Strasburg: w cieniu brexitu

Pierwsza w 2019 roku sesja Parlamentu Europejskiego w Strasburgu była jednocześnie pierwszą z pięciu ostatnich przed majowymi wyborami do PE. Ostatnia odbędzie się w kwietniu, a w marcu wyjątkowo będą miały miejsce dwie sesje. O przyśpieszeniu prac świadczy fakt, że w zeszłą środę odbyły się aż dwie tury głosowań – południowa i popołudniowa. Nie pamiętam takiej sytuacji w ciągu ostatnich 15 lat (z wyjątkiem poprzedniej sesji w grudniu 2018), a więc funkcjonowania PE w trzech kadencjach (2004-2009, 2009-2014, 2014-2019).

Polityczna czeluść brexitu

Na pewno najważniejszym wydarzeniem była debata na temat brexitu, która odbyła się kilkanaście godzin po odrzuceniu przez House of Commons „dealu” między Unią Europejską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Odrzucenie „miękkiego rozwodu” oznaczać może pójście w dwóch skrajnych kierunkach: „twardego” brexitu bądź ponownego referendum w sprawie pozostania („remain”) lub opuszczenia Unii przez Londyn. Jednak wydaje się mi, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, który formalnie nie był przewidywany, a nawet jego możliwość odrzucano ze względów taktycznych. Chodzi o porozumienie „rozwodowe”, którego kształt musi się nieco różnic od tego, co wynegocjowała premier Jej Królewskiej Mości (być może ustępujący…) Theresa May. Oficjalnie żadna ze stron nie dopuszczała możliwości takiego alternatywnego porozumienia na wypadek odrzucenia dotychczasowego „dealu” przez Izbę Gmin. Chodziło o to, aby wahający się członkowie izby niższej brytyjskiego parlamentu pogodzili się z koniecznością glosowania „za” porozumieniem z UE. Operacja ta zakończyła się kompletnym fiaskiem, bo 432 posłów Izby Gmin odrzuciło wypracowaną propozycję − o 230 więcej niż zwolenników przedstawionego dokumentu. Jest zatem bardzo możliwe, że polityczna czeluść brexitu pochłonie już drugiego lokatora 10, Downing Street − choć na razie przywódczyni torysów wygrała głosowanie o wotum zaufania w Izbie Gmin. Po Cameronie może przyjść kolej na May, która przez lata była silnym szefem MSW w rządzie tegoż Camerona, ale nie była w stanie zapanować nad pobrexitowym chaosem. Bo to nie Theresa May rządziła Wielką Brytanią w czasie po podjęciu decyzji o brexicie, tak jak nie rządziła nią królowa Elżbieta II – rządził „Mister Chaos”.

Debata o brexicie w Strasburgu zepchnęła na drugi plan wystąpienie nowego socjalistycznego premiera Hiszpanii Pedro Sancheza Pereza-Castejona na temat przyszłości Europy. Jego mowa miała miejsce w cyklu wystąpień głów państw lub szefów rządów krajów członkowskich UE. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że za rok nikt nie będzie pamiętał tej mowy poza samym faktem jej wygłoszenia.
 
Krótka pamięć Wiednia … 
             

Ale w Strasburgu debatowano również na temat zakończonej już półrocznej prezydencji Austrii w Radzie Europejskiej. Choć w Wiedniu rządzą partie, które w wymiarze retorycznym są bardzo sceptyczne wobec imigrantów, co stwarza wspólny mianownik z Warszawą, a gabinet austriacki jest też na pewno dużo bardziej „eurorealistyczny” niż rządzący poprzednio socjaliści – to z punktu widzenia Polski była to prezydencja nijaka. Rząd Sebastiana Kurza wykazywał pewną nadgorliwość w stawianiu Polski pod pręgierzem i zgadzał się bez zastrzeżeń na debaty na temat naszego kraju na posiedzeniach Rady Europejskiej.  Jakby nie pomny, że 19 lat temu, w 1999 roku to Austria była bojkotowana przez Unię, gdy wiedeński rząd tworzyły… te same partie, co obecnie – w tym partia najmłodszego ministra spraw zagranicznych w Europie, a potem najmłodszego premiera Sebastiana Kurza – Austriacka Partia Ludowa. Koalicja z wolnościowcami z FPÖ, która to partia była określana jako ksenofobiczna i nacjonalistyczna, była przyczyną zastosowania przez UE sankcji wobec Austrii – przez osiem miesięcy pozostałe kraje miały zamrożone stosunki z Austrią. Skądinąd sankcje Brukseli nie wpłynęły negatywnie na poparcie dla Austriackiej Partii Ludowej, która zdecydowanie wygrała wybory w 2002.

W Strassburgu uroczyście obchodzono 20. rocznicę wprowadzenia euro, co sprowadziło się do euroentuzjastycznych i huraoptymistycznych panegiryków. Jedyne emocje, jakie ta dyskusja wzbudziła, to skrytykowany przez jedną z posłanek fakt, że zabierali w niej udział sami mężczyźni: ustępujący szef Europejskiego Banku Centralnego, Włoch Mario Draghi, szef eurogrupy Mario Centeno czy europarlamentarzyści.

Rumunia – stop dla Nord Stream II? 

Tradycyjnie nie mogło zabraknąć w agendzie sesji europarlamentu punktu o polityce imigracyjnej (i azylowej). Podkreślono konieczność jej reformy, zwłaszcza w sytuacji kryzysu humanitarnego w rejonie Morza Śródziemnego i Afryki. Tradycyjnie też omówiono posiedzenie Rady Europejskiej. Założę się, że jej konkluzji nie jest w stanie powtórzyć 80% eurodeputowanych. Ponadto zajmowano się rzeczami odległymi od „wielkiej polityki”. Choćby unijną procedurą wydawania zezwoleń na dopuszczenie pestycydów do obrotu (ponad 1000 poprawek do projektu raportu!)  czy „Użytkowania pojazdów najmowanych bez kierowców w celu przewozu drogowego rzeczy”. Zaprezentowano też raporty na temat europejskiego wspólnego przedsięwzięcia na rzecz rozwoju energii. A także ocenę wykonania budżetu UE na potrzeby reformy sektora publicznego. Feministki pewnie ucieszyły się z raportu „Równouprawnienie płci w kontekście polityki podatkowej w UE”. Podobnie jak innego sprawozdania  zajmującego się „Uwzględnianiem aspektów płci w Parlamencie Europejskim”. Dla mnie i wielu Polaków (i nie tylko Polaków) ważniejsze było sprawozdanie na temat „Wytycznych UE i mandatu specjalnego wysłannika UE do ds. promowania wolności religii i przekonań poza UE”. Przegłosowaliśmy tez roczne sprawozdanie Europejskiego Banku Inwestycyjnego z siedzibą w Luksemburgu (za rok 2017) oraz zaakceptowaliśmy zawarcie umowy między Brukselą a Albanią w kontekście działań prowadzonych w tym kraju przez Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Gdy chodzi o politykę zagraniczną, ważna była debata o „Handlu i stowarzyszeniu w Ameryce Łacińskiej”. Chodzi o umowę handlową z Kolumbią i Peru, a także układ stowarzyszeniowy z Ameryką Środkową. Tradycyjnie też wysłuchaliśmy rocznego  raportu  EBC. Tym razem za rok 2017. Federalistów pewnie ucieszył fakt, że omawialiśmy też roczne sprawozdanie Unii Bankowej (rok 2018). Jednak jednym z najważniejszych punktów było przedstawienie celów  i praktyczne rozpoczęcie prezydencji Rumunii w Unii. Ma się ona zakończyć 30 czerwca 2019 roku. I już „widać, słychać i czuć”, że będzie ona z punktu widzenia Polski dużo bardziej otwarta niż poprzedzające je prezydencje Austrii i Bułgarii. Widać to choćby po stosunku formalnego lidera UE do Nord Stream II. O ile poprzednie prezydencje Wiednia i Sofii faktycznie podtrzymały „zielone światło” dla niemiecko-rosyjskiego Gazociągu Północnego, o tyle Bukareszt już zapowiedział przyspieszenie prac nam przepisami, które realnie mogą utrudnić powstanie Nord Stream II. Chodzi o nowelizację „dyrektywy gazowej” mającej zagwarantować, że wszystkie gazociągi, w tym tzw. importowe i ich morska część na terytorium krajów UE będą objęte „aquis communautaire” czyli prawem unijnym. Przypomniało mi to czasy z pierwszej „polskiej” kadencji PE, kiedy to zablokowaliśmy na poziomie trzech komisji i potem na sali plenarnej Nord Stream I. Czasowo, bo czasowo − ale jednak. Czy to samo stanie się z Nord Stream II?  Zycie pokaże. Teraz Rumunia wspierana przez Polskę i inne kraje – zapala „czerwone światło” na druga nitkę Gazociągu Północnego. To dobry początek 2019 roku.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (21.01.2019)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jarosław Banaś

22-01-2019 [21:04] - Jarosław Banaś | Link:

"O ile poprzednie prezydencje Wiednia i Sofii faktycznie podtrzymały „zielone światło” dla niemiecko-rosyjskiego Gazociągu Północnego, o tyle Bukareszt już zapowiedział przyspieszenie prac nam przepisami, które realnie mogą utrudnić powstanie Nord Stream II. Chodzi o nowelizację „dyrektywy gazowej” mającej zagwarantować, że wszystkie gazociągi, w tym tzw. importowe i ich morska część na terytorium krajów UE będą objęte „aquis communautaire” czyli prawem unijnym. "

Niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier powiedział, że rząd w Berlinie nie będzie ingerował w budowę gazociągu Nord Stream 2. link do wypowiedzi http://radioszczecin.pl/7,3833... 

Dziękuję, że Pan tak starannie "odrabia lekcje" ale odnoszę wrażenie, że w przypadku NS2, nic już się nie zmieni. Pozdrawiam