Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Słów odkrywanie: Złość
Wysłane przez tsole w 07-05-2014 [11:59]
Wyrwany do odpowiedzi utrzymywałbyś zapewne, że złość jest grzechem. To nieprawda, a dokładniej - niecała prawda. Złość sama w sobie jest tylko pewnym stanem psychicznym, który może, lecz niekoniecznie musi przywodzić do grzechu. Na przykład: jeśli ogarnia cię złość na własne niegodziwe postępowanie - jej efektem może być dobro. Złość jest pewnym stanem emocjonalnym, którego normalny człowiek uniknąć nie może. Czasem mówisz na kogoś „ciepłe kluski”. Raczej nie jest to komplement. Człowiek pozbawiony pewnej ikry jest nieautentyczny. Owszem, próbuje się niekiedy przedstawiać tak Jezusa. Jeśli jesteś zwolennikiem takiego obrazu, przypomnę ci scenę wypędzenia przekupniów ze świątyni. Czy tak zachowują się „ciepłe kluski”?
Amerykański film Jezus wyświetlany po kościołach w latach osiemdziesiątych serwował nam postać Mistrza żywą, dynamiczną, pełną wigoru. Powiesz: no tak, amerykański film to i amerykański Jezus. Lecz chyba wierzysz, że Bóg Wcielony był naprawdę człowiekiem? Czy bez tych nieodłącznych cech kondycji ludzkiej nie byłby jakoś okaleczony?
Jest takie określenie „sportowa złość”. Widzisz ją często na ekranie telewizora. Na twarzy skoczka narciarskiego mierzącego swe siły z siłami rywali i nieposkromionych żywiołów. W ruchach sprinterów – niecierpliwych jak konie wyścigowe w boksach startowych. To nie przeciw bliźniemu skierowana jest ta złość. Spójrz, jak rozmawiają ze sobą - w przerwach między skokami, po biegu. Jak się obejmują. Jak sobie gratulują. Jak się wspólnie cieszą! Ta złość nie jest przeciw człowiekowi. Jest wyzwaniem - przeciw żywiołom, przeciw dystansowi. Jest wyzwalaczem energii, bodźcem, dopingiem.
Powiesz: nieprawda. A boks? Czyż zawodnicy nie okładają się wzajemnie? Czy nie jest to raczej erupcja agresji bardziej z nienawiści niż z owej „sportowej złości” wynikła?
Rzeczywiście, w boksie o złość sportową trudniej. Przeciwnikiem jest nie poprzeczka, nie wiatr, nie dystans - po prostu drugi człowiek. Wielu zawodników ulega tej presji. Przekracza granice sportowej złości. Lecz wtedy już nie na boks, lecz na bijatykę patrzysz. Ale nie mów, żeś sportowej złości w boksie nie widział! Żeś nie widział zawodników ściskających się po twardej walce. Spoconych twarzy z życzliwymi spojrzeniami. Oni nie walczyli z przeciwnikiem. Ich rywalem była własna słabość. Czasem trudno to dostrzec, o wiele łatwiej zza podwójnej gardy widać zły błysk w oczach rywala.
Przykład sportowej złości niech będzie ci wskazówką i przestrogą. Wskazówką - bo winieneś ją mieć za towarzyszkę życiowych zmagań. Przestrogą - bo winieneś jej czujnie strzec - by niepostrzeżenie nie obróciła się przeciw bliźniemu.