Dlaczego nie ma filmów ( a one teraz najwięcej przecież znaczą ), które opowiadają o polskiej przeszłości; tych które odnoszą się do polskich realiów i polskiej historii?
W wyraźnej miałkości filmów prezentowanych dziś przez wielkie wytwórnie świata, polskie tematy byłyby przecież niezwykłym, może wręcz egzotycznym kąskiem…
A jednak ich nie ma.
Nie ma opowieści o polskiej husarii, i polskim trwaniu na kresach, ciekawszym przecież niż zdobywanie, jak chce literatura - „dzikiego” zachodu Ameryki…
Nie ma też nic o polskiej Wigilii…
Niepowtarzalnym przecież, w światowej skali wydarzeniem, gdzie - zwykłość codziennego chleba w jednej chwili przemienia się w sakrament pojednania…
Pojednanie nie odpowiada Europie?
Nie lubimy także świętego Mikołaja?
Cóż wiem, nie jesteśmy wpisani w powszechną teraz protestancką baśń o jakimś tam niby świętym "Clausie”, tym co to gdzieś tam na biegunie ma dom, i w którego w grudniu tylko udaje się, że się wierzy, bo w protestantyzmie nie wierzy się przecież w „baśnie” o świętych…
Nie ma też dotąd znaczącej opowieści o naszym wyjątkowo świetlistym spotkaniu z przeszłością w uroczystość Wszystkich Świętych, łączącą europejczyków w jedność z chrześcijańską teraźniejszością i przedchrześcijańską przeszłością…
Nie ma filmów o polskim umiłowaniu wolności, która nie była i nie jest nacechowana agresją, co przecież nieczęste w dziejach świata…I z czego powinniśmy czerpać wielką godność
/ tak, tak prześmiewcy- godność - i to wielką ! Wątpiących zapytam : a wiecie co to : „godność”?/ …
A jednak, jakoś zadbano, szczególnie w mediach po 1989 roku, byśmy nie czuli się zbyt godnie…
Nie ma też opowieści o naszej szczególnej roli zwornika wschodniej i zachodniej kultury…
Nie ma mocnych obrazów filmowych opowiadających o naszych najnowszych zmaganiach się z wrogami. Nie tylko sowieckimi i hitlerowskimi, ale także komunistycznymi.
Żeby było "weselej", ich ślady można znaleźć nie w obecnej , a w peerelowskiej kinematografii…
Nie ma wielkiej epopei o Solidarności, choć minęło już z górą pół wieku...
Swoją drogą – jak to możliwe ?
Nie tylko na Zachodzie, ale co dziwniejsze - także i u nas!
Nic nie ma…o nas.
Bo nie dostrzega się naszej niezwykłości?
Jakby komuś na tym szczególnie zależało …?
Jakby ktoś bał się „tych tematów”…?
Nie wiem i , mówiąc między nami - coraz mniej wiem w ogóle…
Jest za to : pogarda dla Polski i Polaków, wyrażająca się między innymi w powszechnym pluciu na nas wypowiedziami, obrazami, tekstami…także, a może przede wszystkim, mediów…
Wielka niechęć do nas...
Jak mi się wydaje , bo nie ma ona innego uzasadnienia, wynikająca przede wszystkim stąd, że ciągle jeszcze, wbrew wszystkiemu, trawmy przy Bogu, Tradycji, i Polsce.
Ale w kim jest aż tak wielka niechęć do tego właśnie ?
W Polakach?
Straszliwie niewygodne dla współczesnych bonzów jest "To" , ku czemu się skłaniamy niejako z naszej odwiecznej natury…
Nie zgadzamy się, co dostrzegamy, na szatańskie, teraz zachodnie dewiacje; na niedorzeczności logiczne, na pustkę intelektualną , którą nam oferuje postmodernistyczny „postęp”.
Na wielkie NIC, do którego chce się nas zmusić.
Temu "NIC" przeciwstawiamy nasze „WARA !”, a kto jest rzeczywiście Polakiem, ten wie co ono oznacza.
Lecz czy długo jeszcze nie zgodzimy się na przenicowywanie świata, kiedy szaleństwo powszechnej „przyjemności”, rozpowszechnia już nawet „nasza” szkoła?
/.../
A tak w ogóle - mamy jeszcze jakichś polskich reżyserów, czy też wszyscy już pogubili się nam w odmętach „popkultury", czyli w radosnym a powszechnym „hopsiup-tralala”, z którego kpiliśmy nagminnie w prl-u, wierząc,że przecież kiedyś wrócimy do Rzeczywistej Polski ?...
Powróciliśmy ?
My i nasi ojcowie jesteśmy jednością?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1969