Antykultura i anty-antykultura. "Dominik" dla ośmiolatków

Smarki i puszczanie bąków to ulubione tematy pewnego rodzaju książeczek i pisemek dla dzieci, wydawanych przez środowiska „odśliczniające”, „odkłamujące hipokryzję” itp., często feministyczne, z kręgów eksperymentatorów w dziedzinie inżynierii społecznej. Spotyka się stoiska pełne tych wydawnictw nawet na dorocznych Targach Książki, a autorki (zwykle to kobiety) uważają się za pisarki i dramaturżki. „Bąki” brzuszne znalazły się nawet kilka lat temu jako temat w podręczniku w szkole podstawowej, niestety zgubiłam dokładniejsze namiary na to dziwne kulturowo zjawisko koncentrowania się na wszystkim, co tradycyjne społeczeństwo odsuwało z publicznego obiegu jako niepotrzebne, czasem nienormalne, czy po prostu jako fizjologia zbyt intymna, żeby o niej rozprawiać.

Fizjologię zdrowo jest moim zdaniem trzymać na smyczy, a wstyd pełni w życiu ważną rolę korygującą zachowania, choć przesadny i wyparty powoduje rozmaite problemy a nawet nieszczęścia. Dobre wychowanie polegało zawsze na używaniu chusteczki do nosa, papieru toaletowego i zasłanianiu ust podczas kaszlu, oraz na zdrowej hipokryzji, która kazała otoczeniu nie słyszeć naturalnych a niezamierzonych odgłosów ciała. Antykultura ma rozmaite oblicza i i głębokie podłoże ideowe. Owocuje w sztuce np. bezradną kłótnią z Bogiem w rozmaitych odmianach „Golgota Picnic”, demonstrowaniem robienia kupy w Zachęcie” czy epatowaniem śmiercią, jak to prezentuje nam od lat Krystyna Kozyra czy – kilka lat temu – znana amerykańska fotografka i w ogóle namiętnym łamaniem norm jako założeniem artystycznym epoki, gdzie nie chodzi o piękno a o mocne przeżycia.

Na szczęście jest to ciągle nurt uboczny, choć bardzo kłopotliwy, bo wciska się na siłę do życia publicznego, jak widać, nawet do podręczników szkolnych. Na antykulturę jest anty-antykultura. Istnieją bowiem na szczęście inne wydawnictwa, uwzględniające kulturalną obyczajowość, a nawet rozwijające moralnie. Z podziwem patrzę na wspaniałą robotę kilku pań (sióstr zakonnych?), które od lat wydają kilka pisemek dla dzieci. Ostatnio opisywałam tu „Olę i Jasia”, pisemko dla przedszkolaków i zerówek. Dziś „Dominik” dla dzieci ośmio- dziewięcioletnich. Ładne graficznie, interesujące, o wszystkim się tu pamięta. Podstawowym przesłaniem jest ewangelizacja: Bóg nas kocha i oczekuje od nas miłości, również miłości do ludzi, bo każdym człowieku mieszka Chrystus. Ale i prawdziwa kultura, rozwijanie zainteresowań i pokazywanie właściwego miejsca osób i zdarzeń w życiu dziecka.

Nawiasem dodam, że w niektórych osobach Pan Bóg jest niezwykle głęboko ukryty, ale cóż, trzeba liczyć na to, że każdy może się nawrócić.

Dzieci czytające „Dominika” za rok pójdą po raz pierwszy do spowiedzi i komunii. Jest to więc już pisemko nie tylko dla małych katolików, ale wręcz pisemko ewangelizacyjne. Przydałoby się je poczytać rozmaitym szalejącym antyklerykałom, żeby nie opowiadali bzdur na tematy religijne. Tu znajdą podstawy katechizmu i sporo dających do myślenia sytuacji. Jest tu dużo materiałów z Biblii, opowieści o życiu świętych, o sanktuariach i o wydarzeniach z historii kościoła katolickiego. Wyjaśnia się bardzo dokładnie, jak urządzony jest kościół, jak ołtarz i jakie są elementy mszy św., często znajdujące pierwowzór w obyczajach pierwszych chrześcijan. Wezwania kapłana i odpowiedzi podczas mszy św. drukowane są co miesiąc na osobnych kartach, podobnie główne modlitwy. Można złożyć z nich po roku przebieg całej mszy św. To ciekawe dowiedzieć się, dlaczego kapłan obmywa dłonie podczas mszy albo kiedy klękać na jedno, a kiedy na dwa kolana. Pisemko pisze o nakazach moralnych uczciwości, ufności, miłości do rodziców, o wybaczaniu, o problemach z rodzeństwem i kolegami w szkole, o śmierci bliskich i pamięci o nich. Jest cykl pytań i odpowiedzi pt. „Rozmowy z Bogiem”, gdzie dziecko dowiaduje się, jak się skupiać, jak modlić się i jak słuchać Jego wskazań.

O świętych pisze się tu prostym językiem, dostępnych dla dzieci, ale bez nadmiernego słodzenia ich postaci. Pisze się o ich uporze moralnym i męczeństwie, o strasznych nierzadko problemach, z jakimi się zmagali nawet już jako dzieci, o ich wierze i ofiarności. Spotyka się tu żywoty mało znanych świętych, jak św. Laura, św. Dominik czy św. Joanna i naprawdę również dorosły czyta o tym z zaciekawieniem.

W cyklu „Drogowskazy” dzieci znajdą historyjki z życia rodzinnego, w których rodzice objaśniają dzieciom najważniejsze sprawy religijne i moralne. Cykl przyrodniczy przynosi opisy ciekawych zwierząt i ich obyczajów, albo opisy dalekich krain i kontynentów.

A potem zaczynają się atrakcyjne strony z zagadkami i układankami. Dziecko w tym wieku lubi już zwykle rozwiązywać krzyżówki, łamigłówki i zagadki, i pisemko dostarcza ich wiele. Osobny temat stanowią dowcipy i anegdotki. U ośmioletniego dziecka kształtuje się złożone poczucie humoru i pisemko wykorzystuje tę naturalną potrzebę. Są to przeważnie znane już od dawna, ale nowe dla dzieci pytania i odpowiedzi szkolnego „głupiego Jasia”, naprawdę zabawne i wcale nie takie znowu świętoszkowate, jak mogłoby się spodziewać wiele osób. W rubryce Poliglota dziecko znajdzie komiksową historyjkę z zabawnym przesłaniem po angielsku, ze słowniczkiem. A dalej prawdziwy już komiks z tasiemcem sensacyjnym i mały komiks o strasznym Jacusiu.

Dzieci zaśmiewają się do łez, a poważne treści zapadają im w serca.

Podobnie jak pisemko „Ola i Jaś”, „Dominika” wydaje Wydawnictwo AZ z Krakowa.