DZIĘKUJĘ, PANIE PREMIERZE ZA SŁOWA PRAWDY W AUSCHWITZ...

Z uwagą wysłuchałem przemówień podczas 74 rocznicy wyzwolenie niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auchwitz-Birkenau. I skrupulatnie liczyłem, ile razy padło w nich słowo „nazistowski”, a ile „niemiecki”.

Polska więźniarka, „zgarnięta” do obozu wprost z Powstania Warszawskiego nie miała żadnych problemów z definicją sprawców zbrodni: to Niemcy zamordowali w komorach gazowych jej bliskich.

93-letni więzień żydowskiego pochodzenia (zamieszkały od 1968r. w Sztokholmie) ani razu nie wymienił narodowości morderców swej rodziny; enigmatyczni „naziści” i „nazistowskie obozy śmierci” wypełniały jego wspomnienia.

W tej sytuacji pełen obaw czekałem na wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego. Bałem się tzw. „poprawności politycznej” cenzurującej prawdę przy tego typu uroczystościach. I tu miłe zaskoczenie: PMM przypomniał o zbrodniach niemieckich i wyraźne zwrócił uwagę na nadużywanie słowa „naziści” w publicznych dysputach o Holocauście! To nie mogło przejść niezauważone nawet w serwisach TVN24 (których przekaz nakierowany był jednakowoż na odradzanie się nazizmu w Polsce)...

Z drżeniem serca czekałem na wystąpienie min. Kolarskiego z Kancelarii Prezydenta Dudy – na szczęście tam również – oprócz słowa „nazizm” znalazło się określenie „niemiecki”. Niemieckie sprawstwo wojennej hekatomby zauważyła też (mimo wzmianki o dobrych i złych postawach Polaków wobec Żydów) pani ambasador Izraela Anna Azar.. Dyrektor Muzeum Piotr Cywiński nie rozwinął w swym wystąpieniu tego wątku, skupiając się bardziej na współczesnych, nazistowskich zagrożeniach …

Reasumując: należy zdecydowanie przypominać o tym, że z rąk niemieckich Polska utraciła ok. 6 mln. obywateli, z czego połowa była narodowości żydowskiej. Że Polacy (którzy jako jedyni w Europie ryzykowali śmiercią swoją i swoich rodzin za ukrywanie Żydów) masowo tychże Żydów wspierali. I że wielu z nich przypłaciło tę pomoc życiem swoim i swych rodzin.

Pisałem o tym w tomiku „NIEPODLEGŁA”:

HOLOCAUST

Czasami widzę we śnie twarze bezimienne
Mężczyzn, dzieci, i niewiast, i kobiet brzemiennych.
Długi kondukt pasiaków, wiatrem cerowanych...
Idą ku przeznaczeniu – śmierci darowani –
Jak ofiara dla bóstwa, krwawy hołd tyranom,
Nawóz, co ma użyźnić ziemię nowych panów...

Jeszcze nie wierzą w fatum... Jeszcze się trzymają...
Tulą swe niemowlęta... Starszym paść nie dają...
Jeszcze rwą się do życia młode, prężne ciała;
„Lat dwadzieścia i koniec? Nie tak to być miało!”

Kipi, wybucha w niebo skowyt o istnienie:
„Pozwólcie nam TU pożyć! Może TAM nic nie ma?!
Co nam zrobić, by przetrwać? Jak się nam odmienić?
To nie może się skończyć! Nie tak! Nie w tej ziemi!!!”

***

Krótka chwila – do strzału – tak cudnie smakuje...
Oddech w piersi wstrzymany – gdy cyklon się snuje –
Nie zatrzyma złej śmierci; troszkę ją oddali.
Życie gaśnie za życiem, jak fala za falą...
***

Sen przerwany w połowie. Serce w piersi wali.
Mokra od potu pościel. Papieros się pali.
Koszmar odpływa w nicość. Powraca myślenie.
Pamięć o hekatombie. I cud ocalenia...

Żyjesz, bo twoich przodków w domu swym ktoś ukrył.
Żyjesz, bo krwią tych ludzi los twe życie kupił.
Żyjesz, by dać świadectwo porachunkom starym.
Żyjesz! Więc nigdy nie myl kata i ofiary...

PS Jednym z więźniów (ochotnikiem do Auschwitz!) był rotmistrz Witold Pilecki, próbujący ustalić co tak naprawdę dzieje się za drutami obozu. Organizowanie przez niego na miejscu ruchu oporu, ucieczka z Auschwitz i próba powiadomienia świata o niespotykanym bestialstwie Niemców napotkały na obojętność, niedowierzanie i brak reakcji tzw. Zachodu. To, że wciąż nie możemy doczekać się filmów opartych na jego biografii uważam za największy skandal powojennej polskiej kinematografii…
Ballada o rtm Pileckim.
https://www.youtube.com/watch?v=A0iGqOLTQLU

 

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Trotelreiner

28-01-2019 [09:34] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Wszystko pięknie,ładnie...tylko Morawiecki mówił : NIEMCY HITLEROWSKIE!!!
Wysłuchałem tego fragmentu kilka razy...i
CZYLI NIE NIEMCY,ALE JAKIEŚ HITLERSYNY?
Dalej kłamstwo i strach pośladki ściska...

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [12:30] - Lech Makowiecki | Link:

Trotelreiner. Ale o co chodzi? Przecież Hitler wygrał w demokratycznych wyborach - głosami znakomitej większości Niemców. Nieliczni opozycjoniści skończyli wkrótce w różnych NIEMIECKICH  obozach koncentracyjnych...

Obrazek użytkownika Trotelreiner

28-01-2019 [14:41] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

A dopiero z doktorem Loskiem i @jazgdyni....omawiałem takich ludzi...
Czy Pan nie rozumie,nie jest w stanie pojąć swoją percepcją...co ja napisałem???
Mnie nie chodzi o to "kto wygrał demokratyczne wybory w III Rzeszy", tylko ot,że DALEJ SIE NIE MÓWI NIEMCY,tylko się dodaje...w tym przypadku..."hitlerowskie'.
Capisci!?

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [16:36] - Lech Makowiecki | Link:

Trotelreiner. Rozumiem. Niemcy. Zadowolony?  PS Czy tak trudno pojąć, że znakomita większość Niemców wspierała wtedy nazistę Hitlera, czyli  były to nazistowskie, hitlerowskie  Niemcy? Z naciskiem na NIEMCY jako cały NARÓD! Naród bezpośrednich zbrodniarzy i tych przyzwalających na zbrodnię ludobójstwa. Nawet po wojnie większość Niemców wspierała/ukrywała "swoich" zbrodniarzy wojennych - stąd takie mizerne efekty w osądzeniu tych morderców.

Obrazek użytkownika xena2012

28-01-2019 [12:15] - xena2012 | Link:

Owszem premier przemawiał śmiało i pięknie,ale czy cała uroczystość była równie podniosła? Czy w świat poszedł przekaz ,że w Auschwitz byli i to przede wszystkim Polacy przecież Żydzi byli kierowani w wiekszości do Birkenau? Bo sadząc po dziwnym milczeniu wokół  uroczystości na terenie obozu wątpię.

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [12:26] - Lech Makowiecki | Link:

Xena 2012. Może jestem minimalistą, ale cieszą mnie nawet takie małe rzeczy. Zwłaszcza we współczesnym, wyrachowanym i skundlonym świecie...

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

28-01-2019 [15:07] - Zygmunt Korus | Link:

Być może szatański pomysł na samouzurpację "dla wybrańców Boga" znalazł się w tym kawałku wersu:
"śmierci darowani –
Jak ofiara dla bóstwa"

Poezja ma to do siebie, że implikuje własne struktury semantyczne.
 

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [16:26] - Lech Makowiecki | Link:

Hitler chciał stworzyć własną wiarę. Germańską, mroczną, opartą na brutalnej sile i braku litości dla wrogów. Taki mord założycielski pasuje tu jak najbardziej.Nie szukałbym w tych prostych strofach drugiego dna... Pozdrawiam!

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-01-2019 [17:03] - rolnik z mazur | Link:

6 milionów to liczba z kabały. Sześć milionów wypędził car, sześć milionów zginęłóow Ausschwitz, itd..  Wszyscy bez wyjatku jak mantrę to powtarzają - 6 milionów, sześć milionów.... Ludność Polski 1938 - 35 mln. Ludność Polski 1946 - 24 mln. Ludność Polski w 2019 - ca 35 mln. z tendencją spadkową. Pzdr

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [18:23] - Lech Makowiecki | Link:

Te liczby podał mi jakiś czas temu pan Szubarczyk z IPN - jako najbliższe prawdy (wg ostatnich ustaleń). Wielu Polaków uciekło z kraju przed prześladowaniami UB/NKWD, wielu (maczkowcy, andersowcy, robotnicy przymusowi i in.) pozostało na Zachodzie; np. mój ojciec wrócił od gen. Maczka dopiero w 1947r. Nawet ostatnio wyemigrowało z Polski ze 3 mln. ludzi...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-01-2019 [18:49] - Imć Waszeć | Link:

No i jaki z tego wypływa wniosek? Co spowodowało, że kiedyś Polacy nie mogli wracać, zaś dziś muszą masowo emigrować? Zapewne niektórzy powiedzą, że winien jest temu wredny charakter Polaków. A jak jest naprawdę?

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

28-01-2019 [22:29] - Lech Makowiecki | Link:

Imć Waszeć! Powód  był, i jest, i będzie zawsze ten sam: BIEDA... Już Góral śpiewał niegdyś smętnie: "Dla chleba, Panie, dla chleba"..

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-01-2019 [23:15] - Imć Waszeć | Link:

Mości Panie Makowiecki, mój brat cioteczny nie wyjeżdżał w latach 80-tych do Niemiec, a potem do Kanady, zaś drugi młodszy w latach 90-tych do Francji i dalej do Hiszpanii, z powodu biedy. Oni wyjeżdżali z innych powodów, że tak się wyrażę, z powodów politycznych. Po prostu już wtedy nie było widać szansy na państwo Polskie należące do Polaków z powodu stałego deficytu polskości w tzw. elicie, a co za tym idzie w całym państwie. Ot i cały ambaras.

Zapomniałbym o mojej ciotecznej siostrze, która wyjechała w latach 2k do Londynu i tam założyła rodzinę. Trzydzieści ponad lat pod rząd bieda nie gryzie nawet w Mozambiku. Więc coś tu śmierdzi innego.

Polecam ten tekst: https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

29-01-2019 [00:02] - Lech Makowiecki | Link:

Imć Waszeci!
W taki razie - specjalnie dla Pana - dłuższa odpowiedź; moja najnowsza ballada:

POLONIA sł.muz. Lech Makowiecki

Choć przysięgaliśmy przed Bogiem:
„Niech rzucim ziemi, skąd nasz ród”
Wyruszaliśmy w długą drogę;
Za chlebem nas wyganiał głód…
W bezmiarze upokorzeń, w morzu łez…
Wyrywaliśmy ziemi każdy kęs
A kiedy już wyszliśmy z biedy – „Polish middle class” -
Ona wciąż żyła w nas...

Harując ciężko na marzenia
Wykuwaliśmy własny los
Zapuściliśmy już korzenie
I liczył się nasz polski głos
Lecz gdy dotarła przez ocean wieść
Że wolność na bagnetach trzeba nieść
Ruszyła wiara niby taran – za Hallerem w dym,
A w sercach grała im:

Ref. Polska – ojców zew
Polska – dzwonów śpiew
Polska – pośród pól
Gości wita w progu chleb i sól
Polska – zapach łąk
Polska – my wszyscy stąd
Polska – uwierz snom:
Tu ojczyzna, tu nasz dom!

Gdy Niemcy pakty zawierali...
Żeby podpalić cały świat...
Nóż wbił nam w plecy krwawy Stalin
Wymordowano ludzi kwiat
Walczyliśmy na wszystkich frontach lecz
Sprzedano Pospolitą Rzecz
Zabrały Kresy ruskie biesy – zatrzaśnięto drzwi!
W obcą ziemię wsiąkły łzy...

W mur zbudowany przez komunę
Głowami biliśmy nie raz
Lecz zanim mur ten wreszcie runął
Bolszewia wyrzuciła nas!
Na końcu „ścieżki zdrowia” w podły czas
Gdzie bilet w jedną stronę czekał nas
Oglądaliśmy się za siebie, łzy spłukiwał deszcz
Ona płakała też:

Ref. Polska…

Dziś, gdy globalna wioska kusi
I skurczył się nam cały świat
Nieważne to – czy chcesz czy musisz –
Nie ma już barier ani krat.
Otworzył się przed nami cały glob.
Masz wybór: turystyka albo mop...
Gdy świat zapłonie – wspomnij o niej – i pamiętaj, że
Ona zawsze przyjmie cię!

Ref.: Polska…

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-01-2019 [00:41] - Imć Waszeć | Link:

Dziękuje w naszym imieniu ;)

Teraz wpadałoby zapodać jakiś motyw muzyczny, ale ja odwdzięczę się raczej ukazaniem fragmentu pewnych niecnych rzeczy, które w latach 2000-2004 czynić zwykliśmy po nocach na czacie. Mówię "my", bo była tam cała masa niespokojnych duchem ludzi - polonistów, inżynierów, poetów... Nie uwierzy Pan, że takie rzeczy mogą powstawać spontanicznie pod wpływem chwili, mylę się? :]

Śniący poeta

Zamieszczam tu fragmenty większej całości, która tworzona jest w oparciu o kolejne rozmowy prowadzone na czacie. Raz rozpoczęta gra sama prowadzi mnie teraz poprzez obszary dotąd nieosiągalne z różnych przyczyn obiektywnych. Z braku czasu, nastroju, zwykłego braku doświadczenia. Jednak wierzę, że kiedyś dotrę do celu...
"A jednak się kręci".

Gra - bez wstępu

W życiu zawsze prowadzi się jakąś grę, a w zasadzie grą jest całe życie. Wydaje się, że zasady tej gry są dobrze określone i można się ich dobrze nauczyć. Istnieją przecież instytucje prowadzące szkolenia (właściwie kursy, tak to należy dokładnie określić, mając na uwadze różnicę np. pomiędzy kursem a całorocznym wykładem) i uprawiające niestrudzoną agitację na rzecz wytworzenia u słuchaczy przekonania, że są one w tym niezwykle skuteczne. W tym kontekście gładko przechodzi nam przez gardło słowo: racjonalne. Lecz to tylko złudzenie naszego umysłu. Zawdzięczamy temu nasze słodkie ogłupienie. Słodkie, lecz krańcowo niepraktyczne.

Ta sama rzeczywistość, rzeczywistość oglądana z perspektywy gry, wciskana w ramy teorii, rzeczywistość przedmiotów, zmian pogody i kromek chleba, bezwzględnie demaskuje tę naszą słabość. W każdym swoim aspekcie rozwarstwia się, splata wielokrotnie, przenika zastawiane sidła wzorów, niweczy marzenia o końcowym poznaniu. Doświadczyła tego nauka i inne, bardziej lub mniej pokrewne, systemy całościowego wyjaśniania świata. Można obserwować ten proces na poszarzałych stronach almanachów wszelkich nauk.

Żyjemy, więc prowadzimy tę grę. Choć na początku gry decyzji koniecznych do podjęcia jest stosunkowo niewiele, z czasem natłok zdarzeń powoduje, że nie jesteśmy już w stanie odpowiednio szybko reagować. Nie jesteśmy w stanie ocenić ich ważności, priorytetu i skutków, jakie ze sobą niosą. Siadamy więc sparaliżowani i patrzymy martwo w punkt. Przynajmniej ten jeden punkt zdaje się trwać. Można to optymistycznie nazwać zbieraniem sił. Czajeniem się, by uchwycić odpowiedni moment.

Wielu to potrafi i bez przygotowania, zaś grupy chyba wcale. Jednakże w obu krańcowych przypadkach wyczuwalna jest intuicyjnie jakaś płytkość. Płaskość, pozwalająca płynąć i ślizgać się bez zagłębiania w szczegóły. Choć mógłbym się miotać, krzyczeć i drzeć na sobie szaty, to jednak wiem jaki ta strategia bezmyślności, daje komfort i zadowolenie.
To jałowość. Aseptyczna biel, której nie należy mylić z czystością.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-01-2019 [00:51] - Imć Waszeć | Link:

Kolejne sny

Szedłem długą staromiejską ulicą. Okna skrytych w mroku kamienic ziały czernią i przypominały oczodoły czaszek, które tylko z lekka przysłaniały płachty poszarpanych markiz. Jak na mój gust, było to dość niezręczne urozmaicenie, jakby jakiś trefniś z piekła rodem projektował właśnie scenerię do upiornego serialu. Na dodatek wszędzie było pusto - ani żywej duszy. Widoczność ograniczały unoszące się wokoło opary.

Stawiałem uważnie krok za krokiem po śliskim, złowrogo lśniącym bruku. Odbierałem wrażenia wszystkimi zmysłami, a mimo to poślizgnąłem się i o mały włos nie upadłem. Gdy pochyliłem się i przyjrzałem uważnie temu brukowi, okazało się, że zamiast kamieni tkwią w nim ułożone ciasno, rzędami jeden za drugim, czerwone buraki. Ogonki buraków powykrzywiane we wszystkich kierunkach zdawały się falować, jakby chciały oplątać stopy nieostrożnego przechodnia, by ostatecznie wciągnąć nieszczęśnika w czarną otchłań bagna. Z niepokojem obejrzałem rękaw białej, wyjściowej koszuli. Jeszcze była czysta. Na szczęście.

Na przekór wszystkiemu szedłem jednak naprzód. Każdy swój ruch kalkulowałem z rozwagą, robiąc nawet czasem krok wstecz dla zachowania równowagi. Męczyło mnie to stałe wytężanie uwagi, ale szedłem. Byłem ciekaw, co wydarzy się dalej.

Po jakimś czasie dał się słyszeć cichy szmer, który wreszcie okazał się szumem płynących po bokach ulicy rynsztoków. Fetor nieczystości stawał się nie do zniesienia. Mgła gęstniała.

W jednym miejscu śmierdzący strumień wrzynał się zatoką niemal do środka uliczki. Pod butem zachlupotało niebezpiecznie. Pomyślałem, że lepiej będzie zawrócić i ocalić przykrywającą grzbiet czystość, ale w tym samym momencie usłyszałem jakiś głos. Niski, przytłumiony i chrapliwy, niczym głos w telefonicznej słuchawce.

- Jeśli zawrócisz, nie zastaniesz tam niczego. Nic tam już nie jest takie, jak kiedyś. Teraz wszędzie jest tak samo a nawet gorzej. Idź, jeśli chcesz poznać Prawdę.

Zabrzmiało to złowrogo. Rozejrzałem się wokoło poszukując cierpiącej na gardło wyroczni. Upewniłem się jedynie, że nadal byłem sam, nie licząc zdającego się żyć bruku i rynsztoka.

- Dobrze, że nie mówisz nic o jedzeniu - zaryzykowałem. - Zwymiotowałbym na pewno.

Nie otrzymałem odpowiedzi. Echo, jeśli było, utknęło w gęstwie oparów i szumie. Wzruszyłem ramionami i wykonałem kolejny krok.

Zły

Weszliśmy do wnętrza kościoła, trzymając się za ręce. Suzi mocniej zacisnęła dłoń, jakby chciała mi dać w ten sposób do zrozumienia, że oto jesteśmy w miejscu szczególnym. W miejscu, w którym wypowiada się wiążące słowa trwające od narodzin, aż do śmierci. Odniosłem wrażenie, że oczekuje czegoś ode mnie.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-01-2019 [01:15] - Imć Waszeć | Link:

Nagle coś skrzypnęło przeraźliwie i, ze stojącego po lewej stronie konfesjonału, wyłonił się ksiądz. Zamykające się drzwiczki stuknęły głośno, a echo odbiło się od ścian. Ksiądz zbliżył się powoli do nas z malującym się na twarzy pytaniem.

- Czy mogę w czymś pomóc?

- Nie wiem. - Odpowiedziałem z rozbrajającą szczerością. - Nie wiem, czy mógłbyś nam pomóc.

Na twarzy księdza malowało się zdumienie. Patrzył na nas przez chwilę, ale widocznie zaintrygowała go ta dziwna sytuacja, więc spytał. Choć w formie pytania, brzmiało to jak stwierdzenie nie wymagające odpowiedzi.

- Chyba rzadko bywasz w Kościele?

- Owszem. Niespecjalnie lubię towarzystwo ludzi tu gromadzących się. Są w swoim mniemaniu tak czyści i prawi, że nietaktem wydają im się słowa Chrystusa, aby stawali się lepsi. Oceniają świat i ludzi przez szkła zapiekłej złości. Każdy inny jest zły i skrzywiony, ponieważ tylko oni są dobrzy.

- Bluźnisz, synu.

- Nie nazywaj mnie synem. - Popatrzyłem mu prosto w oczy. Wytrzymał spojrzenie, choć widoczne stało się, że nie zapanuje nad zdenerwowaniem. Kontynuowałem - Nie jesteś moim ojcem.

Na czole pasterza pojawiły się krople potu. Milczał zaskoczony.

Przebudzenie

Suzi poprawiła włosy upięte z tyłu. Spojrzała w okno i wpatrywała się jakiś moment. Deszcz nie przestawał siąpić - na dworze było smętnie i szaro. Wydawało się, że taka pogoda sprzyja pożegnaniom.

- Widzisz - spojrzała mi w oczy i rzekła spokojnie - świat jest inny niż myślisz. Nie jest taki jak w snach... Nie wspominaj mnie źle. Odchodzę...

Oczekiwałem tych słów, a mimo to wstrząsnęły mną do głębi. Odniosłem wrażenie, że wszystko zawirowało wokół smętnie, niczym karuzela po sezonie. Milczałem, wpatrzony tępo w dno filiżanki.

- Odchodzę do rzeczywistości, która może nie jest tak piękna, lecz nie mam innej. Muszę ułożyć sobie życie... więc żegnaj, Śniący Poeto.

Gdy wstała i ruszyła szybko w kierunku drzwi, odniosłem wrażenie, że nie może opanować ogarniającego ją uczucia. Kątem oka zarejestrowałem jeszcze chusteczkę, opadającą powoli na podłogę obok śmietniczki. Nie poruszyłem się. Siedziałem jeszcze przez chwilę patrząc błędnie, a gdy wreszcie odwróciłem głowę, jej już nie było. Jakby rozpłynęła się we mgle.

W drzwiach zobaczyłem jedynie inwalidę na wózku starającego się przejechać próg. On nie mógł wstać i sobie pójść - pomyślałem. Ja mogłem, ale nie miałem dokąd.

***

Niestety, nigdy tego nie dokończyłem, bo i przyczyny nagle ustały. Jest to jednak skamieniały zapis chwil i tego jak myśleliśmy wtedy. Kiedyś zapodawałem tu, na blogu pana Surmacza, "Liść" do piosenki Evy Cassidy "Songbird", który jest dalszą częścią opowieści i jak dotąd najpełniejszą. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-01-2019 [01:26] - Imć Waszeć | Link:

PS: jakby co, to tu jest link do "Liścia". Ale musiałem się nakopać w historii jak norka. O mało nie zginął w mrokach Internetu ;)
https://naszeblogi.pl/49471-cz...

Jeszcze słowo wyjaśnienia. Te teksty powstały dlatego, że ludzie mieli w sobie jeszcze radość i nadzieję, lubili ze sobą przebywać, rozmawiać, nie dzieliła ich polityka. Na pewno byli świadomi skali emigracji i niedomagań "cudnego raju 2.0", lecz mieli jeszcze jakąś wizje przyszłości. Kto wtedy rządził? AWS, czy już SLD? Polska weszła do Unii w maju 2004 i nastąpiło tąpnięcie. Zawał kultury. Tu stawiam trzy kropki, bo i tak wiemy co się działo od 2005. Dziś już nikt tak się nie bawi w sieci, a na pewno nie pisze tam wierszy. Wszystko zostało uświnione w tym rynsztoku, spłaszczone i wydymane, a czerwone buraki są nadal jak pączki w maśle. Po trzydziestu latach od "zwycięstwa nad komuną"! Dziś już do akcji częściej wkraczają nożownicy niż romantycy. I kto jest temu winien?

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

29-01-2019 [08:31] - Lech Makowiecki | Link:

Imć Waszeci. Jestem pod wrażeniem. Jeśli chodzi o wiersze - słyszałem wypowiedź najwybitniejszego żyjącego polskiego poety - Jarosława Marka Rymkiewicza. Ubolewał, że jego "Oktostychy" zostały wydrukowane w nakładzie zaledwie 1.000 (sł. tysiąca!) egzemplarzy. Na 38 milionowy kraj! To, że trzy moje tomiki poszły w ilości 3x3.000 sztuk zawdzięczam tylko kontrolowanej prostocie przekazu i aktualnej, patriotyczno-historyczno-politycznej tematyce. Nikt już dziś nie czyta wierszy. Tak powiedział mój wydawca. Przynajmniej nie Mickiewicza, Norwida, Słowackiego, Asnyka, Herberta, Hemara.... Obowiązuje prosty przekaz: "Ja uwielbiam ją. Ona tu jest. I tańczy dla mnie..." Prościej już się nie da. Podmiot, orzeczenie, dopełnienie. Jacek Kaczmarski już by dziś nie chwycił: za dużo przenośni, historii, makaronizmów, dziwnych emocji, patosu, trudnych słów. Za to częstochowskie rymy hip-hopu wbijają się same do głowy z siłą młota parowego... Pozdrawiam! PS Ale jest nadzieja: patriotyczno-historyczny rap poczyna sobie coraz śmielej. Polecam np. posłuchać "Bastiego" na YT...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

30-01-2019 [19:53] - Imć Waszeć | Link:

Czy słyszał Pan może o takim pisarzu jak Erskine Caldwell? Nie chodzi o to, że zafascynował się nim i jego twórczością świat komunistyczny - złośliwi mówią, iż nawet z pewną dozą wzajemności - bo on opisywał rzeczywistość taką, jaka jest, a nie jaka być "powinna". Fascynowały mnie u niego opisane bez zbędnego szyderstwa albo patosu zwykłe ludzkie losy, targane bezlitośnie złym wiatrem ekonomicznych przemian na tytoniowym szlaku. To były lata 30-te i wielki kryzys, ale ja zaraz dostrzegłem w nich niepokojącą paralelę i odbicie naszej kulawej współczesności. Jak to mówią, zależy gdzie się ucho przyłoży. No więc ja miałem szczęście w życiu przyłożyć je tam, gdzie bije właśnie to puste serce kultury discopolo. Zostałem nawet dopuszczony do stołu, rzekłbym przyjęty przez stado, stałem się na moment "tutejszy", żeby przeżyć to wszystko z nimi i ich dobrze zrozumieć. Zupełnie jak Caldwell, tyle że ja nie musiałem się pastować na czarno :] Miałem chyba szczęście, takie kuriozalne szczęście pisarza, na wskroś empiryczne, które co prawda rani boleśnie i trwale piętnuje duszę, lecz zaraz potem przysyła wenę, by ta tą boleścią się opiekowała.

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Uważam, że losy Caldwella trafnie uwypuklają ten fenomen, gdy tak trudno jest trafić pod strzechy z patriotycznym przekazem. Zniszczenia w tkance kultury i rozstępy są już zbyt duże, żeby zadziałało tu coś z automatu. Caldwell ujmował za serce prostotą przekazu o świecie zakazanym i tak walczył z prostactwem percepcji elit. Wysoko cenił jego talent William Faulkner. Przemek Gintrowski śpiewał kiedyś taki kawałek pt. "Jak u Caldwella", którego autorstwo jest nieznane (być może autorem był K. Sieniawski). Śpiewa ją też Tomek Opoka.

Jak u Caldwella – tak sobie żyjemy
za siódmą górą, za siódmą doliną.
wiemy to tylko, że nic się nie zmieni,
że dni powoli, ale zawsze – miną.

Jak u Caldwella na kogoś czekamy,
w dłoniach zabawny, kolorowy żeton –
niech się zlituje wojażer nad nami,
przed dom zajedzie starą szewroletą.

Jak u Caldwella wciąż będziemy wracać
na naszą smutną tytoniową drogę,
tragiczną ziemię – dawne długi spłacać
i o zielone jabłka walczyć z Bogiem.

(...)

https://www.youtube.com/watch?...

Mrozi. Zupełnie niedawno okazało się - i ja też nie kryłem swego zdumienia, - że oto zacytowany fragment mojej bałaganiarskiej twórczości, to właśnie jest jeden z wielu podobnych okruchów lodu, które na przestrzeni lat oraz w różnych okolicznościach powstawały z inspiracji prozą, albo wręcz na kanwie mego zauroczenia pisarstwem Caldwella z czasów ogólniaka. Tak, taki polski tytoniowy szlak, ale to jeszcze dojrzewa. ;)
Pisałem zresztą o tym u pana Surmacza, gdzie zastanawiałem się nad tytułem "Czas ptaków" i nad filozofią Kanta. Z naciskiem na czas. Pozdrawiam.