Ja też dziękuję, Panie Wojtku!

Tym razem nie będzie o polityce. Będzie o pewnym wspaniałym człowieku, który wraz z żoną i córkami przez kilka miesięcy ratował życie, poświęcając swój cenny czas, nie licząc się z kosztami, będąc w stałym kontakcie z internautami przeżywającymi kolejne radości i dramaty ostatniego półrocza.
Rodzice odlecieli przedwczoraj, w święto Wniebowzięcia. Pierwsza trójka dzieci 05.08. Księżniczka i Gucio 12.08. Bociany. Polskie bociany, przepiękne, mądre, niezwykłe ptaki. Żegnając się z polskim  gniazdem, płaczą. Lecą tysiące kilometrów, bywa że do źródeł Nilu, a potem wracają w to jedno jedyne miejsce, do domu maleńkiego, dostrzegalnego tylko dla nich, żeby wychować kolejne pokolenie, żeby je wysłać w podróż najeżoną niebezpieczeństwami, złymi ludźmi, arabskimi strzałami, pokolenie, które przeżyje i wróci za kilka lat do domu maleńkiego…  polskiego domu.
Przylecieli do gniazda zasypanego śniegiem, zamrożonego, i natychmiast zaczęli znosić nowe gałązki, odbudowywać to, co zniszczyła zima. Bystrzak i Sprytka, rodzice. Na początku była bitwa. Bystrzak okazał się nie do końca wierny byłej partnerce, Spryciuli. Odleciała, nie wiadomo dokąd. Bywa… Zima szalała w najlepsze. Nie było pożywienia, zmarznięta ziemia strzegła swoich skarbów jak cerber. Nie przeżyliby, gdyby nie wsparcie Pana Wojtka. Siekane kurczaki, ryby, podroby - wszystko co może zjeść wygłodzony, zmarznięty, wyczerpany długą podróżą bocian. Nie bały się. Wiedziały, że ten człowiek to przyjaciel, jedyna szansa na przetrwanie. Kiedy w końcu nadeszła wiosna, kiedy ziemia zaczęła je karmić, pojawiło się 5 jaj. Wysiadywanie, na zmianę (naprawdę warto się uczyć, jak powinien wyglądać podział obowiązków). 16 maja wykluł się pierwszy ”kiwaczek” (tak go nazwali uczestnicy czatu). 17 maja następny. 18 maja jeszcze jeden. Na pozostałe dwa czekaliśmy. 20 maja ujrzał świat Kubuś, 22 maja Gucio.
 Najmniejsze maluszki dzielnie walczyły. Gucio zawsze coś uszczknął z każdego kolejnego karmienia, ale ciągle był malutki, dwa razy mniejszy niż jego najstarszy brat. Nadszedł dzień, kiedy rodzice już wiedzieli, że go nie wykarmią. To było straszne. Wyrzucanie pisklęcia jest brutalne, ma wypaść z gniazda martwe albo bliskie śmierci. Gucio miał szczęście. Choć poważnie pokaleczony, przeżył. Jego lot ku ziemi powstrzymała siatka, rozpięta przez Pana Wojtka pod gniazdem po to, żeby ratować. Żeby nie umierały.
Gucio szybko zrozumiał, że nie ma się czego bać. Jadł, jadł, jadł i radośnie klekotał, mieścił się w dłoni, takie malutkie ptasie szczęście. Żona i córki Pana Wojtka zbudowały mu atrapę gniazda, Pan Wojtek – po paru dniach, kiedy maluch wydobrzał na tyle, żeby można go było „wyprowadzić” z domu – specjalną wolierę.
I wtedy zaczęła się susza. Tygodnie bez kropli deszczu. Na Podlasiu słońce wypalało ostatnie trawy, ziemia umierała w milczeniu, a wraz z nią wszystko, co żywi. Bystrzak wiedział już, gdzie szukać pomocy, kilka razy dziennie lądował na podwórku, rankiem podkradał jedzenie kotom i zanosił do gniazda, potem dostawał porcje mięsa specjalnie dla siebie, Sprytka jeszcze się  bała. Wyrzucili kolejne dziecko. Kubuś cierpiał bardzo, tak bardzo, że Pan Wojtek, wbrew wszelkim zasadom traktowania dzikich zwierząt, krzyczał z podwórka „Zostaw! Puść go!”. Znów się udało. Kubuś spadł jeszcze żywy, szybko pokonał szok, po paru dniach wyzdrowiał.
Czy wiedziały, że są rodzeństwem? Tego się nie dowiemy. Były razem. Razem rosły, ćwiczyły skrzydełka, jadły, przekomarzały się, podkradały sobie co smaczniejsze kąski.  Dostały własne gniazdo na podwórku, odległe o parę metrów od gniazda rodziców, i nie chciały go opuszczać nawet na noc, choć jeszcze wtedy nie latały. Miały własny basen z rybkami, jedzonka pod dostatkiem, wodę do picia i do kąpieli. Kubuś wzleciał pierwszy - z podwórka na gniazdko. Gucio bardzo szybko do niego dołączył. Rodzeństwo z „dużego gniazda” rozpoczęło loty trochę wcześniej, 15 lipca.
 Susza trwała. Na podwórku Pana Wojtka cała siódemka (wszystkie młode i rodzice) znajdowała pożywienie i wodę aż do pierwszej od miesięcy burzy, aż do pierwszego deszczu otwierającego ziemię. Wtedy maluchy już nie były pisklętami – były pięknymi młodymi ptakami, prawie gotowymi do samodzielnego życia…

… Kubuś nie wrócił. Po prawie dwóch dniach poszukiwań Pan Wojtek znalazł go zaplątanego w linię wysokiego napięcia, martwego.
Gucio przestał jeść, nocami  stał na dachu stodoły, czekał. Po paru dniach jakby zapomniał, ale ich wspólne gniazdo opuścił. W dzień tańczył na podwórku, na łące przed rodzicami i rodzeństwem (najprawdziwszy taniec, coś niesamowitego!), nocą, do samego świtu, stał na dachu.
 Piątego sierpnia odleciały dwa najstarsze młode. Została Księżniczka, ostatnia z trójki, jeszcze niegotowa, zaskoczona, że rodzice już jej nie karmią – ale od czego basenik z rybkami Gucia? Gucio nie miał nic przeciwko temu – ale pod pewnym warunkiem. Chcesz rybki? To wpuść mnie do twojego gniazda. Nie wpuściła, ale i tak odwiedzał to gniazdo, kiedy nikogo w nim nie było, przemeblowując je zawzięcie, ćwicząc tańce z patykami w dziobie. Przepiękny, śnieżno- czarny, rezolutny, niezwykły. Uratowany i wykarmiony przez człowieka, kochany mądrze, wezwany w daleką podróż. Czy wróci w to miejsce, gdzie  dano mu tyle miłości?  Jeśli za trzy - cztery lata pojawi się na Podlasiu radosny, tańczący bocian – to na pewno będzie Gucio, wychowanek Pana Wojtka.
 
P.S. TV Sokółka, jako właściciel kamery i transmisji, nie życzy sobie rozpowszechniania filmików i linków (prawdę mówiąc nie rozumiem, dlaczego rezygnują z setek tysięcy odsłon), więc tylko wpiszcie sobie w wyszukiwarkę „Gniazdo bocianie pod Sokółką”. TV Sokółka zrealizowała chyba aż… trzy reportaże. Cała wiedza o tym, co się działo, pochodzi z filmików nagranych przez Gospodarza, z paruset godzin oglądania relacji na żywo, i z czatu.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Darek65

17-08-2018 [08:19] - Darek65 | Link:

Bocian, to jeden z symboli Polski. Tak, jak Żubr, itp. Dbając i szanując takie symbole, dba się o Polskę.

Obrazek użytkownika Art

17-08-2018 [13:52] - Art | Link:

Ktokolwiek będziesz jechał od strony stolicy do np.Hodyszewa.Wybierz drogi mała,wiejskie.I już za Zamrowem w stronę Wysokiego Mazowieckiego(powinno być chyba Wysokie Podlaskie) zobaczysz setki tych pięknych ptaków.Całe wsie są nimi upstrzone,gniazda mają na słupach,stodołach,projektowane przez własnych inżynierów,lub z lekką pomocą,sugestią (koła).Na łąkach pełnych krów,ich również jest pełno.A gdy zatrzymasz swoją maszynę(rusycyzm) i wyjdzisz na chwilę,to wiele par oczu zwróci się na ciebie-dziwoląga(krowy i bociany,chociaż te drugie mniej,bo bardziej zajęte)posłyszysz przepiękny śpiew na niebie,którego w wielu stronach świata już nie uświadczysz.To zdarzyło się 18 lat temu w czerwcu i do dzisiaj mam ten obraz jak żywy przed oczami.To siostra z Lasek(siostra podwójna)zażyczyła sobie takiej podróży,nim wybrała się w podróż ostatnią.Dziękuję Pani Danucie za piękny artykuł.

Obrazek użytkownika xena2012

17-08-2018 [18:29] - xena2012 | Link:

Tak mało zwracamy uwagi na otaczający nas świat i jego ptasie i zwierzece problemy.A szkoda.

Obrazek użytkownika Lektor

17-08-2018 [19:01] - Lektor | Link:

"  ratował życie, poświęcając swój cenny czas, "

Danuto, nigdy nie pomyślałbym, że dla ratowania, szczególnie życia, poświęcałbym swój cenny czas.  Danuto, odwrotnie: Mój cenny czas poświęcam dla ratowania życia lub pomocy innym !
Rozomię, że to przejęzyczenie.