Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Polska węglem stoi, to przyjmijmy dla PLN parytet emisji CO2
Wysłane przez Obserwator_3 w 31-10-2021 [22:40]
Szanowni.
Jak już powszechnie wiadomo, lada moment tzw. "stara Europa" weźmie nasz rząd za..., powiedzmy, "za twarz" i sprowadzi nam gospodarkę do parteru podnosząc niebotycznie koszty emisji dwutlenku węgla. Jeszcze dwa lata temu było to 15 EUR, teraz jest sześćdziesiąt, czyli cztery razy więcej.
Niby jest to wiedza ze szkoły podstawowej (przynajmniej tej, gdzie uczono chemii i matematyki, a nie "tłitowania" i "lajkowania"), ale warto pewne rzeczy powtórzyć, ot tak, na wszelki wypadek.
Używając więc ulubionego powiedzonka dr. Kuźmiuka, "przypomnijmy, że" z równania stechiometrycznego wynika, iż spalenie dwunastu ton węgla w czystej chemicznie postaci skutkuje wytworzeniem czterdziestu czterech ton dwutlenku węgla kosztem pochłonięcia z atmosfery 32 ton tlenu (przy okazji: to oznacza "przerobienie" 152 ton powietrza atmosferycznego, a ponieważ 1 m3 powietrza pod ciśnieniem normalnym i w 20 stopniach Celsjusza waży 1,2 kg, to do spalenia wspomnianych 12 ton czystego węgla potrzebujemy 125 tys. m3 powietrza, czyli prostopadłościan o wymiarach 100 x 100 x 12,5 m).
Proste dzielenie pokazuje, że spalenie 1 tony czystego chemicznie węgla produkuje 3,67 tony dwutlenku węgla (konkretnie 3 i 2/3), za co opłata emisyjna wyniesie 220 EUR.
Liczmy dalej: spalenie 1 kg węgla skutkuje emisją za 0,22 EUR, czyli - jak by nie patrzeć - możemy spokojnie przyjąć, że jest to równo 1 PLN (dla kursu 4,58 PLN/EUR, ale mniejsza z tym).
Trzeba trafu, że ciepło spalania 1 kg czystego węgla przy 100% sprawności procesu wynosi ciut ponad 32 MJ, co daje nam 9 kWh, to zaś powoduje, że koszty emisji CO2 z tytułu wyprodukowania "wzorcowej" 1 kWh z czystego węgla dla 100% sprawności procesu wynoszą 0,11 PLN.
I już. Nie musimy wracać do parytetu złota, wystarczy trwale (ustawowo) powiązać wartość złotówki z kosztem emisji dwutlenku węgla ze spalenia 1 kg węgla chemicznie czystego, po czym obserwować, jak Niemcy "stają na głowie", żeby koszty emisji zbijać jak najbardziej, bo im inaczej koszty produkcji w ich fabrykach w Polsce zaczną rosnąć jak na drożdżach.
Dlaczego? Ano dlatego, że jeżeli dziś robotnik w Polsce kosztuje ich przykładowo 1.500 EUR miesięcznie (czyli 6,9 tys. PLN brutto-brutto), co wg. dzisiejszych kosztów jest równowartością emisji 6,9 tony CO2, to gdy Europa zaszaleje z kosztami emisji w ramach "sprowadzania Polski do parteru" i za emisję 1 tony zażyczą sobie "na rynkach" 120 EUR, to tenże polski pracownik dalej będzie dostawał 6,9 tys. PLN, ale będą już one warte 3.000 EUR.
Tworzymy mechanizm pewnego homeostatu - jak nam przywalają kosztami emisji, to my na to nic, po prostu z automatu eksploracja Polski zaczyna ich więcej kosztować, jak odpuszczają cenę dwutlenku, to nam koszty wyprodukowania energii spadają i taniej się żyje i działa.
Co ciekawe, jeżeli złotówka stanie się w ten sposób pierwszą walutą koncentrującą obrót dwutlenkiem węgla, a to dzięki gwarantowanemu parytetowi i w związku z tym stabilnością kosztów emisji, to nasz PLN może w XXI w. zacząć pełnić rolę dolara z pierwszej połowy XX w., który był przecież walutą obrotu ropą naftową. Co prawda dzięki parytetowi złota, od którego odejście skutkowało kryzysem naftowym, ale uwzględniając plany faktycznego podniesienia tzw. "śladu węglowego" do rangi środka płatniczego, emisja jednej tony dwutlenku węgla może już teraz pełnić taką rolę odniesienia jak złoto, więc niegłupio byłoby skorzystać z okazji i uczynić złotówkę takim środkiem dla obrotu emisją CO2.
W zasadzie równie dobrze mogą to być złoża helu3 na Księżycu albo jakaś ciekawsza planetoida, ale dwutlenek węgla jest tu i teraz, na dodatek bardzo modny, a my mamy silne parcie na pęcherz, żeby się wyrwać z fundowanej nam pułapki zarżnięcia gospodarki kosztami energii. A tak to nam będą płacić.
Tylko "co na to powiedzą w Paryżu?" (nie mówiąc o Brukseli, czyli Berlinie). No i jak się do tego może widzieć nasz NBP?
Komentarze
31-10-2021 [23:01] - u2 | Link: emisja jednej tony dwutlenku
emisja jednej tony dwutlenku węgla może już teraz pełnić taką rolę odniesienia jak złoto
Z całym należnym szacunkiem, ale to zwykłe oszustwo jest. Bogate kraje mogą wykupić prawo do emisji CO2 do atmosfery, to prawo nie ma nic wspólnego z ratowaniem atmosfery ziemskiej.
31-10-2021 [23:26] - Obserwator_3 | Link: Oparcie o złoto, "koszyk
Oparcie o złoto, "koszyk walut" (czyli koncept typu "wróbelek ma jedną nóżkę bardziej"), pracę komputerów (bitcoin) czy cokolwiek innego poza twórczą pracą ludzką też jest pewnego rodzaju oszustwem, a już "pieniądz fiducjalny" to w ogóle, szczególnie kreowany w formie pieniądza dłużnego.
Opinie o światowym systemie finansowym znam i w znacznym stopniu podzielam, ale jak już zamierzasz komentować, to raczej komentuj to o czym piszę, nie zaś cokolwiek, a w szczególności nie zasady, zwłaszcza ogólnie istniejące i (zgadzam się że niestety) akceptowane.
Mi się na przykład taka ziemska grawitacja też nie podoba, szczególnie jak coś niosę, ale akurat to nie Newton narzucił że przyśpieszenie ziemskie wynosi 9,81 m/s2 (on tylko to zauważył), więc jak się chce ulżyć w dźwiganiu ciężarów, to nie ma co utyskiwać że przedmioty ważą ile ważą, a w ogóle to ciężko jest, tylko się buduje taczkę, dźwig, balon, statek czy cokolwiek co w danej sytuacji działa i pomaga cel osiągnąć.
Oczywiście zasadne jest pytanie, czy ten wytwór jest adekwatny do potrzeb, stąd też wartość dyskusji, ale na temat skuteczności proponowanego rozwiązania, a nie moralnych aspektów siły ciążenia, prawda?
01-11-2021 [08:10] - u2 | Link: pracę komputerów (bitcoin)
pracę komputerów (bitcoin)
A tu już sama nazwa "krypto" wskazuje, że to przekręt. Dla przykładu Chińczycy na potęgę to 'kopią' i zużywają gigawaty mocy, niszcząc planetę.
01-11-2021 [07:20] - Paweł_Urbański | Link: Możemy spalić wszystkie swoje
Możemy spalić wszystkie swoje zasoby węgla kamiennego, brunatnego i torfu nie płacąc nic za CO2.
Zeroemisyjna technologia wykorzystania kopalnych źródeł energii – materiały programowe
https://3obieg.pl/zeroemisyjna...
Sposobem, aby to osiągnąć jest połączenie technologii pozyskiwania energii ze źródeł kopalnych w jeden proces technologiczny z odzyskiwaniem i trwałym wykorzystaniem CO2 do procesów produkcyjnych, tak aby w efekcie powstał produkt, który na trwale zwiąże CO2.
01-11-2021 [10:34] - mjk1 | Link: Marzyć każdy może, jeden
Marzyć każdy może, jeden lepiej a drugi jeszcze gorzej.
A tak poważnie, jeżeli rozumie Pan, jak funkcjonuje światowy system walutowy, to wie doskonale, że nie ma nawet cienia szansy.
Chyba, że wierzy Pan, że kursy walut reguluje jakiś rynek, albo Glapiński z Kaczyńskim a nie chłopcy z Bazylei a dokładnie ich mocodawcy.
Oparcie dolara na ropie, jak na razie, gwarantują amerykańskie lotniskowce.
W to zaś, że oparcie złotych pieniążków na dwutlenku węgla, mieliby gwarantować Błaszczak z Terleckim nie uwierzą nawet, Zeus i Józik z Londyna.
Niemcy zaś w przeciwieństwie do naszego bantustanu, to państwo poważne i nie po to budowali tu fabryki, żeby im ktoś koszty w jakikolwiek sposób podnosił.
Gdyby jednak nadpremier MM postanowił pański plan zrealizować, to najprawdopodobniej Niemcy zostawią nam te fabryki wraz z całą infrastrukturą.
My wtedy w oparciu o wytwarzane tam komponenty zbudujemy nareszcie nasz własny samochód a nawet kilka.
Do ustalenia pozostaje, przez którą sieć dealerską będziemy je rozprowadzali – francuską, japońską, czy niemiecką.
Jeżeli zaś chodzi o dwutlenek węgla, to teraz tylko przypomnę wiedzę z podstawówki.
Nie emituje go (CO2) spalanie wodoru, pierwiastka, którego jest najwięcej we wszechświecie.
Wodór jest wiec paliwem idealnym i co najważniejsze zeroemisyjnym.
Paliwem, które już teraz potrafimy tanio produkować.
I do tego właśnie dążą Niemcy.
Bajanie zaś o rozwoju energetyki węglowej, jest godne bab z magla, czy innej Usi z Anielą.
01-11-2021 [13:49] - Obserwator_3 | Link: Proponuję trochę uporządkować
Proponuję trochę uporządkować sposób prezentacji poglądów: jeżeli czyni się zarzut z tego, że coś uważa się za pozbawione szans (czyli przyjmuje się w danym ujęciu prymat rzeczywistości nad koncepcją - już mniejsza o to czy słusznie), to używanie jako argumentu poglądu opartego o prymat koncepcji nad rzeczywistością ("...Wodór jest więc paliwem idealnym [...] które już teraz potrafimy tanio wyprodukować..." versus opinia o energetyce węglowej, która ma jednak tę przewagę że po pierwsze jest, po drugie, bez niej nie damy sobie OBECNIE rady) tworzy jednak wewnętrzną sprzeczność.
Przy okazji żeby nie być gołosłownym co do tego wodoru: wyprodukowanie 1 kWhe z wodoru (jednej kWh energii elektrycznej) wymaga zużycia 3 kWhe przy produkcji wodoru w procesie elektrolizy i następnie wytworzenia z niego energii elektrycznej z 50% sprawnością każdej z części procesu.
Jeszcze pół biedy, jeżeli robimy to na miejscu w ramach bilansowania mocy uzyskanej z lokalnych OZE, ale jak trzeba towar przewieźć, no to pojawia się problem małej gęstości i konieczności kompresji (też nie za darmo) - ostatecznie trzy zbiorniki po 55 l. każdy i o masie po 50 kg każdy w Hyundai NEXO mieszczą pod ciśnieniem 700 bar 6 kg wodoru, wystarczającego na przejechanie 600 km (wg. producenta zresztą), zaś ten sam dystans zapewnia nam dla tego samochodu w wersji z silnikiem Diesla 40 l ON, zajmującego objętość tychże 40 l (a więc cztery razy mniejszą) i ważącego wraz ze zbiornikiem ok. 40 kg (też cztery razy mniej). No ale w oleju napędowym do tego wodoru jest dodane 1/3 węgla i stąd takie wyniki.
Jak na razie 1 kg dotowanego wodoru kosztuje na niemieckiej stacji paliw ok. 40 PLN, co pozwala na wytworzenie 18 kWhe, a więc sam koszt czystego surowca w 1 kWhe wynosi 2,2 PLN (nie licząc kosztów instalacji: jak ogniwo paliwowe 30 kW kosztuje 450 tys. PLN i ma okres działania na poziomie 30 tys. godzin, zanim je szlag trafi, to znaczy, że trzeba dorzucić jeszcze 0,5 PLN/kWhe kosztów degradacji instalacji, nie mówiąc o kosztach kapitału przez te trzy i pół roku, no bo 30 tys. godzin to mniej-więcej tyle dla reżimu pracy 24/7).
W sumie jak na dziś na niemieckim wodorze zgodnym z normą SAE J2719 wychodzi nawet 3 PLN za 1 kWhe (wodór podobnej klasy czystości w Polsce jest niedostępny, można kupić tzw. "sześciodziewiątkowy", tj. 99,9999% czystości, ale ten dla odmiany kosztuje >600 PLN/kg, więc piętnaście razy drożej, raczej nie polecam...), podczas gdy prąd z węgla kosztuje (nawet z tą dzisiejszą opłatą emisyjną, kosztami działania, amortyzacją, nakładami, cenami węgla) ok. 0,2 PLN za 1 kWhe, czyli PIĘTNAŚCIE RAZY TANIEJ - proponuję spojrzeć na rachunek za prąd.
To tak a propos magla...
PS.: liczby początkowo poprawne, niestety zmieniłem na złe (tak to jest jak się pisze w pośpiechu pomiędzy cmentarzami, przepraszam). Już jest dobrze.
01-11-2021 [12:00] - Władysław Ludendorf | Link: fantastyczna odpowiedź,
fantastyczna odpowiedź, szczególnie dziękuję za twarde liczby, pozdrawiam
01-11-2021 [13:49] - Obserwator_3 | Link: Liczby początkowo poprawne,
@Władysław Ludendorf
Liczby początkowo poprawne, niestety zmieniłem na złe, tak to jest jak się pisze w pośpiechu pomiędzy cmentarzami i szacuje w pamięci, przepraszam.
Już jest dobrze
01-11-2021 [19:48] - mjk1 | Link: „…wyprodukowanie 1 kWhe z
„…wyprodukowanie 1 kWhe z wodoru (jednej kWh energii elektrycznej) wymaga zużycia 3 kWhe przy produkcji wodoru w procesie elektrolizy i następnie wytworzenia z niego energii elektrycznej z 50% sprawnością każdej z części procesu”.
Jeżeli potrafię liczyć, to wyprodukowanie 1 kWh energii elektrycznej z wodoru jest sześciokrotnie ( sześć razy) droższe od wyprodukowania tejże energii z węgla, tudzież innych źródeł.
Zanim jednak przeładowany wieśniak, tudzież inny Ludendorf osiągnie kolejny orgazm w podzięce za twarde liczby, proponuję spojrzeć na problem z ciut innej perspektywy, ze szczególnym naciskiem na ciut.
Żeby to uzasadnić muszę, podobnie jak Pan, posłużyć się wiedzą ze szkoły podstawowej. A z tejże szkoły wyniosłem, że źródłem całej energii na naszej planecie, jest słońce.
Ta ropa, gaz, biomasa i nasz „wongiel”, to też słońce.
O ile dobrze pamiętam to słońce dzisiaj dostarcza 1,2 kWh energii na metr kwadratowy powierzchni.
Jeżeli odliczyć straty na odbicie promieni i dni pochmurne w wysokości 30%, to ilość, jaka pozostanie, jest jeszcze 100 tysięcy razy większa niż energia, którą obecnie zużywamy.
Przy dzisiejszej trzydziestoprocentowej sprawności ogniw słonecznych pozostaje „tylko” 33,333 tysięcy razy więcej. Energię z wiatru, a to też słońce, proponuję pominąć.
Problemem nie jest więc pozyskiwanie tej energii, ale jej magazynowanie, ponieważ energia ta nie jest potrzebna wtedy kiedy jest w nadmiarze, ale wtedy, kiedy słońce nie świeci.
I w tym miejscu musimy wrócić do pańskiego wyliczenia opłacalności produkcji wodoru w procesie elektrolizy.
Założyć przy tym musimy, że energia potrzebna do elektrolizy nie pochodzi z węgla, tudzież innych źródeł ale jest to energia całkowicie darmowa, uwzględniając oczywiście koszty inwestycji zarówno elektrowni węglowej, jak i słonecznej, której koszt jest znowu ciut niższy od kosztu elektrowni węglowej, ze szczególnym naciskiem na ciut.
Jeżeli jest inaczej proszę natychmiast skorygować.
Przepraszam jednocześnie, że dopiero teraz odpowiadam, ale też mam kilka cmentarzy do objechania a z biegiem lat jest ich niestety coraz więcej. Poza tym mamy z żoną taką coroczną tradycję, że po tym objeździe ona zaprasza mnie na piwo, ja ją na wino i w pobliskiej kawiarence wspominamy tych, którzy odeszli.
01-11-2021 [22:27] - Obserwator_3 | Link: 1. Wyprodukowanie 1 kg wodoru
1. Wyprodukowanie 1 kg wodoru w drodze elektrolizy wymaga 50 kWh energii elektrycznej (tak mniej-więcej, przy technologiach alkalicznych i w podwyższonej temperaturze ok. 45 kWh), czyli wyprodukowanie 3 kg wodoru wymaga zużycia 150 kWh
Dla odmiany 3 kg wodoru to 100 kWh przy stuprocentowym wykorzystaniu, ale ogniwa paliwowe mają sprawność 45-55% (przyjmijmy 50%), więc z 3 kg wodoru otrzymujemy 50 kWh
Reasumując: ze 150 kWh energii elektrycznej włożonej, otrzymujemy 50 kWh energii elektrycznej otrzymanej, reszta to ciepło odpadowe, więc w kogeneracji sprawność jest oczywiście większa.
2. Tak, problemem było, jest i będzie magazynowanie tej energii. Każda forma akumulacji ma sprawność rzędu 40-60% (im większa sprawność, tym mniejsza pojemność i rosnący koszt akumulacji jednostki energii), za wyjątkiem elektrowni szczytowo-pompowych, mających sprawność rzędu 82% i pojemność ograniczoną wyłącznie kwestiami technicznymi - choć racjonalne jest propagowanie mikroelektrowni tego typu, przy okazji załatwia się kwestię "małej retencji"
Sprawność ogniw fotowoltaicznych wynosi 16-19%dla monokrystalicznych, 14-16% dla polikrystalicznych i 6-10% dla amorficznych, więc te wspomniane 30% to trochę dużo...
Co do porównania kosztów elektrowni węglowych i fotowoltaiki: dzisiejsze ceny paneli fotowoltaicznych wynoszą w detalu ok. 1,4 PLN za 1 We, zaś polskie zapotrzebowanie na energię wynosi rocznie 200.000.000.000.000 Whe (200 TWh), czyli musimy mieć instalacje o mocy 1.000.000.000.000 We, aby dla sprawności ogniw 17% i przy założeniu wykorzystania 30% dziennej energii Słońca dostarczyć rocznie tę ilość energii elektrycznej (rok ma 8760 godzin, w tym nocne, z czego Słońce operuje sensownie przez 4.000 godzin, bo to nie tropiki, zachody i wschody są dłuższe - 30% wykorzystania energii Słońca to przeliczeniowo 1.200 godzin na 100%, a że sprawność ogniw wynosi 17%, więc musimy wynik podzielić jeszcze przez sześć, bo 100/17 = 6, a więc razem: 1.200h/6 = 200h przeliczeniowych rocznie wykorzystania 100% energii Słońca).
No, przepraszam, bilion złotych jak w pysk strzelił, a jeszcze nie ruszyliśmy tematu akumulacji. Niech będzie, że w hurcie będzie pięć razy taniej, OK, dalej trzeba 200 mld PLN. A taka Ostrołęka miała kosztować 6...
Przy okazji: obecne instalacje fotowoltaiczne oferują 380 We z 1,8 m2, czyli powiedzmy 200 We/m2. Aby więc postawić instalację o mocy1.000.000.000.000 We, musimy zbudować farmy fotowoltaiczne o powierzchni 5.000.000.000 m2, czyli (jak by nie liczyć) 5.000 km2.
02-11-2021 [13:38] - mjk1 | Link: A ja jednak dalej proponuję
A ja jednak dalej proponuję spojrzeć na problem bardziej perspektywicznie.
Napisał Pan, że aby zaspokoić potrzeby energetyczne Polski przy dzisiejszej wydajności ogniw słonecznych, należałoby wybudować farmy fotowoltaiczne o łącznej powierzchni aż 5 000 km2. Tyle tylko, że to aż 5 000 km2, to zaledwie niecałe 2% powierzchni naszego kraju (dokładnie 1,599%). Jeżeli uwzględnimy jednak pozostałe źródła energii odnawialnej (wiatraki, hydroelektrownie), jeszcze mniej.
Wyliczył Pan, że wbudowanie tej wielkości farm fotowoltaicznych, przy dzisiejszych cenach paneli, to koszt rzędu biliona złotych. Kwota naprawdę przerażająca. Uczciwie jednak należałoby podać, jak spadała cena paneli od ich wynalezienia i jak wzrastała ich wydajność i na tej podstawie szacować przyszłą a nie teraźniejszą ich opłacalność.
Dla przykładu podam, że cena pierwszego telewizora plazmowego wynosiła 60 000 zł. Gdybym wtedy powiedział, że tego typu telewizory będą, co najmniej dwa w każdej polskiej rodzinie, wszyscy uznaliby mnie za idiotę, bo z wyliczeń wchodzi, że kosz ich zakupu, to jakby nie liczyć ponad bilion jak w pysk.
Z elektrowniami konwencjonalnymi jest jeszcze kilka problemów o których Pan nie wspomniał z czego dwa najważniejsze: koszt transportu paliwa i straty przesyłu wytworzonej energii.
Oba problemy znikają, przy energetyce rozproszonej z wykorzystaniem lokalnych OZE a o takiej energetyce należy myśleć w dłuższej perspektywie.
Pisałem, że Niemcy to państwo poważne i nie strzelałoby sobie w kolano likwidując energetykę konwencjonalną i jądrową.
Na dzisiaj to my jeździmy ich samochodami i kupujemy w ich sklepach w większości ich towary a nie odwrotnie.
Nieprzypadkowo, też o czym u nas się wcale nie mówi, obydwa rurociągi NS1 i NS2 są przystosowane do transportu wodoru. Dodam przy okazji, że rurociągami można przesyłać gaz zarówno ze wschodu na zachód, jak i w przeciwną stronę.
Nie zastanawia też nikogo, dlaczego Niemcy planują budowę południowego gazociągu przez Czechy i Słowację na Ukrainę. Przecież Ukraina nie ma ani metanu, ani wodoru.
Całkiem przypadkowo oczywiście rurociągu też przystosowanego do transportu wodoru.
Na koniec coś optymistycznego.
Mateusz Morawiecki skrócił jednak okres likwidacji naszej energetyki węglowej o osiem lat.
Sam Pan wspomniał, że do rozbudowy Ostrołęki nie doszło, pomimo kosztu kilkadziesiąt razy mniejszego od budowy elektrowni z OZE.
Problem jest tylko jeden, czy wykorzystamy ten okres na budowę własnej energetyki opartej na OZE, czy prześpimy ten okres i energię będziemy importowali z RFN.
Pozdrawiam Pana.
02-11-2021 [19:18] - mjk1 | Link: I jeszcze wiadomość z
I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili wg mnie optymistyczna: https://biznes.interia.pl/gosp...
02-11-2021 [06:15] - Władysław Ludendorf | Link: I po co ta wstawka o orgazmie
I po co ta wstawka o orgazmie? masz problemy ze swoim prąciem to proszę się udać do seksuologa a niekoniecznie obwieszczać to na forum. No i rzeczywiście patrząc na pana nader skromne wyliczenia i infantylne podejście do problemu to co panu pozostało to wiedza z podstawówki
01-11-2021 [11:56] - Władysław Ludendorf | Link: no nie wiem, czy potrafimy go
no nie wiem, czy potrafimy go tanio produkować. Gdyby tak było, to nie produkowano by wodoru ze zdaje się metanu w rafineriach, a bezpośrednio z wody (nie chcę wnikać czy morskiej czy słodkiej, ale w pierwszym przypadku produktem elektrolizy będą jakieś chlorany, z którym coś trzeba zrobić a nie czysty tlen). Poza tym cały czas mamy nierozwiązany problem przechowywania czystego wodoru. Wysokociśnieniowa kompresja kosztuje, zbiorniki są nieszczelne. Najlepiej byłoby przechowywać wodór jako coś jak metan i tak poprowadzić reakcję utleniania, żeby węgiel w tej reakcji nie uczestniczył. Nie jestem chemikiem, ale jako inżynier widzę, że nie jest to łatwy orzech do zgryzienia.
01-11-2021 [14:23] - Pers | Link: Na razie mamy węgiel i tego
Na razie mamy węgiel i tego powinniśmy się trzymać.
Badania powinny iść w kierunku czystego spalania, choćby przez gazowanie węgla jeszcze pod ziemią. Mamy zaawansowaną technologię, której jednak nikt nie chce ruszyć. Przyczyny są jak zwykle polityczne.
Podczas gdy niektórzy twierdzą, że farmy wiatrowe i fotowoltaiczne mają EROEI (współczynnik zwrotu z zainwestowanej energii) na poziomie 5, a nawet 7, dość łatwo jest udowodnić, że wcale tak nie jest. Jeżeli za każdy 1 kWh energii zainwestowany w ich projektowanie, marketing, produkcję, instalację, konserwację, demontaż i prawidłową utylizację, zwracają 5 lub nawet 7 kWh w okresie eksploatacji, optymistycznie przez 20 lat i przy założeniu stałego kosztu (skorygowane dla inflacji) energii, przyniesie co najmniej 400% czystego zysku! Porównaj to z lokatą bankową lub inwestycją z gwarantowanym dochodem, która przynosi 3% powyżej inflacji (jeśli uda ci się taką znaleźć!). W ciągu tych samych 20 lat wygeneruje tylko 80% zysku, co odpowiada EROEI na poziomie 1,8. Gdyby instalacje wiatrowe i słoneczne były tak opłacalne, ich promotorzy nie domagaliby się dotacji rządowych; powinni uciekać od oszalałych tłumów inwestorów.
Zamiast tego sektory energii wiatrowej i słonecznej zamieniły się w gigantyczne gąbki państwowych dotacji. Nie tylko roztrwoniły pieniądze i zasoby naturalne, ale stały się wielkim bólem brzucha dla operatorów sieci, ponieważ udało im się narzucić przepisy, które zobowiązują operatorów sieci do przyjmowania całej energii elektrycznej produkowanej z tzw. "odnawialnych źródeł energii". Jednak ryzyko wytwarzania przez te źródła zbyt dużej ilości energii elektrycznej jest zwykle bardzo niskie; na przykład w całym 2021 r. farmy wiatrowe w Niemczech wyprodukowały zaledwie 20% swojej mocy nominalnej, a fotowoltaiczne nieco ponad 10%. W każdym razie wynik marnotrawstwa kilku bilionów dolarów z funduszy publicznych i degradacji ogromnych połaci lądu i morza, zrujnowanych przez ich instalacje, przełożyło się na znacznie wyższe stawki za energię elektryczną. W Rosji, kraju, który do tej pory uniknął tej zielonej plagi i skoncentrował się na rozwoju elektrowni wodnych i jądrowych, taryfy za energię elektryczną są 10 (dziesięć!) razy niższe niż na Zachodzie. Tak więc prawdziwy uzysk z wiatru i słońca to nie 5, a może 7, ale znacznie mniej niż zero: strata netto energii.
Całość https://spiritolibero.neon24.p...
01-11-2021 [17:15] - Obserwator_3 | Link: @Pers
@Pers
Te zmarnowane pieniądze i obszary na OZE, to nie jest wszystko, polecam: https://naszeblogi.pl/60175-greta-thunderberg...