Prezydent Polski powinien być mężem stanu – jak ś.p. profesor Lech Kaczyński, a nie patentowanym leniem, jak Bronisław Komorowski. Obecny prezydent III RP sadzi dęby i jeździ głównie tam, gdzie wietrzy szanse, że go nie wygwizdają. W niewielkim tylko stopniu korzysta ze swoich komptencji legislacyjnych i zgłasza stosunkowo mało projektów ustaw. Choć szereg razy mówił, co mu się nie podoba w kraju, sam niewiele politycznie i pod względem formalno-prawnym zrobił, żeby to zmienić.
To charakterystyczne, że dotychczasowi prezydenci polskiego państwa dzielą się na dwie kategorie: leni (Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski) i „pracusiów” ‒ a w zasadzie jednego: Naszego Prezydenta. Świadczą o tym statystyki: w ciągu pięciu lat Wałęsa zgłosił zaledwie 22 projekty ustaw, Kwaśniewski 20 (I kadencja) i 24 (II kadencja), a Komorowski dotąd 21 projektów. Tymczasem w czasie swojej niepełnej ‒ tragicznie przerwanej pod Smoleńskiem ‒ kadencji Prezydent Rzeczypospolitej zgłosił ich aż 43!
Przy okazji warto obalić mit o „wiecznie wetującym” prezydencie Kaczyńskim, który nic innego nie robił, tylko rzucał kłody pod nogi Tuskowi: Prezydent użył swojego weta zaledwie 18 razy, a ci od III RP więcej od niego (Wałęsa 22, Kwaśniewski 24 w czasie drugiej kadencji).
Warto znać te liczby. I uświadamiać rodaków, że – trawestując słowa Brela ‒ „rządzi nami Lenin”.
*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (04.10.2014)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2973
LEŃ jeziorowy (Barbodon lacustris), ryba z podrodziny kiełbi (Gobioninae), zaliczanej do rodziny karpiowatych (Cyprinidae), zamieszkująca dorzecze AMURU ;-)