Strzeżcie się jaskółek

Najpierw pojawiają się jaskółki.
Gdzieś, nieśmiało zasygnalizowana jest jakaś szalona, przekorna myśl, która wywołuje co najwyżej uśmiech, a może uniesienie brwi.
Z czasem, jaskółek pojawia się trochę więcej, tu i ówdzie, w lekkiej formie, jakaś notka, wierszyk, motyw w filmie, czy nowelka, które wywołują śmiech, czasami salwy śmiechu,  często wzruszenie ramion, a czasem grymas dezaprobaty czy niechęci.
Temat jednak wraca i niewiele później, całkiem niespodziewanie, mówi się o nim już zupełnie poważnie, a nadto zauważa jakiś problem, który oczywiście zawsze się znajdzie, bo, jak wiadomo,  nic na tym świecie nie jest idealne.
Nagle, jak spod ziemi, pojawiają się dziesiątki, a potem setki osób, uskarżające sią na tenże problem, osoby, które są straszliwie przezeń pokrzywdzone i które wręcz błagają o jakieś zmiany, które by zaradziły ich bolączkom. Zmiany, które by ich uszczęśliwiły i wróciły blask ich życiu.
Pojawiają się też tysiące osób współczujących, gotwych wysłuchać wielu, nawet najbardziej łzawych historii, nawet codziennie, przez długie miesiące.
Przyłączają się zawsze żądni nowości dziennikarze, a także etycy, filozofowie i profesjonaliści z różnych dziedzin. Wszyscy równie przejęci, z wielkim zacięciem dyskutujący, pochylający się z troską i ze zrozumieniem kiwający głowami nad cierpiącymi. Całkiem serio, wspominają tę samą, niedawno ignorowanę i wyśmiewaną ideę, jako panaceum na problem, o którym teraz wiedzą już nawet małe dzieci. Problem, który do niedawna w ogóle nie istniał, albo stanowił wąski margines, a teraz, cudem jakimś, urósł do monstrualnych rozmiarów, które z wielkim zainteresowaniem są mierzone ze wszystkich stron i boków, badane i studiowane z różnych perspektyw przez całe zastępy na wszystkim się znających myślicieli, mędrców, ekspertów i rzeczoznawców.  
 Jak pożar lasu w czasie suchego lata rozprzestrzenia się publiczna debata, a dziennikarze u głównego koryta, przepraszam, dziennikarze głównego nurtu, prześcigają sią w opisywaniu różnych przypadków z życia i produkowaniu felietonów ze swoimi bardzo głębokimi i bardzo odkrywczymi przemyśleniami. Nierzadko szokującymi.
Do debaty włączają sią też niektórzy politycy, usłużni, aby wysłuchać cierpiących i zaradzić ich bolączkom.
Jak gdyby pojęcie konfliktu interesów nigdy nie istniało, pojawiają się także politycy, który sami cierpią na te same bolączki, o których teraz już w całym kraju ćwierkają wróble i gruchają gołębie. Politycy ci, chcąc koniecznie swoim problemom zaradzić, nie reprezentują większości, która ich wybrała, ale, prawem kaduka, marginalną grupę, do której sami należą. No ale cóż, politycy też ludzie, im też się należy reprezentacja. Przecież nie istnieją po to, aby służyć innym.
Pożar, teraz just szalejący bez żadnej szansy na jego okiełzanie, obejmuje jeszcze większe obszary i przenosi się w sferę polityki. Powstają różne gremia, komitety, kluby i gabinety rozpatrujące i dyskutujące palący i przytłaczający swym ogromem problem, któremu nie tylko można, ale koniecznie trzeba się przeciwstawić nowymi ustawami i aktami prawnymi, bo po prostu, innej rady już nie ma. Im szybciej, tym lepiej.
 Jeśli publiczność, a przede wszystkim politycy, są odpowiednio spreparowani, nowa ustawa zostaje w te pędy przyjęta. Jeśli natomiast w dalszym ciągu jest niestrawna, odkłada się ją na jakiś czas na półkę, a następnie, po zmianie paru składników,  począwszy od tytułu, a często też na mim skończywszy, podaje się ją ponowne, po czym, z mniejszym lub większym oporem, ustawa zostaje przełknięta przez ciała polityczne.  
Nareszcie po bólu, wszyscy są zadowoleni i oddychają z ulgą, bo teraz już będzie dobrze i nikt już nie będzie cierpiał. Cieszą się nawet ci, którzy mieli do przedmiotu stosunek neutralny, bo przecież dobrze jest pomóc potrzebującym, a i nareszcie będzie można zająć się czymś innym. Nawet większość przeciwników macha ręką, licząc, że jakoś to będzie.
Niestety, tutaj następuje Wielkie Rozczarowanie, bo po niedługim czasie wszyscy się przekonują, że dopiero teraz zaczęła się jazda bez trzymanki i bez pasów bezpieczeństwa, które właśnie zostały odcięte. Prędzej niż póżniej okazuje się, że ta kiedyś niewinnie wyglądająca, maleńka i jakże pomocna idea, ma bardzo dużo krewniaków i powinowatych, z których każdy czegoś wymaga i oczekuje. Ku powszechnemu zdumieniu, okazuje się, że nie jest to żadna maleńka, dobrotliwa idea, ale całkiem dorosła, a nawet dojrzała, często nawet dość postarzała, podpudrowana ideologia, pewna siebie i bezczelna, po chamsku rozpychająca się łokciami.
 W rezultacie, zaszokowana publiczność przekonuje się, że właśnie w majestacie prawa postawiono na głowie jej System Wartości. Mało tego, ku swojemu przerażeniu widzi, że teraz powina się przystosować do nowych pseudowartości, które podstępem, odczuwanym jak gwałt, zostały jej narzucone. Co więcej, nowo zaakceptowanej ideologii ciągle przybywa łbów, macek i czułków, które, natrętne, wszędobylskie i drapieżne, chcą odebrać wszystko... całą duszę...
Grabież systemu wartości postępuje nadal, konsekwentnie i systematycznie, krok po kroku, dzień po dniu. Co rusz rozgorzewa kolejna debata i pojawiają się nowe projekty zmany prawa. Końca nie widać.
Niektórzy zaczynają rozumieć, w jak opłakanym znaleźli się położeniu, nieliczni nawet się buntują, ale buciory politycznej poprawności niesfornym rozdają kopniaki bardzo brzydkich, aczkolwiek przedziwnie dobranych epitetów, natomiast bardziej krnąbrnych depczą i bezpardonowo i boleśnie wykopują poza granice społeczności.
 Ogólnie, zaczyna się nieporadne rozglądanie dookoła i drapanie w czuprynę, jakby tu się stąd wydostać i wrócić do siebie, ale z bagna wydostać się jest bardzo trudno...
 Pozory mylą, czasami nawet bardzo. Z daleka, unoszące się w przestworzach, jaskółki, nietoperze, czy wampiry, wyglądają bardzo podobnie. Koniecznie trzeba im się bardzo dokładnie przyjrzeć, zanim im się pozwoli wlecieć pod strzechę ulepić gniazdko, aby mieć absolutną pewność, co się z tego gniazdka wykluje.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marcus Polonus

25-11-2013 [16:45] - Marcus Polonus | Link:

i oparte jest na starej goebelsowskiej zasadzie - najpierw się wprowadza do łbów kilkaset "jaskółek" wsród których jest ta jedna na której zależy bandzie Ryżego, a po okresie "dyskusji" i awantur, się je wyrzuca, pozostawiająć tylko tę jedną, czerwona jaskółkę. Bardzo dobre porównanie, ale niestety jak zwykle, musimy sobie zadać smutne pytanie; ILU LUDZI TO ROZUMIE? Niestey myślę, że z roku na rok coraz mniej...
Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika E.S.

26-11-2013 [08:55] - E.S. | Link:

Nie, wydaje mi się, że coraz więcej, że coraz więcej osób to rozumie, aż w końcu większość zobaczy, że król jest nagi.
Serdeczne pozdrowienia.

Obrazek użytkownika gość z drogi

27-11-2013 [17:16] - gość z drogi | Link:

wbrew optymistom z kręgu "mieszadła"
wielu...problem tylko w nagłasnianiu...ta mniejszość jest wyjątkowo
głosna i nachalna...
ale gdy rozmowa schodzi na temat czy chciałabyś mieć Matko córkę,ktorej męzem będzie druga kobieta..to wszystko nabiera innego koloru...podobnie ,gdy spytamy postępowego ojca małej dziewczynki o rózne dewiacje..w stosunku do tej malenkiej kobietki...to pioruny lecą z oczu...a więc nie jest jeszcze tak żle...
serd pozdr z drogi do normalności :)

Obrazek użytkownika contessa

25-11-2013 [17:42] - contessa | Link:

A pierwszą jaskółką (tak mi się wydaje) były co raz bardziej szumne tzw.parady równości.  Ani się nie obejrzeliśmy jak minęło z 10 lat i co się dzieje na całym świecie, nie trzeba opisywać bo otwierasz lodówkę, a tam... oskubane (czytaj gołe) jaskółki rzucają się na Ciebie, włażą Ci do łóżka, szkoły, przedszkola, pracy i krzyczą "my tu rządzimy". Zanim sobie uświadomiliśmy jak daleko to zaszło jest jakby po ptokach, a w każdym razie czeka nas ciężka i długa walka z patologiami. 
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika gość z drogi

26-11-2013 [02:48] - gość z drogi | Link:

więc damy radę ,serdeczności nocne :)

Obrazek użytkownika E.S.

26-11-2013 [09:09] - E.S. | Link:

Musimy dać, bo inaczej po nas.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika gość z drogi

27-11-2013 [17:02] - gość z drogi | Link:

Damy ,bo taki nasz Polski LOS
serdecznie przepraszam za pomyłke w...ale to wina tego ,że moje serce jest pojemne...:)))
serdeczności z drogi pełnej zbójców...:)
patrząc na przesliczny Obraz naszego polskiego malarza...mam Nadzieję,ze uda się nam wyzwolić od szaleństwa,głuPOty i zaprzaństwa rządzących nami :)

Obrazek użytkownika E.S.

26-11-2013 [09:07] - E.S. | Link:

Od parad się zaczęło, a już się psychiatrzy w USA "pomylili" i wpisali do swojej księgi pedofilię jako orientację seksualną.
W niektórych krajach legalne są nie tylko jednopłciowe związki partnerskie, ale małżeństwa, które adoptują dzieci.
Prostytucja jest propagowana jako sposób na życie, a więc w tych właśnie kierunkach zmierza lewacka ideologia. 
Jaskółki ciągle nadlatują i trzeba je odganiać.
Pozdrawiam