Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

25 maja: Europa przed wyborami

Ryszard Czarnecki , 14.05.2014
Pierwszy raz przeszło pół miliarda Europejczyków będzie wybierało Parlament Europejski, który ma najsilniejszą pozycję pod względem formalnoprawnym w swojej historii. Polski wyborca zdecyduje, czy woli kosmopolitów, ludzi klęczących przed Brukselą czy Berlinem, czy też rzeczników silnej Rzeczypospolitej. Już 35 lat mieszkańcy krajów najpierw Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a teraz Unii Europejskiej wybierają Parlament Europejski z siedzibami w Strasburgu, Brukseli i Luksemburgu (o tej ostatniej pamięta się najmniej). Wcześniej, do 1979 r., europarlament składał się z delegowanych przez parlamenty narodowe posłów (najpierw z krajów założycielskich Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a następnie od 1973 r. kolejnych trzech członków: z Wielkiej Brytanii, Irlandii i Danii). Wybory odbywały się co pięć lat, ale te, które odbędą się w trzeciej dekadzie maja, są jednak wyjątkowe. Pierwszy raz bowiem przeszło pół miliarda Europejczyków będzie wybierało Parlament Europejski, który ma najsilniejszą pozycję, pod względem formalnoprawnym, w swojej historii. Oto od grudnia 2009 r., czyli ratyfikacji kontrowersyjnego skądinąd traktatu lizbońskiego, nie ma mowy o żadnej unijnej regulacji prawnej bez akceptacji Parlamentu w stolicach Belgii i Alzacji. Jednym słowem: bez OK europarlamentu żadna dyrektywa Unii nie może wejść w życie. Także dlatego te wybory są tak ważne.

Celebryci… przeciwko frekwencji
Wybory do parlamentu w Brukseli i Strasburgu odbędą się w trzech terminach: w czwartek 22 maja w Wielkiej Brytanii, dwa dni później w Czechach, a w reszcie krajów UE w ostatnią niedzielę maja. Kampania wyborcza w Polsce toczy się w dość letniej temperaturze, rzadko kto nawet szpeci plakaty przeciwnika, co było normą w poprzednich kampaniach. Z jednej strony to cieszy, bo może świadczyć o wzroście kultury politycznej, z drugiej zaś do frekwencji wyborczej potrzebne są emocje ludzkie i społeczne – a tych nie widzę. A przecież mam porównanie, bo dla mnie, poczynając od 1991 r., jest to już dziewiąta kampania, w której biorę bezpośredni udział.
To, co miało być – w zamyśle wielu partii – instrumentem do zwiększania frekwencji w tych wyborach, de facto okazuje się jej zmniejszeniem. Mowa o wzięciu celebrytów na listy wyborcze PO, SLD czy Twojego Ruchu. Pani, która tańczyła na rurze, pan, który trenował piłkarzy ręcznych, pani, która szybko pływała, pan, który kopał piłkę – wszyscy oni mieli być przynętą, aby zagłosowali na nich ci, którzy zwykłe wybory mają w nosie. Tymczasem lekarstwo okazało się gorsze od choroby. Ludzie wiedzą, że na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego są osoby znane głównie z tego, że są znane − ale obecność takich osób na listach niekoniecznie musi zachęcić do głosowania na nie. Wręcz przeciwnie, niemała część tradycyjnych wyborców uzna, że eurowybory są kolejną odmianą medialnego cyrku, „Tańca z gwiazdami” czy innego show, który szybko można przełączyć na inny kanał – a więc po co głosować na coś, co jest kolejną odsłoną niepoważnego show. 

Nieobecni – skazani na margines
Tymczasem te wybory mają znaczenie fundamentalne w kilku obszarach. Po pierwsze nowi europosłowie będą mogli walczyć o tradycyjne wartości i ich respektowanie w Europie. W ostatnich miesiącach – od listopada 2013 r. do maja 2014 r. – wygrywaliśmy jako opcja chrześcijańsko-konserwatywna decydujące głosowania w PE na temat aborcji czy tzw. interaktywnej (!) edukacji seksualnej w przedszkolach raptem kilkoma głosami. Jednak każdy mandat więcej lub mniej może zaważyć na tym, czy Parlament Europejski będzie ostoją wartości zakorzenionych w chrześcijańskim dziedzictwie Europy – bądź przynajmniej nastawiony z życzliwą neutralnością − czy też będzie ważnym instrumentem dla stanowienia „cywilizacji śmierci” oraz niszczenia więzi historycznych i społecznych wśród narodów europejskich. Po drugie: 51 reprezentantów Polski w europarlamencie będzie miało możliwość skutecznej walki o nasz interes narodowy. Przy czym chodzi tutaj o interes państwa polskiego i w sferze ekonomicznej, i w sferze geopolitycznej czy geostrategicznej. Polski wyborca zdecyduje, czy w naszej nieoficjalnej reprezentacji narodowej w Strasburgu i Brukseli (oficjalnej być nie może, bo zabrania tego regulamin PE zakazujący zrzeszana się europarlamentarzystów według kryteriów narodowych) więcej będzie kosmopolitów, ludzi klęczących przed Brukselą czy Berlinem, czy uważających, jak Władysław Bartoszewski, że Polska jest nieładną i pozbawioną posagu panną − czy też więcej będzie nas, ludzi chcących silnej, znaczącej Rzeczypospolitej. Ten wybór należy do każdego z nas, do każdego z Państwa.

Nie kochają, ale nie głosują
Nieobecność przy urnach też jest wyborem. Władza zresztą już nie liczy, że będzie specjalnie kochana i akceptowana. Tusk wie, że „to se ne vrati”. Rządowi i „zaprzyjaźnionym telewizjom” (Andrzej Wajda) chodzi zatem, żeby zniechęcić ludzi narzekających czy nawet ją wyklinających do udziału w wyborach. PR-owców PO obowiązuje dewiza: „Nie muszą nas kochać, byle ci, co nas nie znoszą, nie zagłosowali”. Stąd świadome obniżanie frekwencji przez zarówno brak przypominania o dacie wyborów i o miejscach, gdzie można oddać głos, jak również przez świadome eksponowanie europarlamentu jako „miejsca braku pracy” leniwych europosłów zarabiających gigantyczne kokosy. Ta argumentacja padać może na podatny grunt nie w wyraźnie lepiej sytuowanym elektoracie PO, ale wśród mniej zamożnych wyborców Prawa i Sprawiedliwości. To może się nałożyć na niską frekwencję. Zresztą frekwencja w wyborach europejskich jest w naszym kraju najsłabsza spośród wszystkich innych wyborów. W 2004 r. byliśmy czerwoną latarnią Europy, zajmując 24. na 25 miejsc w UE pod tym względem (tylko Słowacja była gorsza). W 2009 r. byliśmy na miejscu 25. na 27 (wyprzedziliśmy tylko Słowację i Litwę). Kolejne drwiny naszych zachodnich kolegów z tego, że Polacy nie umieją czy nie chcą korzystać z demokracji i demokratycznej instytucji, jaką są wybory, będzie dla mnie, jako człowieka od dziesięciu lat pracującego na Zachodzie, osobiście bardzo przykre.

Wybory europejskie są wszak najważniejsze jeszcze z zupełnie innego powodu. Chodzi o udowodnienie aroganckiemu premierowi Tuskowi, że − wbrew jego słowom, iż „Platforma nie ma z kim przegrać” – obóz władzy wreszcie może być negatywnie zweryfikowany przez naród. A to otworzy drogę do wiktorii w najważniejszych polskich wyborach od dekady: wyborach do Sejmu jesienią 2015 r.
*artykuł ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (13.05.2014)
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 891
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 828
Liczba wyświetleń: 8,070,498
Liczba komentarzy: 10,992

Ostatnie wpisy blogera

  • 6-4 z Ruskimi czyli kartki z dziejów polskiego hokeja
  • Unia-Ukraina: dać pieniądze,aby korupcja kwitła?
  • Widmo cywilizacji śmierci krąży nad Strasburgiem...

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • mada, Ja pamiętam jak  na Wyścigu Pokoju Królak zdzielił pompką Ruskiego kolarza po plecach, bo ten złapał go za siodełko i chciał jechać nie kręcąc pedalami.Z góry przepraszm za to słowo obrażonych.
  • Marek Michalski, Pamiętam to wydarzenie z dzieciństwa. Istnieje domniemanie, że tajemnicą sukcesu było zakwaterowanie hokeistów radzieckich z czechosłowackimi w jednym akademiku w Katowicach-Ligocie, po którym…
  • Ijontichy, Ciekawe..ile padnie trupów przy podziale tych pieniędzy? Mafia rosyjska,mafie ukraińskie,mafie żydowskie i te zwykłe,ale z kałachami.Ale by był film akcji :-))

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności