„Apolityczne” JOW-y zmielą Kukizów

Nie ma się co oszukiwać. Żyjemy w warunkach „miękkiej” okupacji. Jeszcze do nas nie strzelają, jeszcze nie wydali ukazu o karaniu śmiercią antyrządowych wystąpień, jeszcze nie uruchomili obozów koncentracyjnych,  ale od dawna trwa selekcja i już wyodrębnili grupę „podludzi”.  Niemcy na użytek swoich zwyrodnialców tworzyli teorie rasistowskie. W Polsce taki wysiłek jest zbędny. Obywatelom czerpiącym wiedzę z wystąpień aktualnych „autorytetów”  wystarczy  słowo „pisowski”.  I w tej sytuacji wielką karierę robi niewinne słówko  „apolityczność”.
 Mamy apolityczne związki zawodowe, apolityczne organizacje broniące praw człowieka, apolityczny Kościół. Szczytem apolityczności byli kardynałowie walczący z krzyżem w proteście przeciwko upolitycznianiu tragedii smoleńskiej. Oraz biskup Pieronek, który w trosce o apolityczność proponował atak antyterrorystów na ludzi modlących się za dusze ofiar politycznego mordu. 
Nasza  „Solidarność” – apolityczna, a jakże! -  zapomniała, że działa w Polsce i że Polska musi przetrwać, żeby uzasadnione było istnienie „Solidarności”.  Walka związkowa wciąż trwa – ale już  nie o kraj i nie o zakłady pracy (bo z błogosławieństwem związków zawodowych prawie wszystkie wyprzedano) - ale o to, by liczni przewodniczący nie stracili swoich funkcji .  
Gremia stojące na straży naszych praw stały się cudownie apolityczne w chwili, kiedy najważniejsze stanowiska rozdano osobom powiązanym z Platformą Obywatelską. Sama Platforma Obywatelska jest apolityczna do bólu przed każdymi wyborami, bo w społeczeństwie panuje częściowo uzasadnione przekonanie, że politycy to złodzieje…
 Jak Polska długa i szeroka, rządzą „apolityczne” układy, bo aparatczycy PO, SLD i PSL  w obliczu KAŻDYCH nadchodzących wyborów samorządowych przechodzą nagłe metamorfozy i z szefów komórek partyjnych przeobrażają się w kandydatów  apolitycznych komitetów wyborczych o obiecujących nazwach.  „Nasza Gmina”, „Nasze Dobro”, Nasze Miasto”…  Po co tyle zachodu? Równie dobrze mogłoby być „Nasz  automat do kręcenia lodów”. Ludzie to kupią. Nie takie rzeczy kupili.
 
Apolityczne mają być podobno Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Pod znanym hasłem „nie róbmy polityki” naród ma wybrać reprezentantów znanych z tego i owego, a najbardziej z tego, że są znani. Czyli tych, których wypromują główne media. Wyobraża sobie ktoś 460 okręgów wyborczych, każdy wielkości przeciętnego powiatu (miasta na prawach powiatu w szczególności)? Oraz tych „wybitnych, ZNANYCH  lokalnych działaczy”, którzy wreszcie będą mieli szanse?…  Sam miód!  Dla „wybitnych” lokalnych mafiosów nie ma rzeczy niemożliwych. Usłużne media w tydzień zrobią gołąbka pokoju z każdego wilka, a i na odwrót też, jeśli jakiś autentyczny społecznik, człowiek prawy nieostrożnie się przyplącze.
Kampania wyborcza razy 460, a nawet 560, koncert życzeń 24 godziny na dobę?  Ależ skąd!  Po co czekać na 231 posłów, których trzeba będzie przekupić? Koronny argument zwolenników JOW – jakoby przy ordynacji proporcjonalnej wystarczyło przekręciarzom przekupienie kilku kluczowych polityków, a przy zastosowaniu ordynacji większościowej będą musieli przekupić co najmniej 231 – to naiwna mrzonka. W III RP pozbawionej skutecznego systemu kontroli,  obrosłej układami korupcyjnymi i miotanej z kąta w kąt przez obce służby - wstępne wybory parlamentarne z JOW odbędą się jeszcze przed kampanią wyborczą.
Klient płaci, klient wymaga.
Przecież o to chodzi, żeby leming nadwiślański głosował na różne Dody. Żeby ci, którzy dotąd wybierali świadomie, nie zechcieli brać udziału w przekręcie widocznym gołym okiem. Między bajki włóżmy opowieści o sile przyciągania kandydatów „znanych lokalnie, lecz bezpartyjnych”. W miastach na prawach powiatu sąsiad nie zna sąsiada!  Dziś ubolewamy nad 40-procentową frekwencją. Wprowadźmy JOW-y, jeśli chcemy mieć frekwencję na poziomie dziesięciu procent.
 
Kto nam wybierze  posłów i senatorów? Ci, którzy ich wypromują. Mainstream. Z upoważnienia. Wyniki wyborów będą znane na długo przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Sama kampania będzie już tylko komedianckim show na użytek gawiedzi, z jednoczesnym kreowaniem czarnego luda, czyli polityków niepożądanych, przezornie nie obsadzonych w żadnej z 560 ról.
Wybory w jednomandatowych okręgach wyborczych wygra z 96% wynikiem partia, której zażyczą sobie żywiciele mainstreamu.
Platforma O. pozostanie gwarantem poszanowania interesów sponsorów wszelakich. Czteroprocentowy błąd sondażowy podzieli między siebie mniejszość niemiecka i mniejszość celebrycka.
 Paweł Kukiz, jako już zbędny, zostanie zmielony.
Wszystko odbędzie się zgodnie z założeniami JOW – apolitycznie…

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika tango

28-01-2014 [14:38] - tango | Link:

Czy ktoś już wyłuszczył tę "oczywistą oczywistość" gromadce pożytecznych idiotów? Radość Tuska z tej nieodpłatnie robionej pracy u podstaw musi być ogromna. Choć z tą nieodpłatnością mogę się mylić.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika fritz

28-01-2014 [14:47] - fritz | Link:

Bardzo dobrze zauwazylas.

Jezeli ktos mowi, ze polityka ma byc apolityczna, to albo jest idiota, albo agentura obcego panstwa.
W tym przypadku niemiecka.

Obrazek użytkownika M

29-01-2014 [13:00] - M | Link:

Tak tak. JOW to zło. Najlepszym przykładem jest choćby fakt, że takie reżimy jak USA, Wielka Brytania, Kanada, Francja i Japonia stosują to rozwiązanie w praktyce :D. A taka dajmy na to Rosja, też by mogła, a nie chce.

Nie dziwie się że frakcja która popierasz też nie chce. Wszak trzeba by oderwać się od intratnych i wygodnych opozycyjnych posadek, na których za nic się od 7 lat nie odpowiada, zostawić tableta i ruszyć tyłek w teren. Namawiać, przekonywać, a przede wszystkim działać!.

Na dzień dzisiejszy nikt nic nie musi. Głosuje się na partię, partia zbiera pulę głosów, prezes namaszcza posłów kierując się głównie kryteriami opartymi na szeroko pojętej lojalności wobec prezesa.
Poseł zasiada w ławie sejmowej, pobiera 10.000 zł pensji podstawowej+ drugie tyle dodatków. I za tablecik:D. Czasem jeszcze do Radia Maryja albo TVN zaproszą. Chłopaki chodzą i tu i tu, bo trzeba pokazać jak ciężki jest żywot posła.
W skrócie za nic się nie odpowiada i nikt nie ponosi konsekwencji zaniechań czy braku działań.

System JOW ma to do siebie że Prezes nie ma nic do gadania. Obywatele wybierają konkretnych posłów, zamiast prezesa. Obywatele dają im tablet i sejmową posadkę. Jak Pan Poseł przebimba 4 lata, to już więcej posłem nie zostanie. A prezes jakby to powiedzieć, traci na znaczeniu. Dla Ciebie to wroga propaganda.
Dla mnie to kwintesencja demokracji.

Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika tagore

22-02-2014 [12:25] - tagore | Link:

Temat JOW przewija się od początku przemian nieodmiennie wysuwany
przez ludzi z marginesu polityki polskiej i zawsze atakowany
w identyczny jw. sposób przez każdą polska partię.
Myślę ,że nie jest to przypadek i jest konsekwencją feudalnych
stosunków w polskich partiach politycznych.
Nieraz obserwowałem jak aparat partyjny eliminował zbyt niezależnych
działaczy i argument korupcji wszechobecnej w polskiej polityce
obecnie podnoszony jako dyskwalifikujący JOW jest wręcz zabawny.

tagore