Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Zakrzywienie czasoprzestrzeni
Wysłane przez Free Your Mind w 13-04-2011 [21:05]
Dwie relacje tego samego Marka Pyzy z tego samego Smoleńska, z tego samego dnia, choć z różnych lat:
Pyza (godz. 12.02 polskiego czasu – relacja na żywo ze Smoleńska; 10 Kwietnia 2010): „Przede wszystkim zdjęcia, które państwo przed chwilą widzieli, to pierwsze zdjęcia z tego miejsca zrobione przez jednego z pracowników TVP. Wszystko się wydarzyło około dwustu metrów stąd za tymi drzewami. Tam runął samolot z prezydentem L. Kaczyńskim na pokładzie około godziny dziesiątej (! - przyp. F.Y.M.). Dwieście metrów w drugą stronę jest hotel, w którym zakwaterowana jest ekipa telewizji. Myśmy jeszcze ten samolot słyszeli, gdy on podchodził do lądowania. Słyszeliśmy wielokrotnie szum silników niemal nad naszymi głowami, ale nic wtedy jeszcze nie budziło niepokoju. To, co my słyszeliśmy później potwierdzali świadkowie, których spotkaliśmy tutaj. Mówią, że czterokrotnie samolot podchodził do lądowania tuż nad drzewami przechylił się pod kątem mniej więcej 45 stopni, lewym skrzydłem zahaczył o wierzchołki drzew, ściął drzewa, wbił się właśnie lewym skrzydłem w ziemię, wyrył spory rów i tam zapłonął. Na miejscu pojawili się strażacy. Dziennikarze natychmiast właściwie wszyscy przyjechali z Katynia do Smoleńska, co nie było łatwe, bo miasto w okolicach lotniska w tym momencie stanęło w korkach. Sytuacja na miejscu, gdy przyjechaliśmy była bardzo dramatyczna. Próbowaliśmy dotrzeć do miejsca katastrofy, ale bardzo szybko pojawiła się milicja, FSB, po chwili również funkcjonariusze służb specjalnych, OMON-u, nie pozwalali nam tam wejść, zatrzymali nawet kilka osób, pracowników TVP (kto został zatrzymany? - przyp. F.Y.M.) i od świadków dowiadywaliśmy się, jak to wyglądało. Jak mówiłem, około dziesiątej samolot runął i stanął w płomieniach. Później nadeszła ta najgorsza wiadomość: wszyscy zginęli” (http://mmariola.salon24.pl/276...).
Pyza rok później (tekst z „Uważam Rze” nr10/2011, s. 12-14): „10 kwietnia. Po godz. 8 polskiego czasu. Gdy wchodzimy na teren Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, tupolew o numerze 101 jest już w powietrzu (…). (Parę stron później po wielu dygresjach opowieść się „wznawia” przed 9-tą polskiego czasu; jest mowa o telefonach Sikorskiego do JK, potem o drodze Tuska i gajowego do Wwy i Pyza pisze zagadkowo – przyp. F.Y.M.): W tym czasie (nie wiemy więc, o jaką godzinę mu tym razem chodzi? - przyp. F.Y.M. - czy o godzinę powrotu ciemniaków do stolicy, czy o godzinę „około 9-tej” zgodnie np. z tym, co zeznawał J. Sasin w sejmie) na katyńskim cmentarzu wszyscy wciąż oczekują prezydenta. Cisza zamienia się w niepokojący szmer. Ktoś biegnie. Znikają funkcjonariusze BOR. Zaczynają dzwonić telefony. Rozchodzą się pierwsze informacje – na razie o awarii samolotu (…) Wsiadamy do samochodu, zabieramy fotoreportera jednego z tygodników (…) Ruszamy z piskiem opon. Prowadzący służbowe auto operator pędzi 170 km/h. Jedziemy środkiem drogi. Nikt nas nie zatrzymuje. Staram się ustalić cokolwiek. Niewiele się udaje. Nie wiemy, czy spadł samolot z państwową delegacją, czy z naszymi kolegami z redakcji. Trudno się do kogokolwiek dodzwonić. Z Polski napływają coraz gorsze wieści. Reuters podaje, że nikt nie przeżył” (Pyza występuje też w słynnej kwietniowej „Misji specjalnej” (2010), w której opowiada o lampaćkach na siewiernieńskim lotnisku http://www.tvp.pl/publicystyka...).
Wróćmy jednak do zagadkowej relacji Pyzy z 10 Kwietnia. Może było tak, że pojechał on po „lądowaniu iła-76” do Katynia po prostu – stąd to świadectwo o krążeniu nad lotniskiem? No ale to by znaczyło, że (mimo pojawienia się na liście (http://clouds.web-album.org/ph...)) nie był z dziennikarską ekipą na pokładzie jaka-40, bo ta widziała iła z płyty. Czy więc był z P. Prusem, który w tejże „Misji specjalnej” wyrażał zdziwienie, że tam przy hotelu jest lotnisko, bo oni przez tydzień tam żadnego statku powietrznego nie widzieli („Tam nie lądował żaden samolot. Nie było żadnego śladu, który mógłby wskazywać, że to było lotnisko”)?
Co to za godzina u Pyzy, ta Dziesiąta, skoro wedle polskiego czasu miała być ca. Dziewiąta, a wedle ruskiego ca. Jedenasta? O godz. Dziesiątej mówią też inni dwaj pracownicy telewizji będący w Katyniu tu: http://www.tvp.pl/publicystyka... (program niestety składa się głównie z łzawych relacji samych prezenterów i dziennikarzy o tym, co czuli, przekazując informacje o „wypadku” – tak więc nawet nie warto go w całości oglądać; D. Holecka mówi o pierwszej informacji z „prezydenckim jakiem-40”). N. Nowotnik z PAP relacjonuje (16'41'' materiału): „Autokarami wybraliśmy się ze Smoleńska do Katynia koło 9.30. Po godzinie 10-tej, gdy ustalaliśmy z moim redakcyjnym kolegą te ostatnie szczegóły dotyczące uroczystości nagle pojawiła się ta informacja. Ona przyszła, nie wiem, ktoś z obsługi sejmu bądź senatu, być może jakiś dziennikarz podał informację, że coś się dzieje. Zaczął panować pewien chaos informacyjny. To było bardzo trudne doświadczenie, dlatego że część osób twierdziła, że to tylko awaria samolotu, że jest jakiś pożar, że ludzie... (…) No i pewnym momencie (…) przyszła ta informacja, że skutki są tragiczne.”
Jest jeszcze opowieść z samego Smoleńska, pewnej nauczycielki polskiego pochodzenia przytoczona w grudniu 2010 r. przez „NDz” (http://www.naszdziennik.pl/ind...): „Jak relacjonuje kobieta, 10 kwietnia już o 7.00 rano była w pracy. Była wtedy słoneczna pogoda, nie było żadnej mgły. Pojawiła się dopiero po godzinie, więc ok. godziny 8.00 rano czasu polskiego (ok. 10.00 czasu moskiewskiego). Jak tłumaczy, w pewnym momencie zaczęła gwałtownie gęstnieć, jakby "wychodziła z ziemi". Kładła się gęstymi płatami wyraźnie od strony jaru, który od szosy dzieli odległość około jednego kilometra.
Z opisu nauczycielki wynika, że mgła wypełzła z jaru i przemieściła się w kierunku szosy w stronę lotniska Siewiernyj. Opary ustąpiły równie szybko, jak się pojawiły. Zdaniem kobiety, około godziny 10.00 wiadomo było, że coś złego się dzieje, ludzie, usłyszawszy wybuch, zaczęli biec w kierunku szosy. Kobieta ruszyła za nimi. Kiedy wszyscy dobiegli do szosy, co nastąpiło zaledwie kilkanaście minut od upadku polskiej maszyny, stał tam już kordon funkcjonariuszy OMON, którzy nikogo na miejsce katastrofy nie dopuszczali”.
Jeśli więc przyjmujemy, że o godz. 8.41 pol. czasu doszło do Zdarzenia, to w Smoleńsku najwyraźniej była to 9.41, zaś w Moskwie 10.41. Jeśli jednak polscy świadkowie posługiwali się czasem moskiewskim, a nie smoleńskim, to byli spóźnieni o godzinę w stosunku do tego, co się działo na Siewiernym. Pyza o godz. 12-tej pol. czasu opowiada na antenie TVP o tym, co zdarzyło się o 10-tej lokalnego czasu.
Pozostawiam te kwestie na razie w zawieszeniu, bo jeszcze one wrócą w dalszych blogerskich analizach. Nie daje mi jednak spokoju to 4. podejście – nie tylko kiedy ono było, ale i do kogo ono należało? Pierwsze wykonał jak-40, następne dwa ił-76. Jaka maszyna dokonała 4. podejścia? Czy to był np. „prezydencki jak-40” pilotowany przez śp. gen. A. Błasika dokonujący rekonesansu i stwierdzający, że nie ma delegacji czekającej na Prezydenta (delegacja pojawi się z godzinnym opóźnieniem (http://centralaantykomunizmu.b..., http://centralaantykomunizmu.b...)), czy też jakaś maszyna, która przeleciała nad Siewiernym tylko po to, by pirotechnicy mogli potem upozorować „wybuch samolotu” (http://centralaantykomunizmu.b...)? Czy... i to, i to? Na to ostatnie możliwe rozwiązanie wskazywałaby relacja moonwalkera S. Wiśniewskiego, który w pewnym momencie swoich zeznań sejmowych wspomina o tym, że katastrofę małego, wojskowego samolotu poprzedziło jakby lądowanie jakiegoś innego samolotu, który zaraz odleciał.
http://www.tvp.pl/publicystyka... A. Macierewicz mówi, że otrzymał pierwszą informację o 10.47 czasu moskiewskiego (03'03'')
Komentarze
14-04-2011 [13:40] - synergia 2010 (niezweryfikowany) | Link: To najważniejszy element dezinformacji.
Manipulacja czasem to kluczowy element dezinformacji. Jeżeli nie będziemy wiedzieli gdzie na osi czasu umiejscowić wydarzenie, nie dojdziemy do spójnych wniosków. Wystarczy popatrzeć na Siewiernyj. Ten akt tragedii to TEATR w teatrze! Cały spektakl pt. "Katastrofa lotnicza, czyli jak zabić prezydenta?" , ma po prostu taką część. Tam udzie nie wiedzą, że biorą udział w przedstawieniu. Wchodzą lub są wpuszczani w RÓŻNYM CZASIE na widownię. Ponieważ przedstawienie ma swoja dynamikę, oglądają inną scenografię, innych aktorów, inną akcję. Nawet widownia dla każdego z widzów wygląda inaczej. Nie wiadomo też, który z widzów to prawdziwy widz, a który jest po prostu aktorem - statystą w roli widza. Każdy z nich w inny sposób i z innej strony docierał na przedstawienie. Nie mogą dokładnie i z bliska przyjrzeć się ani aktorom, ani rekwizytom, bo porządkowi w tym teatrze, przeganiają ich z miejsca na miejsce. Jeżeli do tego dodać ekstremalne emocje targające widzami, otrzymamy tak różne i niespójne relacje, że trudno ugryźć ten "precel". A jeśli kilku z widzów granych przez aktorów - statystów celowo kłamie, opowiadając o tym co widzieli, zapętlenie ma już wymiary międzygalaktyczne.
Jedno wiadomo, akt pierwszy, tego spektaklu, czyli wylot delegacji, rozegrał się na innej scenie, w Polsce, na wojskowej części lotniska Okęcie, praktycznie bez widowni. Liczny personel techniczny tej sceny i jej dyrekcja nie chcą i nie mogą mówić o CZASIE i tzw. kuchni. Nie wiadomo też, kto jest autorem dramatu, kto scenarzystą, a kto reżyserem. Domyślamy się, że spektakl zawiera akt gdzie nie przewidziano widowni, że całość powstała w kooperacji. Jednak nie wiemy, jaki jest podział kompetencji i nie znamy koordynatorów. Mówiąc " nie znamy"i "nie wiemy", mam na myśli brak niepodważalnych dowodów.
Co zatem można zrobić?
Przypomina mi się film amerykański o nieudanym locie Apollo 13 na Księżyc. Tam w dramatycznej sytuacji, koordynator lotu z bazy kosmicznej, chcąc sprowadzić załogę na Ziemię, zdając sobie sprawę z istnienia bardzo ograniczonych technicznych możliwości, organizuje tzw. burzę mózgów. Problem, który należy rozwiązać, polega na dopasowaniu do siebie niekompatybilnych części urządzenia, decydującego o przeżyciu astronautów. Najpierw jeden zespół gromadzi w jednym miejscu wszystkie mobilne przedmioty, którymi dysponuje załoga na statku. Potem cały zbiór wyrzucają na stół przed innym zespołem z poleceniem: " Macie z tego zrobić, używając taśmy klejącej, potrzebne urządzenie". W takiej chwili liczy się instynkt, kreatywność, intuicja i chyba natchnienie, a więc właściwości niemierzalne. Nam tez potrzebny jest taki TEAM! Jego praca musi odbywać się niejawnie, aby sprawcy nie mogli mu przeszkadzać i nie wiedzieli, jak zaawansowane są jego prace.
15-04-2011 [22:37] - noktowizor (niezweryfikowany) | Link: Manipulacja czasem strefowym katastrofy
Manipulacja czasem strefowym katastrofy
Na stronie 12 Raportu MAK pierwsze zdanie raportu określające czas katastrofy zaczyna się od słów: "10 kwietnia 2010r o godzinie 10:41: miejscowego czasu (1) (teraz i póżniej, jeżeli nie zaznaczono szczególnie, przywołano miejscowy czas, wyprzedzający skoordynowany czas światowy (UTC) o + 4 godziny )....."
Zgodnie z tym założeniem, wszystkie sekwencje lotu i wydarzeń opisane są w Raporcie MAK, tylko według czasu miejscowego panującego w Smoleńsku i będącego w relacji do UTC + 4h.
Na stopce strony 12-tej znajduje się odnośnik o treści "(1) Miejscowy czas pokrywa się z moskiewskim. Czas Warszawy wyprzedza o 2h."
Czyli w raporcie MAK, podany czas miejscowy w Smoleńsku 10:41 pokrywa się z czasem moskiewskim10:41 Mck, a oba te czasy pokrywają się z czasem w Warszawie 10:41 - 2h = 8:41 i z kolei wszystkie te czasy odpowiadają godzinie czasu światowego 06:41 UTC = 10:41 - 4h.
W raporcie MAK, w formacie UTC, podano tylko czasy wszystkich udokumentowanych prognoz i pomiarów meteo dot. ciśnienia ,temperatury, zamglenia, map pogody itp. Format czasu UTC powinien być obowiązującą normą dla całości opisu czasu wszystkich zdarzeń w raporcie MAK, ponieważ cała nawigacja i rejestracja parametrów a także korespondencja radiowa powinna się odbywać w tym jednolitym formacie i zapewne tak była prowadzona i rejestrowana tylko w formacie UTC.
Anodina postanowiła jednak zabawić się w przedszkolankę i uznała, że cały zbiór opisu czasu musi zostać przetłumaczony na "czas miejscowy" po to, by na całym świecie wprowadzić mętlik czasowy spowodowany wprowadzeniem nielegalnego pojęcia "czasu miejscowego".
Otóż na całym świecie istnieją:czas światowy UTC oraz czasy strefowe związane z geograficznymi obszarami ukształtowanymi wg granic administracyjnych państw i ich jednostek administracyjnych. Dla Polski czasem strefowym jest czas Warszawy, dla strefy moskiewskiej czas w Moskwie, a dla Smoleńska czas strefowy dla Samary. Czasy dla poszczególnych stref są administracyjnie rozporządzane przez władze danego państwa. Akurat Putin w 2010r postanowił zmniejszyć liczbę stref czasowych w Rosji i połączył sąsiadujące obszary we wspólne większe strefy wyznaczając dla nich odpowiednią liczbę godzin na+ lub - w stosunku do jednolitego UTC. I tak dla strefy Samary w kwietniu 2009r obowiązywał stary czas (UTC+4h) czyli (Mck +1h). Jednak oprócz czasu strefowego w 2009 i 2010r wprowadzano także tzw. czas zimowy i letni obowiązujący w danej strefie wg odrębnego specjalnego rozporządzenia ujednolicającego zmienę czasu zimowego na letni dla strefy Samary i Moskiewskiej.
Wg http://support.microsoft.com/g... Minister Przemysłu i Handlu Rosji decyzją z 23 marca 2010r wprowadził zmianę czasu zimowego na letni i tak dla Smoleńska miał obowiązywać od godziny 2am dnia 28 marca 2010 czas UTC+3h, zwany czasem letnim dla strefy Samary, do której przypisany jest Smoleńsk. Czas ten (UTC +3h) obowiązywał dla tzw. "Rosyjskiego Standardu Czasu" stosowanego w komputerach , serwerach i w systemach informatycznych dla całej strefy Samary ale i również dla Moskwy, St. Petersburg i Volgogradu".
Oprócz tego czasu obowiązywał czas UTC+6h dla strefy Kemerowa i Nowosybirska tzw. "Czas Standardowy Pólnocno Centralnej Azji"(UTC+06:00) Nowosybirsk, oraz dla strefy Kamczatki tzw. "Czas Standardowy Centralnego Pacificu" (UTC+11:00) taki sam jak dla Magadanu,wysp Solomona i New Caledonia.
Strefa Samary (UTC+4h) i strefa Moskiewska (UTC+3h) do 28.03.2010r zawsze były odrębnymi strefami różniącymi się w czasie o 1h. Jednak zgodnie z decyzją Ministra przemysłu i Handlu oraz odrębną decyzją rządu Rosji i Federacji Rosyjskiej z 19 marca 2010 Nr 170 , podpisaną przez Putina http://government.ru/gov/resul...
miały od 28.03.2010r mieć ujednolicony czas letni (UTC+3h) dla tzwanego drugiego pasa czasowego.Anodina w raporcie MAK podaje jednak czas UTC+4h niezgodnie z obowiązującymi rozporządzeniami.
Na stronie http://mmariola.salon24.pl/285... rozgorzała twórcza dyskusja dowodząca,że Moskwa manipulowała czasem na swoich serwerach i stacjach TV m.in. na RUtv , która przesunęla czas strefy moskiewskiej z UTC+4h na czas UTC+3h i to tylko na użytek dwóch dni 10 i 11.04.2010r. W dniach 12. 04 i póżniej wróciła znów do czasu UTC+4h. Jakie państwo świata potrafi zmienić czas tylko na dwa dni? i poco? Wygląda na to ,że w Moskwie nie wprowadzono ujednoliconej strefy wspólnej dla Samary i Smoleńska (UTC+3h), tylko trzymano się starego standardu UTC+4h. Pod pozorem wprowadzenia czasu letniego i tylko na te dwa dni 10 i 11.04 wprowadzono wspólny czas (UTC+3h) dla obu stref, zgodnie z decyzją ministra. Udowodniono to pokazując zrzuty ekranów RUTV dla odbiorców europejskich na których jednocześnie wyświetlane są czasy GMT, MCK i CET, co pozwala ustalić różnice czasowe obowiązujące na dany dzień i chwilę transmisji tv. Dla Moskwy podano na tych zrzutach czas (UTC+4h) we wszystkie dni poza dniem 10 i 11.04. Z zarządzenia Ministra wynika jednak,że dla Moskwy nie mogła obowiązywać po 28.03.2010r jakakolwiek strefa czasowa (UTC+4h) gdyż po ujednoliceniu, takiej strefy nie ma już w zarządzeniu. Miała natomiast obowiązywać jednolita strefa dla Moskwy i Samary dla czasu letniego (UTC+3h).
Anodina w raporcie MAK zaczyna od definicji tzw."czasu miejscowego"(UTC+4h), (cóż za niefachowe i niezgodne z rosyjskimi przepisami określenie) i to jest jedna wielka manipulacja czasem rzeczywistym obowiązującym w strefie Smoleńska (Samary) i Moskwy.
Jaki jest cel tej manipulacji?.Po prostu godzina rzekomej katastrofy np. 10:41 wg (UTC+ 4)tzw. "czasu miejscowego Anodiny", mogła być naprawdę godziną 9:41 wg (UTC+3h)zgodnego z ptrzepisami. Czyli - 2h =7:41 czasu polskiego. Tak więc, na maskowanie miejsca katastrofy przybyła jeszcze jedna godzina. Więc nic dziwnego, że na filmie SW wykonanym po ok.1,5h od zdarzenia, strażacy i ratownicy snują się jak s.. po gaciach. Raport Anodiny,wszystkie meldunki, raporty, relacje TV, czas elektrowni, czasy telefonów biorą w łeb. Bez ich ponownej żmudnej weryfikacji nie ma pewności do jakiego czasu się odnoszą. Jeżeli rzeczywisty czas zdarzenia wg (UTC+3h) podawany jest jako czas wg (UTC+4h) to należy domniemywać,że wszystko odbyło się o 1 godzinę wcześniej a ujawnienie nastąpiło o godzinę póżniej.
Najprawdopodobniej godzina 10:41 czasu Anodiny oznaczała godzinę 9:41 czasu MCK i Smoleńska i oznaczała 7:41 czasu warszawskiego. My widzowie, tkwiliśmy myślami w Smoleńsku w (UTC+4h), bo informacja polskiego MSZ mówiła o 2 godz. różnicy czasowej między W-wą a Smoleńskiem.
MAK nie wyjaśnił dlaczego w jego raporcie nie obowiązywał czas letni (UTC+3h)jednolity z moskiewskim i nie wyjaśnił, o której godzinie w dniu 10.04.2010r nastąpiła rzeczywiście dokonana zmiana (manipulacja) czasu z UTC+4h na UTC+3h. Zmiana ta zauważona została także na czasach serwerów internetowych działających w Smoleńsku, albowiem Microsoft w swoim oprogramowaniu też uwzględnia takie zmiany adekwatnie do rzeczywistego położenia geograficznego tych serwerów.
Ktoś powie, że wszyscy wiedzieli o obowiązujących zmianach czasu i powinni się do tych zmian zastosować. Czyżby? NAwet Anodina nie wyjaśniła i ukryła to w swoim raporcie.
Jeżeli część świadków obecna w Jaku przetrzymywana była przez godzinę w samolocie, jeżeli pozostali świadkowie potrzebowali czasu na przejazd z Katynia do Smoleńska i dotarcie do lotniska, jeżeli opóżniano nadanie pierwszej informacji o zdarzeniu do mediów, jeżeli tą godziną x miała być umowna 10:56 ale świadkowie byli szybsi (Kola, WIśniewski?, internauci z smoleńskiego awtozawodu), to plan ukrycia tej jednej godziny potrzebnej do zamaskowania zmachu nie wypalił.
Gratuluję zespołowi blogerów z http://mmariola.salon24.pl/284... ,których podsumowanie zacytuję:
""" @MMariola@FYM@arturb@wszyscy
Potwierdza się fakt, ze dnia 10.04.2010 dokonano zamachu na Prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego z małżonką oraz na 94 osobach towarzyszących.
Ukrycia godziny zamachu dokonano za pomocą zmiany czasu z GMT+4 na GMT+3 dnia 10.04.2010. Godzina zmiany czasu na razie nieznana. Czas GMT+3 zmieniono ponownie na GMT+4 dnia 12.04.2010.
Dowody:
http://rt.com/news/digital-bil... 07.04.2010 GMT+4
http://www.youtube.com/watch?v... 08.04.2010 GMT+4
http://www.youtube.com/watch?v... 09.04.2010 GMT+4
http://www.youtube.com/watch?v... 10.04.2010 GMT+3
http://www.youtube.com/watch?v... 10.04.2010 GMT+3
http://www.youtube.com/watch?v... 11.04.2010 GMT+3
http://www.youtube.com/watch?v... 12.04.2010 GMT+4
Dnia 11.04.2010 na 12.04.2010 zmieniono ponownie GMT+3 na GMT+4
(Można również wywołac filmy według daty, proszę wpisać w wyszukiwarce np. „RT news 09.04.2010” , „RT news 10.04.2010” , “RT news 11.04.2010)itd.
Proszę o wypowiedz ekspertów w zakresie działania urządzeń pokładowych oraz wpływu czasu GMT/UTC (połączenie satelitarne?) na działanie tych urządzeń, nawigacji itp. w samolocie.
Proszę zabezpieczyc dowody.
ISAP
0
65
| 07.03.2011 17:07 """
Koniec cytatu.