Jak obrzydzali nam Święta

Wierzchem idzie sobie w prasie kulturalna dyskusja z argumentami na temat ewentualnego przesunięcia dnia wolnego od szkoły i pracy z 6 stycznia (Trzech Króli) na Wigilię, czyli 24 grudnia. A pod spodem idzie wychowanie, kształtowanie, mulenie, i w domyśle - hyc! planuje się poważną zmianę. Pozornie mało istotną.
No bo bez sensu, bo faktycznie trudno pogodzić, bo ferie szkolne robią się absurdalnie długie, wziąwszy pod uwagę, że zaraz zaczyna się przerwa między semestrami itd. itp. No i rzeczywiście, wystarczyło w tym roku wziąć 7 dni urlopu, żeby byczyć się i leniuchować przez 16 dni. W sam raz na wyjazd na narty nawet już po świętowaniu rodzinnym, albo całe dwa i pół tygodnia na poważne pół-wakacje zimowe. Co prawda katolickie święto Trzech Króli (ależ to jest też Wigilia prawosławna, co tak ważne dla Wychowawców Narodu!), niedawno przywrócono jako dzień wolny od pracy, więc jak wrócimy z tych nart 4 stycznia, i tak zaraz będzie wolne, i supermarkety znów nieczynne.
Zdaje się, że wg niektórych nie powinno być tyle świąt.
Po pierwsze, święta są „kontrowersyjne”. To „festiwal frustratów”, jak określiło to w arcyciekawej audycji Radio Dla Ciebie, nawiasem mówiąc, radio całkowicie publiczne, dziś samodzielne, dawniej warszawski oddział Polskiego Radia; taki klon, przechowalnia dla wyrzucanych z ogólnopolskiej radiostacji, i miejsce nagrody dla Specjalnych Osób.
Blisko godzinna przedwigilijna audycja w RDC szła o psychologii świętowania, czyli o „frustracjach Polaków”. Bardzo cenię dr Zofię Milską-Wrzosińską, znakomitą terapeutkę i psycholożkę, jednakże audycji słuchałam z prawdziwą przykrością. Wikłała się ona w beznadziejne rozważania o tych frustracjach – wersja soft to koszty, wydatki, tłumy, brak parkingów. Wersja hard to awantury rodzinne, okazja do pijaństwa, bicia dzieci itp. Ja rozumiem, że psycholog, szczególnie terapeuta, osoba wrażliwa i pełna specyficznej wiedzy o życiu, miewa skłonności do uogólniania na całą populację doświadczeń i przemyśleń, zdobytych podczas prowadzenia terapii. Jednakże od terapeutów, ludzi skutecznie budujących własną samoświadomość, oczekiwałabym, że zdają sobie sprawę, że w gabinetach i na treningach mają do czynienia z ludźmi zbolałymi, z ciężkimi doświadczeniami rodzinnymi, z ludźmi, doświadczającymi w dzieciństwie przemocy i rozmaitych rodzajów wykluczenia. W związku z czym uogólnianie ich doświadczeń, nawet jeżeli układają się w widoczne wzory, należałoby potraktować jako błąd w sztuce.
Psycholożka i autor audycji (nie usłyszałam nazwiska), sądząc z głosu młody człowiek, oczytany, rozważali ulubiony temat Wychowawców Narodu – jak tu uniknąć Świąt, spotkań z rodziną itd. Jak więc uniknąć spotkania z ludźmi, których się „w gruncie rzeczy nie lubi”, ojca, który „znowu, jak dawniej, będzie wyzywał” córkę ostatnimi słowami, po co widzieć mało znane i obce rodzeństwo. Skoro można by sobie spokojnie ten okres przebyć w samotności, na ciekawszych zajęciach niż wspólne kolędowanie, choinka czy zajadanie wiecznie tych samych, w pocie czoła i wysiłku sporządzonych niedobrych i niezdrowych smakołyków, i kupowanie bezsensownych gadżetów na prezenty.
Słuchałam ze smutkiem. Widać było w każdym niemal zdaniu kompletny brak zrozumienia, czym w Polsce są Święta, czym jest rodzina, i dlaczego ludzie tak do niej ciągną, jeżeli nawet stosunki z nią nas czasem bolą; dlaczego godzimy się przy opłatku, i nie to bynajmniej nie „z  powodu choinki i prezentów”, czyli mało istotnych. Czym jest nie magia, ale duchowa strona Świąt, przypomnienie Ewangelii, odnowienie się w Dekalogu, zanurzenie się w refleksji duchowej, a choćby w powtarzalnym dorocznym rytuale oczyszczającym i zapowiadającym przełom. Cała audycja, warta zresztą osobnej analizy, budziła zniecierpliwienie, podobna do tylu innych w poprzednich latach (z krótką przerwą na „rządy PiS” w radiu), niestety finansowana przez nas wszystkich, którzy święta rozumiemy, chętnie obchodzimy i frustrację budzi w nas raczej, gdy nie możemy spędzić ich z rodziną.
Chwilę potem młody autor odpytywał prof. filozofii Zofię Rosińską, socjalistkę, jak się określała, osobę najwyraźniej ateistycznie nastawioną do świata, jednakże w pełni rozumiejącą kulturowe i duchowe znaczenie świąt, katolicyzmu, orędowniczkę wzorców świętości,  np. papieża św. Jana Pawła II itd. Młody autor posunął się do przypuszczenia, że np. umieranie św. Jana Pawła II na oczach świata to hipokryzja, rodzaj inscenizacji na pokaz, po to, żeby „zawstydzić” ludzi, którzy umierają zwyczajnie, i wygadywał tym podobne banialuki, bo inne określenie jest za słabe. Prof. Rosińska zachwycała się postawą i heroizmem św. JPII, najwyraźniej też była zdumiona kompletną ślepotą młodego człowieka na sacrum jako niosące pozytywne wartości zjawisko kulturowe.
Nowym Wychowawcą, tfu, prezeską Radia Dla Ciebie, jest od dwóch chyba lat Ewa Wanat, dawniej szefowa Radia TokFM, mi.in. niezapomniana prowadząca terapeutyzującej audycji o seksie i pozytywnych zboczeniach. To sporo tłumaczy.
Po drugie, nie dość, że Wychowawcy Narodu terapeutyzują go, z trudem znosząc te wszystkie „kontrowersyjne” Święta, to jeszcze Nasz Biznes potwornie traci na dwóch dniach z zakazem handlu w sklepach wielko- i średniopowierzchniowych.
I tu media poszły na rękę nie tylko Wychowawcom, ale i Naszemu Biznesowi. Plumkało w rozmaitych audycjach, że we środę mamy Wigilię, a potem „drugi dzień świąt”. Do tej pory była handlowa do godz. 14.00 Wigilia, a potem pierwszy i drugi dzień świąt, oba wolne od półniewolniczej pracy w supermarketach. Ale może być inaczej. Tak, tak, przyzwyczajajmy się. Trzeciego dnia świąt po wolnej Wigilii nikt przecież nie wytrzyma, Trzej Królowie niby będą, ale pewnie z handlem, przemysł sprzedażowy zyska jeden dzień, a może nawet dwa, a nie wyobrażacie sobie nawet, ile zysków taki jeden dzień przynosi, zważywszy, że w końcówce roku podobno robi się w wielu branżach do 30 proc. rocznego obrotu.
Hienę stycznia 2015 powinna dostać „Viva”, jeżeli jest prawdą, że lokowała produkty reklamowe w wywiadzie z premierką Kopacz (choć Hienę Roku 2014 całkiem kto inny). Jeżeli premierka wyraziła na to zgodę, nie mam słów, co powinno się stać. Ale podobnie było z reklamą mebli za prezydentury Kwaśniewskiego, narodek konsekwentnie wychowywany powoli przyzwyczaja się do nowych standardów.
„Rzeczpospolita” zrobiła na święta dziwny manewr. We środę wigilijną 24 grudnia redakcja dołączyła do numeru dodatek „Plus Minus”. Ten sam „Plus Minus” dołączono do wydania sobotnio-niedzielnego 27-28 grudnia. Nabrałam się, kupiłam gazetę i w sobotę ze względu na dodatek. 
Do Siego Roku 2015!
-----------
Felieton ukazał się na portalu sdp.pl
-------------------------------------
Dziś w tej samej radiostacji zupełnie z sensem mówila Zuzanna Celmer. Ma doświadczenie i rozumie, gdzie żyje.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika marekagryppa

30-12-2014 [21:22] - marekagryppa | Link:

Szczęśliwego Nowego Roku i nie słuchać głupot po co się wq..... przed świętami.