dzieci gorszego sortu i takie tam...

W dobie ostatnich zabaw karnawałowych anno domini 2016 mieliśmy w Polsce swój własny festiwal. Hipokryzji i głupoty sączonych z ekranu telewizora, z internetu czy w końcu z trybuny sejmowej. Doprawdy, ujmuje mnie troska czy wręcz oburzenie obecnej opozyji o to, jak to rząd PIS będzie dzielił dzieci na te lepszego (czyli z min. jednym bratem czy siostrzyczką) oraz gorszego sortu (jedynaki lub te z dorosłym rodzeństwem). Pomimo, że autorzy programu i jego "referenci" tłumaczyli po stokroć, że nie mówimy o żadnym programie socjalnym ale o programie demograficznym, który ma promować rodziny 2+2 lub większe i zachęcać młodych do takiego właśnie modelu, zakute łby dalej powtarzają swoja mantrę o niesprawiedliwości czy wykluczeniach. Gdyby zechcieć pociągnąć tę logike dalej, wyszłoby że grup wykluczonych jest o wiele więcej, np. bezrobotni absolwenci żyjący na śmieciówce za 800 PLN netto czy renciści pobierający minimalne świadczenia, którzy to siłą rzeczy nie załapią się na 500+ a jakieś tam podatki przecież płacą. A skoro płacą to państwo powinno wszystkim skolko ugodno wyrównywać biedę od jakiegoś założonego poziomu albo wogóle oddawać sumę "pogłownego", którą najpierw musi oczywiście zabrać i rozdysponować odjąwszy działkę na własnych urzędników. Generalnie, zawsze znajdzie się jakaś grupa, która wobec rozdawania przywilejów (bo 500+ to klasyczny przywilej) poczuje się wykluczona z powodu w ich mniemaniu niesprawiedliwego progu. I tak można tę jałową dyskusję ciągnąć w nieskończoność, szukając coraz to nowych punktów odniesienia, zależnych oczywiście od punktu siedzenia. Tyle, że w przypadku 500+ logika jest bardzo prosta. Tak prosta, że niektórzy nie są w stanie jej dostrzec zgodnie z powiedzeniem, że najciemniej pod latarnią.

W ludzkim życiu mamy dwa okresy nieproduktywne: dzieciństwo oraz starość. W pierwszym okresie nasze potrzeby życiowe zaspokajają rodzice, w drugim nasze dzieci. Tak było od zawsze i tak naprawdę nic się nie zmieniło na przestrzeni wieków. Owszem, znacznie wzrosła produktywność pojedynczego człowieka i mniej więcej proporcjonalnie wzrosły potrzeby tegoż człowieka. Mówiąc obrazowo, do wrażenia odczuwalnego szczęścia potrzebujemy coraz więcej zasobów, które pochłaniaja coraz więcej środków i coraz więcej usług świadczonych na bieżąco. I wszystko wesoło się kręci, dopóki trwa wymiana towarowo-pieniężna i dopóki istnieją wymieniający się. Tu wchodzimy w istotę pieniądza. Naiwnym jest ktoś, kto uważa, że odkładając składkę emerytalną odkłada sobie kapitał, z którego będzie mógł korzystać za kilka lat niezależnie od wszystkiego innego. Otóż patrz zdanie poprzednie - nic z tego nie będzie, jeśli zabraknie ludzi chcących się wymieniać za to, w czym zdefiniowany jest ów kapitał. Dobra tworzone są przez ludzką pracę, nie przez zera na wirtualnym koncie tudzież papier, na którym wydrukowane są banknoty. Pieniądz jest jedynie umownym środkiem zapłaty, którego funkcjonowanie opiera się na wzajemnym zaufaniu. W momencie braku zaufania, braku dóbr do wymiany lub braku chętnych wartość pieniądza sprowadza się do wartości makulatury lub podpałki, jak kto woli. Oczywiście, można za obecnie posiadane rezerwy, zamiast odkładania na emeryturę, zacząć kupować konserwy o długim terminie przydatności do spożycia z myślą o niezależnej egzystencji ale i tak może się zdarzyć, iż będziemy potrzebowali kogoś, kto konserwę otworzy i zawartość poda do ust. Jakby nie kombinować, bez dzieci w Narodzie wszystko szlag trafi. Sposoby obchodzenia tej prawidłowości są obarczone pokaźnym ryzykiem, co widać na przykładzie naszych zachodnich (tych bliższych i dalszych) sąsiadów. I szczerze obawiam się, iż nadzieja na to, iż nowoprzybyli goście wypełnią im lukę na rynku pracy jest nadzieją płonną, w odróżnieniu od wizji opróżnienia budżetów pewnych krajów z uwagi na wydatki socjalne oraz na bezpieczeństwo. Z drugiej strony, jeśli goście w szybkim tempie staną się większością, w dodatku obcą mentalnie i kulturowo w starzejącym się społeczeństwie, pozostanie oddać im resztki dobytku w zamian za szeroko pojętą życzliwość, w niektórych kręgach zwaną również ochroną. Aspekt, o który dyskutujemy powyżej to podtrzymanie wartości odłożonego kapitału poprzez stałą liczbę osób wytwarzających dobra i zdolnych do wymiany towarowo-pieniężnej. Aspekt, który w ogołe pomijałem w powyższych rozważaniach to kwestia naszych realiów, w których środki pieniężne odłożone na emeryturę rozchodzą się na pniu na zabezpieczenie świadczeń emetytalnych poprzedniego pokolenia, a o czym świadczy choćby rokroczny deficyt w ZUS-ie na kilkadziesiąt miliardów PLN. Fakty są takie, że pieniądze na nasze emerytury zarobią dopiero nasze dzieci, pod warunkiem że będziemy je mieć.

W takim razie proponuję przyswoić nieco liczb i prostych rachunków. Przy obecnej średniej długości życia wynoszącej w Polsce około 74 lat zastępowalność pokoleń zapewnia wskaźnik dzietności bodajże 2,17. Zważywszy na fakt, że w każdej populacji jest pewien odsetek osób chorych i bezpłodnych oraz na fakt, że nie można urodzić ułamka dziecka, zwiększenie naszej liczebności zaczyna się tak naprawdę od trzeciego dziecka a podtrzymanie stanu osobowego mniej więcej od modelu rodziny 2+2 oraz 2+3 w równych proporcjach. Bez tego zwyczajnie nie ma naszych emerytur. Podczas, kiedy rodzina 2+2 okazuje się niewystarczającym minimum, dziś można było się dowiedzieć, że 53% rodzin to model 2+1. Co można zrobić w takiej sytuacji? Jest kilka wyjść. Pierwsze to długofalowy program demograficzny na kształt 500+. Drugie acz ryzykowne to sprowadzenie imigrantów. Trzecie to skokowy wzrost produktywności i zamożności społeczeństwa, tak aby utrzymanie dwa razy większej ilości emerytów niż obecnie było możliwe dzięki pracy obecnego pokolenia 20-50 lat. Aczkolwiek przy opcji nr. 3 uwzględnić należy pewną prawidłowość przyrody, mianowicie taką że natura nie znosi pustej niszy ekologicznej. Bogate acz nieliczne społeczności zawsze mają problem z naporem "gości" chętnych do wydrenowania ich z dorobku i w tę kwestię wpisuja się zarówno płoty i systemy alarmowe na prywatnych posesjach nowobogackich czy mury i zasieki wzdłuż granic biednego i bogatego państwa.

Warto powtórzyć to jeszcze raz: program 500+ to klasyczny przywilej. Rozsądne państwo nie rozdaje przywilejów komu popadnie ale tym, których działalność opłaca się państwu. Jednym z najbardziej palących problemów Polski jest obecnie zapaść demograficzna i z tego właśnie powodu rozsądne jest, aby przywileje promowały wszystkich, którzy swoja działalnością tejże zapaści się przeciwstawiają. Niestety, rodzina 2+1 nie spełnia warunku minimum. Rodzina 2+2 spełnia dopiero po nieznacznym naciągnięciu rzeczywistości. Do rodziny 2+3 przyczepić się już pod tym względem nie można. Jest oczywiste, że przyznawanie przywilejów odbywają się kosztem kogoś innego, co jeszcze nie świadczy wcale o tym, że przywilej jest czymś niesprawiedliwym. Tutaj wszystkim krzyczącym o niesprawiedliwości a w szczególności członkom wiadomej partii chciałbym zaproponować kilka sprawiedliwych rozwiązań:

1) rezygnujemy z programu 500+, w zamian za to każdy dorosły funkcjonujący w rodzinie mniejszej niż 2+2 płaci ekstra podatek na poczet swojej emerytury (proporcjonalnie w zależności od posiadania 0 lub 1 dziecka) lub też na poczet rodzin wielodzietnych - wszak to nikt inny jak dzieci rodzin 2+2 i większych będą pracować na ich emerytury i dbać w przyszłości o zgromadzony kapitał emerytalny a koszta wychowania i utrzymania ponoszą TERAZ ich rodzice.

2) już teraz sprowadzamy szturmujących strefę Schengen imigrantów, ustanawiamy nowy podatek na ich edukację i przyuczenie zawodowe oraz zakwaterowanie (trochę potrwa, zanim wejdą na rynek pracy i nauczą się języka). I za chwilę pomnożymy go razy 4 z racji prawa do łączenia rodzin.

3) umawiamy się, że od dziś nie ma żadnych nowych emerytur, na spłatę świadczeń juz nabytych sprzedajemy państwowe obligacje, powiększając relację długu do PKB do 10% zamiast obecnych 2,9 %, za czym idą zwiększone proporcjonalnie roczne koszta obsługi zadłużenia.

4) przestajemy pyszczyć na program 500+ i modlimy się, żeby wypalił, w przeciwnym razie wdrażamy któryś z punktów 1-3.

I na koniec coś dla hipokrytów level master.

Wy, którzy jeszcze niedawno twierdziliście, że wprowadzenie 500+ w kształcie proponowanym przez PIS to droga do drugiej Grecji, że zrujnuje to budżet, że beneficjentem będą jedynie sklepy monopolowe a którzy dziś chcecie dawać 500 złotych na każde dziecko w ramach sprawiedliwości i troski o kraj....

Wy, którzy teraz pochylacie się nad losem samotnych matek o dochodzie poniżej 800 zł na osobę (założony próg 500+ dla samotnych rodziców) a którzy wcześniej utrzymywaliście próg dla zasiłku dla tychże w wysokości 514 zł....

Wy, którzy żrąc ośmiorniczki czy carpaccio z żubra na koszt podatnika w przypływie szczerości byliści uprzejmi stwierdzić, że za 6000 zł pracuje tylko idiota albo złodziej...

Wy, którzy w 8 lat zadłużaliście kraj na 75 mld rocznie a utyskujecie na koszta 500+...

Wy wszyscy wyżej wymienieni, zamknijcie wreszcie te zakłamane gęby, bo tylko się pogrążacie. Powtarzacie schemat działania byłego prezydenta, który twierdził, że tylko frustraci polityczni chcą referendów a po przegraniu I tury ogłosił takowe za 100 baniek następnego dnia z nadzieją na przejęcie ok. 3 mln głosów. Jemu to nie pomogło i Wam też już nic nie pomoże. Możecie jeszcze odejść z polityki z godnością albo .... zabrać na odchodne przysłowiowe meble i sokowirówkę.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

10-02-2016 [07:52] - Jabe | Link:

Przydatna notka, bo wśród tutejszych bywalców wielu wierzy, że chodzi o głodne dzieci, a nie o bilans demograficzny.

Ciekawe, że Pan nie wziął wcale pod uwagę zniesienia państwowych emerytur. Te stały się farsą. Oto obywatel ma państwu w dzieciach płacić dodatkową składkę emerytalną, żeby państwo mogło te dzieci, gdy dorosną, złupić i się tym z obywatelem podzielić, opłaciwszy wpierw urzędników, naturalnie. Dlatego teraz płaci się rodzicom za dzieci (co, nie licząc biurokracji, jest równoważne podatkowi od bezdzietności, bo państwo nie ma własnych pieniędzy, tylko je przepompowuje). Rodzina zostaje zredukowana do rozpłodu. Jej funkcję emerytalną skopiowało (i sparodiowało) państwo. Naturalnie, te składki, to lipa, to jest poprostu dodatkowy podatek.

Swoją drogą, to wszystko nie ma sensu. Czy nie taniej młodych ludzi od razu wysłać do Wielkiej Brytanii? Będą tam rodzić i dostawać benefity na koszt tamtejszego podatnika. Przecież i tak, gdy te dzieci dorosną, wyjadą, by uciec od tego nieudolnego, pazernego polskiego pasorzyta.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [09:49] - marcin30006 | Link:

przy zalożeniu, że zwijamy polskie państwo, powyższa propozycja (wysyłania dzieci do GB) jest jaknajbardziej do rozważenia. Dostaniemy wówczas opcję pt. ostatni gasi światło.. Zdaje sobie sprawę, że zarówno propozycja jak i riposta to pewne przerysowanie, niemniej już na poważnie napiszę, że jestem za rozwiązaniami, które leczą przyczynęm nie objawy i tutaj warto się zastanowić, dlaczego stopa życiowa w GB jest znacznie wyższa niż w PL i dlaczego ich stać na benefity nieporównywalne do naszego podwórka. Jeśli nasz system emerytalny jest fikcją (a najpewniej jest) to trzeba to sobie otwarcie powiedzieć i uzmysłowić ludziom, iż reanimacja trupa pociąga za sobą jedynie niepotrzebne koszty bez jakichkolwiek benefitów. Tymniemniej, problem demograficzny pozostanie nadal, niezależnie od tego czy będziemy mieć emerytury czy też nie. I o ile układ 0 emerytur, 3 dzieci daje szanse na przeżycie, opcja 0 emerytur + 0 dzieci czarno wygląda..

Obrazek użytkownika Jabe

10-02-2016 [12:06] - Jabe | Link:

Problem demograficzny jest skutkiem, nie przyczyną. Wątpliwe, że to są kwestie li tylko materialne. Ludzie dawniej byli biedniejsi, a przyrost naturalny był. Myślę, że to właśnie eksperymenty w rodzaju państwowych emerytur się do tego przyczyniły.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [12:30] - marcin30006 | Link:

Dawniej przyrost naturalny był, gdyż ludzi nie było stać na nieposiadanie potomstwa, które pełniło rolę pracownika w gospodarstwie. Trafnie pan zauważył, iż emerytury zdjęły część tzw. presji selekcyjnej i dały złudną nadzieję na zabezpieczenie starości. Czy to jednak złe rozwiązanie? Niekoniecznie, jeśli spowodować, żeby kapitał emerytalny realnie pracował na rzecz bieżącej gospodarki a za kilkadziesiąt lat wypłacał jedynie bonusy od wartości dodanej. Jeśli już jesteśmy przy historii, warto zauważyć, że największy postęp w Europie (np. rewolucja przemysłowa) dokonywał się w okresie największej eksplozji demograficznej, co potwierdzałoby tezę, iż wzrost możliwości kooperacji międzyludzkiej i pojawienie się nowych potrzeb do zaspokojenia to podstawa rozwoju społeczeństw. Reasumując, wydaje mi się, że ludzie pomylili przyczynę ze skutkiem i nie widzą, dlaczego ubożeją jednocześnie tłumacząc, że bieda nie pozwala na posiadanie dzieci. To błędne koło. Mamy nieporównywalnie większe możliwości wydobywania surowców, większe możliwości pozyskiwania płodów rolnych, ogromnie większą wydajność pracy, której gro odwalają za nas maszyny. Co więc pochłania zasoby? Zbyt duża konsumpcja?? Nie wydaje mi się, raczej systemowy problem w redystrybucji dóbr.

Obrazek użytkownika Jabe

10-02-2016 [19:52] - Jabe | Link:

Dzieci mieli nie tylko ci, którym się one przydawały przy gospodarstwie. Kapitał inwestowany by zapewnić zabezpieczenie na starość jest czymś przeciwnym od inwestycji w dzieci. Społeczeństwa zachodnie kurczą się, lecz nie biednieją.

Jestem przeciwnikiem państwowego inwestowania w demografię, bo dzieci powinny być rodziców, a naród nie powinien być przedmiotem hodowli. W Pańskiej notce taki państwowocentryczny punkt widzenia jest bardzo widoczny.

Jedno jest pewne: najpierw pojawiły się państwowe eksperymenty w rodzaju emerytur i socjalistycznej redystrybucji dóbr, później przyszła zapaść demograficzna. Socjalizm bohatersko walczy z problemami, które sam tworzy. Jak to często bywa, lekarstwem ma być więcej tego samego.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [20:50] - marcin30006 | Link:

Oczywiście, że nie tylko Ci, którym dzieci przydawały się do pracy. Również Ci, którzy chcieli mieć swoich spadkobierców czy wykonać kilka noblitujących koneksji poprzez wydawanie dzieci w związki małżeńskie. Był to nieodzowny element polityki, co jednak u ujęciu stricte ilościowym ma się nijak to liczby rodzin, którym dzieci były potrzebne do pracy. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że kapitał inwestowany jako zabezpieczenie przyszłości jest czymś przeciwnym od inwestycji w dzieci. Chciałem właśnie pokazać w swojej notce, że bez dzieci ów kapitał może stracić na wartości szybciej, niż się inwestującemu wydaje, gdyż to nie kapitał wytwarza dobra ale konkretni ludzie. Społeczeństwa zachodnie nie biednieją jedynie pozornie, jeśli porównamy statystyczny koszyk zakupowy na przestrzeni lt i wysokość pensji to obawiam się, że nie będzie już tak różowo. Oczywiście biedni sąsiedzi widza to z innej perspektywy, gdyż u nich regres poziomu życia powoduje inny punkt odniesienia. W rzeczywistości społeczeństwa zachodnie pozbywają się masowo środków produkcji, zostawiając sobie jedynie rolę zarządcy, którego jedynym umocowaniem jest zaufanie do aktualnie obowiązującego środka płatniczego. W momencie jakiegokolwiek kryzysu czy kataklizmu a nawet zmiany ról na mapie geopolitycznej (przykładowo Chiny i Indie przestają zaspokajać popyt zewnętrzny i sami konsumują wytworzone dobra) wygrywa ten, który ma surowce + narzędzia + moce przerobowe, pieniądz staje się nic nie warty. Teza o następstwie zdarzeń (emerytury - zapaść demograficzna) jest dość ryzykowna, kiedy popatrzy się na taką np. Szwecję czy Szwajcarię w XVIII i na początku XIX wieku. Ja osobiście widziałbym nadmierny konsumpcjonizm, który wynika z obfitości zdobyczy cywilizacyjnych i jest stadium rozwoju większości społeczeństw.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2016 [00:09] - Jabe | Link:

Powinniśmy najpierw ustalić, czy patrzymy z pozycji państwa, czy człowieka. Pogubiłem się.

Twierdzenie, że ludzie chcą mieć dzieci, by mieć spadkobierców jest bardzo bliskie natury człowieka, moim zdaniem.

Nie zgadzam się z powszechnym poglądem, że za kryzys demograficzny odpowiada „nadmierny konsumpcjonizm”. Uważam to za chętnie powielany frazes. Myślę raczej, że człowiek, jak miś panda, niechętnie rozmnaża się w niewoli – w beznadziejnym, pozbawionym wyzwań i wolnej woli socjalnym ciepełku.

I tu mamy paradoks. Bo Polska takim rajem gnuśności nie jest. Widocznie wystarczy sama beznadzieja. Ktoś, kto wyjechał żerować na brytyjskim socjalu, wziął sprawy w swoje ręce. Ten, kto został, może co najwyżej dostać te 500+, na które wszak sam pracował.

Obrazek użytkownika marcin30006

11-02-2016 [09:35] - marcin30006 | Link:

Perspektywa oczywiście jest ważna, idealna byłaby taka, w której obywatel utożsamia się ze swoim państwem. Poczucie wspólnoty to coś, co budowało plemiona i całe narody i co jest podstawą stabilności każdego państwa. Polska mentalność wynika moim zdaniem z zaszłości historycznych. Bez mała 5-6 pokoleń wychowało się w czasach, kiedy oszukać władzę = zaborcę było honorem, następnie z krótką przerwą rolę zaborcy pełniła komunistyczna władza. Pojęcie takich Szwedów czy rodowitych Belgów lub Holendrów o własności wspólnej jest bardzo odmienne. Co do rozmnażania w ciepełku socjalu i niewoli, za komuny mieliśmy ogólnie rzecz ujmując przyrost ludności o prawie połowę na przestrzeni 45 lat, co daje średni wskaźnik dzietności około 3.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2016 [20:29] - Jabe | Link:

Tego właśnie nie mogę zaakceptować – utożsamiania narodu i państwa. Państwo powinno być ledwie przybudówką do narodu. Dziś prawie wszystko, co dotyczy spraw wspólnych, jest robione łapami państwa i ludzie sobie nie potrafią wyobrazić innej sytuacji.

Faktycznie, za PRL przyrost był. Trudny temat... Może przyrost był mały w miastach, a wieś jeszcze po swojemu żyła. Może fekt powojenny. Nie wiem.

Ciekawe, że taki temat, a my toniemy w domysłach. Czy ktokolwiek ma jakieś wiarygodne dane? Socjolodzy powinni to wiedzieć. Jakieś wielomiliardowe wydatki na łapu capu, w ciemno. Przecież to są ciężkie pieniądze, a wydaje się je jak ofiarę bóstwu. Jest problem – złóżmy ofiarę, ono się zlituje, jeśli zechce.

Obrazek użytkownika marcin30006

11-02-2016 [21:07] - marcin30006 | Link:

to tutaj a czystej ciekawości zapytam, dlaczego nie chcesz wizji obywatela, któty utożsamia się ze swoim państwem? Czyż nie po to właśnie chodzimy na wybory, aby móc się utożsamiać (albo może nie chodzimy, bo uważamy, że to nic nie zmieni)?. Też jestem za tym, żeby państwo nie przeszkadzało, tworzyło jedynie podstawowe ramy prawne i miało aparat do ich egzekwowania. Jeśli spojrzeć na I Rzeczypospolitą, odejmując jej wszystkie patologie toczące kraj od czasów Wazów prowadzące ostatecznie do wymazania z mapy, warto zastanowić się nad paradoksem jej wielkości, której też nie należy jej odmiawiać. Państwo, w którym obowiązywało liberum veto i praktycznie jeden poseł mógl zerwać sejm, potrafiło w razie zagrożenia samo rękoma klasy średniej uchwalić dodatkowe podatki dla siebie samych, w ciągu dosłownie kilku tygodni skompletować zaciąg do armii, jej wyposażenie, tabory etc. i skutecznie pogonić Turków, Moskali czy Szwedów tak, aby wybić im z głowy podobne pomysły na kilka czy kilkadziesiąt dobrych lat (mówię oczywiście o czasach przed 1655). Było to możliwe dzięki dwóm rzeczom - poczuciu wspólnoty oraz przeświadczenia, że bronimy swojej zasobności. Czytałem kiedyś ciekawe opracowanie historyka, który porównywał wyprawę Polaków w 1610 i wyprawę Napoleona w 1812 na Moskwę. Najciekawszym wnioskiem było to, że armia polska wyglądała niczym kula śnieżna, która po drodze zabierała ze sobą ludność miejscową i to wcale nie polskiej narodowości. Ostatecznie pod Kłuszynem stan osobowy powiększył się dwukrotnie w stosunku do wyjściowego, oczywiście niekoniecznie miało to odzwierciedlenie w zdolnościach bojowych niemniej jednak było godne odnotowania. Wyprawa Napolenona to całkowite przeciwieństwo - armia wykruszała się przy każdej możliwej sposobności, dodatkowo będąc "podgryzana" przez miejscowych, którym mogła jedynie przynieść grabież i zniszczenie więc im również nie zależało na ugoszczeniu przybyszów. W czym tkwiła różnica?? Polacy za Żółkiewskiego mieli coś, co mogli zaoferować podbijanym społecznościom - udział we swojej wspólnocie i przwileje szlacheckie.
cdn.

Obrazek użytkownika Jabe

12-02-2016 [12:10] - Jabe | Link:

Obywatel ma być klientem machiny urzędniczej, jaką jest państwo, i to do tego stopnia, żeby się z nią utożsamiać i patrzeć na współobywateli z jej perspektywy? Tfu!

Panu się pomyliło państwo z ojczyzną.

Kiedyś czytałem artykuł, wg którego będzie problem z białoruską historią, np. będzie spór o Kościuszkę. Czy to Białorusin, czy Litwin, czy Polak? W Rzeczypospolitej to się nie wykluczało i nie trzeba było wybierać – to faktycznie był jej atut.

Obrazek użytkownika marcin30006

12-02-2016 [18:10] - marcin30006 | Link:

No cóż, zatem znowu wypada zadać pytanie z historii - czy Kozacy a potem Tatarzy utożsamiali się w I RP jako ojczyzną czy państwem? Może warto zadać pytanie bardziej ogólne - czy możliwe jest istnienie ojczyzny bez istnienia państwa? Z czym taki obywatel miałby się utożsamiać?

Obrazek użytkownika Jabe

12-02-2016 [21:26] - Jabe | Link:

Nie potrafię powiedzieć, z czym utożsamiali się Kozacy. Uważam, że odpowiedź na pytanie, czy potrzebujemy państwa, nie należy do tej dyskusji. Jak już powiedziałem, państwo – machina urzędnicza – powinno być tylko dodatkiem do czegoś większego, a wyraźnie wielu ono horyzont przesłania.

Obrazek użytkownika marcin30006

12-02-2016 [23:17] - marcin30006 | Link:

wydaje mi się, że tutaj zatoczyliśmy koło i powtórzyliśmy kluczowy problem w naszej dyskusji - Pan uważa, że państwo to synonim machiny urzędniczej i jako taki wpływ tejże na obywatela powinien być ograniczony do minimum. Ja patrzę z innej perspektywy i uważam, że państwo powinno być utożsamiane z gwarantem wspólnoty a od tej z kolei zależy powodzenie całych narodów.

Obrazek użytkownika marcin30006

11-02-2016 [21:08] - marcin30006 | Link:

cd.

Warto też nadmienić, że tragedia I RP rozpoczęła się w momencie, kiedy z tego tworzenia wspólnoty zrezygnowano - vide Kozacy. Jeszcze w latach 30-tych XVII wieku czambuły kozackie potrafiły popłynąć na swoich czajkach w górę rzek i spuścić niezłego łupnia Szwedom w Inflantach czy Kurlandii, podobnie potrafili skutecznie bronić kresów wschodnich przed Turkami i Tatarami. Kiedy jednak skończyła się wojna, Kozak nie dostawał żołdu a miejscowa magnateria dawała mu do wyboru pańszczyznę, dyby lub nabicie na pal. Całe powstanie Chmielnickiego poszło przecież o tzw. rejestr kozacki, skończyło się zaś nie tylko Beresteczkiem, o którym Polacy lubią się rozpisywać ale i Batohem rok później, gdzie wyrżnięto około 8 tysięcy najlepszego polskiego wojska. Z okazji skorzystali Szwedzi i Moskale, widząc, że wykrwawiona Rzeczpospolita się nie obroni. Potop szwedzki i ugoda perjesławska to momenty, które zdeterminowały tragiczny los obywdu narodów: polskiego i ukraińskiego na kolejne niemal 400 lat. Z prostej przyczyny - ktoś zlekceważył utożsamienie się obywatela z państwem...

Obrazek użytkownika Lektor

10-02-2016 [11:12] - Lektor | Link:

Co debile z PO nie rozróżniają programów socjąlnych i demograficznych. Słowo demografia usłaszeli stosunkowo niedawno, a napewno nie słyszeli go przez ostatnie 8 lat. Prym wiedzie w tym jeden z największych przygłupów PO niejaki Neumann (też niemieckie nazwisko), który nawet z programi 500 plus zrobił minus. Totalny przygłup !

Zaś Nowoczesny Rysiek, rumun Balcerowicza neguje wszystko co robi PIS. Ten jest bardziej fałszywy niż durny !

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

10-02-2016 [13:13] - zdzichu z Wielk... | Link:

Wpływ programu + 500 na wzrost demograficzny będzie minimalny i uderzający w finanse polskich rodzin ponieważ bzdurą jest wiara w to że podwyższenie obciążeń dla sieci sklepów spowoduje dobroczynny wpływ na finanse państwa. Wprost odwrotnie spowoduje podniesienie cen w sklepach zarówno tych dużych jak i małych w efekcie wytworzy potrzebę rewoloryzacji świadczeń. Po za tym Boże chroń Polskę przed ludźmi, którzy przyszli na świat w rodzinach, w których jakiś potencjalny ojciec nie założy gumki w nadziei na 500 peelenów, na miech.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [13:59] - marcin30006 | Link:

Jeśli chodzi o ostatnie zdanie to mamy wpis na poziomie przysłowiowego Janusza, który mierzy wszystkich miarą patologii, którą być może zna skądinąd. Szkoda tego komentować bo jeśli nawet przyjąć za prawdziwą przesłankę opisywany fakt to logika determinowania wartości człowieka postępowaniem jego rodziców jest z zasady głupia.

Wzrost obciążeń podmiotów, które osiągają przychód grubi ponad 100 mld PLN i odprowadzających podatek rzędu 300 mln PLN to jaknajbardziej dobroczynny wpływ na finanse państwa. Podniesienie cen w sklepach, owszem, może mieć miejsce i zostanie szybko zweryfikowane przez rynek czyli nastąpi przesunięcie klienteli do małych sklepów, które mają pod nosem (i które w całości rozliczają się w kraju) a z daniny będą wyłączone (jeśli i one podniosą ceny, ostatecznie wylecą z rynku). Spowoduje też wzrost spółdzielczości i samoorganizowania się producentów i odbiorców, czego przykład mamy aktualnie we Wrocławiu (15 tys. członków organizacji). Idąc logiką Zdzicha, nie można podnosić żadnych obciążeń dla jakiegokolwiek podmiotu obecnego na rynku (choćby kosił na Polakach 100 % zysku) bo za chwilę przełoży się to na ceny towarów i usług. Wg. tej filozofii, trzeba stać i patrzeć z boku a takie coś jak konkurencja nie istnieje....

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

10-02-2016 [15:01] - zdzichu z Wielk... | Link:

1. Nie logiką zdzicha tylko po prostu logiką. O ile wyrównanie szans małych sklepów w stosunku do dużych sieci jest z punktu widzenia sprawiedliwości słuszne to niestety nie przyniesie żadnych sensownych skutków dla poprawy finansow państwa. Ponieważ sklepikarz obojetnie czy wielki czy malutki kształtuje ceny w oparciu o konkurencję i możliwośc zdarcia z rynku maksymalnego dochodu. Założenie że obciążenia wiekopowierzchniowych sklepów i dużych sieci spowoduje wzrost zysku do skarbu jest błędem, ponieważ te same pieniądze trzeba wydać pózniej dla rencistów i emerytów, rodzin wielodzietnych, którzy sa głównymi klientami tanich dużych sklepów w miastach.
Panu się prawo zachowania rynku myli z sprawiedliwością.

2. Kwestia tego gdzie kto się rozmnaża, mówiąc dosadnie. Zawsze beneficjentami podobnych programów sa rodziny nie tyle ubogie ile mające za nic wychowywanie dzieci. Zresztą podobne programy w wielu państwach nigdy nie dały porządanego rezultatu, zawsze powodowały wzrost dzietności, tam gdzie pomysłodawcom na tym nie zależalo.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [16:10] - marcin30006 | Link:

1. Logiką (nazwaną tu logiką Zdzicha), która ma szanse zaistnieć jedynie przy określonych, najbardziej niekorzystnych założeniach, jakie Zdzichu przyjmuje sobie za aksjomat. Rozsądny sklepikarz przede wszystkim potrafi przekalkulować, czy bardziej opłaca mu się jeść małą łyżeczka wiele razy czy raz duża i na tej bazie przyjmuje swoją strategię zdarcia z rynku maksymalnego dochodu a także na bazie oferowania konkretnej grupy towarów konkretnej grupie klientów. Dokładnie to samo robią sklepy wielkopowierzchniowe. Prawo zachowania rynku to naprawdę coś więcej niż projekcja typu emeryt idzie do marketu bo ma czas i biedny jest.

2) Dosadnie mówiąc to raczej kwestia tego, kto ma jakie doświadczenia z ludźmi i czego czerpie tudzież ekstrapoluje swoją wiedzę. Beneficjentami podobnych programów są rodziny, w tym rodziny ubogie i być może również takie, które za nic mają wychowanie dzieci. Zredukowanie grupy beneficjentów do ostatniej grupy nosi wszelkie cechy manipulacji. Pomysł de facto jest stosowany we większości krajów europejskich i jakoś nie widziałem żadnych danych pokazujących korelację ze wzrostem patologii.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

10-02-2016 [17:04] - zdzichu z Wielk... | Link:

"Pomysł de facto jest stosowany we większości krajów europejskich i jakoś nie widziałem żadnych danych pokazujących korelację ze wzrostem patologii." Proszę się zapoznać z wzrostem przestepczosci i w jakich to grupach zadziałał program wspomagania rozrodczości w krajach tz. starej Europy.

Obrazek użytkownika marcin30006

10-02-2016 [20:33] - marcin30006 | Link:

Proszę o konkretne dane oraz jakikolwiek dowód na istnienie korelacji między dwoma zjawiskami i jednocześnie braku korelacji ze zjawiskami porządanymi jak np. wzrost dzietności klasy średniej. Następnie, w przypadku znalezienia korelacji poproszę o dane liczbowe ujmujące dwie populacje, aby zweryfikować, która grupa jest bardziej licznym beneficjentem. Bo skoro jest to tak oczywista teza, nie powinno być problemów z podaniem dowodów. Natomiast stwierdzenie typu "proszę się zapoznać ze wzrostem przestępczości" to mniej więcej to samo co proszę sobie wygooglać cokolwiek, które niczego nie wnoszą do dyskusji.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

10-02-2016 [23:28] - zdzichu z Wielk... | Link:

W każdym państwie starej Europy beneficjentami programów wspomagających rozrodczość są emigranci, to na nich działa socjal.
Rodzina z dwojgiem/trojgiem dzieci mająca sensowny dochód, co oznacza zaangażowanie czasu, potencjał intelektualny, zdolność do oceny srodowiska, nie da się nabrać na następne dziecko ze względu na + 500 proponowane przez władzę, co nie oznacza że nie zwiększą ilość dzieci. A wzrost przestępczosci na ulicach europejskich jest zauważalny i odczuwalny był jeszcze przed ostatnią inwazją emigrantów.
Ale nie mozna znaleźć policyjnych statystyk pokazujących kto jest najczęstszym sprawcą przestępstw ponieważ statystyki wskazujace grupy społeczne skąd wywodza się przestępcy są utajnione.
Polska nie może sobie pozwolic na programy państw utrzymujacych się z okradania innych państw, ponieważ jak na razie, nie okradamy, tylko ciężko tyramy. Zwiększanie obszarów biedy uzależnionej od jałmużny państwowej, a do tego prowadzi + 500 to produkcja następnych klientów chorego systemu wspomagającego państwa złodziejskie. To jest coś niesamowitego, nie zarejestrowano zwiększonych wpływów z jakiejkolwiek działki, ale realizuje sie wyliczone na papierku obietnice. To już było przerabiane, nigdy dobrze się nie kończyło, zwlaszcza dla tych którym obiecano. Rzad i ci których teraz stać na 2/3 dzieci dadzą sobie radę. Reszta polegnie na froncie walki o równość i braterstwo.

Obrazek użytkownika marcin30006

11-02-2016 [09:36] - marcin30006 | Link:

czyli mamy powtórzenie tezy jako dowód na jej prawdziwość :) Paradne...

Obrazek użytkownika Lektor

10-02-2016 [15:44] - Lektor | Link:

Ty zdzichu, słyszałem, że tam w Wielkopolsce głosujecie tylko na PO i ZSL, stąd ta twoja nienawiść i krótkowzroczność na wszystko co PIS robi. Jak czytam te twoje wypociny to sądzę, że twoja głowa służy ci tylko i wyłącznie do jedzenia.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

10-02-2016 [17:36] - zdzichu z Wielk... | Link:

"Ty zdzichu, słyszałem, że tam w Wielkopolsce głosujecie tylko na PO i ZSL"
Nie głosujemy na PiS, bo sami na siebie zarabiamy, nie potrzebujemy jalmużny pisowskiej.

Obrazek użytkownika cassiodorus

11-02-2016 [00:06] - cassiodorus | Link:

A to sie jeszzce zdzisiek okaze czy nie pobiegniecie po pieniazki z wywieszonym ozorkiem, i to juz niedlugo, wasza obluds zostanie wystawiona na ciezka probe, chociaz watpie bys mial mandat by wypowiadac sie w imieniu Wielkopolski, mysle ze niejeden Wielkopolanin widzac twoja bute i pogarde do Polakow nie wpuscilby cie naweto do stodoly

Obrazek użytkownika cassiodorus

11-02-2016 [00:08] - cassiodorus | Link:

A to sie jeszzce zdzisiek okaze czy nie pobiegniecie po pieniazki z wywieszonym ozorkiem, i to juz niedlugo, wasza obluds zostanie wystawiona na ciezka probe, chociaz watpie bys mial mandat by wypowiadac sie w imieniu Wielkopolski, mysle ze niejeden Wielkopolanin widzac twoja bute i pogarde do Polakow nie wpuscilby cie naweto do stodoly