Z BABCIĄ NA RORATY

ADWENT

Mróz nam dzisiaj na okienkach wymalował kwiaty,
Chociaż ciemno, jednak babcia idzie na roraty.
Czekaj, babciu, i ja z tobą, wnet kapotkę wdzieję,
Idźmy wolno i ostrożnie – mroczno, ledwo dnieje.
Dziś w kościółku naszym ludzie się zebrali,
Organista gra tak pięknie, tyle świec się pali.
A w ołtarzu Matka Boska główkę ku nam kłoni
pewno rada, żeśmy przyszli pomodlić się do niej.

(spisane od mojej babci, rocznik '28, która pamięta wierszyk z drugiej klasy podstawówki, ze „STERU”. S. Monika)

Ten wierszyk tak piękny w swej prostocie zainspirował mnie do napisania notki. Przysłała mi go mailem znajoma, wiedząc że może mi się przydać.
Roraty, nieodłączna część Adwentu, są nadal ważną Mszą św. dla katolików. W wielu kościołach odprawiane, jak dawniej rano. Czasem jednak, chyba dla wygody rodziców, przenoszone na wieczór. Nie chcę oceniać, czy to dobrze, czy źle. Wydaje mi się jednak, że dzieci chętnie wstają na tę Msze św. rano. Niektóre kościoły przygotowują dla nich poczęstunek po Roratach – np. kakao i drożdżówkę. Tak, czy inaczej dobrze, ze nadal dzieciaki z przejęciem słuchają kazań (w tym roku o św. Teresie z Avila), modlą się i niosą do domów zapalone świece chroniąc ich wątły ogieniek przed zgaszeniem.
Parę dni temu spotkałam znajomą prowadzącą wnuczkę do kościoła. Mała chętnie maszerowała, ale była smutna, bo jej mama, a córka znajomej, złościła się, ze babcia niepotrzebnie „ciągnie na siłę dziecko na Mszę”. Nie pomogły zapewnienia dziewczynki, ze to ona chce iść z babcią. Dziecko zastanawiało się, czy mama może jej zabronić, chodzić do kościoła?
Wiem, że ta sama mama, jako dziewczynka była bielanką, ale drogę zmyliła, a teraz próbuje zagrodzić ją dziecku. Jakże inaczej w tym kontekście brzmi ten przedwojenny adwentowy wierszyk.