłem także cząstkę świata mojej Rodziny znanej z opowieści. No ruszyło mnie to:)
Domyślny avatar

Gość

03.06.2012 16:56

Piękna historia, doceniam i czuję, że jestem na powrót u Dziadziów. Odniosę się jeszcze do filmu Crusadera, bo pod filmem nie można dokonywać wpisów, a widzę, że czyta posty pod tym blogiem. A może by tak, ten film o II Korpusie wyświetlić w TV Trwam, bo poza tą telewizją nigdzie więcej nie będzie to możliwe. Przemówienie gen. Władysława Andersa wygłoszone chyba zostało w 1969 roku w 25 rocznicę bitwy pod Monte Cassino, jeśli się nie mylę. Miał rację Generał, że ludzie nie będą wiedzieć, skąd ci żołnierze znależli się w Italii, miał też rację, że niektórzy będą się nad tym zastanawiać. To w jego słowach tkwi taka moc, która sprawia, że jeszcze dzisiaj trzeba te słowa ocenzurować. Dzięki temu filmowi ludzie mogliby w 4 minuty poznać, skrzętnie przed nimi ukrywany, kawał historii, film jest dynamiczny, ujmuje wszystkie istotne fakty, no i tworzy tzw. narrację, bez której dzisiaj nie sposób się przebić do przestrzeni publicznej.A poza tym ten film jest o Kresowiakach i już choćby z tego powodu wart jest obejrzenia.
Domyślny avatar

CrusadeNR

03.06.2012 17:34

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Piękna historia, doceniam i

Przy okazji można obejrzeć więcej moich filmików. Umieszczone są w playliście na moim profilu CrusadeNR4. Dziękuję za miłe słowo:)
Ryszard Sziler

Ryszard Sziler

03.06.2012 21:40

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Piękna historia, doceniam i

Ślicznie dziękuję :)
A film rzeczywiście bardzo dobry pod względem treści i formy  : lapidarny , dobitny, klarowny ...z ciekawym rozwinięciem akcji, której  punkt kulminacyjny został jakby przesunięty  na sam koniec, co wzmacnia wyraz i możliwości interpretacji.
Oglądnąłem go z tym większym zainteresowaniem, że mój Teść przeszedł cały szlak bojowy II Korpusu. Od gułagu ( w jego wypadku - na Kołymie ), po Monte Cassino, gdzie podczas pierwszego szturmu na klasztor został tak poważnie ranny, że zakończył tym swoją walkę.z Niemcami.
Ryszard Sziler
Nazwa bloga:
Zamyślenia
Zawód:
Ryszard Sziler

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 262
Liczba wyświetleń: 677,991
Liczba komentarzy: 706

Ostatnie wpisy blogera

  • Mętna woda...
  • PRL
  • FELICJA finis

Moje ostatnie komentarze

  • "Dlaczego?" Dla mnie to oczywiste: wśród tłumu głupców zamroczonych dobrobytem gwałtownie rozprzestrzenia się lucyferyczne światło postępowców szatana (Bytu jak najbardziej osobowego (!), a nie tylko…
  • Schamieliśmy w ostatnich latach, niewyobrażalnie dla naszych dziadków i rodziców, a nawet dla nas samych sprzed dziesięciolecia zaledwie, i to głównie za sprawą naszej tak zwanej "inteligencji", tego…
  • Rzeczywiście, sam zauważyłem, że Felicja jakoś słabo się integruje, co nie znaczy, że nie próbowała, ot chociażby tutaj: "- Co za zbieg dobrych okoliczności, że spotkaliśmy się panie Nornico! –…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Antypolskość
  • Żydzi - Polacy
  • KSIĄŻKI, które warto przeczytać :

Ostatnio komentowane

  • EsaurGappa, Es. Śmierdzisz.
  • EsaurGappa, Dno to chyba słowo klucz.Wszędzie czuć jakiś obrzydliwy fetor,jakbyśmy byli utopieni w jakimś szambie.Ja także zamuliłem swój patriotyzm,aż po dziurki w nosie i wpierw chcę się z tego gówna oczyścic…
  • Es, @Horn W sedno.  Pytanie jedno tylko wisi w powietrzu: czy pańszczyźniani w koncu pójdą po rozum ... prawdę mówiac nie wiem dokąd.  Korzystajac z zasobów własnych przestrzeni między uszami…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności