Anty-PiS-owscy trendsetterzy i posłuszni celebryci...

Moja koleżanka z klasy w liceum skończyła weterynarię i od lat pracowała w tym zawodzie. Przed laty była inicjatorką powołania specjalnego stowarzyszenia skupiającego weterynarzy zajmujących się „małymi” zwierzętami (pies, kot, chomik etc.) w odróżnieniu od zwierząt hodowlanych (koń, świnia, itp). „Od zawsze” była we władzach tego stowarzyszenia jako jego inicjator i współzałożyciel. Zdarzyło jej się parokrotnie na posiedzeniach zarządu czy kongresach przyznać, ze na przykład głosowała na Andrzeja Dudę, jest za PiS-em, a jej szkolny kolega Czarnecki został niesłusznie odwołany tylko dlatego, że bronił  Polski. Przyszły wybory w stowarzyszeniu, pierwsze „za PiS-u”. Antypisowska „spółdzielnia” wycięła ją, nie chcąc pamiętać, że to ona wystąpiła z inicjatywą zorganizowania się środowiska.

Czemu o tym piszę? Bo identyczny ostracyzm, tyle że do sześcianu, albo i potęgi „n-tej”, panuje w środowiskach artystycznych czy szerzej celebryckich. Ba, weterynarz dalej będzie leczył koty, żółwie i kanarki, choć pewnie mu przykro, że z powodów czysto politycznych, na fali antypisizmu nie będzie już reprezentantem branży. Ale co ma zrobić aktor czy reżyser, który nie chce śpiewać w antykaczystowskim chórze? Artysta żyje z zamówień. Oferta państwa dotyczy głównie okazjonalnych i epizodycznych występów z okazji rocznic narodowych. To może i dobre, ale jako uzupełnienie właściwych gaży i stawek. Tymczasem środowiskowi trendsettrzy jasno wytyczają antypisowskie drogowskazy. Polecam nawet nie tyle wyczyny słowne Krystyny Jandy czy Agnieszki Holland, bo forma i treść ich histerii jest tak skrajna, że szereg osób zraża, ale wywiady publikowane w „Gazecie Wyborczej” z różnymi tuzami (pisarzami, reżyserami, muzykami, aktorami). Ani -Boże broń! - nie opowiadają się za PiS, ani nie bronią formacji Jarosława Kaczyńskiego, ale rozpaczliwie prezentują swoisty współczesny eskapizm, w ramach którego uciekają od ocen obecnej sytuacji politycznej w kraju. Jak im wtedy „GW” dociska śrubę, aby wreszcie wydusili pół słowa o konstytucji czy rzekomo zagrożonej demokracji. Przekaz jest oczywisty: baczność, w lewo patrz. Bez żadnych tam herbertowsko-norwidowskich „światło-cieni”. Oczywiście „antypisizm”, choć intelektualnie ubogi, to opłaca się tym, którzy  występują pod jego sztandarem. Ich się promuje, dostają role, dotacje do filmów, zagraniczne stypendia dla twórców czy choćby możliwość obecności na różnego rodzaju festiwalach. Jak Cię tam nie ma – to wyraźnie nie istniejesz. A jak nawet istniejesz, to raczej jest to wegetacja poza głównym nurtem. Opozycyjne media dopieszczają takich artystów − „obrońców konstytucji”, przekazują ich z redakcji do redakcji, aby „rekord medialny” był później argumentem przy kolejnym zatrudnieniu do filmu, możności wydania książki, itd., itp.
Celebryci żyją w „bańce”, by użyć określenia nawróconego na antyestablishment Roberta Biedronia: oglądają TVN, słuchają TOK FM, czytają „Wyborczą”, surfują po necie (można tu postawić inne medialne tytuły). Przekonanie mniejszości, nieraz wyraźnej mniejszości, że jest się większością, siłą dominującą, a już za chwilę obejmie władzę polityczną, ale rząd dusz mając już od dawna, jest proste, pod warunkiem stworzenia zamkniętego obiegu medialnego.

W niemieckim filmie „Good bye, Lenin!” jest scena, gdy syn walczący w obronie matki, funkcjonariuszki komunistycznej partii w dawnej NRD, której ciężka wielomiesięczna choroba pozwoliła nie zorientować się, że komuna już padła – by w tym ją utwierdzić dobry syn specjalnie montuje rzekome dzienniki telewizyjne, aby matka nie dowiedziała się, że Ericha Honeckera i wschodnioniemieckiego komunizmu już dawno nie ma.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że w podobnym „wirtualu”, żyje też spora grupa celebrytów („made in III RP”), nawet jeśli wiedzą, że w wyniku demokratycznych wyborów społeczeństwo pogoniło PO, to są święcie przekonani, że to tylko chwilowe, że to tylko przejściowe „usterki w  programie”.

I tak to się toczy…
 
*tekst ukazał się w grudniowym numerze „Nowego Państwa”
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-03-2019 [10:24] - Marek1taki | Link:

"Ale co ma zrobić aktor czy reżyser, który nie chce śpiewać w antykaczystowskim chórze? Artysta żyje z zamówień."
Są jeszcze ci co nie chcą w ogóle w chórze. I niekoniecznie są to artyści.
W sprawie mediów - utrzymania lewicowego monopolu ideologicznego - nic Pan i Pańscy koledzy nie zrobili. W TVP lewe spektrum, w TVN fingowanie rzeczywistości wafelkami na torcie dozwolone, media w rękach zagranicznych po staremu, więc z jakiej ręki są karmieni ci artyści z chowu wsobnego tym bardziej takie mają poglądy.
A poza mediami to samo: utrzymanie lewicowego i internacjonalistycznego monopolu gospodarczego, z innowacją, że wśród eurokołchozów teraz kibuce uzyskują parytet. Zamiast Jandy mamy z tego antypolskie występy aktorów w randze premiera, ministra i ambasadora.

Obrazek użytkownika Henryk Świca

04-03-2019 [02:50] - Henryk Świca | Link:

Kiedy zmienia się władza zmieniają się także ludzie na stanowiskach państwowych. Aby zapobiec załamaniu funkcjonowania administracji w USA etaty są podzielone na dwie grupy. Jedna to pracownicy zawodowi stale pracujący w urzędach a druga to pracownicy mianowani przez nową administrację. Głównie są to stanowiska wyższego rzędu. Wtedy właśnie dużo miernot dostaje mniej lub bardziej ważne urzędy. Jest spore zamieszanie ale wszystko jakoś dziala. Donald Trump ma jednak inną sytuację gdyż, marksista Obama przez 8 lat wprowadził tylu lewaków do Waszyngtonu, że obecnie istnieje równoległy skryty rząd, który paraliżuje działania nowego prezydenta. 
Kiedy PO przejęło władzę w 2010 r. od razu zaczęły się nowe porządki. Wymieniono wszystkich którzy mięli trochę pomyślunku lub nosili mundur państwowy. PO zaadoptowała system sowiecki z 1939 r. kiedy do łagrów poszli  wszyscy do poziomu leśnika włącznie. Osobiście znam takiego pana leśnika, który stracił wtedy pracę. 
Znajoma Pana posła Czarneckiego padła ofiarą mentalności typu Homo Sovieticus, która niszczy wszystko co jest związane z innym sposobem myślenia lub poglądami politycznymi.
W obecnym wykonaniu jest to “totalna opozycja”  lub rząd cieni.
Nie miejmy złudzeń lewica potrafi być zdyscyplinowana i bezwzględna.