Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Sarmaci i Teutoni w Chile

Ryszard Czarnecki , 07.03.2014
Dzisiaj w Chile sporo jest Polaków. To nie tylko żony czy kobiety Chilijczyków, to także np. Polacy w Orkiestrze Filharmonii Santiago de Chile (niektórzy z nich wcześniej grali w Orkiestrze Teatru Wielkiego w Warszawie), ale też i młodzi ludzie – takich spotkałem – którzy przyjechali tu i… rozkręcili własny biznes. Polskich dziewczyn, które Chile wybrały z miłości, w samej stolicy kraju jest co najmniej kilkadziesiąt. To rzeczywiście związki z miłości, a nie z rozsądku, skoro – jak mówi jedna z Polek – nieraz kobiety pracują na chilijskich mężczyzn, nie zaś odwrotnie. Oczywiście dla przeciętego Chilijczyka skojarzenia z Polską to przede wszystkim papież, ale również bardzo zasłużony dla tego kraju Ignacy Domeyko. Życiorys naszego rodaka z Kresów Wschodnich powinien stać się filmowym scenariuszem. Filomata aresztowany przez Rosjan i przetrzymywany w opisywanym w Mickiewiczowskich „Dziadach” klasztorze Bazylianów w Wilnie. Następnie uczestnik powstania listopadowego. Emigrant w Prusach i we Francji, uczęszczał do Sorbony i College de France, w 1837 r. wyemigrował do Chile.
Ignacy Domeyko Tam wykłada w szkole górniczej i na uniwersytecie, jest sędzią górniczym i ojcem chilijskiej geologii. Już po 11 latach pobytu parlament Chile nadaje mu jednogłośnie obywatelstwo tego kraju.
Na wieść o rzezi w Galicji i Wiośnie Ludów Domeyko chce wracać do Polski, ale zakochuje się w… 15-latce i wkrótce żeni się z tą młodszą od siebie o 33 lata dziewczyną. Przez 16 lat jest rektorem Universidad de Chile. O tym, że świat nie był wtedy globalną wioską, świadczy fakt, iż o powstaniu styczniowym nasz bohater dowiedział się po upadku zrywu! Do Polski przyjechała i wyszła tu za mąż, też na Kresach Wschodnich, urodzona w Chile córka Ignacego – Anna, a jego syn Herman, ksiądz, przyjechał odprawić mszę na Wawelu. Domeyko wrócił do Polski i pozostał w niej cztery lata. Zmarł tuż po powrocie do Chile w 1889 r. W jego pogrzebie brał udział cały chilijski rząd, a syn kapłan rzucił na trumnę ojca grudkę ziemi z kopca Kościuszki. Ten bohater dwóch narodów był najlepszym ambasadorem polskości w Chile.
La Moneda i papież
Z przewodnikiem maszeruję po Santiago de Chile. Mijamy pomnik byłego prezydenta Salvadora Allende Gossensa. Stoi w samym centrum stolicy, tuż przy Pałacu Prezydenckim, po jego prawej stronie – patrząc z perspektywy gmachu. Przewodnik, młody chłopak, nawet się nie zająknął o monumencie ani o zamordowanym w 1973 r., podczas przewrotu Pinocheta, eksprezydencie. Gdy mówię mu zaskoczony, że właśnie przeszliśmy obok pomnika Allende, odpowiada z wyraźną niechęcią, iż prezydent podzielił i dalej dzieli społeczeństwo... Widać, poprawność polityczna po chilijsku, nakazująca mówić, że Pinochet był „be”, a Allende „cacy”, nie dotarła jeszcze do całej młodzieży w tym kraju. Przewodnik pokazuje mi za to dokładnie, chyba w ramach rekompensaty, prezydencki pałac La Moneda, który powstał na początku XIX w. Podkreśla, że 40 lat temu Pinochet zburzył dwa piętra budynku, gdy dokonywał wrześniowego przewrotu. Użył do tego bombowców. W jego głosie nie wyczuwam potępienia, raczej suchy opis rzeczywistości. Znajomy profesor mówi zaś o tym z podziwem. Dla niego Pinochet to polityk z determinacją broniący demokracji przed komunizmem. W tej sprawie Chilijczycy i inne nacje – także moja – są mocno podzieleni. Wspaniały kościół św. Franciszka, doskonale pasujący do osobowości tego świętego człowieka, skromnego i pokornego. Tuż obok świątyni Muzeum Kolonialne z niezwykłymi zbiorami. Niebywale bogata kolekcja świadcząca o rozwoju sztuki w tym kraju, sztuki zresztą przez wieki ściśle związanej z religią. Najstarsze eksponaty pochodzą z XVI w. W zasadzie wszystkie te rękodzieła są z drewna. Specjalnie wielokrotnie malowane drewniane ołtarze czy rzeźby sprawiają wrażenie, jakby wykonano je z kamienia, granitu, bazaltu, marmuru, żelaza. To tylko złudzenie. Duży budynek Senatu jest dla Chilijczyków powodem do dumy. Ten gmach izby wyższej wyraża długą tradycję polityczną ambitnego narodu. To jeden z pięciu najstarszych Senatów świata. Katedra jest bardzo długa i wydaje się – właśnie dlatego – nie tak wysoka. To jedynie wrażenie. Z zewnątrz, z pewnej odległości widać, jak jest majestatyczna i monumentalna. Zachwyca. Był w niej, w czasie swojej jedynej pielgrzymki do Chile (w 1987 r.), polski papież. Tutejsi Polacy mogli wówczas podpisać się pod jego słowami wypowiedzianymi w roku 1982, tyle że na drugim końcu świata – w Londynie. Na stadionie Crystal Palace mówił wtedy, że Polacy poza krajem są „Polską poza Polską”.
Teutoni w Chile Z pogodą w Santiago jest dokładnie odwrotnie niż u nas. Najzimniejszy miesiąc to lipiec, a w styczniu (gdy tu byłem) czy w lutym jest mniej więcej tak jak w Polsce latem. Oczywiście Chile to kraj kilku stref klimatycznych łącznie z pięcioma lodowcami na południu (jeden z nich nosi imię Jego Świątobliwości Piusa XI), ale w dniu Święta Ojczyzny przypadającego na 18 września (rocznica proklamowania niepodległości w 1810 r.) w stolicy państwa jest ciepło. Mniej więcej tak jak w Polsce 3 maja...
Rasizm w Chile?
Może. Mówiło mi o tym kilka osób – zarówno tych, którzy się tu urodzili, stuprocentowych Chilijczyków, jak i tych, którzy tu przyjechali. Młody człowiek, bynajmniej nie lewicowiec, mówi mi, że rasizm to w jego kraju głupota, bo przecież większość obywateli ma brązową skórę. Murzynów wciąż jest mało. Ostatnio większa grupa przyjechała z Haiti. Teraz w długich kolejkach wystają po urzędach, aby dostać prawo pobytu.
Cudzoziemscy szefowie też narzekają na Chilijczyków, zwłaszcza Niemcy, np., że trzeba im trzy razy przypominać o poleceniach w pracy. Albo że Chilijczyk nie powie ci nigdy wprost, że czegoś nie wie. Nie przyzna się. Czy to uprzedzenia, narodowe stereotypy? Może tak, może nie. A historie o chilijskich nianiach polujących na ojców dzieci, które niańczą, i rywalizujących z zamożnymi paniami, które je zatrudniają? Uogólnienie? Oszczerstwo? Obraza czci chilijskiej kobiety? Nie mnie to osądzać. Jednak rzeczone baby-sitter, które rozbijają małżeństwa i wywołują zgorszenie, to uderzenie w czuły punkt tego społeczeństwa. Rodzina to świętość i ma być na pierwszym miejscu. Cudzoziemski pracodawca, notabene Niemiec, radzi, że chcąc cokolwiek w tym kraju załatwić, czysto biznesowe rozmowy należy rozpoczynać od 15-minutowej pogawędki o rodzinie interlokutora. Nawet jeśli zna się go słabo lub wcale. Od zawsze było tu sporo niemieckich emigrantów. W niektórych miastach na południu kraju do dziś przetrwały niemieckie szyldy. Nasi zachodni sąsiedzi mieli tu wnieść sporo swojego ordnungu. Sprowadził ich do Chile prezydent Manuel Bulnes Prieto niczym Konrad Mazowiecki Krzyżaków do Polski. Mieli zaordynować miejscowej ludności dyscyplinę, pracowitość, porządek, punktualność. Stąd wzięli się „podrasowani” przez teutońskie geny chilijscy blondyni o błękitnych oczach, do dzisiaj mieszkający w miastach Osorno i Valdivia, ale też w stolicy kraju. MSZ RFN szacuje, że w Chile mieszka aż do 600 tys. Niemców lub osób pochodzenia niemieckiego. Jak na 17 mln obywateli to sporo. Skądinąd autorka „Mi Pais Inventado” („Mój własny kraj”), kuzynka Salvadora Allende – Isabell Allende źródła współczesnego rasizmu w Chile szuka nie tyle w niechęci potomków hiszpańskich konkwistadorów do imigrantów, lecz w kolejnych falach niemieckiej emigracji. Kolejnych, bo nie chodziło tylko o tę XIX-wieczną, ale też o tych, którzy uciekli do Chile, aby nie odpowiadać za niemieckie zbrodnie w czasie II wojny światowej. Znalazł się tu choćby „wynalazca” jeżdżących komór gazowych Walter Rauf, który spokojnie żył na chilijskiej ziemi od 1949 r. Gdy dzisiaj słyszę od naszych zachodnich sąsiadów, że np. tureccy emigranci nie asymilują się w Republice Federalnej Niemiec, lecz wręcz starają się narzucić swój porządek, to myślę, że albo nie znają własnej historii, albo są kompletnymi hipokrytami: przecież właśnie półtora wieku temu narzucali Indianom Mapuche, Metysom i białym mieszkańcom Chile swój ordnung. Dobrze przynajmniej, że nie robili tego, uciekając się do ludobójstwa, jak w latach 1939–1945 czy na przełomie XIX i XX w. w Afryce. Pokazuje to poruszająca wystawa w Muzeum Ludobójstwa w stolicy Ruandy – Kigali. Warto pomyśleć i o tym, jedząc dzisiaj na południu Chile kuchen (ciasto) i popijając je niemieckim piwem.
Chilijskie koguty
Patrzę na narodowy taniec chilijski cueca. Mężczyzna tańczy z chusteczką wokół kobiety, ta rytmicznie podryguje – też obowiązkowo z chusteczką. Zaloty wzorowane są na zrachowaniach koguta i kury. Ale tradycyjna cueca niespecjalnie jest w głowach młodym obywatelom Chile. Ci skupiają się przede wszystkim na współczesności. Stąd w zeszłym roku aż osiem miesięcy strajkowali w tym kraju studenci, wspierani zresztą przez swoich profesorów. Nośnym hasłem akademickiego protestu było zmniejszenie opłat za studia i umożliwienie otrzymywania studenckich kredytów. Studia są tu długie, ale nie gwarantują widoków na lepszą pracę czy w ogóle pracę. Strajk studentów upolityczniono: liderka studenckiego związku spotkała się nawet z Fidelem Castro, lecz problem nie zniknął. A może nie tylko o opłaty i kredyty tu chodzi? Może tam też jest „szklany sufit”? Może problem stanowi to, że pituto uniemożliwia normalny, zdrowy awans zawodowy, a więc społeczny. Pituto to nepotyzm. Kiedy słucham narzekań na to zjawisko, ze zrozumieniem kiwam głową, ale nawet nie chcę się odzywać. Nie wypada. Akurat ktoś z kraju, w którym nepotyzm kwitnie, ba, jest rządową normą, nie powinien pouczać innych. 

*tekst ukazał się w lutowym wydaniu „Sieci Historii”
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1999
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 828
Liczba wyświetleń: 8,070,498
Liczba komentarzy: 10,992

Ostatnie wpisy blogera

  • 6-4 z Ruskimi czyli kartki z dziejów polskiego hokeja
  • Unia-Ukraina: dać pieniądze,aby korupcja kwitła?
  • Widmo cywilizacji śmierci krąży nad Strasburgiem...

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • mada, Ja pamiętam jak  na Wyścigu Pokoju Królak zdzielił pompką Ruskiego kolarza po plecach, bo ten złapał go za siodełko i chciał jechać nie kręcąc pedalami.Z góry przepraszm za to słowo obrażonych.
  • Marek Michalski, Pamiętam to wydarzenie z dzieciństwa. Istnieje domniemanie, że tajemnicą sukcesu było zakwaterowanie hokeistów radzieckich z czechosłowackimi w jednym akademiku w Katowicach-Ligocie, po którym…
  • Ijontichy, Ciekawe..ile padnie trupów przy podziale tych pieniędzy? Mafia rosyjska,mafie ukraińskie,mafie żydowskie i te zwykłe,ale z kałachami.Ale by był film akcji :-))

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności