Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
(PO)PIS finalizuje WYCINKĘ Polskich Lasów!!!
Wysłane przez Dariusz Grudziecki w 15-02-2020 [09:13]
Na naszych oczach w Lasach Państwowych wycinane są ostatnie fragmenty NATURALNEGO lasu, a my TEGO NIE WIDZIMY!
Ale... po kolei: najpierw historia, potem opis SEDNA tego, co się TERAZ dzieje, a potem tego przyczyny itd.
W wyniku najpierw I Wojny Światowej, a potem w wyniku okupacji niemieckiej w trakcie II Wojny Światowej, polskie lasy zostały przetrzebione i zdewastowane.
Szczególnie Niemcy prowadzili wycinkę zarówno całych połaci lasów, jak też najcenniejszych drzew w danym ekosystemie. Dla przykładu - w trakcie I WŚ wycięli 650 ha Puszczy Białowieskiej i wywieźli 2,5 miliona m³ drewna. Podobnego rabunku dokonali w tej puszczy w trakcie II WŚ.
W efekcie w 1945 roku lasy ostały się tylko na ok. 6 470 tys. ha. (20,8 % powierzchni) Polski, ich zasobność, mierzona liczbą m³ drewna z ha, była dramatycznie niska, a powierzchnia najwyższych klas drewna: od V wzwyż (drzewa powyżej 80 lat) zaledwie na poziomie 14,3%.
Co więcej – w całości 6 470 tys. ha powierzchni lasów tylko 841 tys. ha stanowiły lasy liściaste (czyli ok. 13 % całości lasów).
W latach 1945 – 1989 dokonano ogromnej akcji "zalesienia" ponad 2 milionów hektarów i lesistość wzrosła do około 28%. Obecnie zaś powierzchnia lasów wynosi
już 9 255 tys. ha (lesistość 29.6%).
(https://www.bdl.lasy.gov.pl/po...)
Wydawałoby się więc, że sytuacja polskich lasów jest bardzo dobra.
Tak też starają się nam wmówić włodarze z Państwowego Gospodarstwa Leśnego "Lasy Państwowe", którzy zarządzają prawie 77% ogółu lasów w Polsce.
M.in. w tym celu publikują co roku "Raport o stanie lasów" (obecnie ostatni jest za 2018 rok).
Czytając ten raport mamy być pod wrażeniem, jak to imponująco rośnie nam zasobność z każdego hektara lasu, zasobność ogółem w milionach metrów sześciennych itp. itd....
Problem w tym, że jest to jedna wielka BREDNIA!
TOTALNA ŚCIEMA!!!
I nie chodzi tutaj tylko o skokowy wzrost ilości pozyskiwanego drewna: w 2000 roku wycięto 27, 7 mil. m³, w 2010 roku 35,5 mil. m³, zaś w 2018 roku już ponad 43,3 mil. m³.
Obserwując skalę "wyrzynki" lasów, która ma miejsce tej zimy, jest bardzo prawdopodobne, że dane za lata 2019 – 2020 będą jeszcze (znacznie) wyższe.
Oznacza to, co prawda, skokowy wzrost ilości pozyskiwanego drewna, w stosunku do całości przyrostu drewna w Lasach Państwowych, ale – jeśli dane o przyroście zasobności tych lasów są prawdziwe – jest to, najprawdopodobniej, jeszcze bezpieczny poziom.
Zapotrzebowanie przemysłu drzewnego na drewno jest olbrzymie i pozyskiwanie drewna na pewnym poziomie jest koniecznością.
Problem jest inny.
W drugiej połowie ubiegłego roku grupa posłów wystąpiła z interpelacją «w sprawie wycinki drzew należących do PGL "Lasy Państwowe"».
I uzyskała odpowiedź, że ta "wycinka" odbywa się zgodnie z wieloletnimi (10-letnimi) planami urządzenia lasu, a wzrost "wycinki" w 2017 i 2018 był wynikiem klęski spowodowanej przez huragan.
Dodatkowo uzyskali dane o pozysku drewna za lata 2014 – 2019 (6 miesięcy), a także... dane dotyczące cięć zrębnych w tym okresie, które wyniosły w poszczególnych latach:
2014 – 53 500 ha,
2015 – 55 202 ha,
2016 – 55 560 ha,
2017 – 62 139 ha,
2018 – 62 173 ha.
Jakoś nie słychać, aby po tej odpowiedzi ta grupa posłów podniosła jakieś larum!
Tak samo, jak nie słychać, aby jacyś (pseudo)ekolodzy - np. ci, rozbierający się do golasa na terenie przekopu przez Mierzeję Wiślaną – bili na alarm!
Najprawdopodobniej, po pierwsze, jedni i drudzy dali się nabrać na wyjaśnienie, że wzrost powierzchni cięć zrębnych w latach 2017 i 2018 jest wynikiem klęski żywiołowej w Borach Tucholskich i na innych terenach Północnej Polski.
Załączone zdjęcie z Google z Lasów Przysuskich pokazuje, że masowa "wycinka" ma miejsce także na innych obszarach.
(Zdjęcie dostępne tutaj: https://www.mpolska24.pl/post/...)
Dla niedowiarków polecam zapoznanie się ze zdjęciami z Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego!!!
Zresztą - poza terenami Parków Narodowych, gdzie z oczywistych względow "wycinka" jest zabroniona lub ograniczona - w wielu miejscach Polski mamy podobne obrazy: białe płachty po świeżych wycinkach i jasnozielone po już zadrzewionych.
Jeszcze gorzej niż na załączonym zdjęciu wyglądają np. lasy w okolicach Szczecinka.
Po drugie, najprawdopodobniej, pomyśleli, że te 62 tys. ha stanowi zaledwie 0.67% ogółu lasów w Polsce (z 9 255 tys. ha), więc... nie ma problemu.
Tyle tylko, że z tych 9 255 tys. ha lasów, zaledwie 2 100 tys. ha lasu to drzewa V klasy i wyższej, a więc mające co najmniej 80 lat, co jest minimalnym wiekiem zrębnym dla sosny, świerka i modrzewia, które stanowią około 70% drzewostanu.
Dla buka i jodły minimalny wiek zrębny to 100 lat, a dla dębu, jesionu, wiązu – 120 lat.
(http://prawo.sejm.gov.pl/isap....)
A powierzchnia tych drzew, odpowiednio w wieku 100 lat i 120 lat jest dużo, dużo mniejsza.
Co więcej, "Lasy Państwowe" zarządzają nie całością lasów w Polsce, ale 77% z nich, więc – licząc proporcjonalnie – z tych 2 100 tys. ha "robi się" około 1 600 tys. ha.
Co więcej – w tym jest jeszcze prawie 200 tys. ha lasów w parkach Narodowych, gdzie cięcia zrębne są praktycznie wykluczone.
Zostaje więc 1 400 tys. ha, gdzie prawnie możliwe jest przeprowadzanie "wycinek".
Co najwyżej 1 400 tys. ha – bo tak byłoby, gdyby sosna, świerk..., a więc drzewa o minimalnym 80-letnim wieku zrębnym stanowiły 100 % ogółu lasów.
Odniesienie powierzchni 62 tys. ha cięć zrębnych nie do całej powierzchni lasów w Polsce, ale do powierzchni lasów, gdzie dokonywanie takich cięć jest prawnie dopuszczalne pokazuje, że "wycinka" dotyczy co najmniej 4,5% tych lasów, a przy dokładniejszym wyliczeniu – z uwzględnieniem drzew ze 100-letnim i 120- letnim minimalnym wiekiem zrębu – najprawdopodobniej byłoby to dużo ponad 5%, prawdopodobnie w okolicach 6%!
Innymi słowy – przy tej skali cięć zrębnych w ciągu niecałych 20 najbliższych lat
wycięta zostanie reszta lasów, która ostała się jeszcze z okresu sprzed 1940 roku.
A to wszystko dzieje się, jak widzimy, za zgodą "posłów" kolejnych kadencji i za zgodą kolejnych (nie)rządów, które wydają rozporządzenia ustalające zasady sporządzania planów "urządzenia" lasu dla poszczególnych nadleśnictw i które zatwierdzają te plany.
Co to jednak właściwie (w istocie rzeczy) oznacza, że w ciągu najdalej dwudziestu najbliższych lat wycięte zostaną ostatnie połacie lasu, które ostały się z wojennych trzebierzy i rabunków?
W latach osiemdziesiątych miałem okazję wziąć udział w akcji "sadzenia lasu" w Lasach Przysuskich: na powierzchni wielu hektarów, gdzie wystawały jeszcze pniaki po wyciętych drzewach, sadziliśmy sosnę.
Tylko sosnę!
Równo, w rzędach.
Plantację sosny.
Pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy przyjechałem któregoś roku na wakacje do domu i, jak zazwyczaj, poszedłem na długi spacer do tych samych Lasów Przysuskich, doznałem szoku: kilka hektarów naturalnego lasu jodłowego – w którym każde drzewo, proste i strzeliste, miało kilkadziesiąt metrów wysokości i gdzie w najgorętszy i najjaśniejszy dzień był półmrok i chłód – leżało wyciętych "w pień" i poukładanych w sągach.
To tak, jakby zniszczyć gotycką katedrę!!!
Część tego drzewa potem zgniło (pewnie "wina" turbulencji związanych ze zmianą systemu).
Te dwa obrazy pokazują, na czym polega rabunkowa, de facto – zbrodnicza, działalność Lasów Państwowych.
O ile w okresie powojennym, kiedy z określonych konieczności trzeba było szybko podnieść lesisitość kraju, zakładanie plantacji drzewnych na nieużytkach i ziemiach najsłabszych klas, miało jeszcze jakieś uzasadnienie, o tyle dokonywanie cięć zrębnych – w większości cięć zrębnych zupełnych – "starych" lasów, było podobnym barbarzyństwem i rabunkiem, jakiego dopuszczali się Niemcy w czasie wojen!
Dzisiaj dokonywanie cięć zrębnych na powierzchni ponad 600 kilometrów kwadratowych rocznie tych resztek lasów, które przetrwały wojny i PRL
nie ma żadnego uzasadnienia!!!
Poza lasami prywatnymi i poza lasami w Parkach Narodowych, są to bowiem jedyne lasy, które (pewnie nie wszystkie i w różnym stopniu) są... LASAMI, a nie plantacjami ustawionych w równe szeregi monokulturowych drzew; w przeważającej ilości – sosny.
Włodarze "Lasów Państwowych", zarządzający naszą wspólną własnością, starają się nam wmówić, że wszystko co robią, to robią dla dobra lasów i dla... naszego dobra.
Lasów, w wyniku ich działalności, niedługo już nie będzie, bo będą tylko plantacje drzewne!
To policzmy/zobaczmy więc, co my mamy z takiej "polityki" "Lasów Państwowych"!
Przed II Wojną Światową "Lasy Państwowe" miały znaczący wkład do budżetu państwa.
A dzisiaj?
Podatek leśny - 236 217,0 tys. zł.
Podatek dochodowy - 18 328,5 tys. zł.
I to wszystko!!!
Nasze wspólne dobro narodowe, to które przetrwało II Wojnę Światową, jest rok w rok "wyrzynane" do gołej ziemi, a w efekcie my-Polacy mamy z tego niecałe
255 milionów złotych!!!
Szok!!!
To na próbę kolejnego przekupienia emerytów przed wyborami (tym razem prezydenckimi) rząd wyda KILKADZIESIĄT razy więcej!!!
Szok!!!
Oczywiście, sprzedaż drewna objęta jest także podatkiem VAT (23 lub 8% - w zależności od rodzaju drewna), ale podatek ten FAKTYCZNIE płacą nabywcy drewna.
PGL "Lasy Państwowe" w rzeczywistości są jedynie tutaj "PŁATNIKIEM" – naliczają podatek VAT i pobierają go od nabywców drewna. Potem jego część (po różnych odliczeniach/zmniejszeniach) odprowadzają do Urzędu Skarbowego.
Pełen raport finansowy za 2018 rok dostępny jest tutaj: https://www.lasy.gov.pl/pl/inf...
W tej sytuacji nasuwa się proste pytanie, po co ta rabunkowa "polityka" "Lasów Państwowych", uprawiana za przyzwoleniem kolejnych ekip rządowych?
Odpowiedź jest bardzo prosta!
Przychody "Lasów Państwowych" wynoszą (za 2018 rok) - ponad 9 miliardów 791 milionów.
Z tego na koszty zarządu "idzie" 3 milardy 600 milionów, z czego na pensje -
2 miliardy 542 miliony 527 tys. zł
Przeciętne wynagrodzenie miesięczne ogółem w Lasach Państwowych wynosiło w 2018 roku 8 tysięcy 21 zł.
Oczywiście, praktycznie całość prac związanych zarówno z pozyskiem drewna, jak też z "pielęgnacją" lasów, czy zalesianiem wykonywały "firmy zewnętrzne", na co poszła "lwia część" z pozostałej części budżetu.
Powstaje pytanie, za co pracownicy "Lasów Państwowych", w liczbie ponad 26 tysięcy (wzrost w ostatnich latach), są tak wyjątkowo hojnie wynagradzani?
Kto zatwierdza ich wynagrodzenia?
Czy ktoś FAKTYCZNIE sprawuje nad nimi jakikolwiek nadzór i jakąkolwiek kontrolę?
No bo, w końcu "Lasy Państwowe" to nasz wspólny majątek, a parlament i rząd POWINNY czuwać, aby był on w jak najlepszym stanie i aby zarządzanie nim faktycznie było dla NASZEGO (ogółu Polaków) dobra i w naszym interesie!
A może się mylę – może to już tylko czyjś prywatny folwark, prawem kaduka urządzony na naszym wspólnym (Polaków) majątku???
..........
Inne artykuły autora na:
http://grudziecki.salon24.pl/
http://naszeblogi.pl/blog/5461
http://niepoprawni.pl/blogi/da...
http://www.mpolska24.pl/blog/d...
Komentarze
15-02-2020 [09:38] - Zunrin | Link: Ktoś tu zapomniał o
Ktoś tu zapomniał o odprowadzanym przez LP podatku VAT i obrotowym podatku od sprzedaży drewna. Ciekawe czy reszta wpisu tak samo wiarygodna?