Wydawałoby się, że służbom sowieckim działającym w Polsce i ich towarzyszom programującym warszawskich sowietów z Moskwy trudno będzie po 2010 roku osiągnąć choćby zbliżony poziom determinacji. Przed „dorżnięciem watahy” w Smoleńsku zadbano nawet o zorganizowanie partyjnych prawyborów. Cała Polska się śmiała – jak się okazało, niesłusznie… Przejęcie Kancelarii i archiwów na Krakowskim Przedmieściu odbyło się zgodnie z harmonogramem, na telefon, bez aktu zgonu Lecha Kaczyńskiego, ale fikcji z prawyborów powtórzyć się nie dało, bo oprócz licznej delegacji kandydatów z koncesjami do walki stanął brat zamordowanego Prezydenta. Do dziś pojawiają się w necie analizy wykazujące, że wtedy o przegranej Jarosława Kaczyńskiego nie zadecydowali wyborcy.
Ostatnie wybory samorządowe ostatecznie wykazały nie tylko wielką moc rzekomo „niesprawnych” ruskich serwerów, ale również naszą całkowitą bezsilność w obliczu najbardziej nawet bezczelnych fałszerstw.
Nie było nigdy sytuacji bardziej sprzyjającej utrzymaniu status quo – po tym, co się zdarzyło w roku 2014 koalicja rządząca śmiało mogłaby ogłosić likwidację naszych praw wyborczych i zawłaszczyć wszystkie najważniejsze stanowiska w państwie prawem kaduka. Dzień po dniu sowieckie media dla Polaków wykazują nieuchronność tego co ma nastąpić, więc nie rozumiem dlaczego delegowano do uczestnictwa w wyborach prezydenckich aż tylu zamulaczy.
Kolejny raz eksploatują Korwina – Mikke, znękanego utratą UPR i dwudziestoletnim wiernym trwaniem w pogotowiu prezydenckim. PSL zdecydowało się postawić pod znakiem zapytania prawdziwość swojego ostatniego „wyniku wyborczego”, rzucając na pożarcie Adama Jarubasa. Zmobilizowano nawet Palikota, właściciela upadającej partii. Komuś zależało na kandydaturze osoby od kilku lat występującej pod przybranym nazwiskiem jako kobieta, lecz dyskontującej dorobek z czasów, kiedy jeszcze była mężczyzną. Jeśli dodać do tego zabezpieczające tyły kandydatury: wiceprezesa RN i wybitnego reżysera Grzegorza Brauna, który nie uważa PiS za wystarczająco antysystemową partię – to w warunkach naszej umierającej demokracji nie tylko można, ale wręcz trzeba zadać pytanie – PO CO?
Nikt z tej grupy nie ma szans na wygranie wyborów, Najmniejszych. Nie zapominajmy, że kampania prezydencka kosztuje. Płacą za nią partie, albo… kto? Przecież nie biedni polscy darczyńcy! Można oczywiście spekulować, że w ewentualnej drugiej turze wszyscy scedują swój jeden procent na urzędującego prezydenta, ale skąd to przeświadczenie, że będzie druga tura? Czyżby sowieckie media dla Polaków podawały kłamliwe sondaże?
Po ogłoszeniu wyników exit poll w wyborach samorządowych wyrwało się Ewie Kopacz ciekawe zdanie: „mieliśmy bardzo dużo do odrobienia i to zrealizowaliśmy”. A my nigdy się nie dowiedzieliśmy ile „mieli do odrobienia”. Dziś też nie wiemy, jakie poparcie ma Andrzej Duda. Jesteśmy jak dzieci we mgle, które w każdej chwili można zepchnąć w przepaść, bo nie ma NIKOGO, kto zbadałby tę drogę dokładnie i nie pozwolił nam iść na oślep.
Jeśli wybory prezydenckie nie są właściwym czasem na zorganizowanie niezależnych od widzimisię sowietów badań opinii publicznej, TO JAKA TRAGEDIA MUSI SIĘ WYDARZYĆ, żeby wreszcie o tym pomyślano?!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8977
l jednocześnie - Profesor dużo pisze o konieczności przekonania, wręcz porwania Polaków, ale chyba nie do końca chciałby autentycznego pospolitego ruszenia. Dlaczego otwarcie PiS na nowych ludzi ma dotyczyć przede wszystkim akademickich elit? Z prostego rachunku wynika, że tak wyborów nie wygramy, nawet mając perfekcyjnie przygotowane kadry. Emocje rozgrywa się nie na poziomie umysłu, lecz na poziomie instynktu. Jeśli kampania wyborcza nie trafi do serc zwykłych ludzi, to te wszystkie dywagacje można.......
I skończy się tak, jak napisałam powyżej.
Znam takich, którzy święcie wierzą, że dyplom wyższej uczelni muzycznej genialnie śpiewa!! Tu jest potrzebne otwarcie, chociażby na pomysły "zwykłych ludzi" z zewnątrz, zamiast międlenia ciągle tego samego nieskutecznego schematu!!
Pozdrawiam!
Kandydat jest świetny, ale nieznany!
W dodatku po przekręcie wyborczym z jesieni nikt nie usiłuje nawet wytłumaczyć Polakom, dlaczego mimo wszystko powinni głosować; nikt nie próbuje pokazać spójnego planu działania po ewentualnym następnym fałszerstwie, nikt nie próbuje nas organizować (a trzeba już dziś!), do wielkiego, skutecznego protestu - cisza zaległa, i tylko chrapanie rozpartych od dwudziestu lat w fotelach sejmowych, nierozpoznawalnych od dwudziestu lat szarych eminencji w tej ciszy słychać!
Pozdrawiam!