Chrześcijanie

 
W pyle drogi
W pokrzykiwaniach ludzi
W ryku osłów
Szedł Bóg
*
Całkiem sam
*
Tylko Matka
Obejmowała Go
Bez końca wzrokiem
*
Tylko paru uczniów
Niepewnie
Podtrzymywało myślą
Sens Jego bólu.
*
Cierpliwie niósł Bóg
Człowieczeństwo
Swoją wielką miłość
Za którą musiał umrzeć.
*
Usłużnie podawano
Oprawcom
Gwoździe śmiechu
Gąbkę z ironią
Włócznię pogardy
*
A potem już nikogo
Nie było
Kiedy zdejmowano
Ciało
Syna Człowieczego
Wszyscy prawie mieli
Ważniejsze sprawy
*
Nikt nie zatrzymuje się
Przecież nad tym
Co bezpowrotnie minęło
*
Któż mógł przewidzieć
Względność tego
Co dotąd
Zawsze było
Nieodmienne
*
A jednak
Wtedy
Raz jeden
W dziejach
Wydarzyło się
Coś
Co zaprzeczyło
Wszystkiemu
Dotychczasowemu
*
I z tego
Zaprzeczenia
My jesteśmy.