Słów odkrywanie: odpowiedzialność

Wszędzie pełno tego słowa. Słyszysz je w radiu, telewizji. Czytasz w gazetach. Rozumiesz jego znaczenie doskonale. Tym bardziej, im bardziej dotyczy ono innych.
Jeśli tak, to wcale go nie rozumiesz. Ono dotyczy przede wszystkim ciebie.
 
Może jesteś nauczycielem. Skarżysz się na niesolidnego hydraulika. Ochoczo jednak twierdzisz, że wychowanie dzieci to sprawa rodziców - ty masz je tylko uczyć. Naprawdę?
 
Może jesteś prawnikiem. Masz za złe sklepikarzowi, że ci sprzedał nieświeży towar. Lecz pewnie obraziłbyś się, gdyby tobie przypisano cząstkę odpowiedzialności za prze­stępstwo popełnione przez recydywistę, którego nie tak dawno wybroniłeś, używając swych prawniczych sztuczek. Wiedziałeś, że to człowiek bez odrobiny sumienia. Twier­dzisz, że to przecież twój zawód - bronić, jesteś więc usprawiedliwiony. Naprawdę?
 
Może jesteś urzędnikiem. Narzekasz na lekarzy, na ich urzędniczy (sic!) stosunek do pacjenta. Lekarz to nie zawód, to służba - twierdzisz. Przepraszam, a urzędnik? Gdzieś na szczycie twego resortu stoi minister - po łacinie sługa. Wiem, nie daje ci najlepszego przykładu, ale zajmij się przede wszystkim sobą.
 
Może jesteś ekspedientką. Wygrażasz kierowcy, który właśnie przed chwilą sprawił ci brudny prysznic. Brzydko postąpił, prawda. Lecz może lepiej pomyśl o tej niedowidzącej emerytce, której z pełną świadomością wcisnęłaś dwie nadgniłe gruszki?
 
Może jesteś...
 
Kimkolwiek jesteś - poszperaj w swoim sumieniu. Wysil umysł, by odszukać miejsca swojej odpowiedzialności. Pamiętaj, że za swoje - nie premiera, nie dyrektora, nie proboszcza, nie sąsiada - uczynki będziesz odpowiadał.