Konsekracja

Pan Bóg nie zadaje nam zagadek ponad miarę naszych możliwości. Zgłębianie i próby wyjaśniania tej jedynej istniejącej geometrii świata przez mądre głowy, układanie jej w skomplikowane, słuszne wzory nie koliduje z możliwością pojmowania  jej przez proste umysły. Mozaika zdarzeń w czasie i przestrzeni tworzy dla każdego  człowieka nieco odmienny układ.  Jest czytelna na planie ogólnym i w swojej odrębności. Ufam świadkom Kościoła, polegam na świadectwie własnych oczu i rozumu.
W kościele Najświętszego Serca Jezusa w Lublinie technika mozaiki nadaje wyraz artystyczny wszystkiemu, co najważniejsze w obrębie prezbiterium. Serce Jezusa, tabernakulum, przedstawienia Zwiastowania i chrztu Jezusa w Jordanie są wykonane w tenże sposób. Trafiam do tego kościoła sporadycznie, ale całe lata takich moich odwiedzin utworzyły pasmo spójnych wrażeń, choć moja uwaga skierowana zostaje raz na to,  raz na tamto. Zrobiłem zdjęcie wody w Jordanie. Zahipnotyzowały  mnie jej ruch,  niebieskość

oraz stopy Jezusa i Jana obmywane przez tę świetlistość.

Zdaję sobie sprawę, że wątek główny tej tu narracji jest przedstawieniem wyjątkowego w moich oczach  zjawiska, które bez mojej refleksji jest epizodem niezauważalnym, a pewnie i z tym wyjaśnieniem może nie być do końca dla nikogo czytelnym.
 
Bardziej to trzeba czuć aniżeli rozumieć. Najpierw należy  mi opisać tę część łatwiejszą do przyjęcia - pierwszy stopień do zaaprobowania przez każdego; potem drugi, gdzie katolik czuje się pewnie, ale gdzie ktoś niebywający w świątyni zatrzyma swoją uwagę na detalach nieistotnych; wreszcie stan percepcji ostatni - ten zrozumiały będzie dla  ludzi, których jaźni Bóg nigdy nie opuszcza.
Gdy się wejdzie do świątyni przy ulicy Kunickiego w Lublinie, ujrzy się przestrzeń jednakowo dostępną dla wszystkich - powszednią, widzianą podobnie przez dziecko, przez architekta i czy przez robotnika. Pion i miarka potwierdzają jej niezmienne atrybuty.
O ustalonej konkretną godziną porze zobaczą wszyscy podobne światło, nie potrzebując wiedzieć, że jest podzielne na fotony. W opisywanej tu minucie było ono mieszaniną tego południowego, słonecznego wpadającego przez okna  z kilkoma kolorowymi szybkami skromnych witraży oraz światła sztucznego, z dziesiątek biało świecących żarówek potężnego żyrandola wiszącego tuż przed prezbiterium.
Spragnionym Boga ta fizyka, bez względu na swój matematyczny urok,  nie wystarcza. Wzbogacają ją emocją i zyskami swego życia duchowego. Światło wypełniające kościół miało w tamtej chwili specyficzny walor  spokoju, odświętności, zachęty dla myśli,  by ta szukała spraw bożych. Przestrzeń ze światłem, wszystkiego kilkanaście metrów, łamie się na pomniejsze podprzestrzenie - a każda z nich innym światem: w prezbiterium Najświętszy Sakrament chroniony przez tabernakulum, ołtarz z kapłanem, transept  i nawa z ludem.
Takie uporządkowanie widzi człowiek bardziej wtajemniczony, uczestnik misterium.
W środkowej części Mszy św., kiedy kapłan wznosi najpierw hostię a potem kielich i powtarza słowa Chrystusa - jesteśmy świadkami cudu. Kto w ten cud przemiany chleba w Ciało i wina w Krew nie wierzy, nie jest chrześcijaninem, nie jest Jego uczniem.
Uczestniczyłem w tysiącach Mszy, śledząc z  najwyższą uwagą ten moment konsekracji. Nie popadłem w rutynę, zawsze jest to dla mnie wstrząsająca chwila. Z tego tyle razy widzianego  układu stanowiącego centrum liturgii, ze świętej praktyki wyróżniam, ze względu na ich nadzwyczajne piękno, dwie konsekracje. Jedną, przeżytą w dalekim świecie, zawdzięczam niezwykłemu kapłanowi z wyspy Saint Lucia, drugą właśnie opisuję - miała ona miejsce w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Lublinie.
To przedstawienie trwało moment. Moje miejsce w kościele znalazło się na linii wyznaczonej przez ołtarz i znajdujące się nie w osi kościoła tabernakulum.  Gdy ksiądz uniósł hostię do góry, widziałem  jego sylwetkę  przy ołtarzu na tle ciemnej czerwieni otaczającej złocące się tabernakulum. Nadmiar światła czynił ten obraz dla moich oczu nieostrym i jakby go oddalał, tworząc  miejsce dla sceny, która w zamilkłym i znieruchomiałym kościele była zjawiskiem niezmiernie zaskakującym. Między mną a ołtarzem siedział w ławce bardzo stary mężczyzna. W młodości musiał być niezwykle wysoki, bo i teraz  zachował wzrost koszykarza. Została mu już tylko reszta sprawności. Zamierzał jak wszyscy uklęknąć na podniesienie, ale minęło pół minuty nim zdołał się podnieść z ławki, a następne pół minuty zajęło mu wolne opadanie na kolana. Jego stawy sprawiały wrażenie zardzewiałych. Chwiał się i całych sił przytrzymywał się pulpitu ławki, by nie stracić równowagi przy zmianie pozycji. Przypuszczalnie ksiądz dostrzegł jego zmagania, więc zastygł, jak nigdy długo, z  uniesionymi rękoma, trzymając opłatek przeistaczający się w  Ciało Boga.
Tuż przed tym starym człowiekiem, o jedną ławkę bliżej ołtarza,  znajdowała się niespełna dziesięcioletnia dziewczynka. Klęcząc odwróciła się i z napięciem obserwowała niezdarność mężczyzny tuż za sobą. Jej buzia i przechylona główka przypominały mi, w jakimś uporczywym trybie, postać dziewczynki z obrazu Repina.
Zestawienie postaci tych dwojga przede mną wyrażały całe ludzkie życie. Młodość z szeroko rozwartymi oczyma spojona została się ze starością, której już ciężko podnosić powieki a ciało z dnia na dzień coraz bardziej ma postać gruzu. Patrzyłem na  absolutny skrót człowieczej egzystencji – każdy jest w tym dziecku i każdy w tym starcu. Obraz  ulotnego życia, zawsze za szybko przemijającego ukazał  mi się  w namacalnej perspektywie życia wiecznego, afirmowanego na ołtarzu i w tabernakulum. Małe, zamknięte i fizyczne  a za nim wielka obietnica Jezusa Chrystusa. Zrealizowana w nim samym, obchodzona przez nas jako pamiątka tamtej godziny, gdy zburzył świątynię i odbudował ją w trzy dni. Ci, którzy uwierzyli przyobleczeni zostają w białą szatę świętości.
 
Tajemnica wiary. Oto wielka tajemnica wiary. Wielka jest tajemnica naszej wiary. Uwielbiajmy tajemnicę wiary.
 
Tej katolickiej świętej przestrzeni znajdującej się w centrum liturgii i finalnie kształtującej wiernych świat nienawidzi. Od setek lat prowadzi przeciwko niej kolejne kampanie i rewolucje. Odpowiedzią jest kontynuowanie Golgoty we Mszy świętej i gotowość do złożenia ofiary z krwi własnej.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pani Anna

14-12-2019 [15:29] - Pani Anna | Link:

Tak zupełnie szczerze i po ludzku imponuje mi pańska wrażliwość...

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

14-12-2019 [20:38] - Kazimierz Kozio... | Link:

Brawo! Tak trzeba opisywac sacrum. Niestety, ci ktorym powierzono zadania kaznodziejskie, duszpasterskie, katechetyczne najczesciej nie maja takich zdolnosci.... ani swiadomosci ze efekty ich roboty sa przeciwne do spodziewanych