SEMKA I KURSKI - DZIENNIK NARODZIN POLSKIEJ OLIGARCHII

~~Krucjata Burne'a czyli Ludlum po polsku" - tak złośliwie pisała o "Lewym czerwcowym" "Gazeta Wyborcza". Próbowano tą książkę wykpić lub zamilczeć. Po latach liderzy Unii Wolności czy AWS powtarzali tezy sformułowane w "Lewym..." - bez podania źródła. To zarazem dokument poglądów antykomunistycznej centroprawicy z początku lat 90-tych. To dzięki tej książce Jacek Kurski stał się początkowo czołowym dziennikarzem a później długo ważnym politykiem prawicy. Piotr Semka wybitnym dziennikarzem pozostał do dzisiaj i nadal rośnie. Warto przypomnieć czołowe książki w historii polskiej prawicy – one na nagrodę NIKE nigdy liczyć nie mogły.
„Ta książka to rodzaj osobistego pożegnania z mitem Lecha Wałęsy. Jego program zerwania z komunizmem i dokończenia polskiej rewolucji, głoszonej w kampanii prezydenckiej, dawał nadzieję na zbudowanie trwałej suwerenności i zbudowanie kapitalizmu na zdrowych zasadach" napisali autorzy. Politycy zabierający głos w książce w 1990 czynnie poparli program przyspieszenia głoszony przez Lecha Wałęsę w kampanii prezydenckiej (zerwanie z grubą kreską czyli lustracja i dekomunizacja, szybka i powszechna prywatyzacja, prozachodni kurs w polityce zagranicznej). Później większość stała się przeciwnikami Lecha Wałęsy.
Autorzy książki Jacek Kurski i Piotr Semka byli już wtedy znanymi dziennikarzami telewizyjnymi ("Reflex") i nie tylko ("Tygodnik Gdański"). To właśnie "Reflex" pokazał 13.12.1991 r. A.Michnika uciekającego przed Semką i Kurskim i wsiadającego do taksówki Jerzego Urbana celem wspólnego udania się na urodziny naczelnego "NIE". Jacek Kurski jako dziennikarz zaistniał jako twórca filmu "Nocna zmiana", później został politykiem ROP, ZChN, PiS, LPR i od niedawna znowu u nas. Piotr Semka pozostał dziennikarzem ("Puls dnia", Radio Plus, Telewizja Puls, publicysta "Życia", "Gazety Polskiej" i "Faktu"). Później Kurski był jednym z czołowych polityków PiS (dwa razy wstępował i występował) oraz LPR (zapewnił tej partii najlepszy w historii wynik w wyborach Parlamentu Europejskiego 2004), jeszcze może nie powiedział w polityce ostatniego słowa. Piotr Semka wybrał drogę jednego z najważniejszych piór po prawej stronie publicystyki. 
Książka składa się na analizę wybranych problemów politycznych. Analizę całościową politycznej transformacji przedstawia Jarosław Kaczyński definiując taktykę władz "Trzeba ten kraj zmienić. Ale (...) tak, by "Solidarność" została z tych zmian wyeliminowana" i opisuje różnice wewnątrz opozycji (a zwłaszcza zaniechania "obozu grubej kreski"). Patologie gospodarcze omawia Adam Glapiński zarazem demaskując ciemne strony planu Balcerowicza. Glapiński przedstawia listę polityków obecnej SLD, SdPl, PO i UW stanowiących Generację’84 czyli młodych komunistów rządzących gospodarką. Inne tematy to wojsko (Jan Parys), polityka zagraniczna (Grzegorz Kostrzewa-Zorbas) i bezpieczeństwo wewnętrzne (Antoni Macierewicz). Media zainteresował zarzut ukończenia kursu Służby Bezpieczeństwa przez ministra stanu w Kancelarii Prezydenta Mieczysława Wachowskiego (poparte prezentacją stosownego zdjęcia). Sprawa kursu SB ukończonego przez Wachowskiego została zmanipulowana – pewien wojewódzki komendant policji utrzymywał, że to on jest na zdjęciu. Jednak telewizja publiczna nigdy nie pokazała tego zdjęcia w całości – obcinano zawsze osobę, którą miał być Wachowski.
"Lewy czerwcowy" to bardzo praktyczna analiza rzeczywistości politycznej Polski początku 90-tych lat. Tu nie ma analiz ideologicznych oderwanych od problemów Polski ani wyciągania nieaktualnych sporów historycznych. Opis powiązań gospodarczych dokonany przez lidera podziemnej "Solidarności" na SGPiS Adama Glapińskiego ("czerwona pajęczyna" została odkryta przez Tomasza Wołka kilka lat później) to opis narodzin rządów oligarchii w Polsce. To zarazem opis zaniechań środowisk UW i KLD jak i zabiegów Lecha Wałęsy o utworzenie autorytarnego systemu władzy opartego na Wojskowych Służbach Informacyjnych. Po wielu latach rządy PiS doprowadziły do likwidacji WSI, chociaż dawne komunistyczne służby mogą liczyć na prezydenta Komorowskiego. Odczytany dzisiaj ponownie „Lewy czerwcowy”, a zwłaszcza krytyka Kongresu Liberalno-Demokratycznego pokazuje korzenie Platformy Obywatelskiej. Adam Glapiński opisujący Henrykę Bochniarz, ministra w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego jako szefową komisji weryfikacyjnej w stanie wojennym mówi wszystko o tym, kto jest bazą partii Tuska.   
Jednocześnie "Lewy.." nie jest laurką ówczesnych przywódców centroprawicy. Kurski i Semka przyduszając polityków nie zawsze znajdują odpowiedzi na swoje pytania. Antoni Macierewicz nie potrafi wyjaśnić wszystkich kwestii związanych z uchwałą lustracyjną jak i swoich koncepcji ("nie widzimy tych komunistów przychodzących do Pana na kolanach w 3 miesiące po nieodbytym okrągłym stole"). Jarosław Kaczyński wyjaśniał przyczynę wypromowania Wałęsy na prezydenta. Prawica nie miała wtedy sił na zwycięską konfrontację z obozem postkomunistycznym i "grubej kreski".  Po latach tezy z "lewego.." potwierdziła rzeczywistość III RP. W 2005 r. podwójne zwycięstwo PiS stworzyło szansę na wybicie się na niepodległość.
Bohaterowie "Lewego..." byli określani mianem oszołomów przez lewicową prasę. Kwintesencją oszołomstwa jest zdanie wypowiedziane przez Macierewicza opisującego próbę przekupienia go przez Belweder: "Tam nie przyjmowano do wiadomości, że jak mówię, że przekażę wszystkie materiały sejmowi, to oznacza to, że przekażę dokładnie wszystkie. Oni nie przyjmowali do wiadomości, że może nie istnieć cena w polityce".