Gdy nie ma czasu na całość

Przychodzi pół baby do lekarza. – A gdzie reszta? – pyta smętnie lekarz. – Pan nie jest dowcipny, więc reszta czeka w kolejce do ginekologa – odpowiada z przekąsem baba.

Niby to żart i niby śmieszny, ale nie koniecznie. Jak się sięgnie głębiej (bez skojarzeń, proszę), to dostrzeże się nagą prawdę – chory człowiek przestał być całością, bo na nią nie ma czasu.

Do nefrologa idzie nerka – prawa lub lewa, często obie, w dodatku zapalone. Do kardiologa – serce, skołatane i zmęczone, do pulmonologa – płuca, które nie mogą odetchnąć pełną piersią, głowa natomiast może wybierać i iść do neurologa, gdy pełna zawrotów, lub do psychiatry – gdy kłębią się w niej złe myśli. Skóra, ledwie żywa, zupełnie jakby zdarta była ze św. Bartłomieja, szuka oparcia w dermatologu, a że szkielet też szwankuje, to trzeszcząc, drepcze kość za kością do ortopedy.

I wszystko czeka w kolejce na swój czas.

I można tak wymieniać jeszcze inne specjalności i każdemu ze specjalistów zawsze jakaś część ciała w udziale przypadnie. Czasem tylko lekarz poz – stary, dobry internista, lub nowoczesny medyk rodzinny – próbuje skleić z tego jakąś ludzką całość.

Zwykle jednak wzdycha zrezygnowany, bo zrobić pełne dzieło w kilka minut nie jest w stanie. Wypisuje więc skierowania i wysyła poszczególne części swojego pacjenta do kolegów od serca, płuc itd.

Czy zawsze tak było? Nie!

Pomijając bardzo dawne czasy, gdy lekarz był też kapłanem, szamanem lub innym guru od sił przyrodzonych i nadprzyrodzonych, i wchodząc z szacunkiem w grecką starożytność czasów Hippokratesa, dostrzegamy w nich piękną całość sztuki lekarskiej.

Całość dotyczącą ciała i duszy, powiązaną z tym, co zewnętrzne, czyli otoczeniem społecznym i środowiskiem naturalnym. Całość pojmowaną i badaną dociekliwym rozumem lekarskim. Tak – dociekanie istoty rzeczy i powiązań części, cały czas mając na względzie całość człowieka, to było to! Mając, oczywiście, na to czas.

O tym przymiocie sztuki lekarskiej, czyli dociekliwym i holistycznym podejściu do chorego, pisał filozoficznie Demokryt z Abdery – ten od atomów:

„Dociekanie tak w mądrości, jak i w lecznictwie uznaję za bratnie i wspólne; mądrość wyzwala duszę od cierpień, a lecznictwo uwalnia ciała od chorób”.

 
I tak oto Medycyna, matka nasza karmicielka, ostoja chorych i cierpiących, przez wieki skutecznie opierała się pokusom dzielenia jej ponad miarę na wiele specjalności.

Były choroby wewnętrzne – nazywane niejawnymi, których lekarz nie może dostrzec własnym okiem ani usłyszeć własnym uchem i dochodzi do nich na drodze rozumowania.

Były choroby zewnętrzne – jawne, które „tkwią w miejscu bardzo łatwym do dostrzeżenia” i które zwykle leczy się nożem.

Była też ginekologia i położnictwo i, a jakże! – dietetyka, jako sztuka leczenia i zapobiegania chorobom poprzez – jakbyśmy dziś nazwali – właściwy styl życia.

Były też choroby uleczalne, w których sztuka medyczna miała dość skutecznych metod, by nieść pomoc, i nieuleczalne, którymi lekarz nie miał obowiązku się zajmować.

Była też „święta choroba”, która dla Hippokratesa nie była wcale bardziej święta niż inne, a w zasadzie zupełnie nieświęta, ale dziedziczna i dotycząca mózgu.

Jednakże pod koniec Starożytności, gdy z areny sztuk lekarskich odszedł Hippokrates – alfa medycyny, i Galen – omega medycyny, ta wpadła najpierw w inne sidła niż współczesne specjalistyczne rozdrobnienie.  W sidła uproszczenia i powierzchowności.

Świat Cesarstwa Zachodniorzymskiego chylił się ku upadkowi. Kruszała państwowość, marniała gospodarka, a kultura i nauka nie były w stanie wznieść się na wyżyny. Następowało rozprężenie moralne, szerzyła się korupcja, trwały walki między klikami wojsk, a granice rozrywały najazdy barbarzyńców.
Także dawne, słynne szkoły medyczne straciły na świetności, a wielu lekarzy hołdowało poglądom Temisona, który medycynę sprowadził do rozróżniania dwóch stanów – tzw. napięcia porów (status strictus) oraz ich osłabienia (status laxus), twierdząc, że nie ma potrzeby ustalania dokładnego rozpoznania, a leczyć można, stosując odpowiednie środki na te dwa stany.

Jego uczniowie poszli jeszcze bardziej na skróty i sprowadzili nauczanie medycyny ad absurdum. Pod koniec Antyku wystarczyło zaledwie kilka miesięcy nauki, by zdobyć zawód lekarza. Powód? No cóż, po części merkantylny. A poza tym - jaka oszczędność czasu!
Ach, jednak wszystko rozbija się o ten czas, którego dziś lekarzom tak brakuje, by pacjenta poskładać w całość.

A teraz pomarzmy przez chwilę. Przychodzi zmęczony lekarz na wizytę do baby. – Po co pan przyszedł? – pyta z uśmiechem baba. I szybko dodaje: - Jestem przecież cała i zdrowa.

Nastało milczenie. Lecz kto złośliwy, ten doda – i lekarz odszedł z kwitkiem.

PS. Tekst ten pt. "W poszukiwaniu całości i czasu" pierwotnie ukazał się w "Panaceum", Nr 10, 2019
_____________________

Jeśli Ci się spodobał ten tekst, zapraszam na inne moje felietony:

Skały Panieńskie, czyli jak siostry Norbertanki uciekały przed Tatarami
Kameduli. Przepis na erem, przepis na odosobnienie

oraz inne na moim blogu osobistym OPOWIEŚCI WĘDROWNE. Tu znajdziesz teksty o wędrówkach, książkach, pisaniu oraz moją twórczość literacką i zdjęcia przyrody. 

 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jan1797

14-01-2020 [15:39] - Jan1797 | Link:

Wczoraj trochę mi się wyrwało, doskonale przez Panią określone notką, w połowie
jesteśmy patriotami i przez to w połowie o siebie dbamy. Pomogła mi Pani, dziękuję ;-)
Pozdrawiam Panią.
Czas teraz zacytować Bareję Juniora;
<Hula Hula wiatr zimowy, wicher duje w twarz, a dwa Wuje zamarznięte do połowy
- doją krowy i stąd mleko masz.>
Zwrócę się więc do lewo-połowy, Ci dzięki którym masz mleko i spokój prawie święty
mówią dość lewackim zapędom UE.
I jeszcze coś do czego mam szczególne prawa, odpowiedź politykom niemieckim;
wara od naszych reform.
Dotarło ?

Obrazek użytkownika Darek65

14-01-2020 [17:57] - Darek65 | Link:

"Nastało milczenie. Lecz kto złośliwy, ten doda – i lekarz odszedł z kwitkiem." - trafniej byłoby - z kopertą. To takie na czasie :)

Obrazek użytkownika Marek1taki

14-01-2020 [22:28] - Marek1taki | Link:

Lekarz odszedł z kwitkiem a mógł ją naciągnąć na badania profilaktyczne.
Poczytałem o DRESSie nie tylko dla dresiarzy. Pogodne.
O Ryszrdzie III to czarny PR. Nim dzieci w Anglii straszono. Zwycięzcy piszą propagandę.
Ze zgonami w weekend można by rozwiązać w Brukseli wprowadzając rotacyjne weekendy. Zgony rozłożą się po równo.
Od widoku okien bardziej nostalgiczne są sufity. Obraz sali kobiecej - o ileż bardziej jednak przyjaznej mimo PRLowskich czasów - przypomniał mi salę jaką "prowadziłem" na stażu. Miałem taką piękną średnią wieku, że liczyłem na przekroczenie osiemdziesiątki, aż przyjęli mi 65-latkę.