Protest nauczycieli: rząd zaczyna sprzątać swój bałagan?

Dziś początek kolejnych negocjacji tzw. "ostatniej szansy" między nauczycielskimi związkami a rządem i o dziwo są pozytywy. W propozycjach rządu pojawiło się wycofanie z dwóch bardzo kontrowersyjnych decyzji MEN: wydłużenia awansu zawodowego i rozporządzenia o ocenianiu pracy nauczycieli. Czyżby w zakutych, dotąd, łbach naszych włodarzy zaczęła świtać jakaś iskierka?

Jeśli chodzi o wydłużenie stażu to min. Zalewska wydłużyła najszybszą drogę dojścia do najwyższego stopnia awansu z 10 lat to 15, czyli z poziomu pensji minimalnej do ok 3000 przeciętna nauczycielka dojść miała najszybciej w wieku ok. 45 lat (zakładając, ze rodzi dzieci i bierze urlopy macierzyńskie). Teraz byłoby to o ok. 5 lat mniej czyli tak jak przed Zalewską. Oczywiście, pozostaje kwestia na którą zwrócił uwagę jeden ze związkowców Solidarności: osiągnąłem nauczyciela dyplomowanego, jestem już na szczycie kariery, przede mną 20 - 25 l. pracy i co? Jakie mam impulsy motywacyjne? Bo większych kwot zarabiać już nie będę.

Odpowiedzią na ten tok myślenia było rozporządzenie o ocenie pracy nauczycieli. De facto co dwa lata każdy nauczyciel musiał być oceniany przez dyrektora. Dla nauczyciela dyplomowanego ocena wyróżniająca oznaczała dodatek ok. 300 zł do pensji (500 brutto). Dla nauczyciela z oceną negatywną zwolnienie ze szkoły. Pozostałe 3 oceny nic ze sobą nie niosły. Rozporządzenie miało też wyłonić ok 10% elitę nauczycieli (MEN założyło że mniej więcej tylu nauczycieli może taki dodatek otrzymać). Pomysł może i niezły, ale wykonanie na prawdę fatalne.
No bo który nauczyciel to nauczyciel wybitny? Tak w ogólnym przekonaniu? Ano taki który najlepiej uczy, którego uczniowie mają osiągnięcia, zdają egzaminy a przy okazji właściwie wychowuje.
A kto jest najlepszy wg tego nieszczęsnego rozporządzenia? Ano taki który pisze ładne dokumenty np. sprawdziany zgodnie z prawidłami sztuki pedagogicznej (czyli opis sprawdzianu jest znacznie dłuższy i bardziej pracochłonny niż sam sprawdzian), ładnie opisuje inicjatywy uczniów, którym się powinien poddawać, ładnie opisuje swoje analizy, wdrożone innowacje (cóż za fatalny pomysł, przecież w nauce najważniejsza jest systematyczność, stabilność, a z eksperymentami należy być bardzo ostrożnym, mogą poprawić, ale i pogorszyć). Poza tym ma udzielać się w pracach rady, różnych dziwnych komisjach które tworzą dokumenty czytane tylko przez twórców i rozliczne instytucje kontrolne, Chodzić na szkolenia i rozmawiać o tym z kolegami (np. referacik na radzie), znać prawo oświatowe, współpracować z instytucjami pozaszkolnymi, rodzicami itp. Do tego ma stosować metody aktywne (dobre w klasie małej - czyli do 16 os. - ale najczęściej nigdy nie kończy się tematu w ciągu 45 min.) i stawiać uczniom wysokie stopnie nawet gdy na nie nie zasługują by w ten sposób zachęcić ich do nauki. A czego nie ma w tych kryteriach mających wyłonić elitę nauczycieli? Nie ma osiągnięć wiedzy i umiejętności uczniów. Mówiąc wprost, te 10% wg tych kryteriów to mieli być najaktywniejsi powiedzą jedni a inni najwięksi pupilkowie czy lizusi dyrekcji. Teraz już powagą państwa uznani za wybitnych. Jeśli zaś nauczyciel w ogóle nie chciał się mieszać w owe didaskalia typu pisanie statutów, komisje i inne didaskalia, które z sednem pracy w szkole, czyli rzetelnym uczniem niewiele mają wspólnego, to mógł uzyskać, przy przymknięciu oka ocenę dostateczną albo wprost negatywną.
No i niech Państwo sami pomyślą co rodzice myśleliby o rządzie, który lizusów stawia na piedestale, a ci skupieni na nauczaniu i niczym innym byliby zagrożeni zwolnieniem? A w szkole niewiele da się ukryć. Tu wszyscy wszystko (a zwykle więcej niż wszystko) wiedzą o wszystkich. Zwłaszcza uczniowie o nauczycielach.
Moim więc zdaniem gdyby rząd wycofałby się z tego nieszczęsnego rozporządzenia to byłby duży plus.

Innym błędem z którego wycofuje się rząd to likwidacja dodatku na zagospodarowanie dla początkujących nauczycieli. Tyle, że Zalewska zabrała 2 pensje czyli 3600 jednorazowo, a daje 2x1000 czyli ok. 1500 w dwóch ratach rocznych.

Znamy też kulisy negocjacji płacowych. Radziłbym Państwu, którzy chcą mieć na ten temat rzetelną wiedzę nie słuchać rządowych czy antypisowskich przekaziorów, w jednych i drugich nie ma prawdy. Osobiście polecałbym rozmowę w RMF z p. Gardias, która była tam w środku. Cóż ona mówi
a. żądania związków są dość zbieżne:
Solidarność chce 15% w tym roku i 15$ w przyszłym co przekłada się na 2x500 oczywiście brutto, czyli netto ok 600-700 zł w dwóch ratach. 
ZNP chce też 1000 ale od razu.
Żądania obu związków wynoszą po dodaniu max 20% na wysługę lat te pieniądze wynoszą ok. 800 zł czyli tyle ile rząd dał netto policjantom i reszcie mundurówki. Jest to więc zbieżne z postulatami NSZZ Solidarność o podwyżce dla całej budżetówki takiej jak ma mundurówka.

A jaka jest propozycja rządu? 6,66% czyli ok 100 zł. Dodajmy przy wzroście dochodów o ponad 100 mld i prognozowanym wzroście budżetu w roku przyszłym do ponad 400 mld.
IMO żądania związków wcale nie są wygórowane, bo realny koszt dla budżetu to ok. 6 mld (obliczenia poniżej) i to - przyjąwszy propozycję Solidarności - w tym roku tylko połowa. Pytanie czy rząd się na to zgodzi? Trudno powiedzieć. Rżąd bardzo dużo zainwestował by wywołać nauczycielskie protesty, czy teraz tak łatwo się z tego wycofa? Rozsądek podpowiada, że nie. Że skoro te protesty sprowokował, to miał w tym określone cele (np jak w moje poprzedniej notce) i wydaje się, ze te cele nie są osiągnięte. Poza tym i tak wiadomo, że najważniejsze są wybory parlamentarne i to na nie Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje swoje największe hity.  II Piątka Kaczyńskiego musi być priorytetem w roku wyborczym. Czy zmieszczą się obok niej (albo w jej ramach) podwyżki dla budżetówki?
.  
Sposób szacowania wydatków budżetu w skrócie (szerzej w poprzedniej notce)
500 tys. etatowych nauczycieli + 200 tys. na niepełny (głównie emeryci) * ok 300 zł * 13= ok 2mld + 0,5 mld. Od 2 mld (etaty) wyliczmy stażowe: max 20% - 400 mln + jakieś godziny nadliczbowe, razem nie więcej niż 1 mld. Czyli za podwyżkę 300 zł netto max 3,5 mld. x 2 =7 mld z czego odciągnąć VAT ok. 20% i inne podatki co najmniej ok. 1 mld do zwrotu do budżetu. Cała reszta, reszta i tak zostaje w budżecie czy to jako ZUS, czy NFZ czy inne podatki lub opłaty, więc nie warto tego liczyć.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Trotelreiner

01-04-2019 [20:30] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

To jest polityczna zagrywka komuchów i ich wodza Broniarza...do tego jeszcze dodać pedałów od Palikota,czyli "Wiosnę"...przecież nawet ślepy idiota
zobaczy,że to jest zmasowany atak Koalicji...wybieranie po kolei ministrów do zaatakowania,w końcu samego Kaczyńskiego.
Plan wojny totalnej ogłoszonej przez Kopacz w Sejmie w listopadzie 2015...podczas składania dymisji.
"Nie ma takiego świństwa,takiego skur****stwa,którego sie nie użyje w czasie wojny...nawet obcych sie wezwie do pomocy"--Sun Tsu

Obrazek użytkownika foros

01-04-2019 [21:20] - foros | Link:

Nie neguję tego,
tylko, że akurat w kwestii oswiaty atak ten bazuje na autentycznymi i mocno merytorycznym niezadowoleniu. Dużym niezadowoleniu, skoro 50% szkół zdecydowało się na strajk. A gdyby takie referenda przeprowadzono w 100% szkół? Socjologicznie próba 50% to jedna z najwyższych możliwych prób. A przecież władza bazuje na sondażach. To nie jest wymysł Broniarza i KE. Choć oni na tym niezadowoleniu bazują i przechwycili przywództwo.
Zresztą zobaczymy co się będzie działo we wrześniu. Gdy na jednym poziomie będzie młodzież z 3 roczników w szkole średniej, często na 2 zmiany, z 2 różnymi programami i wymaganiami. Z czego w gimnazjum zdać musieli wszyscy bo szkoła im się kończy. Tuż przed wyborami parlamentarnymi. I KE też będzie na tym bazować. Im dłużej decydenci będą mieli klapki na oczach tym mocniejsze uderzenie. A ludziom wcześniej czy później otworzą się oczy. Zganiać na Broniarza da się tylko do czasu.

Obrazek użytkownika Trotelreiner

02-04-2019 [08:41] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Proszę mnie nie uczyć socjologii i statystyki...socjologię obroniłem na UJ...statystykę musiałem łyknąć do wykładów o sondażach i badań ludzkich odruchów i zbiorowych zachowań.
Ale co zauważyłem z Pana notek tu i na s24...to czerwone podniebienie i kurs na antypis...ale jest wolność słowa...dopóki jeszcze jest wolność MYŚLI...to może nie zginiemy?

Obrazek użytkownika Zunrin

01-04-2019 [21:28] - Zunrin | Link:

Zaraz, zaraz... Zalewska nie pierwsza wydłużała awans zawodowy. Nie mówiąc o tym, że za dawnych lat sam słyszałem od środowiska nauczycielskiego, że ci młodzi za szybko awansują. Do tego od dawna wiadomo było, że po dyplomowanym już nie ma dalej nic. I jakoś nikt nie protestował przeciwko temu.
A co do wycofania się z pomysłu oceny - coś powinno być w zamian. Bo na dzisiaj mamy sytuację, że materiałów nauczyciel ma mnóstwo - zarówno do prowadzenia lekcji, układania programu czy procedowania swojego awansu. I podobnie wynagradzany jest bardzo angażujący się nauczyciel jak i ten robiący niezbędne minimum.

Obrazek użytkownika foros

01-04-2019 [22:05] - foros | Link:

1. Nie Zalewska pierwsza wymysliła wydłużenie, tyle, że akurat u tej minister wiele złych rzeczy się kumuluje. Szansa na pensję 3 tys. dopiero po 40-tce to nie jest coś co stymuluje do pracy.
2. nie mówię, że są przeciw systemowi awansu szczególne protesty, przez 20 lat ludzie się przyzwyczaili. Tylko wskazuję pewne wady widoczne w refleksji tego związkowca: w środku kariery zawodowej osiąga się szczyt i w sumie nie ma żadnych stymulatorów rozwoju. Chyba, że ktoś sam je sobie znajdzie.
3. Wcale nie sprzeciwiam się ocenom pracy. Tyle, że takim? Jest nauczyciel który ma olimpijczyków, wysoką zdawalność egzaminów i co? Ile dostaje punktów? 0. Bo to nie wchodzi w skład oceny. Jest wspaniały wychowawca, ile punktów? 0. Nie wchodzi w skład oceny, a jest drugi należy do głupiej komisji statutowej która zbiera się od wielkiego dzwona i zajmuje przeklejaniem paragrafów wg widzimisię wizytatora z kuratorium. I to ten od komisji jest wzorem, którego się premiuje. Absurd? Nie rzeczywistość. Bo to rozporządzenie funkcjonuje. Już weszło w życie. Ocena jest przymusowa, cykliczna, dotyczy każdego. 
Albo innowacje, wyobraźmy sobie szkołę w której jest 60 nauczycieli, każdy chce sie wykazać i wdrożyć innowację. Nie jedną 5 bo jest 5 pkt za innowacje. I co? 300 eksperymentów. Jak ci uczniowie to wytrzymają? I kiedy uczyć jak trzeba wprowadzać innowacje? A dyrektor jak zbierze relacje o 300 innowacjach? A jak zbierze to przeczyta? I czy będzie mał czas na zarządzanie szkołą gdy musi wykonać kilkadziesiąt kilkunastostronicowyh ocen pisemnych - kluczowych dla jego pracowników (jest bodaj ponad 20 kryteriów oceny na osobę i każde kryterium trzeba będzie uzasadnić).
Nie wiem czy w tym aktualnym MEN jest ktoś kto potrafi całość jako tako ogarnąć intelektualnie, bo z zewnątrz wygląda to raczej na konfederację departamentów.

Obrazek użytkownika Zunrin

01-04-2019 [23:57] - Zunrin | Link:

Właściwie to nie wiem, który z argumentów jest bardziej kretyński. To, że po kilku latach wchodzi się na szczyt i dalej nie ma nic więcej, to było wiadome od samego początku wprowadzania awansu zawodowego. Nie wiem jak trzeba być tępym, żeby dopiero po prawie 20 latach zacząć przeciwko temu protestować.
Albo ten kawałek z kasą - jakie to straszne, po 40-tce zarabiać 3,5 tys. plus stażowe plus inne dodatki plus nadgodziny. Mało? Trzeba było strajkować jak zamrażano pensje za PO. Albo jak przez lata przy poprzednich podwyżkach spłaszczano stawki poprzez zabawy z tym dziwnym systemem kwoty bazowej i przeliczników. Bo takie ustalanie pensji jest oderwane od rzeczywistości. Wszystko grało dopóki nauczycielom wychodziły lepsze stawki niż oferowane na ogólnie pojętym rynku pracy. Ale lata leciały i taki dyplomowany z 2,5-krotności minimalnej zleciał na 1,5-krotność minimalnej. A stażysta zamiast 1/3 nad minimalną dostaje 1/8. Bo takie zmiany zaszły między 2005 a 2019. I ci "fachowcy" dopiero teraz zaczęli protestować?
Albo sprawa oceny. Co zrobiły związki w tej sprawie? Czy przedstawiały jakieś swoje propozycje? Bo z tego co przez lata słyszałem, to byli na nie. Przeciwko jakiejkolwiek propozycji. A jak coś wchodziło, to tylko pogardłowali i koniec. Sami wyhodowali sobie takiego potworka.

Obrazek użytkownika Chatar Leon

01-04-2019 [22:18] - Chatar Leon | Link:

Szkoła jest instytucją patologiczną. I jak na razie wygląda, tak było, jest i będzie.
Każdy nauczyciel wie, że można nikogo nie uczyć niczego, wystarczy wypełniać stosy papierów i formularzy.
Cały "awans zawodowy" to fikcja. Kto z nauczycieli zajął odpowiednie miejsce na dworze feudalnym, jakim jest szkołą, temu np. pozwala się na przygotowanie kilkunastominutowego bełkotu którym zanudza swoich kolegów belfrów podczas rady pedagogicznej. Dostaje za to punkty jako "wybitnie zaangażowany w podnoszenie kwalifikacji innych nauczycieli". Kto się podlizuje ten awansuje. Mechanizm jest taki, że nauczyciele sami przejmują najgorsze zachowania dziatwy szkolnej. Największe tumany i lizusy mogą liczyć na posadki w kuratorium. Największe miernoty przygotowują kolejne reformy.
Kolejne "reformy oświaty" polegały de facto na próbie oszczędzania na edukacji. Niże demograficzne były świetną okazją na zmniejszanie liczebności klas, zmniejszenia tym samym anonimowości ucznia a co za tym idzie, uczynienie edukacji bardziej efektywną. W praktyce ilość dzieciaków administracyjnie zawyżano a zwalniano z pracy nauczycieli.

Nie widzę żadnych poważnych propozycji reformy. Tak samo zresztą jak w przypadku szkolnictwa wyższego, które oddano do radosnej twórczości pierwszemu lepszemu Gowinowi.

Obrazek użytkownika ogrodnik

01-04-2019 [23:41] - ogrodnik | Link:

Podwyżka w takim kształcie jakiego żądają ZNP-powcy nic nie da a tylko wzmocni patologię. Nie więcej niż 30 % dzisiejszych nauczycieli nadaje się do nauczania i wychowywania. Dalsze 20 % to smutna konieczność typu: na bezrybiu i rak ryba. A pozostali powinni iść do innej roboty, gdzie byli by pożyteczniejsi. Te proporcje nie dotyczą oczywiście tylko oświaty. Podobnie jest z inżynierami, prawnikami, urzędnikami, it.d. Ale jeżeli poziom nauczania nie zmieni się na lepsze (byle tylko się nie pogorszył) to za kilkanaście lat będziemy mieli  proporcje: 10% b.dobrych i dobrych, 20% słabych i słabiuteńkich i 70 % beznadziejnych i dennych. A może o to właśnie chodzi aby taka była Polska. Polecam artykuł Aleksandra Nalaskowskiego nt. poziomu kształcenia w ostatnim numerze " Sieci ".

Obrazek użytkownika gorylisko

02-04-2019 [00:26] - gorylisko | Link:

a propos wywiadu z panią gardias... z tego co wiem to ona też rozmawiała z rządem kiedy pielęgniarki protestowały...kwaśna nawet bezy im nosiła... i co ? ano gucio...jak nauczyciele dają kierownictwo takim ludziom to niech się nie dziwią, że to kierownictwo ich wyślizga... zaś sam broniarz jako prezio znp ma do wyboru kilka hoteli, uzdrowisk i takie tam...

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

02-04-2019 [09:41] - NASZ_HENRY | Link:

Więc pała bęc! Ma pan problem w szacowaniu dochodów nauczycieli i co za tym idzie wydatków budżetu. Zła diagnoza skutkuje błędną terapią! 
Istniej jednak łatwy sposób sprawdzenia, ile faktycznie zarabiają nauczyciele. Proszę wziąć oświadczenia majątkowe radnych, którzy są lub byli nauczycielami w 2018 roku. Zdziwi się pan jacy zaRADNI potrafią być nauczyciele ;-)
 

Obrazek użytkownika Jabe

02-04-2019 [13:20] - Jabe | Link:

Podobnie lektura oświadczeń majątkowych posłów PiS pozwoli oszacować dochody przeciętnych pisowców.