W rosyjskiej szkole. Co to znaczyło: zabór

Ciężki był los polskich dzieci w rosyjskiej szkole. I tu liczyły się dla rosyjskiego nauczyciela głównie dzieci rosyjskie i ich rodzice. Nauka odbywała się po rosyjsku bez zważania, czy dzieci znają ten język, a przecież na głuchej wsi nie miały z nim w ogóle kontaktu. Polskie dzieci były prowadzane pod przymusem na modlitwy do cerkwi prawosławnej, bite, tak co prawda jak dzieci wszystkich nacji, ale bardziej bezlitośnie i często niesprawiedliwie, a nauczyciela nie interesowało, czy ośmio-, dziesięciolatki pobiją polskiego kolegę do utraty wzroku czy zdrowia na długie miesiące.  Dziesięcioletnie dziecko po pierwszym dniu w szkole rosyjskiej, jak opisuje Czarnyszewicz, błagało dziadka, żeby pozwolił mu wrócić na wieś, bo w szkole je zabiją. Polska szkoła była zakazana, choćby w najskromniejszej postaci, za próby nauczania po polsku nauczycieli i wieś spotykały ciężkie represje. Uczniowie żydowscy mieli podobny los; z reguły unikali konfliktów i ostrożnie starali się podporządkować rozkazom nauczycieli. Opis szkolnej bitki śnieżkami dziesięcioletnich dzieci w rosyjskiej szkole nadberezyńskiej napawa grozą.

*

„Gdy w rocznicę Romanowych nauczyciel kazał uczniom wychodzić z klasy i ustawiać się w kolumnę do cerkwi, Kościk w imieniu rodaków wystąpił:
– Hospodin uczytiel, nasza polska wiara nie pozwala chodzić do cerkwi, prosimy nas zwolnić.
– Wasza polska wiara nie pozwala chodzić do cerkwi? – powtórzył [nauczyciel] ze zdziwieniem. – A jeżeli tak, to ja nie zmuszam. Dobrze, kto z katolików nie chce iść do cerkwi. może sobie pójść do domu i przyjść po południu do szkoły na biesiadę. Ale kto chce, może iść z nami. - Mówił na pozór łagodnie, jednak na twarzy można było dojrzeć cień niezadowolenia, a w głosie wyczuć nutę pogróżki.
Nie stanęli do szeregu jak jeden. Rozeszli się na kwatery i w południe zebrali się wszyscy u Sadowskich. Większość niepokoiła się.
- Jednak my chłopcy źle zrobili, że zbuntowali się - powiedział Tarka.
- Powyrzuca ze szkoły, to i mówić nie ma co - truchlał Pawłowicz.
-  Jeżeli będzie kogo wyrzucał, to niech ten zwala winę na mnie, że to ja go zbuntowałem - rzekł Kościk.
- I na mnie też, bo ja też namawiałem - dodał Stach.
- I na mnie - przyłączył się do winowajców Zakrzewski.
Pobawili się z pół godziny i poszli do szkoły razem.
Na dworze była odwilż. Niebo stało w ciemnych deszczowych chmurach, z przerwami chlapał lepki śnieg i prószył drobny deszczyk. Śnieg stary kleił się, jak rozmieszona glina. Zewsząd dochodziły odgłosy bawiącej się w śnieżki dziatwy. Na placu szkolnym aż huczało od rozigranych uczniów.
Innym razem polskie grono też przyłączyłoby się do gry, ale teraz krępowała obawa przed odpowiedzialnością za nieposłuszeństwo nauczycielowi. Poszli nie zatrzymując się do klasy. (...)
Za chwilę wszedł nauczyciel,oznajmił, że biesiada rozpocznie się za godzinę, gdy nadejdzie felczer i kazał wszystkim znajdującym się w klasie chłopakom bawić się wraz z innymi na placu w śnieżki. Żydki obawiające się napaści ze strony ruskich kolegów, chciały zostać.
- Hospodin uczytiel - wystąpił Borach Sołowiejczyk, najstarszy wiekiem i oddziałem Żydek - my nigdy nie bawimy się w śnieg. po co nam takie zimne paskudztwo? My lepiej poczekamy felczera tu na ławkie cicho.
- Gnuśnieć chcecie taką ciepłotą i powietrze w klasie zasmradzać? - zakrzyczał nauczyciel. - Zabawa na świeżym powietrzu jest pożyteczna dla zdrowia. Wszystko, oprócz dziewcząt, wynosić mi się na podwórz natychmiast! Jazda! (...)
Na widok wychodzących Żydków, bawiąca się na placu ruska dziatwa podniosła wrzask radosny:
– Żydy idą, Żydy! Smalić w nich! Smalić, ażeby im parchy powysypały się! – krzyczeli.
- Tylko nie samym Żydom taką gromadą - ujął się nauczyciel. (...) - Cicho!
Uśmierzył hałas, przeszedł na środek placu i zakomenderował:
- Stawajcie tak: po tej stronie  – wskazał ręką – prawosławni, a po tej, na odległość czterdziestu kroków, katoliki [Polacy], Żydzi i Tatarzy. Ustawiać się w równe rzędy, jazda!
Podział taki był wielce niesprawiedliwy, gdyż ruskich chłopców znajdowało się ponad 70, a trzy wymienione mniejszości stanowiły niecałe 40.
- Zbiją nas, zwojują, nie ma co - mówili bojaźliwie w polskim gronie.
- Zwojują to zwojują, ale trzymać się chłopcy twardo i smalić mocno, ażeby popamiętali nasze kule - rzekł Kościk. - Jeżeli Żydki utrzymają się z nami, to nawet może zbijemy kacapów. Stawajmy chłopcy!
Rozeszli się w rząd, jak i ruscy, naprzeciwko. Obok stanęło czterech chłopców tatarskich. Ale Żydki wciąż stali kupą i radzili coś żywo.
- No, czemu nie rozchodzicie się? Czemu nie stajecie w rząd jak inni?! - wołał nauczyciel.
Borach [żydowski uczeń] znowu wystąpił z raportem.
– Hospodin uczytiel, my nie możemy bić się przeciw ruskie ludzie. My będziemy pomagać ruskim przeciw Polakom. My już przechodzim na tamtą stronę. - Kom aher, bryder - zwrócił się do kolegów.
- Nie chcemy parchów, nie chcemy! zaprotestowano z przeciwka [od "ruskich"]. - Patrzajcie, jacy pomocnicy się znaleźli! My chcemy bić się z wami! Stawajcie, parchy niechrzczone!
Żydki znów poszwargotali chwilę, potem podnieśli ręce w górę i ruszając naprzód zawołali razem:
– My w „plen” zdajemy się! [poddajemy się!]. Bez boju zdajemy się! Zabierajcie nas w „plen”!
Ruscy uczniowie wstrzymali się chwilę, aż jeńcy się zbliżą, a wtedy sypnęli w nich hurmem śnieżkami, aż zakurzyło.
Żydki w gwałt, w pisk, i w nogi kto w jaką stronę.
– Brawo, chłopcy, brawo! Tak i trzeba tchórzom – pochwalił nauczyciel. – A teraz tym szlachtyczom honorowym wsypcie. Śmiało – śniegiem kalectwa nie zrobicie.
Kilkunastu chłopaków puściło się w pogoń za Żydkami, a reszta się rzuciła na 19 uczniów pozostałych dwóch mniejszości.
- Chłopcy, nie uciekać mi żaden! - zawołał Kościk. (...)
Jednak [Polacy] nie mogli cztery razy silniejszym przeciwnikom podołać. Ruska czereda sypała z coraz większą furią i wrzaskiem, posuwała się powoli naprzód, i oskrzydlała Polaków z obu stron.
Zagrzewał ją nauczyciel i tłum ludzi dorosłych, którzy na niezwykły wrzask na placu jęli ściągać ze wszystkich stron.
W końcu [Rosjanie] zaczęli walić [Polaków] na ziemię.
– Brawo, chłopcy, brawo! – chwalił nauczyciel.
– Brawo ruskie, brawo nasi rebiata! – wołano z przyglądającego się walce tłumu.
Gra w śnieżki przerodziła się w prawdziwą bójkę. (...)”
 
Po bitwie w śnieżki, w której osaczony na wysokim strychu przez kilkudziesięciu rozjuszonych rosyjskich kolegów, oszalały z przerażenia polski chłopiec samodzielnie ich pobił, bijąc w nich podkutymi butami, naczalstwo wszczęło śledztwo. "On oszalał! - krzyczał nauczyciel. - On oszalał!". Wróżono nauczycielowi ukaranie, zesłanie na Sachalin i  inne represje.
 
„Z całego trzydniowego śledztwa skutek był tylko ten, że Grywieniowi [nauczycielowi] zakazano bić dzieci do krwi, tudzież prowadzić innowierców do cerkwi, a popowi wykładać im religię. Żydzi rozczarowani takim obrotem rzeczy, więcej swoich dzieci do szkoły nie posłali. Paru Polaków również przestało uczęszczać.”

*

To działo się około roku 1910. Takie sytuacje były jedną z ważnych przyczyn marzenia o powrocie wolnej Polski, a potem krwawej walki o nią, o Polskę, gdzie rolnik będzie spokojnie spał i szedł bezpiecznie w pole, spokojnie sprzedawał w miasteczku swoje plony, a dzieci będą mogli uczyć po polsku i wychowywać ludzie, którym nie strach je powierzyć. Rok 1918 wraz z niepodległością przyniósł powszechny obowiązek szkolny, rząd powołał gimnazja ogólnokształcące, gdzie mogły się kształcić wszystkie dzieci, państwo finansowało też szkoły mniejszości narodowych, zakładane przez stowarzyszenia narodowe, gminy religijne itd. Oczywiste było, że w tych szkołach nauczano religii różnych wyznań.

-------------------------------------------
Florian Czarnyszewicz, Nadberezyńcy, ss. 60 i nast. Wyd. ARCANA, Kraków 2011. Książka napisana w 1942 roku w Argentynie, dokąd Czarnyszewicz (1900-1964) wyemigrował w 1924 roku. Został tam zwykłym robotnikiem. Opisał w Nadberezyńcach lata 1911-1920 na ziemiach między Berezyną a Dnieprem.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

21-02-2019 [15:54] - zbieracz śmieci | Link:

Często oglądam niewielką książeczkę do nabożeństwa oprawioną w półskórek wydaną przez pijarów po polsku w 1863 roku i pieczęcią cenzora ale i komplet każań księdza Skargi w formie zeszytów wydanych bez zgody cenzora po 5 kopiejek za zeszyt w 1905 roku.Co prawda to kopie bo oryginały oddałem w miejsce gdzie powinno jez zobaczyc ,poczytać wiele innych osób niż ja -tak mnie zapewniano .... i smuteczek
Niewielu ludzi wie ile przepieknychnowel napisano za caratu i je autorzy o których dziś nic nie wiemy wydawali za własne pieniądze w niewielkich nakładach góra 1000 sztuk perełki polskiej literatury.
Ciągle słysze to samo -pan nam przekaże a my wydamy ,pomny doświadczeń albo poczekam albo do Londynu przekażę .
Ossolineum po doprowadzeniu przez wadze poprzedniego reżimu ich wydawnictwa do bankructwa robi bokami aby powstała Fundacja w miejsce wydawnictwa wydawac to o co jeszcze domagają sie nauczyciele języka polskiego=smuteczek !
We wszystkich zaborach obdzierano z polskości ale i wszędzie były kontrakcje aby nie zdołano nas polskości pozbawić i są na to dowody i sporo ich mam !
To wygrzebane ze smieci jak i dwie przecudnej urody akwarele Aleksandra Orłowskego -malarza przy którym Kosaakowie mogli tylko mieszac farby a w batalistyce równy Matejce-
konia z rzedm kto coś o nim wie nawet wśród znawców malarstwa  a ma swoja salę w Galeii Trietakowskiej i kacapy maja go za swojego -taki ich jak ja ?!