Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Mur
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 12-02-2015 [07:49]
Droga biegnie wzdłuż muru 10 metrów od niego. Polna, gliniasta; koleiny i doły. Teren między nią murem, za którym znajduje się cmentarz, porośnięty jest trawą. Po drugiej stronie jakieś zadrzewione, zaniedbane działki. Ogrodzone starą siatką. Drzewa dość wysokie, ale widać fragmenty miasta leżące wzdłuż ulicy Żagańskiej. Jeśli rozstrzeliwani byli zwróceni twarzą do rozstrzeliwujących, to widzieli, ponad mniejszymi przed kilkunastoma laty drzewami, tamten rejon miasta... z lewej aleję kasztanowa... i zarys wież żarskich. Jeśli mieli oczy zawiązane, jeśli byli twarzami do muru to też to widzieli, ostatni obraz świata w ich oczach. Ten mały chłopiec to wie. Ma siedem lat, lecz wie sporo. Kiedy przechodzi tędy kolejny raz z rodzicami i z braćmi, w drodze na ich działkę uprawianą na równinie bliżej koszar, zatrzymuje się nie mogąc oderwać oczu od czerwonego muru. W jego piersi coś dziwnego, bolesnego – serce stężało w nadmiarze samoistnych emocji, jakby je ktoś zatrzymywał. Co to za siła? Chłopca zdumiewa głębokość wyrytej w murze bruzdy. Ciągnie się ona na wysokości piersi dorosłego człowieka, kilkanaście przynajmniej metrów, potem przerwa i znowu. W jednym miejscu, gdzie stawiano ich najczęściej, wyżłobienie jest największe. Mały chłopiec podbiega do muru... Słyszy nawoływanie oddalającego się ojca... Wpatruje się w dno tej bruzdy, w którą weszłaby cała głowa. Przez ile serc musiały przejść kule, żeby tak głęboko naruszyć mur. Cegła jest skrząca, świeża czerwienią. Chłopiec wyciąga rękę i dotyka tego miejsca, najgłębszej dziury, granicy dwóch światów.
Dlaczego ojciec chłopca był zaniepokojony? Nie było wyraźnego powodu - dziecko bywałe w mieście, spędzające samopas całe dnie, nie mogło ani się tutaj gdzieś zapodziać, ani nie nadążyć. Niewątpliwie nie chciał on, żeby syna dotknęły jakieś trudne emocje, po tym jak mu krótko i zupełnie niewyczerpująco odpowiadał na pytania o mur i cmentarz, stawiane w poprzednich dniach? Może on sam, kombatant wojenny oschle potrafiący mówić o własnych dramatycznych przeżyciach, teraz gdy widział swoje dziecko jawnie oderwane od czasu teraźniejszego, usłyszał dzwonienie wieczności?
Większa cześć muru była pokryta tynkiem. Cegła czerwieniała tylko na odcinku od strony miasta. Potem do końca, do narożnika od strony koszar, gładki tynk. Z tej strony też rozstrzeliwano. Trochę mniej śladów w murze. Chłopcu nie podobał się ten szary tynk i to, że linie śladów po pociskach, te bruzdy z obu końców stumetrowego muru nie łączyły się. Tak ten pomnik powinien wyglądać - cały czerwony z jedną bruzdą. Może wtedy ludzie zrozumieliby. Chłopcu wydawało się, że kiedyś mur ogrodzą, osłonią jakaś szklaną kopuła, że będzie to jakby świątynia, w której łatwo bez słów zrozumie się barbarzyństwo wojen. Spacer przez spokojne miasto i na koniec ten mur. Piękne ulice z chodnikami zapełnione pogodnym, rozgadanym tłumem a potem, już poza budynkami, na wzniesieniu symbolicznie, dyskretnie dominującym nad miastem, odpowiedź na wszystkie pytania dziecka. Mur wszystkich mordów – jawnych, wielkich dzieł Szatana. Każdy mieszkaniec tego miasta kultury, kultury pamięci przede wszystkim, będzie musiał mieć na uwadze to, że kiedyś będzie mijał w swej ostatniej drodze, już w trumnie, to miejsce i będzie to moment, w którym rozstrzygną się losy jego zbawienia.
Mur rozebrano - barbarzyństwo nowe…
Komentarze
12-02-2015 [10:38] - angela | Link: Dlaczego nikt nie kupił MURU
Dlaczego nikt nie kupił MURU prywatnie,sam, w kilka osob,bezsilnosc i niemoc, a Polska ginie.
16-02-2015 [18:51] - St. M. Krzyśków... | Link: Demontaż naszego państwa trwa
Demontaż naszego państwa trwa - pod względem moralnym przede wszystkim. O strukturach urzędniczych, odpowiadających za to w pierwszym rzędzie, można powiedzieć, że są zdegenerowane.
Uważam, że oddanie zabytków w ręce prywatne może wręcz szkodzić i takowe wyjście nie jest sposobem na głupotę rządzących. Znajdujący się w centrum miasta potężny pałac Promnitzów w Żarch trafił w latach dziewięćdziesiątych w ręce prywatne i okazało się to jednoznacznie pomyłką. Stoi jako ruina. Trzeba jednocześnie wyraźnie powiedzieć, że z pożogi wojennej "pałac prawie w całości ocalał. Jeszcze w 1950 roku było tutaj Starostwo Powiatowe". Nie zniszczyli go ani Tatarzy, ani Niemcy, ani Sowieci...