Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Podróż do Wilna 1941
Wysłane przez Teresa Bochwic w 11-05-2023 [09:36]
Oto wspomnienie naocznego świadka (mojej Mamy) z jesieni 1941 roku z podróży z Warszawy do Wilna. Jest tam wątek Niemca i wątki żydowskie, a samo w sobie świadectwo jest tak ciekawe, że postanowiłam opublikować większy fragment:
„Był już wieczór i po drodze trafiłam na młyn, do którego zjechało mnóstwo okolicznych chłopów ze zbożem do zmielenia. Był to 20 września i, o ile pamiętam, plony tego 1941 roku były dobre, a pogoda przez wszystkie dni mojej wędrówki znakomita, choć już nieco chłodna. Przy młynie zaczepiłam kilka furmanek, czy ktoś nie jedzie do Czarnej Wody. Ktoś jechał. Wobec tego poprosiłam, aby mnie tam zabrano i wobec zapadającego wieczoru przenocowano. Podróżująca samotnie młoda dziewczyna z plecakiem nie budziła żadnego niepokoju, a poza tym starałam się dokładnie wszystkim opowiadać, jaka sytuacja jest w Warszawie i pod okupacją niemiecką, jaki istnieje już opór, i jak walczymy z Niemcami. Tutejsi mieli wprawdzie jak dotychczas złe doświadczenia z drugim, sowieckim okupantem, ale od Niemców też nie oczekiwali niczego dobrego i tak nam się dobrze gadało.
Tej jesieni w lasach była niesłychana obfitość grzybów i pamiętam, że nakarmiono mnie zarówno wieczorem, jak i rano jakąś zupą ze świeżych grzybów, po czym młody gospodarz założył konie i niesłychanie życzliwie zawiózł mnie do odległej o cztery km od wsi stacji kolejowej. Później doszłam do wniosku, że uważano mnie tam za jakiegoś posłannika walczącego społeczeństwa polskiego, bo w takie bzdury, że młoda panienka sama udaje się w czasie strasznej wojny w podróż z Warszawy do Wilna, do narzeczonego, nikt po prostu nie mógł uwierzyć.
Na stacji Czarna Woda nie było akurat żadnego pociągu i przez następnie 24 godziny żaden pociąg nie przyszedł. Był to boczny, bardzo mało używany wówczas tor między Białymstokiem a Grodnem, i bardzo rzadko coś tamtędy jeździło. Na stacji od razu zwrócił na mnie uwagę zawiadowca: Niemiec, dobroduszny na oko kolejarz, zaopiekował się mną, dawał mi jeść i przenocował mnie w budynku stacyjnym. Muszę przyznać, że miałam przed nim ogromnego stracha. W rozmowie powiedział mi, że on ma 50 lat, i gdyby Hitler miał przegrać wojnę, to on wróci do domu, zabije żonę i siebie, bo inaczej nie chciałby żyć. Oczywiście, nie uważałam za możliwe z nim dyskutować, ale dobrze zapamiętałam tę postawę przy zewnętrznej okazywanej mi niewątpliwie dobroduszności.
Nareszcie na drugi dzień nadjechał jakiś pociąg, składający się z wagonów towarowych, z których dwa przystosowane były do przewozu ludzi. W jednym z nich jechała jakaś para małżeńska spod Oszmiany, ziemianie wracający z Warszawy do majątku na Wileńszczyźnie. (…) przyczepiłam się do nich, jak rzep do psiego ogona, i dalej już podróżowaliśmy razem, bo szczerze mówiąc wśród bałaganu frontowego czułam się sama bardzo niepewnie.
A trudności było niemało. Zaraz na stacji Sokółka okazało się, że nasz pociąg nie idzie dalej i musimy znów czekać, aby wpakować się do innego. W ten sposób dojechaliśmy do Grodna, a tu już nas bardzo energicznie i zdecydowanie niemieccy kolejarze wyrzucili ze stacji. Trzeba było zdecydować, co dalej. Można było albo iść wzdłuż torów kolejowych, ryzykując spotkanie ze strażami kolejowymi, zupełnie wyraźnie niebezpieczne, albo iść szosą, która oddalała się znacznie od kolei i już wtedy na przejazd pociągiem nie można było liczyć. Zdecydowaliśmy się na szosę i wyszliśmy sobie z Grodna na piechotę, licząc na spotkanie po drodze jakiejś furmanki. Tak też się stało.
Z Grodna wiele furmanek jechało szosą na Wilno, oczywiście nie do samego Wilna, do którego było jeszcze 188 km, ale do najbliższej wsi, Jeziory. W Jeziorach był kościół, więc udaliśmy się z prośbą o nocleg do proboszcza. Zawsze nam na plebaniach udzielano noclegu, karmiono i zaopatrywano w jedzenie i dobre rady na dalszą drogę. Wiele osób wtedy wędrowało tymi szlakami, wracając do opuszczonych za czasów bolszewickich domów i gospodarstw.
Następnego dnia udało nam się dostać furmankę do następnej miejscowości po drodze, która nazywała się Nowy Dwór, i tam również nocowaliśmy na plebanii.
Był już wtorek, 23 września 1941. Z Nowego Dworu jechało się do następnej miejscowości, większego już miasteczka, Ejszyszek, przez cudowne, jesiennie kolorowe lasy pełne grzybów. Raz zeszłam z konieczności tylko na skraj lasu i znalazłam trzy olbrzymie borowiki, wielkości talerza do zupy, bez najmniejszego robaczka. Wszędzie zresztą karmiono nas zupami grzybnymi. Droga była przyjemna, toteż tym gwałtowniej odczuliśmy przybycie w pobliżu Ejszyszek, gdzie naszego woźnicę ostrzeżono, żeby nie jechać dalej, bo tam Niemcy i szaulisi mordują Żydów.
Był to jeden z tych strasznych dni, o których trudno wspominać i teraz, po 43 latach. Nasz woźnica natychmiast zawrócił, wyrzucając nas z wozu i stanęliśmy bezradnie we trójkę na małej uliczce tuż przy rynku. Jakaś kobieta wychyliła się, powiedziała:
- Idźcie, ja do chaty nie wpuszczę.
Nie wiedzieliśmy co robić. Zaczepił nas jakiś zupełnie pijany szaulis, czyśmy nie Żydzi. Zaczęliśmy pokazywać jakieś legitymacje, machnął ręką i poszedł dalej strzelać do miejscowych Żydów, zgromadzonych na końskim targu, otoczonym wałem. Spędzeni oni byli z wszystkich okolicznych wiosek i miasteczek, a mieszkańcy Ejszyszek opowiadali nam jeszcze następnego dnia, że jakiś stary rabin powiedział:
- Tak, to słusznie, że nas zabijają, bo myśmy zabili Chrystusa Pana.
Takie to były straszliwe czasy i takie straszliwe czasem reakcje miejscowych.”
Anna Rudzińska, O moją Polskę, Wyd. Lodart, Łódź 2003, II wyd. Poltext, Warszawa 2011
Komentarze
11-05-2023 [09:50] - u2 | Link: gdyby Hitler miał przegrać
gdyby Hitler miał przegrać wojnę, to on wróci do domu, zabije żonę i siebie, bo inaczej nie chciałby żyć
Dziwny ten fanatyzm Niemców :-)
słusznie, że nas zabijają, bo myśmy zabili Chrystusa Pana
Baju, baju. Jezus był Aramejczykiem, czyli semitą. A żydzi to również semici. Zaryzykuję tezę, że to były semickie "porachunki". A z tego co wiem to wyrok ukrzyżowania wykonali Rzymianie, którzy wtedy okupowali tereny obecnego Izraela. No i Piłat, który wydał wyrok również był Rzymianinem. Zgodnie ze współczesnym prawem międzynarodowym za zbrodnie popełnione na terenie okupowanym odpowiada okupant, czyli w tym przypadku Rzymianie.
PS. Kara ukrzyżowania była wtedy powszechnie stosowana przez Rzymian - patrz powstanie Spartakusa.
11-05-2023 [10:09] - RinoCeronte | Link: To gdzie leży ten Nazistan z
To gdzie leży ten Nazistan z którego przywedrowało to straszne plemię, które uciemiężyło dobrodusznych Niemców?
11-05-2023 [12:32] - u2 | Link: gdzie leży ten Nazistan
gdzie leży ten Nazistan
Tam gdzie krzyżacy przez całe życie umartwiali się czekając na zbawienie wieczne, a w międzyczasie w oczekiwaniu na te zbawienie, mordowali, łupili i grabili miejscową ludność.
11-05-2023 [19:13] - Tomaszek | Link: Nazistan powiadasz ? Oni
Nazistan powiadasz ? Oni zawsze mieli jakieś zastępstwo najpierw krzyżacy potem prusacy i ostatnio naziści . Gdzie są Prusy wiem , krzyżakowo też się domyślam , ale nazistan to pytanie za milion . Pewnie w kosmosie , bo na mapach starych i nowych ni chu.....steczki nie widać .
11-05-2023 [20:00] - Teresa Bochwic | Link: "Mieszkańcy opowiadali..."
"Mieszkańcy opowiadali..."
11-05-2023 [20:01] - spike | Link: @u2
@u2
żydzi to Semici, a Rzymianie wzięli i sobie dla rozrywki ukrzyżowali Jezusa, do tego jeszcze okupowali Izrael i jeszcze to międzynarodowe prawo !!!!!!!!
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Człowieku !
w dobie internetu i Sztucznej Inteligencji takie głupoty wypisywać to już nie wypada :)))))))))))))))))))))))))))))))
11-05-2023 [21:00] - u2 | Link: takie głupoty wypisywać to
takie głupoty wypisywać to już nie wypada
Drogi spike, jeśli uważasz że piszesz głupoty to masz trochę racji, bo przeinaczyłeś moją wypowiedź. Rozumiem, że jak kto z toba się we wszystkim nie zgadza, to należy go próbować ośmieszyć :-)