Koka dla Tuska

Europarlament opłacił mój bilet lotniczy do Peru i z powrotem, a ja zapłaciłem z własnej kieszeni niespełna 700 USD za przelot do Cuzco i z powrotem plus nocleg w hotelu plus dojazd do Machu Picchu… Zwiedzać za własne - to też ma urok. Nie wiem, jakie będą efekty wizyty pana premiera, ale z mojej powstał spory reportaż (polecam lekturę blogu z dni 27.04-2.05). Może szef rządu też coś napisze?

 

Premierowi polecam też mały wybryk wieku średniego - liście koki. Można żuć np. niczym kaszubską tabakę. A potem oczywiście odciąć się stanowczo.

 

XXX

 

Mały suplement. Na konferencji zorganizowanej w Belwederze (pod patronatem prezydenta Kaczyńskiego) zabrałem głos w debacie na tematy międzynarodowej polityki. Przytoczyłem dość brutalne powiedzenie, które kursowało w Polsce po 1956 roku - roku, w którym Węgrzy zrobili powstanie, Polacy zachowali się nad wyraz pragmatycznie, a Czesi nie zburzyli u siebie ani jednego pomnika. "Węgrzy zachowali się jak Polacy, Polacy jak Czesi, a Czesi jak świnie". Cytat ostry, politycznie niepoprawny, ale jednak sprzed 52 lat. Przekładając to na język obecnej sytuacji i naszej polityki zagranicznej zadałem pytanie: co powiedzą o nas nasi rodacy za ileś tam lat, co powiedzą, gdy teraz zostawiliśmy Litwę osamotnioną w sporze z Rosją, gdy rząd patrzy na Gruzję jak pies na jeża, a Ukraina została złożona na ołtarzu dobrych (?) relacji z Rosją.

 

No, właśnie: co powiedzą Polacy po iluś tam latach? Bo to, co mówią nasi sąsiedzi, nagle zrobieni przez nas "w konia" - to słyszymy…

 

XXX

 

Uczestniczyłem w seminarium Instytutu Spraw Publicznych nt. "Nowoczesnej, apolitycznej służby cywilnej w Polsce", zorganizowanej w KSAP (Krajowa Szkoła Administracji Publicznej). Jednym z moderatorów konferencji był obecny dyrektor KSAP Jacek Czaputowicz, który w czasie, gdy byłem ministrem ds. europejskich i przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej pełnił w Urzędzie KIE funkcję dyrektora departamentu (zaprosiłem go do współpracy i do "transferu" z MSZ do UKIE).

 

Na konferencji politycy z 3 partii: PO, PiS, SLD podkreślali, że za ich czasów służba cywilna była najbardziej "cywilna", a poprzednicy (lub następcy) ją upolitycznili. Eksperci zaś i profesorowie obciążali za grzech upartyjnienia administracji całą klasę polityczną (niewiele brakowało by powiedziano, że struktura polityczno-administracyjna kraju byłaby cacy, ale bez polityków…).

 

Zwróciłem uwagę na aspekt techniczny: przestrzeganie czasu. Nawet na konferencjach w Ameryce Łacińskiej pilnuje się bardziej czasomierza niż robi to ISP z KSAP-em. Przerwa zaczęła się blisko 50 minut później niż miała. Gwoli sprawiedliwości: najkrócej, za to dość treściwie mówił PiS (pos. Mariusz Błaszczak), dłużej SLD (pos. Gintowt-Dziewałtowski), najdłużej zaś PO (wiceminister Adam Leszkiewicz perorował i perorował).

 

Być może nie wszyscy polscy politycy wiedzą, że nie zawsze ilość przechodzi w jakość. Oj, nie zawsze.

To miło, że Tusk idzie śladami Czarneckiego. Gdzie tam idzie! Leci! Dwa tygodnie po mnie udał się do Limy i do Cuzco i do Machu Picchu. Przebił mnie jednak - przyznaję uczciwie - gdy chodzi o Kolej Andyjską, Chile i pustynię. Ale ja jego przebiłem kosztami, a właściwie - ich zbiciem.