Straszny Dziadunio 2.

Pamiętają Państwo pierwszy odcinek Strasznego Dziadunia?. Na planie pojawił się wtedy zramolały starowina. Wymachując rękami, wyginajac ciało w jakimś dziwnym tańcu-połamańcu, krzyczał coś o pisowskim bydle. Ślina ciekła mu po wykrzywionej z nienawiści twarzy wielkimi strumieniami, piana bryzgała po ścianach, a w powietrzu z pewnością unosił się odór potu, o czym świadczyły mokre plamy pod pachami.     Dzisiaj mogliśmy ujrzeć drugi odcinek tej geriatrycznej telenoweli. Na mównicę sejmową wyskoczył niejaki Vincent - minister finansów z tuskowej łaski. Krzyczał, groził, kiwał wielkim paluchem i oskarżał posłów Kaczyńskiego o zdradę stanu. Na złodzieju czapka gore. Nie przypadkiem społeczeństwo rozszyfrowuje skrót PO jako Paserzy Obywatelscy. Do dzisiaj pamięta się, że hasłem założycielskim KLD, protoplastki PO było, że pierwszy milion trzeba ukraść. Nasze wspaniałe przekaziory oczywiście będą starały się przekuć tokowanie Rostowskiego na mowę męża stanu, ale na szczęście coraz mniej Polaków nabiera się na brednie TVN-u czy Polsatu.
Cóż, czekamy na trzecią część Strasznego Dziadunia. Kandydatów nie brakuje, ........ może psychiczny Stefek Niesioł się załapie?.A może czas na odcinek o Strasznej Babuni. Na czele kandydatek na odtwórczynię głównej roli wysuwa się po wczorajszym popisie na sejmowej komisji, była aktywistka PZPR-owska, niejaka Śledzińska - Katarasińska . Czekam na ewentualne propozycje do dalszych odcinków.