Sportowe oszustwa, wiara kibica

Usłyszałem w audycji sportowej pewnego radia takie oto mniej więcej słowa: „A teraz przejdźmy do sportu, a więc sfery, gdzie gra się fair”. W pierwszej chwili się zirytowałem, potem roześmiałem, wreszcie wzruszyłem ramionami. Kocham sport, dam się pokrajać za Biało-Czerwonych i naprawdę sporo robię, tak myślę, zwłaszcza dla polskiej siatkówki i polskiego żużla, ale nie jestem naiwny. Sportem interesuję się od dziecka, więc od ponad pół wieku i widziałem historie tak skandaliczne, że aż przysłowiowy nóż otwiera nie w kieszeni, nawet jeśli go tam nie ma. Gdy miałem osiem lat, polscy piłkarze grali eliminacyjny mecz do Igrzysk Olimpijskich w Monachium. W Starej Zagorze zmierzyliśmy się z Bułgarią, sędziował sąsiad gospodarzy z Bałkanów Rumun Paduranu. Pojechał po bandzie, pomagając gospodarzom w sposób tak bezczelny, że przyzwyczajeni do różnych numerów kibice „kopanej” nad Wisłą i Odrą łapali się za głowy i ze złości chcieli czarno-białe telewizory wyrzucać przez okno. Mecz na boisku wygraliśmy 2:1, ale w protokole meczowym wynik był zupełnie inny: 3:1 dla Bułgarów. Czerwona kartka bodaj dla Lubańskiego, karny z kapelusza, nieuznana bramka prawidłowo zdobyta przez Polaków. Obłęd. Paduranu stał się synonimem sędziowsko-piłkarskiego przekrętu. Ale przecież nie był jedyny.

Czasem robiono to w rękawiczkach. Być może arbiter rzeczywiście nie zauważył ręki Maradony w meczu z Anglią na mundialu A.D. 1986 (Argentyńczyk mówił potem, że była to „ręka Boga”). Natomiast belgijski sędzia, Flamand, „gwiżdżący” mecz w europejskich pucharach klubu najbogatszego ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa zrobił nas Polaków na szaro – i pewnie nie za darmo. Byłem na tym meczu, zresztą z moimi synami. Legia Warszawa grała w Doniecku z miejscowym Szachtiorem (czyli „Górnikiem”) bardzo dobre spotkanie, a sędzia -o dziwo- drobiazgowo gwizdał każdy faul ...miejscowego zawodnika. Ukraińcy się wściekali, a ja wietrzyłem podstęp. Słusznie . Faul Polaka na napastniku z Doniecka ewidentnie przed polem karnym, a sędzia wskazuje „wapno” czyli rzut karny. Jedenastkę Ukraińcy wykorzystali, sędzia z Belgii tez wykorzystał swoją szansę, Legia w Warszawie nie odrobiła strat, choć wygrywała. Tylko kibice ze stolicy zrobili w Doniecku swoje, skandując hasła, które nie mogły się podobać na ,wówczas prorosyjskiej, wschodniej Ukrainie. Aha, dodam jeszcze, że nie było wtedy VAR-u czyli systemu, który po latach zabiegów został wprowadzony do piłki nożnej – polega on na sprawdzaniu zapisu wideo spornych sytuacji.

Siatkówka była przed piłką nożną, gdy chodzi o analizowanie konfliktowych sytuacji na zapisie tv, ale gdy nie było w naszej dyscyplinie owych „challenge”- ów sędzia był panem Bogiem i przewały, np. z udziałem drużyn ze Wschodu (ale nie tylko) szły taśmowo. Do dzisiaj nasz mistrz świata z 2014 roku, a obecnie trener Trefla Gdańsk Michał Winiarski wspomina, jak jego klub Skra Bełchatów grał w finale Ligi Mistrzów w 2012 z Rosjanami z Kazania. Sędzia w decydującej akcji meczu po ataku Michała po rosyjskim bloku przyznał, prawem kaduka, punkt „ Zenitowi”, a nie Polakom, dzięki czemu Rosjanie wygrali przegrany mecz zdobywając klubowe Mistrzostwo Europy. A na telebimie wszyscy widzieli telewizyjna powtórkę: piłka uderzyła w ręce zawodnika z Rosji.
Do historii przeszło „gospodarskie” sędziowanie na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu w 1988 roku, szczególnie w boksie i innych sportach walki. Na ringu działy się cuda. Koreańczycy wygrywali pojedynki nawet te, w których byli po prostu obijani, a niektórzy ich konkurenci po kuriozalnych werdyktach przez wiele minut nie chcieli zejść z ringu. 14 lat później historia powtórzyła się farsa równie skandaliczną na piłkarskich mistrzostwach świata w Japonii i Korei A.. D. 2002. Korea grała naprawdę dobrze, zasłużenie wygrała z nami 2:0, ale to w jaki sposób sędziowie pomogli (sic!) im wygrać z Włochami i Hiszpanią urągało wszelkim standardom, nawet tym w zdemoralizowanym futbolowym świecie.

Historia sportu pełna jest sprzedajnych sędziów, skorumpowanych i korumpujących działaczy i zawodników, którzy o ducha fair-play wycierali buty.
A mimo to ja, kibic-pasjonat, uwielbiam sport i wierzę w sukcesy Biało-Czerwonych, których rywalom nie pomagają (nadmiernie) sędziowie…

*tekst ukazał się w miesięczniku "Nowe Państwo" (październik 2020)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

04-05-2021 [12:24] - u2 | Link:

Historia sportu pełna jest sprzedajnych sędziów, skorumpowanych i korumpujących działaczy i zawodników, którzy o ducha fair-play wycierali buty.

To zupełnie tak jak w polskim wymiarze sprawiedliwości. Czyżby przykład szedł z góry ?