PE: „sprawa Czarneckiego”, unia bankowa i ekologia

Poniżej publikuję, kończąc kilkutygodniową debatę na ten temat mój artykuł, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie”, m.in. na temat „Czarneckigate” - choć także o bieżącej agendzie PE.

Parlament Europejski zagłosuje w tym tygodniu, prawdopodobnie w środę w sprawie „Czarneckigate” czyli impeachmentu polskiego wiceprzewodniczącego PE. W ten sposób, wbrew literze i ducha wciąż obowiązującego Traktatu Lizbońskiego, niejako mimochodem, ale bezprecedensowo poszerza swoje kompetencje. Od pojutrza będzie sędzią (prokuratorem zresztą też) w sporach politycznych toczonych w poszczególnych krajach członkowskich Unii Europejskiej. To szczególnie niebezpieczny, choć kolejny krok w kierunku poszerzenia kompetencji - od państw członkowskich do instytucji unijnych- (w tym wypadku PE).

Antypolskie puzzle

Skądinąd fascynująca jest historia kłamstwa, plotki i ordynarnej dezinformacji , która tworzona jest tu, w europarlamencie, w tzw. „sprawie Czarneckiego”. Jeden z deputowanych z Chorwacji, trochę się krygując i przepraszając, że o tym w ogóle mówi, zadał mi pytanie „ czy to prawda, że nazwałeś swoją oponentkę ... Hitlerem”? Gdybym nie był długo w polityce, to pewnie bym osłupiał. Mechanizm był prosty: europosłowie z innych krajów przyjmowali za dobrą monetę, to co usłyszeli od... posłów do PE z Polski. Oczywiście, nie tych z Prawa i Sprawiedliwości. Takie „spinowanie” obcym narracji, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością nie jest oczywiście wynikiem niewiedzy, nieświadomości czy nawet chwilowych emocji, lecz elementem pewnego planu politycznego. Jego celem jest dezawuowanie władz Rzeczypospolitej poza granicami kraju. W praktyce, obojętnie od intencji części tych osób - choć dla większości nie stanowi to problemu - sprowadza się to do malowania w jak najczarniejszych barwach obrazu Polski, przedstawianie rzekomego polskiego nacjonalizmu czy faszyzmu (sic!), obrazu dyktatury itd. Przypomina mi to , prawdę mówiąc, karykaturę Andrzeja Mleczko z 1998 roku, gdy na rysunku jeden pan mówi do drugiego: „Czarnecko to widzę”. Oczywistym celem tych działań jest takie rozbujanie polskiej łódki, aby z niego wypadł rząd RP - bez względu na skutki społeczne. Oficjalnymi symbolami Unii Europejskiej jest „Oda do radości” i niebieska flaga ze złocistymi gwiazdkami. Problem w tym, że coraz częściej symbolem UE są podwójne standardy i hipokryzja. Pytanie retoryczne: na jaką karę zasługuje były premier Królestwa Belgii i od dziewięciu lat szef frakcji liberałów (ALDE) Guy Verhofstadt za jego słowa o Orbanie, który miał palić książki niczym w III Rzeszy Niemieckiej (kwiecień 2017) czy tysiącach polskich faszystów maszerujących 300 kilometrów od Auschwitz (listopad 2017)?

Jakże znamienne, że w tym samym dniu w Parlamencie Europejskim podjęto dwie decyzje dotyczące Polski. Pierwsza z nich dotyczyła przeprowadzenia pod koniec lutego kolejnej już dziewiątej (sic!) debaty o naszym kraju. Druga dotyczyła osoby polskiego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego i jego odwołania. Jak widać europejskie puzzle składają się w jedną, logiczną, antypolską całość.

Mecz EBC- Berlin

My, Polacy patrzymy na funkcjonowanie parlamentu w Brukseli i Strasburgu przez dość oczywisty pryzmat tego, co czyni on w kontekście naszej ojczyzny. To nasze święte prawo. Jednak poza obsesjami PE w kontekście Rzeczypospolitej warto zwrócić uwagę na agendę bardziej merytoryczną. Na rozpoczynającej się właśnie dziś, w poniedziałek, drugiej w tym roku, sesji europarlamentu w Strasburgu stanie sprawa dorocznego raportu Europejskiego Banku Centralnego (tym razem za rok 2016). Głos zabierze Mario Draghi, prezes EBC z siedzibą we Frankfurcie nad Menem były szef Banku Centralnego Włoch. Polska jest oczywiście przeciwna „unii bankowej” jako dalszemu elementowi federalizacji Europy. Jednak nasz uzasadniony sceptycyzm nie może czynić nas obojętnymi na subtelne rozgrywki między prezesem Draghi a rządem Angeli Merkel. Linią podziałów obu stron nie jest bynajmniej większy lub mniejszy euroentuzjazm, bo ten towarzyszy i przybyszowi z Rzymu i gospodarzom kraju w którym znajduje się siedziba EBC. Jednak o ile włoski szef Eurobanku chce, aby jego instytucja była instrumentem w większym stopniu wspierającym kraje Europy Południowej, zabezpieczając je w sytuacjach kryzysów finansowych, to minister finansów RFN Wolfgang Schaeuble woli, aby EBC był przede wszystkim strażnikiem dyscypliny budżetowej. To sprzeczność sama w sobie, ale w tej cichej rywalizacji między bogatą Europą Północną a mniej zamożną Europą Południową górą są ci drudzy. Co zresztą obala tezę o wszechmocy Niemiec w UE. Tezę skądinąd nie sprzeczną ze stwierdzeniem faktu, iż największy płatnik Unii - Berlin może bardzo dużo. Ale nie wszystko.

Ekologia i festiwal premierów

Parlament Europejski zajmie się również kosztami redukcji emisji oraz inwestycji niskoemisyjnych. Chodzi o zmianę unijnej dyrektywy sprzed piętnastu lat. Raport przygotowany w Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności koresponduje z inną ekologiczna propozycją: raportu o „Przyśpieszeniu innowacji w dziedzinie czystej energii” . Ten z kolei powstał w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. Ekologia jest jednym z okrętów flagowych europarlamentu. To, mówiąc Kubą Sienkiewiczem: „widać, słychać i czuć”...

W Strasburgu wystąpi tez kolejny, już trzeci w tym roku, szef rządu państwa członkowskiego Unii Europejskiej. W styczniu 2018 byli to premierzy Irlandii „Taoiseach” Leo Varadkar i Bułgarii Bojko Borisow, teraz premier Chorwacji Andrej Plenkovic. Gość z Zagrzebia może się czuć w Strasburgu jak w drugim domu skoro przez dwa lata był naszym kolegą europosłem ( 2014 -2016). Były dyplomata , a wcześniej koszykarz reprezentuje kraj, który jako ostatni wszedł do Unii Europejskiej ( 2013). Jego prezydent, pierwsza kobieta- Głowa Państwa- w historii Chorwacji Kolinda Grabar -Kitrowić jest zadeklarowanym zwolennikiem współpracy krajów Trójmorza. W najbliższych miesiącach na forum Parlamentu Europejskiego mają wystąpić szefowie rządów kolejnych państw Unii, poczynając od premiera Portugalii Antonio Costa, ale też prezydent Francji Emmanuel Macron.

W tym miesiącu mamy jeszcze jedną sesję europarlamentu, tym razem w Brukseli (28 lutego -1 marca). Właśnie zapadła decyzja, że i ona będzie miała polski kontekst. Mowa o kolejnej, dziewiątej debacie o Polsce. Jak widać parlament w Brukseli i Strasburgu bez naszego kraju żyć nie może: rozpoczął swą aktywność 1 lutego od decyzji w sprawie „Czarneckigate”, a zakończy miesiąc z przytupem dyskusją o Polsce. Dyskusja, która powoli przemienia się w brazylijską „operę mydlaną”. Że Rzeczpospolita jest Isaurą - to jasne. Ale, kto, u licha, jest tym złym Leoncio? Typów jest kilka...

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (05.02.2018)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Lektor

08-02-2018 [11:23] - Lektor | Link:

Czuy nie moglibyśmy otwarcie nazywać tę calą UE prawdziwie, tak jaką ona jest, np. Eurorasiści, Hujnia lewackich przygłupów, szmaciarze, ED-europejska demokratura, EP-europarocia, itd ........... ?

Obrazek użytkownika Starszy Młotkowy

08-02-2018 [14:42] - Starszy Młotkowy | Link:

Tekst zaiste kierowany do takich prymitywów, jak ten cały "Lektor", który jako komentarze uznaje chamskie bluzgi i kretyńskie  niby dowcipy.
Ale obatel autor też niewiele  od takich standardów odbiega: pisanie i rozdawanie w całym PE ulotek w swojej obronę (podających zresztą nieprawdziwe fakty o sobie), wypromowanie pojęcia "szmalcownik" w całej Europie, a nawet i poza, ustawiczne plucie z Polski na UE za jej eurodiety - wszystko to dyskwalifikuje obatela, ex posła Samoobrony i czegoś tam jeszcze, wyjątkowego chama w rozmowach np. z eurodeputowaną Piterą i w innych tego rodzaju programach telewizyjnych, łgarstwa, jak w tym tekście - to nie tylko kompromitacja PiS, ale - niestety - Polski.