Na archipelagu wolności

Wielcy znani i nieznani
Naprawdę fascynuje historia, która opisuje losy ludzi z sercem i rozumem, którzy umieli te serca i rozum zaprząc w walkę o wolność, bronić niepodległości, wiary i kultury ojczystej. Losy ludzi świetnie wykształconych, piekielnie zdolnych, twórczych. „O zdumiewającym fenomenie licznego udziału kilku pokoleń pisarzy w dziele odzyskiwania niepodległości i odbudowy państwa polskiego oraz o ich losach i twórczości oddających realia tamtych czasów„ – jak pisze wydawnictwo IPN, traktuje jedna z najnowszych książek dr. Marka Klecela pt.  Pisarze niepodległości. Szkice o ludziach i dziełach. Jej tytuł, podobnie jak tytuł drugiej z jego  książek – Sybir, są znakomite. W latach 1990 redaktor „Nowych Książek”, polonista, publicysta historyczny i tłumacz, Klecel odkrywa popularnym, doskonałym językiem, archipelagi wiedzy o historii i kulturze Polski XX wieku, losy wybitnych, a w PRL głównie zamilczanych twórców.

Pisarze… to pięćset stron fascynujących historii życia bardzo znanych i mniej lub wcale nieznanych dziś piętnaściorga pisarzy polskich, najogólniej biorąc dwudziestolecia międzywojennego, bo wtedy najczęściej przypadał szczyt ich twórczości a u młodszych udany debiut literacki. Życie niektórych postaci zaczęło się w ostatnich latach XIX wieku a zmierzało ku końcowi już w PRL lub na emigracji; kilkoro zakończyło je samobójstwem. Każde z tych nazwisk wstrząsa nawet czytelnikiem obeznanym z tymi postaciami, wiele ich utworów to perły literatury polskiej, zasługujące na Nobla, o którego się nawet otarł Józef Mackiewicz.

Wychowani byli przeważnie na dworach z tradycją insurekcji kościuszkowskiej, powstań listopadowego i styczniowego. Ich szkółką podstawową było wieloletnie zesłanie za młodu przez carat na Sybir – a choćby i parę tysięcy kilometrów bliżej, co też bezkreśnie daleko. Ich gimnazjum stanowiła I wojna światowa i wojna polsko-bolszewicka 1920 roku, maturę polityczną uzyskali w wolnej już II Rzeczpospolitej; ich uniwersytety to II wojna, Auschwitz lub rzeź wołyńska, znowu Sybir, zaś gorzki smak nędzy lub degradacji na emigracji po walkach o Europę Zachodnią lub beznadzieja Peerelu, albo i jedno i drugie, był ich smutnym doktoratem z wiedzy o niewoli i niepodległości. Wyrażali wiedzę o dziejach i ludziach poprzez dzieła literackie.
Książka Klecela to w żadnym razie nie podręcznik, choć od wielu podręczników lepsza, ciekawa jest dla dorosłych, ale zarazem powinna uzupełniać lektury inteligentnej młodzieży. Od dwóch wieków polską młodzież uczyły prawdziwej historii głównie rodziny, bo była pisana ich losami a zakazana przez okupanta lub zaborcę. Wygnania, zsyłki, branki, powstania, wielkie i mniejsze emigracje, wywłaszczenia (wóz Drzymały!), poddanie społeczeństwa  eksperymentom „naukowym”, jak w PRL – to dotykało wszystkich polskich rodzin. Rodziny opowiadały o udziale warstw ziemiańskich w powstaniach a potem zsyłek lub ucieczek za granicę, o przymusowym poborze chłopskich synów z każdej wsi do wojska carskiego lub pruskiego, czy wreszcie o odebraniu własności i sumienia podczas sowietyzacji. Niewielkie możliwości poznawania po 1939 roku a celowe zamilczenie po 1945 pisarzy, których losy przedstawia Klecel, w PRL przyniosły taki efekt, że ani rodzice urodzeni po wojnie, ani młodsi dziadkowie nie opowiadali o nich dzieciom ani wnukom, bo w większości tych postaci ani ich utworów sami nie znali; mało kto miał dostęp do ich dzieł i biografii oraz świadomość ich rangi artystycznej i moralnej. Od 35 lat część tych autorów weszła do programów szkolnych, ale oprócz Witkacego i Mackiewicza (z oporami), może Kossak-Szczuckiej i poetów, nadal wiedza o nich jest mała albo żadna.  

Klecel zestawia postawę moralną z twórczością. Może najdobitniej wypada to w przypadku Witkacego, który zajmuje w tej książce tylko 13 stron; jest najbardziej znany, czytany, grywany na polskich scenach od dawien dawna. Klecel koncentruje się na jego znajomości Sowietów i tragicznej decyzji podwójnego samobójstwa. Obie wiąże witkacowska katastroficzna wizja przyszłości. „Ludzie przyszłości nie będą potrzebować prawdy ani piękna.” Dawny świat „ustąpi miejsca na ogół szczęśliwszej, ale za to zmechanizowanej, pozbawionej twórczości i bezdennie nudnej ludzkości”. Na dziś, na jego dziś z 17 września 1939, liczyło się tylko to, że Sowieci byli już blisko. Był w Rosji cztery lata podczas rewolucji, 18 września podjął z przyjaciółką decyzję wspólnego samobójstwa „póki tu jest jeszcze Polska”.
Ale kto słyszał o Eugeniuszu Małaczewskim, kilkunastoletnim bohaterze I wojny i pisarzu, który żył zaledwie ok. 26 lat, autorze m.in. opowiadania Koń na wzgórzu, o obdartym żywcem ze skóry zwierzęciu z polskiego dworu, symbolizującym agonię ludów podbijanych przez Rosję sowiecką? Urodzony parę lat przed wiekiem XX, zmarł w 1922 roku, a zdążył wiele napisać. Wstąpił do wojsk gen. Dowbora-Muśnickiego (może spotkał tam mojego Dziadka Henryka?), opisał losami Polaków i spalonych dworów i wsi powstawanie władzy sowieckiej z jej okrucieństwami, opisał epopeję murmańską 1919 roku, jak hallerczycy przedostawali się na Północ Rosji; jak pisał Trocki, „Polacy chcieli wtedy wesprzeć bandy Anglo-Francuzów i wraz z nimi zatopić nóż w rewolucji”, i nakazywał każdego złapanego Polaka rozstrzeliwać na miejscu.

Zofia Kossak-Szczucka (Szatkowska), twórczyni Żegoty, przeszła niemal wszystkie etapy tej strasznej edukacji, zostawiła też niezapomniane, podstawowe dla polskiej pamięci dzieła, jak choćby Pożoga z lat rewolucji sowieckiej czy wspomnienia z Auschwitz.
Kto zna przebogatą twórczość i niezwykłe losy Ferdynanda Ossendowskiego? Napisał doskonałą, przerażającą biografię z analizą psychologiczną Lenina, a jego losami można by obdarzyć kilkanaście osób – od zwolennika caratu, po walkę z Sowietami, którzy w 1945 roku rozkopali jego grób, bo nie mogli uwierzyć, że ten ich nieśmiertelny zdawałoby się prześladowca jednak nie żyje.
Usłyszałam niedawno, że Juliusz Kaden-Bandrowski i Wacław Sieroszewski, także opisani przez Klecela,  „pachną naftaliną”. Czy ten, kto tak ich określił, znał ich bohaterskie życiorysy i czy naprawdę czytał ich dzieła?
No dobrze, a kto słyszał o Ferdynandzie Goetlu, przez Jerzego Giedroycia niezwykle wysoko cenionym autorze, drugim obok Mackiewicza pisarzu, zaproszonym w maju 1943 roku do Katynia przez Niemców, by także wśród Polaków mieli świadków sowieckiej zbrodni? O Goetlu więc wiedzieli czytelnicy „Kultury” paryskiej, ale ilu ich w Polsce było? Niejeden o tym niezwykłym pisarzu czytał, ale czy czytał też jego syn?
Wydaje się ostatnio dzieła Kazimiery Iłłakowiczówny, poetki i towarzyszki w pracy Józefa Piłsudskiego, autorki wspaniałej, pełnej anegdot opowieści o jej współpracy z Józefem Piłsudskim pt. Ścieżka obok drogi. Przeczytamy u Klecela o jej trudnych losach.
Beata Obertyńska, córka poetki Maryli Wolskiej, sama poetka i autorka emocjonalnej prozy patriotycznej, nieznana dziś nawet niektórym profesorom historii, więźniarka sowieckich więzień i łagrów za to, że była właścicielką majątku ziemskiego, przebija się dopiero do świadomości współczesnych Polaków. Każde jej zdanie to lekcja historii. Rok 1940: „Meble wywieźli zaraz po wkroczeniu, książki oblali naftą i spalili na gazonie”. Udało jej się uciec z ZSRS śladem Andersa, nigdy nie wróciła do Polski, bo zbyt dobrze wiedziała, co to znaczy państwo komunistyczne.
Stanisław Rembek (1901-1980) dał się poznać już w latach po I wojnie światowej wspaniałymi krytycznymi powieściami o losie człowieka, każdego człowieka, irracjonalizmie wojny, jako mechanizmie historii, bezrozumnym narzędziu upadlania i niszczenia ludzi oraz źródle nieuchronnej powszechnej demoralizacji (W polu, Nagan). Jego pamiętnik z lat II wojny, które spędził już jako uznany pisarz w Grodzisku Maz., to prawdziwe studium okropnej codzienności, również literatów warszawskich pod nieustanną grozą głodu i śmierci.

 Jana Lechonia nie trzeba przedstawiać, podobnie jak Kazimierza Wierzyńskiego, obu wielkich poetów równych Miłoszowi. Są już w lekturach szkolnych – czy na długo?
Tę listę uzupełnia dodatkowy rozdział o skomplikowanej i do dziś niejasnej w niektórych aspektach historii wydanego w 1943 roku przez wileńską Armię Krajową wyroku śmierci na Józefie Mackiewiczu. Wyrok miał wykonać Sergiusz Piasecki, barwna postać i autor sensacyjnych książek, sam wskutek interwencji Melchiora Wańkowicza i akcji pisarzy w 1937 roku ułaskawiony od wydanego przez sądy II Rzeczpospolitej wyroku śmierci a potem 15 lat więzienia. 
Mackiewiczowi Klecel poświęcił dwa teksty – jeden dotyczy życiorysu i twórczości pisarza, drugi powyższej dramatycznej historii. Piasecki odstąpił od wykonania wyroku na Mackiewiczu, bo nabrał wątpliwości co do jego winy. Klecel bardzo wnikliwie ocenia okoliczności wydania i podtrzymywania wyroku przez niektóre osoby z dowództwa wileńskiej AK, ironizuje na temat cytatu mackiewiczowskiego „jedynie prawda jest ciekawa”, gdy tej prawdy nie dociekano. Wskazuje na ogromne wątpliwości – brak podstawowych dokumentów, zarówno związanych zarówno z wyrokiem, jak i z dyskusją dowództwa na ten temat. Wreszcie miałkość samego oskarżenia: Mackiewiczowi zarzucano napisanie czterech felietonów w tzw. gadzinówce, wydawanej przez Niemców. Jeden z obrońców Mackiewicza podkreślał, że wszystkie te teksty, podobnie jak działalność Mackiewicza podczas wojny, nastawione były na ostrzeganie przed Sowietami, które Mackiewicz uważał za groźniejsze od Niemiec hitlerowskich i dawał temu wyraz w zarzucanych mu tekstach.

Wzorem zastosowanego przez Klecela podejścia do historii można uznać wydaną w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku w wydawnictwie niezależnym od cenzury książkę Rodowody niepokornych Bogdana Cywińskiego, o wielkich i ważnych postaciach ruchów niepodległościowych przełomu wieków XIX i XX. Lektura ta ukształtowała dwa pokolenia młodzieży, która odrzucając sowiecki komunizm, gromadziła się w Klubach Inteligencji Katolickiej, przy działaniach Komitetu Obrony Robotników, współtworzyła największy w dziejach pokojowy ruch masowego protestu „Solidarności”, a potem w działalności podziemnej przeniosła przez stan wojenny w wiek XXI wartości takie, jak wolność i suwerenność, do granicznego roku 1989. Klecel w tym aktywnie uczestniczył.
Działający od dwudziestu paru lat Instytut Pamięci Narodowej wykonał tytaniczną pracę edukacyjną, wydając ogromną już w tej chwili bibliotekę dokumentów i opracowań historii oporu i opozycji w Polsce XX wieku. Opasłe, najeżone przypisami, źródłami i indeksami tomy, to naukowe i trwałe świadectwo tamtych czasów. Mało kto da radę to wszystko przeczytać, choć śmiałków nie brak. A naprawdę nie dostrzegam np. 300-stronicowej, ciekawej, barwnie, popularnym językiem napisanej historii szesnastu miesięcy „Solidarności” i stanu wojennego. IPN nadrabia teraz te braki, prezentując popularne książki, zawierające bezcenną, ciekawie podaną wiedzę o losach ludzi, którzy budowali naszą niepodległość.
Spotkania z bohaterami pióra i walki Klecel poprzedził niedługim rysem historycznym lat zaborów i kolejnych wojen, oraz opisem sytuacji życiowej ludzi, stawianych przez okoliczności i własny system wartości wobec dylematu: pióro czy karabin? słowo czy czyn?

Historii najlepiej uczyć się na losach bohaterów. Co wiedzielibyśmy po przeciętnej szkole o starożytnych, gdyby nie było mitologii greckiej z dwunastoma pracami Heraklesa, bohaterów literatury antycznej – Hektora, Achillesa, Antygony, Edypa, niosących ważne nauki moralne, ale i postaci historycznych, jak genialny poeta-reportażysta Homer, Sokrates z jego nieugiętą postawą wobec presji władzy, Arystoteles i jego uczeń, Aleksander Macedoński, trzystu Spartan i tak dalej, żeby zostać tylko w antyku greckim, pomijając Rzym, z Cezarem i innym ludźmi walki. W świadomości braku dobrego wykształcenia patriotycznego w młodym pokoleniu, odnalezienie i opisanie bohaterów, nad których losem i wyborami życiowymi warto się zastanowić, to zadanie trudne. Gdy dobrze pomyślane, przyniosło nadzwyczajne efekty.
Zdawałoby się, że dzieje poprzedniego wieku znamy już doskonale. Najnowsze książki dr. polonistyki Marka Klecela, wspomniane wyżej Szkice… i druga – o krótkim jak wystrzał z karabinu tytule Sybir, to odkrycie nowych dla niejednego czytelnika archipelagów wiedzy o historii Polski XX wieku.

============================================
Recenzja ukazała się w tygodniku "Sieci" nr 45/2024
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

07-11-2024 [13:26] - u2 | Link:

„Ludzie przyszłości nie będą potrzebować prawdy ani piękna.”

Witkacy choć życie miał chaotyczne i skończył marnie, to jednak przewidział trafnie upadek ludzkości.

Z recenzji książki p. Klecela:

https://histmag.org/Marek-Klecel-Pisarze-Niepodleglosci-Szkice-o-ludziach-i-dzielach-recenzja-i-ocena-25627

Niewątpliwie jednak pisarzem budzącym największe emocje jest w tej książce Sergiusz Piasecki, który miał wykonać wyrok śmierci na Mackiewiczu. Piasecki pojawia się tu ze swoim pogmatwanym, sensacyjnym wręcz, życiorysem. Z pochodzenia Białorusin, współpracownik polskiego wywiadu w II Rzeczpospolitej, przemytnik, skazany za napad z bronią w ręku, który dopiero w więzieniu nauczył się języka polskiego i zaczął pisać popularne powieści. Portretowany przez Witkacego. W czasie II wojny światowej współpracownik Armii Krajowej, odpowiedzialny za wykonywanie wyroków podziemnego sądu. Później na emigracji, piszący wzruszające listy do pozostałego w Polsce syna, podpisywane jako „Babunia Stefania”.