Dzisiaj i wczoraj rozmawiałem z Aleksandrem Milinkiewiczem, legendarnym przywódcą białoruskiej opozycji, byłym kandydatem na prezydenta (ale w poprzednich wyborach, nie ostatnich, kiedy było dużo trudniej...) i laureatem nagrody Saharova przyznawanej przez Parlament Europejski. Milinkiewicz jest rozmówcą ciekawym i niebanalnym, bo usłyszeć można od niego to, co trudno przeczytać w gazetach.
Zapytałem wprost co sądzi o wspieraniu przez Rosję niektórych oponentów Łukaszenki- kandydatów w ostatnich wyborach. Odpowiedział również wprost, że Rosja czynnie wspierała dwóch kandydatów opozycyjnych, w tym głównego rywala Łukaszenki Uładzimira Niaklajeu i Andreja Sannikau. Jednocześnie, zgodnie z zasadą „tak, czy owak prezes Nowak”, czyli tak, czy owak kandydat rosyjski prezydentem Białorusi, w ostatniej chwili Moskwa poparła też Łukszenkę. Milinkiewicz uśmiechał się mówiąc, że Niaklajeu popierały wspólnie i Rosja i USA i Unia Europejska, także finansowo (miał on relatywnie większy budżet od innych kandydatów).
Z tej rozmowy wynikają dwa wnioski:
1. Rosja obstawiała na Białorusi, tak jak na Ukrainie i Janukowicz i Łukaszenko, paru kandydatów.
2. Także w sprawie Białorusi mamy do czynienia ze wspólnym działaniem rosyjsko- amerykańskim, co jednak za czasów Busha zapewne nie byłoby możliwe, a teraz świadczy o zrezygnowaniu de facto przez Waszyngton z własnej polityki wschodnio- europejskiej.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1837