„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. To stare polskie przysłowie powinno być drogowskazem dla polityków obozu patriotycznego, ale równie dobrze powinniśmy sobie powiesić nad łóżkiem kartkę z napisem: „Polityka to gra drużynowa, gra się zespołowo, ale też na lidera”. Jako człowiek sportu dodam, że po prostu trzeba słuchać kapitana…
Najgorszy kryzys po prawej stronie sceny politycznej od powstania Obozu Zjednoczonej Prawicy latem 2014 roku mamy raczej za sobą. Po siedmiu kolejnych zwycięstwach niektórzy z nas chyba zapomnieli o przeciwnikach, a zajęli się bezsensownymi, kontrproduktywnymi walkami wewnętrznymi, chorą rywalizacją, zaciekłym poszerzaniem „stref wpływów”. Prezes Jarosław Kaczyński musiał uderzyć pięścią w stół. Przesilenie było konieczne. U koalicjantów zwycięża ostatecznie instynkt samozachowawczy. Jest to zgodne z wolą wyborców. Bo nasi wyborcy – tak mi się wydaje – są skłonni wybaczyć nam błędy, które przecież w ciągu pięciu lat rządzenia musiały się zdarzyć, ale nie są skłonni wybaczyć nam braku jedności. Nie wieszczę bynajmniej teraz świetlanej przyszłości. Nie w tym rzecz. Jestem jednak przekonany, że po tym politycznym wstrząśnieniu w wykonaniu prezesa PiS będzie teraz przestrzeń dla współpracy bardziej efektywnej, zgodnej, bez wywlekania sporów na zewnątrz. Czas skupić się na dobrym rządzeniu w interesie Polski i Polaków. Od tego zależy, czy wygramy po raz ósmy…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (26.09.2020)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 995
Tylko co takiego PiS właściwie buduje w sojuszu z polszewią i lewactwem?
Wygląda bowiem na to, że jest realizowana zapowiedź Prezesa imitacji w Polsce zachodu "pod każdym względem".