Wypowiedź wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Niemki Katariny Barley wpisuje się w szereg odpowiedzi niemieckich polityków, którzy mają poczucie, że to Berlin jest swoistym nauczycielem, wychowawcą, a także jednocześnie sędzią i prokuratorem wobec Polski. „Genossin” czyli towarzyszka Barley jako długoletnia działaczka socjalistyczna – od 1994 roku pełniła funkcję w lokalnym samorządzie z ramienia SPD, najpierw na szczeblu dzielnicy, potem przez sześć lat w Radzie Miasta Schweich, by w 2013 roku zostać posłem do Bundestagu – prezentuje styl myślenia charakterystyczny dla całej niemieckiej klasy politycznej. Niemcy jako największy płatnik netto do unijnego budżetu, stawiają się w roli przewodniczącego jury albo szefa komisji head-hunterskiej, którzy decydują kogo zaprosić na rozmowę albo przyjąć do pracy. Frau Barley powiedziała szczerze, co myśli wielu polityków SPD, a także CDU i CSU oraz partii opozycyjnych: FDP (liberałów) czy Zielonych.
Z Rosją – współpracować, Polskę – karcić
Niemiecka klasa polityczna może się dzielić na rząd i opozycję, ale w olbrzymiej większości niemieckich sfer politycznych jest zgodna co do Rosji i co do Polski. Do Rosji – że trzeba z tym wielkim państwem współpracować, a nie go rozdrażniać. A co do Polski – że Warszawę trzeba wychowywać, sztorcować, stawiać do kąta. Oto jest wyobrażenie dziejowego posłannictwa, by narzucić Polakom to, co narzucić trzeba i jasno dać nam do zrozumienia, jakie jest nasze miejsce w szyku.
Ciekawe, że komuniści z SED czyli z partii rządzącej NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna)mieli pretensję do Polaków i ówczesnej polskiej państwowości, czyli PRL i „uprzejmie” donosili o tym Moskwie, że Polacy są za mało socjalistyczni i odbiegają od komunistycznych standardów. Dziś niemiecka klasa polityczna, niczym jak ta rodem z NRD, zarzuca Polakom ,że są z kolei za mało euroentuzjastyczni i w zbyt niewielkim stopniu „po linii i na bazie” i oczywiście „uprzejmie” o tym donosi, tym razem nie do Moskwy , tylko do Brukseli. Podobieństwo jest uderzające. Przypomnę, że jednak komunizm upadł. A jak z Unią Europejską?
Towarzyszka Barley głosem niemieckiej klasy politycznej
Wiceprzewodnicząca europarlamentu z ramienia SPD w przyszłym miesiącu obchodzić będzie 52 urodziny. Jako córka brytyjskiego dziennikarza i niemieckiej lekarki początkowo miała wyłącznie…obywatelstwo brytyjskie. Nie jest bynajmniej jakimś „backbencherem”, posłem z tylnych rzędów, który ujada na Polskę, żeby się przebić medialnie. To gwiazda niemieckich socjalistów – nic nie wskazuje na to, żeby była meteorem, który szybko spadnie. Swoja karierę w rządzie przed trzema laty zaczęła od identycznej teki, od której potoczyła się błyskawicznie kariera Frau Kanzlerin czyli Angeli Merkel. Było to ministerstwo do spraw rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży w trzecim gabinecie Merkel. Po kolejnych wyborach parlamentarnych została mianowana ministrem pracy i spraw społecznych. W marcu 2017 roku objęła trzecią już ministerialną funkcję w ciągu zaledwie dziewięciu miesięcy. Było to ministerstwo sprawiedliwości w czwartym rządzie kanclerz Merkel.
Jak widać więc jest czołowym politykiem, politycznym „frontmanem” w Niemczech. Sam fakt, że w tak krótkim czasie była trzy razy ministrem jest dobrym dowodem na to, że jest politykiem skutecznym. Jej wypowiedź dla państwowego niemieckiego radia nie była ani emocjonalna, ani bezmyślna. Barley doskonale wie, że atakując Polskę można zrobić karierę na salonach europejskich, ale też i w samych Niemczech. Dla Frau Barley, jak dla każdego polityka, liczy się medialny rozgłos. Zaraz po jej wypowiedzi na temat „zagłodzenia” Węgier i Polski została poproszona o wywiad dla niemieckiego prestiżowego tygodnika „Der Spiegel”. O ile mnie pamięć nie myli, to pośród niemieckiej lewicy w europarlamencie tego swoistego wyróżnienia dostąpił przed nią tylko Martin Schulz jako przewodniczący PE ,a później lider socjaldemokratów i kandydat na kanclerza.
Zatem nie jest to jednorazowy wybryk małoistotnego parlamentarzysty, którym nie warto się przejmować i który robi to jedynie po to, by tylko w ten sposób zwrócić na siebie uwagę mediów. To głos jednego z rozgrywających w niemieckiej lewicy i prominentnej postaci niemieckiej klasy politycznej.
Przecież to nie tylko trzykrotna minister w rządach koalicyjnych CDU/CSU-SPD, ale także – uwaga – w swoim czasie sekretarz generalny partii socjaldemokratycznej. Co więcej, nie jest to głos odosobniony. Wręcz przeciwnie: towarzyszka Barley śpiewa w ogólnoniemieckim chorze, nawet jeśli jej partia solowa rożni się – co do formy, a nie co do treści! -od innych politycznych „śpiewaków”, których głosy tak naprawdę współbrzmią i układają się w jedną, jednak antypolską, partyturę. Przecież Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej (tam, gdzie PO i PSL) w europarlamencie) mówił merytorycznie to samo, tyle, że sprytnie nie użył kontrowersyjnej u każdego polityka, a szczególnie u polityków niemieckich frazy o „zagłodzeniu”. I tu jest pies pogrzebany! Rzecz bowiem nie tyle w szokującym, ba, wręcz haniebnym sformułowaniu, lecz w tym, co jest meritum. Można też założyć się o każde pieniądze, że gdyby nie padły słowa o „braniu głodem” państw członkowskich UE, to by tylko pokiwano głowami, że ot co, kolejna forma presji na „zbuntowane” rządy w Budapeszcie i Warszawie.
Schäuble – wyjątek potwierdza regułę…
W międzyczasie niemieckie państwowe radio uznało – to oczywiście decyzja niemieckich polityków, którzy, co warto przypomnieć wszystkim zatroskanym o ład medialny w Polsce, stanowią rady nadzorcze mediów publicznych w RFN (radia i telewizji) – że należy przeprosić Polskę (nie robi tego sama Barley!) ,ale już nie Węgry . Chodzi o odseparowanie Polski od Węgier, podzielenie dotychczasowych sojuszników i spowodowanie, żeby Polacy „odpuścili”, skoro chodziło „tylko” o Madziarów. Zabieg ten nie powiódł się. Przeciwnie. Strona polska uznała, że jakże szczere słowa wiceprzewodniczącej PE z SPD mogą stanowić swoisty „wake-up” czyli pobudkę dla polskiej opinii publicznej, żeby wreszcie wszyscy przejrzeli jakie intencje towarzyszą naszym zachodnim sąsiadom. Nawet wtedy, jeżeli są one zdradzane bardziej powściągliwie niż w przypadku Frau Barley.
Oczywiście, są w Niemczech politycy i to na najwyższych stanowiskach, którzy są na tyle rozsądni i pragmatyczni, że nie spychają Polski do roli przeciwnika Niemiec, wiedząc, że na dłuższą metę to się Berlinowi nie opłaca. Należy do nich na pewno obecny przewodniczący Bundestagu, a wcześniej przez długie lata minister spraw wewnętrznych ,a następnie finansów Wolfgang Schäuble. Szkoda, że jego głos jest głosem wołającego na puszczy…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (08.10.2020)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1427
Przypomnę komentarz sprzed paru dni
Najważniejszą obecnie rzeczą do zrobienia za niewielkie stosunkowo pieniądze byłoby utworzenie lub wykorzystanie istniejących wielu , powtarzam wielu obcojęzycznych kanałów na np Youtube . Trzeba pokazywać szkody jakich szkopskie bydłó narobiło., nie pokazywać jakichś plebiscytów czy się reparacje należą jak to czynią tego typu kanały szkopskie . Tylko może tak stanąć przy budynku i zapytać /Niemca , Ten budynek zburzyli Niemcy odbudowali Polacy . Kto powinien zapłacić za odbudowę? I to wszystko w pięciu podstawowych językach . Nie po Polsku bo nie Polacy mają się o tym dowiedzieć . Punkt po punkcie kanał po kanale . To co istnieje to mniej niż nic i funkcjonuje tylko jako prace hobbystyczne kilku osób ,chwała im za to ale trzeba milion razy więcej TAK !, fajne ale to trzeba żeby świat obejrzał w formie przystępnej i swoim języku . Ruinę zburzonego kraju , wymordowanych ludzi , nędzę narodu długo po wojnie . Szwaby po przegranej wojne w nagrodę dostali plan Marshalla , za Polskę też . mimo że dalej byli tymi samymi niezdenazyfikowanymi hitlerowcami , jakimi są do dziś w kolejnym pokoleniu .Merkel dobrze wiedziała , że wpuszczenie półtoramilionowej dziczy w 2015 zbuduje Niemcom taki PR dobrych i spolegliwych ludzi i w wielu krajach taki pogląd pokutuje . Nie policzyła tylko dobrze kosztów . I jeszcze raz , nie biadolić , tylko działać . pokazać prawdę o "miłosiernym narodzie " bandytów ,zbrodniarzy , niszczycieli .
Krótlko mówiąc MEDIA . Aq Youtobe jednak swoje zrobi bez renacjonalizacji . Usuną? Jedziemy jeszcze raz .
Tyle Panie Pisarzu .
To po ile ten zegarek Nowaka, na tej aukcji? Po tyle, ile zwrócone pieniądze?
Hehehe...
Warunki, by zapłacić, a nie dostać towaru są zawsze. Na tym polega złodziejstwo. Po to jest właśnie program Bezkarność+
Ale co? Nie zwrócili, a twierdziłeś, że zwrócili kasę. Za tysiąc zegarków, nie za jeden.
No, takie były warunki, że jeden ma na jumę zegarka, a drugi na tysiąc. Mój gorszy, Twój lepszy sort, co? Masz rację, tysiąc zegarków godniej się prezentuje...
hehehe....
P.S.
I wcale myślę że nie Nowak ani gościu od masek są tu gwiazdami . Tu gwiazdy pozostają w cieniu . Pamiętaj o VAT . Tu się złodziejom uwaliła kasa . I to Banaś ją uwalił . Tylko jeden feler , bezkarność plus tu jest . Póki kasta go realizuje . Ale zobaczymy .