W kanikule dobre poczytać

Wiem, że i tak wszyscy Autorzy (poza umarłymi) się obrażą, trudno, napiszę po kolei, tak jak mi internet i pamięć przynoszą o tym, co warto poczytać w gorącą tegoroczną kanikułę. Na większość tych książek nas nie stać, bo są o wiele za drogie, a choć tańsze lepiej by się sprzedawały, to w tę prostą poradę ekonomiczną żaden wydawca nie chce uwierzyć.  Więc  kupujmy rozważnie, za to rozrzutnie pożyczajmy od bogatszych przyjaciół, stójmy godzinami przy straganach i czytajmy sobie, wypożyczajmy z bibliotek, od których żądajmy stosownego zakupu.  O dziwo, kraj się wali, jak podaje Radio Tok FM, ale biblioteki dzielnicowe przynajmniej w Warszawie jakoś funkcjonują. Niestety, Tom Clancy zmarł, Borys Akunin od protestacyjnego wyjazdu z Rosji (nie chciał Krymu od Putina) nic chyba nie napisał, albo nie przetłumaczyli. Trzeba zatem sięgać po własne, szczególnie, że to i patriotyczne.
Jerzy Kłosiński, Drogi do Solidarności. (Wyd. Multibook, seria Patria Media). Od roku nieustająco ciekawy zbiór artykułów tego autora z ostatnich 25 lat, zapoczątkowany wywiadem z Bronisławem Geremkiem z 1988 roku. Słusznie. Geremek to główny budowniczy, by nie powiedzieć murarz podwalin nowej rzeczywistości, czegoś między wolną Polską a tworem post transformacyjnym.  Autor steruje ku odpowiedzi na pytanie: czy pierwsza wielka „Solidarność” i ta druga, nam znana, to jedna czy dwie różne „Solidarności”, a jeżeli tak, to na czym oprzeć taki pogląd, a jeżeli nie, to dlaczego. My zadajemy inne pytanie – jak to możliwe, że dzisiejsza „Solidarność” odwołała Kłosińskiego z funkcji rednacza „Tygodnika Solidarność”, po 13 latach owocnej pracy? Na ofiarę zmiany pokoleniowej jest o wiele za młody i za dobrze wygląda.
Antoni Dudek, Historia polityczna Polski 1989-2012. (wyd. Znak). Podobno już nie do kupienia, a wydaje mi się na nos, że znaleźć tam można niejedno. Zaledwie 678 stron, ale dziś taka moda, co do stroniczki tyle co Bogdana Cywińskiego Szańce kultury (lektura obowiązkowa o rusyfikacji), tyle że Cywiński jeszcze dodał mapki. Może i Dudek dodał, ale skąd mam wiedzieć, skoro nie dostałam tej książki nigdzie. Ten wstrząsający autor (Dudek, nie mylić z Dudą), chociaż nieraz zarzekał się, że nie ma nic wspólnego z „Solidarnością”, to zna się na jej losach i losach jej działaczy niezgorzej niż na III RP. W dodatku miał dostęp do niejednego zbioru w IPN, kto wie, może i do zastrzeżonego też. Mam nadzieję, że kiedyś puści choć parę z ust na ten temat. Fenomenalne zdjęcie na okładce. Młody Jarosław Kaczyński z uśmiechem szczerym z bardzo młodym Donaldem Tuskiem z uśmiechem fałszywym ściskają sobie ręce. Czyżby jakaś aluzja? Aluzji tej jednak niestety nie poniałam. Może zrozumiem, jak przeczytam.
Coś naprawdę lekkiego na upał. Kilka zbiorczych tomików Mariana Hemara pod tytułami jego wierszy, znajdziecie w internecie (wyd. LTW). Jakie to ciągle aktualne:
„Nowy rząd ma złą prasę.
Zanim zasłużył na nią,
nas jeszcze nie rozczarował,
a obcy już go ganią.”
Rząd, albo prezydent. No i raz a stanowczo powiedziane – krytykują obcy, a nie swoi. Niech to zapamiętają.
Skoro jesteśmy przy satyrze i przy wydawnictwie LTW – wyszły tu teksty genialnego „Decybela” z Trójki radiowej końca lat 60. i z lat 70. Był ten radiowy kabaret „Decybel” tak inteligentny, że nawet cenzorzy się nie zorientowali, za to w naszych czasach sporo tych tekstów skasowano w archiwum trójkowym. Ja je mam, bo parę kaset zdążyłam nagrać bezpośrednio z audycji. Robił „Decybela” Jerzy Dobrowolski, przedwcześnie zmarły, a zostawił też po sobie dziennik, w którym pokazał, że prawdziwy Polak to ten, co nienawidzi komunizmu i jego klonów. Potem czy przedtem erupcja tej samej inteligencji wystąpiła w kabarecie „Owca” tegoż autora. Najśmieszniejsze rzeczy, jakie słyszałam z życiu. Chyba tak. O ile pamiętam. Obok tekstów z „Decybela” wyszła w LTW druga książeczka - o Dobrowolskim pisze Roman Dziewoński (syn Edwarda, zdaje mi się); napisał o jego innym kabarecie pt. „Dla mnie bomba”.
Pan profesor Andrzej Nowak w szczycie mocy twórczych od paru lat. Pisze swoje sześć grubaśnych i upiornie szczegółowych tomów Historii Polski, dojechał do roku coś koło 1202, więc mała nadzieja, że wielu z nas doczeka opisu czasów współczesnych, jeszcze nawet nie byli Tatarzy pod Legnicą, nie ma przerwanego hejnału krakowskiego. W tzw. międzyczasie Autor machnął parę innych książek, bardzo ciekawych, w tym Pierwszą zdradę Zachodu (Wydawnictwo Literackie), 606 stroniczek. O zdradzie ideałów przez Zachód, która to zdrada, pierwsza ale nie ostatnia, o, nie ostatnia, odbyła się podczas zmagań wojny polsko-sowieckiej w 1920 roku. Wtedy to zaledwie lekko kiwał paluszkiem, żeby niby pomóc Polsce, ratującej dosłownie cywilizację europejską. Warte przeczytania i przemyślenia, baaardzo warte.
Ryszard Surmacz rozkręca się. Po pełnej przemyśleń Wyrównać przechył. Program kulturowy dla Polski (wyd. Liber Duo), ten autor, który nigdy nie zapomina o Ziemiach Zachodnich, wydał właśnie w Polihymnii wywiad-rzekę z prof. Anną Pawełczyńską. Rewelacyjne rozmowy, nagrane w ostatnim roku jej życia, wyszły pod tytułem Przeszłość dla przyszłości akurat w rocznicę śmierci, 21 czerwca. Osobnej recenzji szukaj w najbliższych tygodniach, książka w Prusie i w internecie.
Sławomir Kmiecik napisał trzecią część swojej trylogii Lech Kaczyński. Bitwa o pamięć (wyd. Srebrna). Autor opowiada o dziesiątkach upamiętnień postaci śp. Prezydenta i jego Małżonki w Polsce i na świecie. Wędrujemy z nim przez ulice, place, oglądamy pomniki i tablice w kościołach, i choć ta przygoda nie jest może tak fascynująca jak dwa tomy historii przemysłu pogardy wokół postaci naszego prezydenta, to pokazuje, jakiego formatu był politykiem, jak doceniony został na świecie, o ile gorzej w Polsce, a źle w Warszawie.
Leszek Długosz, Pod Baranami ten szczęsny czas. Wydawnictwo Fabri, Biblioteka Konesera. Aż coś we mnie śpiewa Długoszem, kiedy słyszę ten tytuł. Podtytuł zaś mówi wszystko: Sceny i obrazy z „życia piwnicznego" w Krakowie w latach 60. i 70. XX wieku. Też tam wtedy raz (dwa?) byłam, też mi ciekła ślinka na widok pieczonego przez Litwina i żałośnie rozdzieranego na scenie kurczaka. Tylko 360 stron. Jaka szkoda...
Elżbieta Królikowska-Avis, Róg Picadilly i Nowego Światu. Wyd. Słowa i Myśli. Korespondentka zagraniczna, rozpięta między Warszawą, Londynem, Brighton a Normandią, znawczyni filmu, autorka kilku poczytnych książek, stała recenzentka w piśmie „Kino”. Uwielbia konserwatyzm i demokrację, pokazuje w książce Wielką Brytanię i jej prasę, też jak u nas kształtującą postawy obywateli.
Wyszły kolejne tomy Marcina Wolskiego, najpłodniejszego chyba autora tych lat, ale ostatniego tytułu  Dzień zapłaty (Wyd. Zysk i S-ka) jeszcze nie czytałam. Na razie pozostaję w zachwycie po 7:27 do Smoleńska (Zysk i S-ka). Czytałam z wypiekami na twarzy. Jakże prawdziwe!
U Prószyńskiego i S-ki kolejny już tom ujawnień sensacyjnych wcieleń mafii autorstwa „Masy”, czyli Jarosława Sokołowskiego, świadka koronnego. Po kobietach mafii pieniądze mafii; niestety, w żadnej księgarni internetowej nie znalazłam wyliczonych tytułów jego książek, czy książek – wywiadów z Masą. Nie ma ich również w Wikipedii, która przytacza rozmaite artykuły, ale książek widocznie nie zna.
No i Wojciech Sumliński o Komorowskim. Nie czytałam, już nie trawię tematu.
Mam nadzieję, że przed wami, drodzy Czytelnicy, długie deszczowe wakacje.
-------------------------------------------
Dopiero teraz dotarla do mnie informacja o nowej książce prof. Andrzeja Zybertowicza z zespołem pt. "Samobójstwo Oświecenia?", zamieszczona w recenzji prof. Andrzeja Nowaka w "Gościu Niedzielnym" nr 29. Koszmar przy którym Huxley do bajki dla dzieci, się realizuje, czy można go jeszcze powstrzymać? 
-------------------------------------------------------
Felieton ukazał się na portalu sdp.pl

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika gal

17-07-2015 [16:57] - gal | Link:

"Sektor" niezależnych ma się dobrze, przynajmniej w książkach.