Madziarzy, Rumuni, gry i wybory

Wokół nas coraz ciekawiej. Na Węgrzech dymisja prezydent Katalin Novak, bardzo popularnej twarzy FIDESZU. Ułaskawiła pedofila – nie chciała powiedzieć kto tę sprawę jej przyniósł. Podejrzenie padło na byłego ministra. Są też tacy, którzy uważają, że premier Viktor Orban uważnie patrzył na rosnące słupki w sondażach popularności pierwszej prezydent- kobiety w historii Węgier  Była tak lubiana przez Madziarów, że ludzie FIDESZU zaczęli się tym niepokoić. Nasi bratankowie mają pecha do prezydentów. Poprzednik Katalin Novak (skądinąd eksprezydent była wcześniej ministrem bez teki do spraw rodziny w kancelarii premiera Orbana i z tej pozycji miała robocze, ale sympatyczne relacje z naszą minister pracy Elżbietą Rafalską) – słynny węgierski szermierz, mistrz olimpijski Pal Schmitt też musiał podać się do dymisji, bo rozpętano aferę wokół jego doktoratu, który miał okazać się plagiatem.

Pozycja głowy państwa na Węgrzech jest znacznie słabsza nie tylko niż w USA i Francji, ale także choćby w Polsce. U nas prezydent ma jednak silny mandat demokratyczny, bo wybierany jest w głosowaniu powszechnym – u Madziarów wybiera go jednoizbowy parlament.

Dymisja węgierskiej prezydent zgodnie z zasadą politycznego domina wywołała daleko idące reperkusje. Na znak protestu i kobiecej, a może i politycznej solidarności z Katalin Novak, przewodnicząca Komisji Spraw Zagranicznych parlamentu Węgier Judit Varga zrezygnowała z przewodzenia liście FIDESZU w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Miała być tam „jedynką” i była przymierzana do kierowania zapewne kilkunastoosobową grupą  partii Orbana w europarlamencie, która przecież ma przystąpić – według oficjalnej deklaracji – do naszej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Węgrzy mają historyczne zatargi z Rumunią, a tam z kolei w tym roku aż cztery wybory – choć być może w trzech terminach. Orban sprytnie zarządził wybory do samorządów i do Parlamentu Europejskiego w tym samym terminie, co w oczywisty sposób zwiększa szanse rządzącej partii na odbicie opozycji kilku miast – o wynik wyborów do PE martwić się nie muszą. Jeśli to samo stanie się w Rumunii ( wybory w tym samym dniu: lokalne i europejskie) to z kolei będzie to działać przeciwko opozycji, a zwłaszcza narodowo- konserwatywnej partii AUR, której przedstawiciel należy do tez do ECR. W przyszłej kadencji Rumunów ma być u nas między 7 a 12, ale już w tej chwili partię tą zasila w PE dwóch nowych europosłów; jedne ekssocjalista i jeden eksliberał.

Na Węgrzech prawica rządzi – w Rumuni po jesiennych wyborach może rządzić...

*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (19.02.2024)