Geopolityka i Wołyń

Geopolityka to nie emocje. Będę z uporem godnym tej właśnie sprawy powtarzał, że chłodna, wręcz beznamiętna analiza oraz symulacja własnych i cudzych korzyści i strat – a nie myślenie „sercem” – musi być podstawą formułowania geopolitycznych wizji i planów. Roman Dmowski pisał kiedyś o staroświeckim, poczciwym i emocjonalnym patriotyzmie, który wszak był trochę patriotyzmem „po łebkach” i nie definiował wyzwań stojących przed narodem polskim i naszego interesu narodowego. To zresztą legło u źródeł jego książki o konieczności patriotyzmu nowoczesnego (także pozytywistycznego) „Myśli nowoczesnego Polaka”.
O tym wszystkim myślę, gdy słucham medialnej debaty w Polsce na temat Ukrainy. Nagle ludzie z Salonu, z tzw. Krakowskiego Przedmieścia, którzy przez ćwierć wieku jakiekolwiek napomknięcie o polskich ofiarach ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu, nawet najbardziej nieśmiałe,  potępiali jako przykład polskiego nacjonalizmu, a także psucia sobie stosunków z sąsiadem (!), teraz ni stąd, ni z owąd, ni z gruszki, ni z pietruszki, zaczynają dostrzegać i potępiać UNA-UNSO, Banderę i symbole UPA widoczne w czasie ukraińskiej rewolucji. Oczywiście dlatego, że w ten sposób mogą okrężną drogą zaatakować Jarosława Kaczyńskiego i zaangażowanie obozu niepodległościowego w Kijowie. Jak nie kijem kosmopolityzmu, to pałką nacjonalizmu – chciałoby się określić taktykę politycznego i medialnego mainstreamu.
Rosyjski diabeł ogonem miesza
Warto zatem jasno sprecyzować, jakie powinno być stanowisko obozu niepodległościowego wobec bardzo ważnej części polskiej polityki wschodniej, jaką są relacje Warszawy i Kijowa. Uważam, że w tej sprawie jest kilka niewzruszonych dogmatów.
Po pierwsze: nie wolno na ołtarzu oczywistego wsparcia dla Majdanu, dobrosąsiedzkich relacji polsko-ukraińskich i zbożnego przesuwania Ukrainy od Rosji w kierunku Polski (a zatem Europy) składać pamięci o naszych rodakach bestialsko zamordowanych na Kresach Wschodnich RP przez ukraińskich nacjonalistów.  Nigdy nie możemy odwrócić się plecami i zapomnieć cieni naszych przodków, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Polakami. Nie wolno czynić z ofiar ludobójstwa na Wołyniu zakładników bieżącej polityki. Musimy zrobić wszystko, jako państwo polskie, aby od władz i społeczeństwa ukraińskiego usłyszeć słowa skruchy za to, co uczyniono naszym rodakom na Kresach Wschodnich RP. Pytanie czy owe „przepraszamy za ludobójstwo” pochodzące od obozu Janukowycza – rok temu powtarzali je politycy rządzącej „Partii Regionów”, choć formalnie nie uczynił tego rząd Azarowa – będzie rzeczywiście miarodajne, jeżeli nie padnie z ust opozycji, której bastionem jest zwłaszcza Ukraina Zachodnia. A więc tam, gdzie nasi rodacy przed ponad siedemdziesięcioma laty ginęli. Żeby owe przeprosiny były realne i reprezentatywne, muszą być wypowiedziane szczególnie przez te środowiska polityczne Ukrainy, które kontynuują tradycje polityczne mniejszości ukraińskiej II Rzeczypospolitej.
Jasne jest, że sprawa haniebnych ukraińskich mordów na Wołyniu jest dziś instrumentalnie wykorzystywana przez państwo, które przez wieki stosowało dewizę: „divide et impera”. Rosyjski diabeł ogonem miesza w kotle polityki historycznej, aby dziś skłócić Ukraińców i Polaków, aby odciąć albo ograniczyć wsparcie Polaków wobec próbujących się wyzwolić z rosyjskich pęt ekonomicznych i politycznych Ukrainy. Zresztą dzieje się to w całej Europie, na przykład także… w odległej Norwegii), gdzie prorosyjskie lobby eksponuje ukraiński nacjonalizm i ten historyczny i ten obecny, aby uniemożliwić polityczną pomoc dla antyrosyjskiej irredenty. U nas portal onet.pl publikuje dzielące polskie społeczeństwo sondy internetowe, w których każe się wybierać czy jesteś za Janukowyczem czy za opozycją – ale publikowane są one właśnie pod artykułami o ukraińskich nacjonalistach. Tymże ukraińskim szowinizmem zaczął straszyć nagle portal Tomasza Lisa – natemat.pl.
Wspierać Kijów, pamiętać o Wołyniu
Po drugie: w naszym interesie państwowym i narodowym leży dekompozycja strefy wpływów Rosji. Wyrwanie Ukrainy spod kurateli Kremla byłoby przełomem i dla natychmiast osłabionej Federacji Rosyjskiej i dla Polski, która stawałaby się naturalnym pomostem między Kijowem a Brukselą (i odwrotnie), ale też dla samej Europy coraz bardziej ogrywanej czy szantażowanej przez Moskwę.
Tak,  mówiąc wprost: nie podobają mi się wszyscy uczestnicy Majdanu – wiem, co mówię, bo byłem tam w ostatnich tygodniach wielokrotnie w czasie swoich trzech wizyt. Tak, nie wszystkich bym zaprosił do domu i z częścią pewnie bym się bardzo ostro ściął o historię i o ludobójstwo Polaków na Wołyniu. Jednak mając w pamięci – i na ustach – hołd dla poległych na kresowych wsiach Polakach, muszę stwierdzić, że dzisiaj owi ukraińscy nacjonaliści pracują na naszą rzecz. Nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. Jeśli bowiem zwalczają prorosyjską opcję w swoim państwie, jeśli działają na rzecz „geopolitycznego przesunięcia” Ukrainy w kierunku politycznym Europy, a więc Polski (bo przecież nie Portugalii czy Irlandii…), to są naszymi sojusznikami, choć nasze wizje historii najnowszej są tak odlegle, jak ogień i woda. Oczywiście wolę spotykać się z „Batkiwszczyną” Jaceniuka i „Udarem” Kliczki, a odmawiam spotkań z Tiahnybokiem ze „Swobody” (tak było 5 listopada 2013, gdy na wskutek mojego protestu delegacja europarlamentarnej frakcji Konserwatystów i Reformatorów  odmówiła spotkania z liderem partii, która jest w Wierchowej Radzie i za którą stoi 10% wyborców).
Trzeba wspierać Ukraińców w ich drodze od Rosji do Europy – bo to bardzo korzystne dla Polski. Jednocześnie trzeba walczyć  o potępienie przez Kijów ukraińskiego ludobójstwa przed siedmioma dekadami. Mówiąc językiem matematycznym: to nie alternatywa – to koniunkcja.

*Artykuł ukazał się w "Gazecie Polskiej" (05.02.2014)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika nieroztropny

05-02-2014 [10:33] - nieroztropny | Link:

radzę sobie przygotować odpowiedz na pytanie dlaczego będąc osobistym wysłannikiem Pana Prezesa dopuścił Pan aby przy jego boku pojawiły się mordy rezunów ,Pan Prezes nie musiał ich znać i nie protestował,Pan te mordy znał i nie ostrzegł.Pytanie drugie czym Pan się kierował występując jako korespondent TVN 24,obszerna relacja z majdanu tylko dla tej stacji,stacji która jest tubą tych wszystkich którzy chcą zachowania istniejącego systemu!?

Obrazek użytkownika Ula Ujejska

05-02-2014 [22:55] - Ula Ujejska | Link:

A nie zdziwiły Pana te same "mordy" przy jednym stole z Sikorskim, Buzkiem i innymi tuzami  z zachodniej Europy ?
Nie żebym się tu czepiała, bo pytać każdy może, jeden lepiej inny gorzej ...
Pan wie co się dzieje na Majdanie, sądzi Pan że to Jarosław Kaczyński wydawał zaproszenia  i ustawiał gospodarzy gdzie który ma stać  na wiecu ?
Jeśli Pan nie wie, to niech Pan chociaż udaje że wie, zawsze wyjdzie to mądrzej  :)
Na koniec zapytam: Chciałby Pan wykluczyć z walki o niepodległość 10% Ukraińców, bo tyle reprezentuje (jak na razie) nacjonalistyczna "Swoboda" i jej szef Tiachnybok ? A co Pan napisze jak Majdan wygra i w kolejnych wyborach właśnie "Swoboda" wygra i Tiachnybok będzie premierem ?

Obrazek użytkownika Strabon - Herodot

05-02-2014 [15:23] - Strabon - Herodot | Link:

to koniunkcja. dziwne jest jednak to, że tej koniunkcji nie widać. A nie widać z bardzo prostego powodu. Dziś bardziej Polska potrzebuje Unii Europejskiej niż Ukraina. Wobec czego stara się wepchnąć Ukrainę do UE, żeby zasłużyć na jej łaskę. Kiedy w 2005 r. "Pomarańczowa rewolucja" rozpalała głowy politykom, ostrzegałem: bez prawdy o Wołyniu nie można się obejść, zwłaszcza, że prócz Polaków mordercy zabijali również pobratymców (ok. 80 tys. Ukrainców), Czechów, Ormian, Żydów (ok. 200 tys.) Bez upominania się trwałego i stałego tego faktu, a nie dopiero "po", bo "po" to będzie "po herbacie". Podobnie jak to było w 2009 r. kiedy Juszczenko (przez Polskę popierany) gloryfikował Banderę. Prawda jest taka i to jest smutna bardzo prawda. Że Ukraina to dziś jedyne państwo na świecie, które czci żołnierzy Waffen SS! JEDYNE NA ŚWIECIE! Skoro tak, no to niestety należy się temu państwu Norymberga, a nie standardy europejskie! I nie jest to kwestia emocji, a konsekwencje prawne takich czynów. Bo przecież Niemcy płacili reparacje wojenne za zniszczenia po II wojnie ("Polska" z nich zrezygnowała), ale czy również mamy rezygnować z nich w odniesieniu do Ukrainy, skoro ona się z nimi tak obnosi? Poza tym co do autentycznego realizmu politycznego i słuszności geopolitycznej, to nie Polska wygra na obecności Ukrainy w UE, a Niemcy, a Niemcy mogą zrobić z Mitteleuropa co chcą, nawet podzielić się tym kawałkiem z Moskwą, co skwapliwie, codziennie czynią. Czas przejrzeć na oczy Panie europośle.