Kiedyś wszystko było prostsze. Ta myśl dopada mnie coraz częściej. Niektórzy powiedzą, że to pewnie objaw starzenia się, ale ja wolę myśleć, że to objaw życiowego doświadczenia pogłębionego refleksją nad otaczającą rzeczywistością. Wiec kiedyś wszystko było prostsze.
Choćby taka praca w poradni, bo przyznaję, choć dziś to może strach się przyznać ;-), że jestem lekarzem i pracuję w POZ. Owszem, są techniczne udogodnienia, jak choćby recepty elektroniczne, które moim zdaniem bardzo się sprawdzają, ale pacjenci są już jakby inni.
I nie chodzi tu o zachowanie, co to to nie, ale o dolegliwości, z którymi przychodzą. To dziwne, ale mam od jakiegoś czasu wrażenie, że występują tu co najmniej dwa niepokojące zjawiska.
Pierwsze, że pacjenci mają jakby coraz większy problem z opisaniem swoich dolegliwości. Zupełnie jakby nagle zabrało słów na opis tego, co im dokucza, jakby dotychczas używane słowa, np. kaszel, duszność, nie oddawały istoty rzeczy. Co ciekawe, to zjawisko w mojej obserwacji dotyczy częściej pacjentów młodych niż w podeszłym wieku. To oni bardzo często mówią, że nie potrafią wyrazić tego, co im dolega, i kończą zdaniem: po prostu źle się czuję i tyle.
I teraz jest pytanie, czy wynika to z tego, że młodzi - ze względu na ucyfrowienie świata - mają płytszy wgląd w siebie i trudniej im opisywać, to co czują, czy powód jest inny, medyczny, bo może rzeczywiście dochodzi do jakiejś ewolucji objawów chorobowych, które stają się mniej ograniczone do narządów, a bardziej uogólnione, przez to trudniejsze w opisie.
Niezależnie od tego, z czego ten problem wynika, stanowi od utrudnienie w komunikacji między lekarzem a pacjentem, która i tak najeżona jest wieloma problemami, również po stronie lekarza, np. jego brakiem cierpliwości, czego – przyznaję - czasem sama doświadczam, a co moim zdaniem jest następstwem wszechobecnej techniki w medycznie, która daje poczucie, że sprawę można załatwić szybko.
No i drugie zjawisko. Cora częściej w mojej obserwacji pojawia się problem rozdźwięku pomiędzy samopoczuciem pacjenta a wynikami badań podstawowych, które mogę zrobić w poradni POZ. Konkretnie, pacjenci, jak wynika z wywiadu, czuję się źle, i w takim ogólnym oglądzie widać po nich, że cierpią, a w badaniach nic szczególnego nie wychodzi.
I teraz też jest pytanie, co jest tego powodem? Czy to pogłębione złe samopoczucie wynika z lęku, w jakim od pewnego czasu ludzie żyją, czy jednak zachodzą w organizmie jakieś zmiany, które na razie, może do momentu osiągnięcia tzw. masy krytycznej, wymykają się testom laboratoryjnym?
Nie wiem jeszcze, ale sądzę, że stoimy w obliczu przeformułowania niektórych chorób, czynienia nowych obserwacji – zresztą, jak się spojrzy historycznie, to nie jest nic nadzwyczajnego w medycynie. Choćby takie nadciśnienie tętnicze, w zasadzie to rozpoznanie mogło tak realnie zafunkcjonować wtedy, gdy lekarze potrafili mierzyć ciśnienie, co stało się dopiero na początku XX wieku. Wcześniej, to co dziś ujmujemy jako nadciśnienie, występowało pod wieloma innymi opisami.
No cóż, więc być może to stwierdzenie, że kiedyś wszystko było prostsze, jest tylko złudzeniem?
_____________________
Dla zmiany klimatu - a może wcale nie? - zapraszam Was do mojego najnowszego artykułu, jaki ukazał się na portalu ŻYCIE STOLICY. Tekst jest pod tajemniczym tytułem "ALCHEMIA ODRY".
A teraz rzeczywiście całkowita zmiana klimatu. Polecam się teksten na moim blogu autorskim:
1) Jeden z zacięciem literackim, nawet rymowany :-) - czyli bajkopowiastka "Trzy siostry bladolice i Jagodna Polana". Dla uspokojenia, nie jest to tekst dla dzieci :-).
A moim zdaniem te testy warto też przeczytać!
ZAPRASZAM SERDECZNIE!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7375
Jeżeli pigułki nie ma , to trzeba wierzyć w to co się ma . W UK Paracetamol jest jak Likarstwo Pipi Langstrumpf . Wierzą że leczy i prawie leczy . Niewyleczone przypadki potwierdzają regułę .Fajny narodzik do leczenia . Źle si e czuje dać Paracetamol . Nawet objawów można nie rozumieć , bo po co ? I znów ten Elvis . Bez wyrzeczeń .
-------------------------
Nie piję tu do nikogo, staram się delikatnie o materii złożonej:)
;-)_, musimy pozbyć się dumy, że jest się przyzwoitym!
Trawić maglowanie, by ktoś z lewicy nieodróżniający ilości ścian wydobywczych w kopalni od deklaracji swoich kolegów partyjnych o likwidacji górnictwa węglowego w Polsce do 2025 roku, mógł czuć się komfortowo?
A powracający z saksów liberał miał prawo nie zauważyć korzystnej w Polsce ceny energii, ceny paliw nawet przejeżdżając Europę wszerz, by wchodząc do sklepu w Polsce, mógł rzucić szyderczo -drogo?
To krytyka decydującego, kiedy i która operacja się odbędzie, choćby zeznań był bez liku, musi być uzasadniona? :))
Wtedy pacjent mówi otwarcie, jeżeli wie co słuszne i potrafi zdecydować o sobie?
Z szacunkiem pozdrawiam ;)