Budżet 2021-2027: koalicje geograficzne i zadaniowe...

A oto zapis wywiadu, jakiego udzieliłem Tomaszowi Plaskocie z portalu wPolityce.pl:

Komisja Europejska nie zdecydowała się na znaczące cięcia w unijnym budżecie po 2020 r. Jak pan to skomentuje?

Ryszard Czarnecki: Można powiedzieć: „strachy na Lachy”. Nie warto być zakładnikiem lęków podsycanych przez totalną opozycję i opozycyjne media, które od trzech lat, od zwycięstwa Andrzeja Dudy i PiS wieszczą koniec świata polityki międzynarodowej naszego kraju. Gdyby brać dosłownie to co pisze „Gazeta Wyborcza” Polska miałaby status Grenlandii z którą nikt się nie liczy. Nie jest to jednak koniec walki o kształt budżetu.

Jak może wyglądać walka o przyszły budżet UE? Jakie koalicje interesów mogą powstawać?

Nie lekceważyłbym „lobbies” branżowych i interesów narodowych, które będą drogowskazem dla wielu polityków. Cały czas będą tworzyły się koalicje zadaniowe. Będą to koalicje geograficzne – Europa Środkowowschodnia, Europa Północna, Europa Południowa. Będą powstawać również koalicje celowe, zmierzające do przegorsowania konkretnych zapisów, np. z jakiego budżetu płacić Turcji za to, że nie wpuszcza do nas muzułmańskich imigrantów. Czy płacić z budżetu Unii co byłoby dla Polski niekorzystne czy z budżetu Unii i państw członkowskich, co będzie bardziej korzystne, bo wtedy nie zmniejszają się znacząco środki z UE dla nas. Nie wpadałbym w czarną rozpacz jak „Gazeta Wyborcza” ani w hurraoptymizm, że wszystko będzie świetnie. Walka o budżet cały czas się toczy. Maj będzie czasem ogłaszania propozycji, które są na stole. Wszystko się rozstrzygnie jesienią 2019 r., kiedy będzie nowa Komisja Europejska.

Ale generalnie na tym etapie można powiedzieć, że brak znaczących cięć jest dobrą wiadomością?

Świetna wiadomość. Szczególnie jeżeli skonfrontujemy ją z tym, co opowiadali politycy opozycji, że rząd polski wszystko oddał walkowerem. Mówili, że będzie mało pieniędzy dla Polski. Durna, czarna propaganda PO i Nowoczesnej ma krótkie nogi, tak samo jak kłamstwo.

Z ustaleń RMF FM wynika, że dodatkowe pieniądze na politykę spójności i rolnictwo znalazły się po interwencji premierów Polski, Węgier i prezydenta Francji, „którzy sugerowali weto lub opóźnianie negocjacji budżetowych”.

Informacja, którą pan przytoczył jest ilustracją tego, co powiedziałem przed chwilą. Polska będzie walczyć o budżet wykorzystując koalicje geograficzne, które są oczywiste, ale korzystając również z koalicji zadaniowych i celowych. Francja i Niemcy mają wiele wspólnych interesów, ale nie mają wspólnych interesów jeżeli chodzi o rolnictwo. W Niemczech zaledwie 3 proc. osób pracuje w rolnictwie, we Francji- około trzy razy więcej,bo  poniżej 10 proc. Francja jest jednak daleko za Polską i Grecją, krajach o największym zatrudnieniu w rolnictwie. Niemniej jednak dba o interesy swoich rolników. W kwestiach rolnictwa Niemcy i Wielka Brytania miały bliższe stanowiska, bo w obu krajach rolnictwo nie stanowi istotnej siły napędowej gospodarki. We Francji wygląda to inaczej.

To jest przykład koalicji zadaniowych?

Tak, niezależnych od tego, że Macron jest euroentuzjastą i plecie „koszałki opałki” na temat przekazywania większej ilości kompetencji Brukseli. Akurat w tej sprawie możemy się dogadać i dogadujemy się.