Słów odkrywanie: Świętość

Nie święci garnki lepią - głosi znane polskie przysłowie. Zawarta w nim mądrość ma, niestety, wymiar pesymistyczny: osiągnięcie świętości na tym łez padole jest niedościgłą mrzonką. Święci są hen, daleko, cieszą się obcowaniem z Bogiem, a w ogóle gdzie tam nam do nich. My nie pretendujemy, my niegodni, my szarzy ludzie, my grzeszni...
W prostej świadomości szatan szkicuje - oczywiście ludzkimi rękami - pewien odpy­cha­jący obraz nieba nudnego jak flaki z olejem, nieba pełnego świętych wylegujących się na chmurkach przez całą wieczność i chórów anielskich bez końca zawodzących grego­riańskie chorały. Zaiste, trudniej znaleźć coś bardziej odpychającego dla człowieka, który kocha życie, ruch, aktywność.
Oczywiście, taki obraz jest tylko niewinnym żartem, a jakże... jednak swe, bardzo kon­kretne działania na podświadomość wywiera.
 
Porzućmy te jałowe dywagacje. Co nam Bóg zgotował w nagrodę za godziwe życie nie wiemy i wiedzieć nie możemy. Wszelkie domysły skazane są tu na antropomorfizację a rezultaty w skutkach opłakane. Podumajmy jednak chwilę nad świętością.
Świętość po łacinie to sacrum, dosłownie: to, co święte. Jest ona przeciwstawiana dziedzinie spraw świeckich, profanum (pro - przed, fanum - sanktuarium, świątynia).
 
Wszelka świętość pochodzi od Boga. Język aramejski nie ma przymiotnika „Boski” a słowa „Jahwe” i „Święty” są synonimami.
Świętość człowieka to przede wszystkim konsekwencja znanego „na obraz i podo­bieństwo”. Nas, chrześcijan do świętości przywodzi Chrystus, który zgładził nasze grzechy ofiarą własnego życia i zwyciężył śmierć, otwierając nam bramy Królestwa Bożego.
 
Ale sacrum to także stan świadomości. Stan pewnego mistycznego uniesienia, które od­krywa nam nową postać Rzeczywistości. Stan, w którym wiara przechodzi w pewność. Prawdopodobnie doznawali go apostołowie podczas Przemienienia Pańskiego na górze Tabor. Przeżywają go mnisi, pustelnicy, mistycy. Ale nie tylko. Poprzez kontemplację i mod­litewne skupienie może go osiągnąć każdy, kto pragnie podnosić swą wrażliwość religijną.
Niemiecki filozof Max Scheler jest autorem systemu etycznego opartego o koncepcję hierarchii wartości. Na jej szczycie umieścił właśnie sacrum. Niżej są wartości duchowe, potem materialne...
 
A Ty? Gdzie jest sacrum w twojej hierarchii wartości?
Ach, zapomniałem, przecież mówiłeś, że nie pretendujesz, żeś niegodny – nie to co właśnie wyniesieni na ołtarze dwaj wielcy papieże.
 
Nie mysl jednak, że Ciebie świętość nie dotyczy – nawet, jeśli nie aspirujesz. Bo świętość - po łacinie - to także sanctitas. Słowem tym określa się stan człowieka przy­go­towanego na przeżycie sacrum. Stan czystości i nieskalaności, godności i nietykalności. Stan, w którym człowiek jest świątynią Boga. Jest jak kamerton wrażliwy na Jego głos.
 
Pierwsi rodzice słyszeli kroki Boga przechadzającego się po raju. Czuli Jego oddech. Byli czyści, nieskalani. Byli godni słyszeć kroki Boga i czuć Jego oddech. A potem przestali być godni. Powiedzieli Bogu „nie”. Raj - miejsce, gdzie sacrum zbiegało się z sanctitas od­szedł w krainę mitu. Za przyczyną grzechu pierworodnego utraciliśmy pierwotną czystość.
 
Tęsknota Boga za człowiekiem, którego wszak umiłował musi się spotkać z tęsknotą człowieka za Bogiem. I spotyka się. We wszystkich wielkich religiach świata znajdujemy motyw oczyszczenia.
Człowiek poszukuje sposobów uwolnienia się ze swego profanum, by wzlecieć wyżej - na spotkanie z Nim. By odzyskać - choć na chwilę - sanctitas. Rytuał oczyszczający przy­bierał różne formy: ofiara, post, umartwianie ciała, kontemplacja, modlitewne sku­pienie. Różność form łączyła wspólna cecha: dobrowolność. Akt przygotowania do obcowania z Bogiem musi być Twoim wolnym wyborem. Bóg - nieskończony i wszechmocny - jest jednak bezsilny wobec twojego „nie”. Jakże mogłoby być inaczej, skoro obdarował cię wolną wolą?
 
Zapewne patrzysz na ów rytuał z powątpiewaniem, sceptycyzmem właściwym euro­­pejczykowi początku XXI wieku. Czy to aby nie zabobony? Zabiegi godne człowieka ery pry­mitywnej, w najlepszym razie dawnego Izraelity? Co - mam budować kamienny ołtarz, kupować owieczkę? Mam się biczować w centrum miasta, na Rynku?
Nie musisz, skoroś taki nowoczesny. Ale przecież wierzysz w Jezusa Chrystusa? Wie­rzysz w Eucharystię? (Jeśli nie wierzysz, to po co tracisz czas na czytanie jakichś bajeczek?) Wszak Ona czyni z twego serca świątynię Boga! Przyjmując Komunię Św. jesteś godny. Jesteś czysty. Jesteś sanctus!
Czemu więc - powiesz może - nie słyszę wówczas kroków Boga? Czemu nie czuję Jego oddechu?
Zastanów się. Może, przystępując do Komunii Św. wcale jej nie przyjmujesz?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika macho

27-04-2014 [15:04] - macho | Link:

Veni, VIDI. SANCTUS Sum!

Vale!