Siedem grzechów głównych III RP - czas na IV RP

Jak przy okrągłym stole zmykano wieko trumny nad - nie świętej pamięci nieboszczką PRL - nastąpiła pewna konfuzja. Otóż nie było pewności jak nazywać (w potocznym języku) państwo, które powstaje w miejsce tamtego, a które za zgodą wszystkich odeszło. Andrzej Stelmachowski, ówczesny marszałek Sejmu zaproponował wtedy nazwę IV RP. Jednak to określenie się nie przyjęło. Gdyż w jakiś sposób, być może nie do końca dopowiedziany, zakładało, że PRL była rzeczywiście Rzeczpospolitą. Tak jak to miała w swojej nazwie. Oczywiście nie była. I to wiedzieli i czuli wszyscy. Zarówno ci ze strony rządowej (czyli postkomuniści) jak i ci ze strony solidarnościowej, którzy przy okrągłym stole poszli na ugodę z postkomunistami. Toteż nazwa IV RP nie została zaakceptowana ani w mediach ani w potocznym języku zwykłych ludzi. Natomiast zaczęło funkcjonować określenie III RP.
Lata minęły i przyszedł rok 2005. Gdy wielu z nas, miało nadzieję na naprawę państwa poprzez realizację projektu pod nazwą POPiS. I wtedy nazwa IV RP wróciła znowu. Nota bene zaproponowana przez PO a nie przez PiS. Niestety do POPiS-u nie doszło. Żeby nie było wątpliwości z czyjej winy – to mówię to od razu. Nie doszło z winy PO. D. Tusk, który wtedy przegrał wybory prezydenckie, zmienił front i zamiast POPiS-u zaczął budować totalną opozycję, (choć wtedy nazwa ‘totalna’ jeszcze publicznie nie została wyartykułowana). Natomiast PiS, przez dwa lata próbował, ideę IV RP wprowadzić w życie. Jednak ten trud był daremny. Siły dawnego systemu, wzmocnione przejściem na ich stronę Platformy, były zbyt mocne. Po dwóch latach szarpania się, PiS rozpisał wybory i je przegrał. Można powiedzieć nec Hercules contra plures.
I znowu lata minęły. Lata stagnacji a właściwie regresu. Gdy zamiast naprawy i budowy państwa praworządnego tryumfowało państwo teoretyczne. Co przyznawali nawet członkowie rządu Platformy. Oczywiście przyznawali w rozmowach przy ‘ośmiorniczkach’ a nie oficjalnie. Jednak w roku 2015 wahadło wyborcze się odwróciło. Wybory, naprzód prezydenckie a potem parlamentarne, wygrał PiS. Po ośmiu latach rządów Platformy ‘zblatowanej’ z postkomunistami, co ewidentnie pokazały taśmy nagrywane przy jedzeniu ‘ośmiorniczek’, naprawa państwa była konieczna jeszcze bardziej niż w 2005 roku. I PiS przystąpił do tej naprawy.
Otóż trzeba to jednoznacznie i głośno powiedzieć, że III RP jest niewątpliwie wolnym państwem. Ale niestety ma wiele grzechów. Ograniczając się do tych najważniejszych, można je określić jako siedem grzechów głównych. Oto one - gruba kreska (grzech pierworodny), brak dekomunizacji, brak lustracji, szalbiercza prywatyzacja, brak reprywatyzacji, media oddane w pacht postkomunistom (na początku transformacji, co spowodowało, że media lewicowo-liberalne dominowały przez wiele lat) oraz niezreformowane sądy i niezweryfikowani sędziowie.
Gruba kreska przeszła już do historii. I nic w tej sprawie już się nie zrobi. Dekomunizacji nie było i już nie będzie. Choć w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych coś w rodzaju dekomunizacji się wydarzyło. SLD i inne ‘lewice’ do Sejmu nie weszły. Lustracja jakaś tam jest, choć jej ostrze skierowało się raczej na ofiary niż sprawców. Ci, który zostali przez tamten system złamani i poszli na współpracę stanęli pod pręgierzem potępienia. Natomiast ci, którzy w tym systemie pracowali i tamtym kręgosłupy łamali - brylowali i nadal brylują w mediach. Co więcej posuwają się do wydawania ocen moralnych tym, których dręczyli i moralnie niszczyli. Jednak tę sprawę rząd PiS-u trochę naprawił, przynajmniej od strony materialnej. Przywileje emerytalne dawnych pracowników SB, zostały zlikwidowane. Aż dziw bierze, że wcześniej, żaden z poprzednich rządów tego nie zrobił. Z kolei, jeżeli chodzi o szalbierczą prywatyzację to wygląda na to, że w tej sprawie też niewiele da się już zrobić. Alokacja kapitału na rzecz postkomunistów już się dokonała. Co prawda w sprawie dumpingowej sprzedaży Ciechu prowadzone jest śledztwo. Ale jedna jaskółka nie czyni wiosny. Nie ma też specjalnie nadziei na to, aby została przeprowadzona reprywatyzacja. Afera w Warszawie z oddawaniem kamienic spekulantom i oszustom utrwaliła wśród ludzi przekonanie, że reprywatyzacja to krzywda. A w rzeczywistości jest przecież odwrotnie. Reprywatyzacja to naprawienie krzywdy. Państwo będące we władaniu komunistów, prawem kaduka rabowało ludziom ich własność. Dzisiaj, gdy mamy państwo wolne i demokratyczne, III RP nad reprywatyzacją przemyka się chyłkiem. I z różnych względów, odsuwa rozwiązanie tego problemu na przyszłość. Względy międzynarodowe również nie ułatwiają rozwiązania problemu. Stanowisko środowisk żydowskich, domagające się zwrotu na rzecz gmin żydowskich w przypadku, gdy nie ma spadkobierców jest, oględnie mówiąc nieprzyzwoite. Od czasów rzymskich obowiązuje zasada, że w przypadku braku spadkobierców mienie przechodzi na własność państwa. Poza tym, nie ma żadnego powodu, aby obywatele polscy pochodzenia żydowskiego mieli inne (lepsze) prawa niż obywatele polscy będący z pochodzenia etnicznymi Polakami. I w końcu sądy i sędziowie, o których naprawę i weryfikację toczy się bój. Pani sędzia Sądu Najwyższego, która z miedzianym czołem orzekła, że ‘nie doszło do celowego zaboru’, kiedy wszyscy widzieli jak faktycznie było, świadczy dobitnie jak nisko upadła ‘szczególna kasta’. Którą to nazwą, inna pani sędzia jakiś czas temu, z emfazą i publicznie się szczyciła. Oczywiście nie wszyscy sędziowie uważają się za ‘szczególną kastę’ i nie wszyscy postępują jak prominentni jej przedstawiciele. Na przykład sąd pierwszej instancji w przypadku sędziego, który ukradł w supermarkecie części do wkrętarki wykluczył tego sędziego z zawodu. Sąd Najwyższy natomiast do zawodu go przywrócił. Co zrobił Sąd Najwyższy? Doprowadził do sytuacji, że w sądzie, złodziej zamiast być sądzony, będzie sądził. A obrońcy takich sądów i takich sędziów demonstrują z napisem ‘Konstytucja’. Taki oto, przedstawiony w wielkim skrócie, mamy stan III RP.
Toteż przychodzi już chyba czas, że trzeba powrócić do koncepcji IV RP. W listopadzie będzie referendum w sprawie zmiany Konstytucji. Pozostaje mieć nadzieję, że Polacy wypowiedzą się za jej zmianą. Uchwalenie nowej Konstytucji byłoby dobrym początkiem. Aby zacząć budować państwo na innych podstawach i zasadach niż te, na których budowana była III RP.