Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Babcie
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 11-01-2020 [10:21]
Ostatnio w swej krótkiej podróży natknąłem się na babcie. Skoro jednego dnia w różnych miejscach odnajduję je w sytuacjach, tak podobnych do siebie, przyjmuję śmiało, że istnieją miliony babć spełniających swoją naturalną, odwieczną rolę w polskiej rodzinie i tego emocjonalnego bastionu żadna dzicz nie zlikwiduje.
Czekaliśmy na spóźniający się pociąg. W sali dworca kolejowego w Lublinie przyglądałem się uroczej trójeczce. Między dwiema wnuczkami siedziała babcia. Były ciepło ubrane, ich sylwetki zlewały się w jedno i tworzyły szczególną harmonię - patrzyłem na górę spokoju i bezpieczeństwa.
Z prawej strony ciemnowłosa sześciolatka, z lewej blondynka – 10 albo 11 lat. Te same noski, ten sam owal twarzy i podobne zdecydowanie dostrzegalne w charakterach całej trójki. Młodsza spokojna i znudzona wyciągnęła nóżki i opierała się lekko o babcię. Ten dyskretny kontakt pełni w takich rodzinnych relacjach zasadniczą rolę. To jest tak, jakby między babcią a wnuczką, wnuczkiem istniała niedostrzegalna ale rzeczywista pępowina, którą przechodzi doświadczenie, rozum, nastrój i siła. Trwa to całymi latami, dystans może być czasami większy, ale dotyk jest sprawą kluczową.
Techniczną kontrolę nad sytuacją sprawował dziadek. Przechadzał się tam i z powrotem, spoglądał na torby podróżne i nadsłuchiwał zapowiedzi z megafonu. Od czasu do czasu podchodził do żony wymieniali klika słów - jej nadrzędna rola nie ulegała najmniejszej wątpliwości. Dziadek wracał zaraz do roli strażnika a babcia swą energię niezmiennie skupiała na wnuczkach.
Czyniła to w sposób naturalny, nieinwazyjny.
Tłumaczyła coś cichutko starszej. Ta nieco nadąsana a może tylko zniecierpliwiona siedziała lekko odwrócona plecami do babci. Podciągnęła nogi na siedzenie. Babcia łączyła swoje słowa z dotykaniem kolana wnuczki. Nie mówiła wiele, bardziej od ust wymowny był ten bezwiedny gest – uspokajający i jakoś ukierunkowujący myślenie dziewczynki, która przestaje już być dzieckiem a za rok, dwa stanie się podlotkiem ze swoimi sprawami, ze swoim światem. Oderwie się od babci, która, jak się jej będzie wydawało nie będzie rozumiała tego co nowe, dynamiczne i atrakcyjne. Teraz jeszcze jest przy niej, tak jak przez całe 10 minionych lat dorastania, ale już całkiem odmiennie niż jej siostra po drugiej stronie – doroślej właśnie.
Dla malarza mającego za zadanie utrwalenie tej wdzięcznej scenki bardzo ważnym detalem byłby fakt, że czapkę młodszej, grubszą, kolorową, dziecinną, wykonaną z włóczki trzymała babcia. Wełniana czapeczka, spełniająca już wymogi mody dla nastolatków, znajdowała się w rękach jej blond właścicielki, co było jasnym wyrazem rodzącej się, nieuchronnej i przecież wymaganej samodzielności.
Fotografowali się na tle wielkiej choinki w sali Dworca Centralnego. Liczna rodzina składała się przynajmniej z pięciorga dorosłych i podobnej liczby dzieci. Cieszyli się tym zajęciem i żwawo przemieszczali się, raz będąc w roli fotografowanych a raz w roli autorów zdjęć. Nie uczestniczyły w tym tylko dwie osoby. Babcia i jej zbuntowany wnuczek. Miał chyba sześć lat. Stał przytulony twarzą do palta babci. Obejmowała go i pomagała mu opędzać się od ponawianych propozycji, by zechciał stanąć do wspólnego zdjęcia. Może wiedziała dlaczego się tu źle czuł, ale pewnie on sam nie wiedział dlaczego to wszystko było dla niego tak trudne do zniesienia. Dzieci inaczej odbierają dworcowy hałas, migotanie tysięcy światełek, chaotyczny ruch kłębiącego się tłumu podróżnych, strumienie zimna wpadające do przegrzanych, dusznych pomieszczeń. Coś z tego albo wszystko razem było dla chłopca okropne. Miał jednak przy sobie drugą stronę świata, gdzie było mu dobrze i bezpiecznie. Tą właściwą, sprzyjającą mu, kochającą rzeczywistością była babcia. Stała jak skała i twierdza pośród tego rozgardiaszu. Jednym władczym gestem odrzucała wszystkich natrętów i nikomu słowem się nie musiała tłumaczyć. Gładziła go po głowie a potem delikatnie, wierzchem dłoni – trochę na niby, ocierała mu z policzków łzy, które już chyba wyschły albo może się nawet nie pojawiły. Wiedziała jednak, że powinna swą troskę w ten sposób wyrazić, że to wnuczka uspokoi i wzmocni.
Wiem, że to wlanie otuchy we wnuczka ma znaczenie nadzwyczajne, nie tylko doraźne – za chwilę pewnie będzie się uśmiechał i dokazywał. Ta lekcja, szkoła babcinej stanowczości, zdolności do oparcia się życiu będzie mu przydatna w dorosłym życiu. Kiedyś, wcale o babci nie pamiętając, sam okaże się twierdzą i ochroną dla innych, a jego mądrość i odwaga będzie w części tym, co w niewidzialny sposób zostało przelane z babci na małego brzdąca, dla którego świat okazał się chwilowo za duży.
Bez wątpienia, być babcią w sytuacjach, jakie opisałem, to ukoronowanie dzieła życia kobiety…
Babcie nie muszą nadążać za aktualnościami, one są mocne wiecznością.
Komentarze
11-01-2020 [12:51] - Pani Anna | Link: Rzadko komentuję Pana teksty,
Rzadko komentuję Pana teksty, bo za każdym razem musiałabym się powtarzać i obawiam się, że Pan mógłby to jakoś źle odebrać, ale niech tam. Podziwiam Pańską wrażliwość i umiejętność obserwacji oraz dostrzegania w najprostszych, codziennych scenach tego, co jest w życiu najważniejsze. Oby więcej takich ludzi jak Pan i wiecej takich tekstów.
11-01-2020 [21:39] - St. M. Krzyśków... | Link: Miło odbierać słowa uznania,
Miło odbierać słowa uznania, aczkolwiek jestem nieco skonsternowany. Ogólnie staram się zmieścić w politycznej formule NB, a polityka wymaga niekiedy działania i pisania bezceremonialnego. A ja mając na myśli Pani życzliwość dla moich wpisów, nie chcąc narażać wrażliwości Pani i osób podobnie wyczulonych, sporo ze swojego nasrożenia odpuszczam. Wychodzi jak wychodzi – czasem okazuje się, że korzystnie dla tekstu. Nie zawsze jest to możliwe. Jak tu mile, bez rzucania w ludzi przedmiotami i słowami napisać o Rafale Wojaczku? Właśnie go czytam i nie mogę nie przyznać, że mam z nim wiele wspólnego.
Serdecznie pozdrawiam.
11-01-2020 [13:24] - kaliszanin | Link: czy nie jest tak, że taką
czy nie jest tak, że taką babcią stać się można dopiero w podeszłym wieku? podczas rozmowy nt dziadków podczas ostatniego spotkania rodziców w szkole okazało się, że większość z nich jest wciąż tak zabieganych, że widują wnuki czasami co kilka miesięcy i to w przelocie między pracą, kursem angielskiego i wyjazdem na safari. taki lans, taki styl, takie przekleństwo.
pozdrawiam serdecznie
11-01-2020 [21:40] - St. M. Krzyśków... | Link: Do rozwiązania tego zawsze
Do rozwiązania tego zawsze aktualnego w rodzinach dylematu potrzebne jest poświęcenie i ofiarność, ma się rozumieć ze strony dziadków. Kolejnym warunkiem jest kompromis pomiędzy rodzicami a dziadkami w sprawie wychowywania najmłodszego pokolenia. Mówię to na podstawie własnych doświadczeń. Moja Mama, choć cały czas czynna zawodowo, rekwirowała moje dzieci na wszystkie ferie i wakacje. Nie zawsze nam rodzicom się to podobało, ale jak można było nie doceniać ogromu tego poświęcenia i miłości.
Serdecznie pozdrawiam.
11-01-2020 [21:24] - xena2012 | Link: Babcia to piękne slowo,wiąże
Babcia to piękne slowo,wiąże sie z ciepłem,domem,milością.TYlko dlaczego to slowo tak jest teraz zohydzane? Obrzydliwa piosenka niemieckich przedszkolaków o babci ekologicznej świni rozjeżżającej ludzi starym samochodem poszła w świat.Nie wywołała burzy,nie było nawet przeprosin.Czy u nas też tak wkrótce będzie? Chyba tak,bo już od dawna atakuje się starych ludzi.Pamiętamy jeszcze ,,zabierz babci dowód"?Pamiętamy plucie na starsze kobiety( zapewne) babcie które się modlą?I czy pamietamy babcie w stanie wojennym stojące nocą w kolejce pod sklepami by rano dostac kawałek kiełbasy dla wnuka?
11-01-2020 [22:08] - St. M. Krzyśków... | Link: Nigdy nie rozumiałem tego
Nigdy nie rozumiałem tego nastawienia wobec straszych. Przecież to się szybko zmienia. Widać, że część ludzi funkcjonuje bez perspektywy czasu, jaki daje im natura.
Specyfiki niemieckiego wychowania nie znam. Być może należałoby oddzielić ich świat dawniejszy od obecnego. Patrzę na Wschód i zastanawiam się, jak ogólnie wygląda pierwszw i drugie pokolenie bezprizornych. Gdy się nie ma dobrego wzoru, a jedynie zły przykład, to co można wiedzieć? A Europa chce wtopienia tych złych przykładów w polskie ustawodawstwo?
Pozdrawiam ciepło