Budżetowe trele-morele kontra realia

Co zmusza poważnych ludzi, aby pletli androny? Co powoduje, że politycy mający wiedzę o Unii Europejskiej i jej budżecie wygadują horrendalne bzdury, w całkowitym oderwaniu od ich realnej wiedzy na ten temat ? Słyszę teraz polityków i dziennikarzy mówiących wprost lub sugerujących, że Polska otrzyma mniej pieniędzy z budżetu UE 2021- 2027 ponieważ jest to kara za to, że nasz kraj nie chciał przyjąć emigrantów spoza Europy, głównie skądinąd muzułmanów. W odpowiedzi można popukać się w głowę albo ryknąć śmiechem. Jak to się stało , że więcej od Polski – procentowo-stracił kraj, który nie dość, że jako jeden z dwóch UE ( obok Finlandii) wypełnił „kwotę imigracyjną” ustaloną w październiku 2015 na szczycie Unii w Brukseli, to jeszcze, „ na ochotnika” dodatkowo przyjął więcej tychże imigrantów? Chodzi o Maltę. Co więcej, inne państwa naszego regionu, które posłusznie przyjęły przybyszy spoza Europy w ramach brukselskiego rozdzielnika ‒ też procentowo otrzymają po 2021 roku mniej pieniędzy z unijnej skarbonki. Chodzi o Litwę i Estonię.
Inny „ szemrany” argument ze strony opozycji i niedouczonych komentatorów ( a może douczonych, ale występujących w roli propagandystów) to taki , że Polska dostanie mniej, bo Komisja Europejska kwestionuje nasze „problemy z praworządnością”. Tymczasem znowu procentowo mniej pieniędzy w nowej budżetowej unijnej „siedmiolatce” otrzymają kraje wobec których Bruksela nawet nie zająknęła się w sprawach wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o Republikę Czeską i państwa bałtyckie.

Tak, takie okołobudżetowe trele-morele słychać często. Nijak się mają one do rzeczywistości. Może więc warto przypomnieć że budżet UE 2021-2027 będzie uszczuplony o blisko 100 miliardów euro, które dotychczas wpłacało Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Tu na chwilę robię „stopover”. Londyn do brukselskiej skarbonki powinien wpłacać o wiele więcej, ale ponad ćwierć wieku temu „Iron Lady” czyli „Żelazna Dama”, premier Jej Królewskiej Mości postawiła się Wspólnotom Europejskim i mimo huraganowego ostrzału artyleryjskiego medialno -politycznego, gdzie najlżejszym zarzutem wobec Albionu był … brak solidarności europejskiej ( skąd my to znamy?) plus egoizm – i w efekcie Wielka Brytania uzyskała olbrzymi rabat czyli ulgę w swojej składce członkowskiej. Korzystała z tego ( i jeszcze korzysta ) przez prawie trzy dekady. Co nie przeszkadzało jej mieć wielu obywateli UK na kluczowych stanowiskach w Komisji Europejskiej , Radzie Europejskiej ,w europarlamencie i EEAS ( „European External Action Service” – Unijna Służba Działań Zewnętrzny czyli dyplomacja UE ). Skądinąd po Brexicie krajem, który ma największy rabat poza odchodzącą w unijny niebyt Wielką Brytanią jest Królestwo Niderlandów . To tłumaczy dlaczego dziś Frans Timmmermans, niczym rozjuszony byk ( choć Holandia słynie raczej z krów, w Polsce zwanych nawet „holenderkami”...) nagle przypomniał sobie o artykule 7 i Rzeczpospolitej. Skoro premier tejże RP, Mateusz Morawiecki publicznie, przed kilkoma tygodniami mówił o likwidacji wszelkich unijnych rabatów… Uderz w stół ‒ nożyce się odezwą.

Ruszamy dalej. Gdy układano budżet UE na lata 2014 – 2020, Polska, obok Łotwy i dwóch krajów z Bałkanów (nie było jeszcze w Unii Chorwacji!) była w grupie ekonomicznych pariasów. Teraz sytuacja się zmieniła na korzyść z punktu widzenia zamożności Polaków ‒ ale też paradoksalnie na niekorzyść z punktu widzenia pozyskiwania unijnych środków dla naszego kraju. Dlatego też będziemy otrzymali z UE coraz mniej pieniędzy. Ba, nie chcę być prorokiem Ryszardem, ale będę: za około 10 lat Polska będzie więcej dawać w formie składki członkowskiej do unijnej kasy niż stamtąd brać. Żeby nie było, że nie mówiłem.

*tekst ukazał się w tygodniku "Wprost" (03.06.2018)