FELICJA z pestką / fragment 2 /

*
- Wiem, że przy takich starych chałupach rosną krzaki czarnego bzu, a na nich, właśnie o tej porze ( tak, zimą, zimą! ) smakowity grzybek – uszak bzowy. Azjaci mają go za przysmak, to i ja może też polubiłabym. Bez, jak pan widzi, już znalazłam, więc teraz tylko szukam grzybka. Niestety niczego tu więcej nie czuję poza zapachem nadciągającego kolejnego deszczu – powiedziała Felicja z żalem do Wróblickiego, który od dawna przyglądał się jej obwąchiwaniu okolicy. - A już sobie wyobrażałam, że pan przyniesie garść ryżu, ja dam grzybek i otworzymy małą chińską restaurację… Ot, rozczarowanie – sapnęła – Prawda, że nie takie aż jak u ośmiogwiazdkowców, którzy sami siebie wygwiazdkowali, ale jednak co rozczarowanie, to rozczarowanie. Potem zawsze trauma, proszę pana… – nachmurzyła się przerywając kręciołę.

- No wreszcie! – ćwierknął z wyraźną ulgą wróbel - Bo mi się już w głowie zaczęło kręcić. W dodatku jacyś - „ośmiogwiazdkowcy”… Niewiadome w niewiadomym, jak to zwykle u pani – skrzywił się z dezaprobatą.

- Ech, no tak, pan przecież nie w temacie, jak to mówią w wielkim świecie za łąką. Sekta taka – proszę pana – wyjątkowo bezmyślna. Ale o nich innym razem i w żadnym razie nie przed śniadaniem – Zresztą, pożyje pan, to sam się przekona co to takiego – tu wyszczerzyła się upiornym uśmieszkiem sztucznej szczęki odnalezionej niespodzianie w szklance na poranną herbatę.
– W skrócie:  strzałki, gwiazdki, serduszka = chamstwo i pustka!  - uzupełniła.

*