Białorusini podali, że zdrajca, który przed konsekwencjami swoich przestępstw i narkotycznych wybryków umknął na Białoruś, został znaleziony martwy w mieszkaniu w Mińsku. Zginął przez powieszenie. Czy „sam” się powiesił, czy mu pomogli – jeszcze nie powiedzieli. Może nie zdecydowali?
Emil Czeczko nie był dezerterem, był po prostu zdrajcą. Nie uciekł z wojska, a uciekł do wroga. A po ucieczce wygadywał najkoszmarniejsze bzdury plując na Polskę prosto do mikrofonów i kamer propagandystów Łukaszenki. I jego kłamstwa były międlone tygodniami w mediach Łukaszenki i jego mocodawcy Putina. Jego kalumnie były też cytowane bez komentarza(!) w pewnych mediach o niemieckim kapitale, które nie wspominały, że zdrajca jest kłamcą... Ale nie o nich dziś.
Emil Czeczko kaput. Został wykorzystany, przestał być przydatny i „został znaleziony” powieszony.
Onuco ruska, jeśli to czytasz, spójrz, jaką ci sowieccy mocodawcy dadzą nagrodę za twoje kur##two.
Poputczikom i kolaborantom zostawiam pod rozwagę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2004
Dopóki nie ma ciała w Polsce i nie ma sekcji zwłok przeprowadzonej w Polsce to nie wiadomo, czy na pewno zginął i jak :-)